Prawda o izraelskiej młodzieży w Polsce
(Tekst wznowiony i uzupełniony)
„Dlaczego młodzi Izraelczycy, których spotykam na ulicach Warszawy czy Krakowa są agresywni wobec Polaków? – Często zadaje mi się to pytanie Polsce, dodając: „Kiedy ich widzę, zawsze w grupie, instynktownie przechodzę na drugą stronę. Przecież oni nie mają złych doświadczeń z Polakami, tak jak ich dziadkowie, nie przeżyli wojny, ani nie doświadczyli antysemityzmu, a dzisiejsza Polska z licznymi festiwalami żydowskimi czy izraelskimi sztukami Hanocha Lewina jest im wyjątkowo przychylna. „Dlaczego więc”? – dziwią się Polacy, a ja próbuję tłumaczyć złożoności zagadnienia przytaczając fakty i statystyki. Wydaje mi się, że najlepszym sposobem zrozumienia młodych, izraelskich Żydów przyjeżdżających na „wycieczki pamięci” do Polski będzie próba wczucia się w ich skomplikowaną sytuację. Postawienie się na chwilę na ich miejscu.
Wyobraźcie sobieWyobraźcie sobie, że jesteście nastoletnimi, izraelskimi Żydami i od kiedy pamiętacie, co roku był w waszym życiu ten jeden dzień kojarzący Wam się z wyciem syren, smętną muzyką i programami w telewizji, których rodzice zabraniali Wam oglądać. Tego dnia wasz dziadek, nie chcąc widzieć nikogo, zamykał się w pokoju, a babcia płakała przytulając was do siebie. Już w przedszkolu powiedziano Wam, że to smutny dla Żydów dzień wspomnień o tych, których zamordowano gdzieś na końcu świata, „w kraju złych ludzi i śniegu”, którego Wy nawet nigdy nie widzieliście na własne oczy. W szkole każąc Wam uczyć się nazw trudnych do wymówienia: Holocaust, Brzezinka, Treblinka, Oświęcim zwany też Auschwitz, nazwano ten dzień „Dniem Zagłady” – „Szoah”. W liceum, pokazano Wam filmy ze śmiercią dzieci w roli głównej i pędzące wśród lasów bydlęce pociągach zapchanych przerażonymi ludźmi. Usłyszeliście też opowieść o siekierze, którą sąsiedzi zarąbali chłopakowi podobnemu do Was ojca i o tym, że Polacy „antysemityzm wysysają z mlekiem matki”.
Wyobraźcie sobie, że wasza pamięć przechowuje jak relikwię dramatyczny obraz Polaków naśladujących podcinanie gardeł z filmu „Shoah” Claude Lanzmanna, płonących Żydów w stodole zamkniętej przez Polaków z książki Jana Grossa i twarze Ocalonych, którzy, mimo, że uciekli śmierci nie wyglądali Wam na szczęśliwych.
W niektórych z was nawet ci „Sprawiedliwi”, którzy przechowali Żydów w ziemiankach, stodołach, strychach czy chlewach nie budzą sympatii. Mając 14 lat człowiek buntuje się przeciwko koncepcji dziękowania za cokolwiek, nawet własnym rodzicom, a co dopiero obcym ludziom za życie dziadka czy babci. Nie odczuwacie wdzięczności wobec nieznanych Wam ludzi. Świadectwo tych, którzy pozostali w żywych budzi wasze wątpliwości, ponieważ Ocaleni nie zawsze mogą jednoznacznie zaświadczyć o czystości rąk swych wybawicieli czy bezwzględnej bezinteresowności. Nie czujecie się więc dłużnikami nawet wobec tych Polaków, którzy jednoznacznie byli bohaterami i ryzykowali życie własne i rodziny dla ocalenia Żydów nie żądając nic w zamian.
Wdzięczność jest ze samej natury niemiła. Zakłada, że ocalenie zostało dane Żydom przez innych. Kim że byli oni, ci niesprawiedliwie wywyższeni, skoro mieli tak uprzywilejowana pozycję by móc ofiarować życie szczutym jak zwierzyna ludziom z żółtą gwiazdą na piersi? Dlaczego Polacy, wśród których wyrośli Żydzi, na tej samej ziemi byli w takiej uprzywilejowanej pozycji? Dlaczego Żydzi musieli być dłużnikami kogokolwiek? Dlaczego miliony nie buntowały się, tylko posłusznie szły do gazu? Dlaczego ocalenie nie zawdzięczali sobie? Dlaczego nie pomogli im Żydzi z USA czy z Palestyny? – Pytania te denerwują Was. Buntujecie się więc przeciwko nim.
Wy, jesteście młodzi. Nigdy nie zaznaliście prześladowań i w Waszym kraju czujecie się silnymi. Trudno jest Wam zrozumieć, co się stało lata temu i jeszcze trudniej: dlaczego?
Nikt nie daje Wam satysfakcjonującego wytłumaczenia powodów, bo przecież nie ma żadnych logicznych, które objaśnić by mogły masowe ludobójstwo. Siedząc w klimatyzowanych klasach czujecie, że Wy na miejscu Waszych dziadków walczylibyście. Jesteście o tym święcie przekonani, wbrew powtarzanym Wam oczywistym faktom o bezsilności. Na potwierdzenie swych słów przywołujecie tych, którzy nie bali się godnie umrzeć z bronią w ręku – partyzantów czy powstańców, tak jak ci w Getcie w Warszawie. W duchu obiecujecie wszystkim Żydom na całym świecie, że póki Wy żyjecie, nie będą się musieli bać o swoje bezpieczeństwo. Wy ich obronicie. Nie będzie powtórki z Holocaustu!!!
Wyobraźcie sobie, że jesteście Żydami. Macie 16 lat i niecierpliwie czekacie na wyjazd do kraju – „cmentarza narodu żydowskiego”, „ojczyzny obozów koncentracyjnych” – Polski, do której co roku wyjeżdżają Wasi izraelscy rówieśnicy i Żydzi z całego świata. Chcecie naocznie przekonać się jak ona wygląda, skonfrontować zdjęcia obozów z realnymi ich odpowiednikami i zrozumieć niewinną śmierć 6 milionów. Poza tym, co tu kryć, jesteście młodzi i każda okazja przepuszczenia dni nauki w szkole, lot samolotem za granicę i czterogwiazdkowe hotele kuszą Was, mimo, że umiejscowione są w Polsce kojarzącej się Wam z krajem „pogromów, prześladowań i kolaborantów”. Uczy się Was, że Holocaust zgotowali Żydom Niemcy, a nie Polacy. Czasami jednak podaje się Polaków jako współwinnych, a czasami, jako tych, którzy ratowali – komplikując Wam jednoznaczną ocenę i budząc w Was ambiwalentne uczucia. Poza tym znajomi Wam Izraelczycy z przyjemnością jeżdżą do Niemiec, osiedlają się w Berlinie, jednak do Polski boją się jeździć czy robią to bardzo niechętnie. Dlaczego?
Nawet wtedy, kiedy przed „wycieczką Zagłady” – tak często określacie wyjazd do Polski – zabiera się Was do Instytutu Pamięci Narodowej i spacerujecie Aleją Sprawiedliwych upamiętniającą 5850 Polaków, którzy uratowali życie Żydom, nie potraficie w swych przekonaniach zmienić stereotypu Polaka – antysemity.
Nie można winić Was za skojarzenia. Większość z Was, oprócz faktów o Szoah, nie miała okazji dowiedzenia się zbyt wiele o polskich górach, miastach, książkach czy historii, choć w ostatnich latach, ci najmłodsi dostali w nowych podręcznikach historii szansę poznania 800 letniej historii pokojowej współegzystencji Polaków i Żydów. Do uprzywilejowanych należeli ci, których krewni, zwykle pochodzenia polsko-żydowskiego, podzielili się pozytywnym wizerunkiem Polski i stworzyli pozytywny grunt do spotkania z nią.
Oprócz powtórek „Dekalogu” Kieślowskiego, „Listy Schindlera” Spielberga i „Pianisty” Polańskiego, dokumentalnych reportaży o Żydach jadących do Polski w poszukiwaniu grobu zamordowanych rodziców i przede wszystkim filmu, na którym wyrośliście „Shoah” Claude Lanzmanna (na zdjęciu Polacy z kadru filmu), zrealizowanego z punktu widzenia tych, którzy zginęli, a nie tych, którzy przeżyli, nie macie zbyt wielu okazji zobaczenia Polski niezwiązanej z wojną, pogromami czy konfliktem polsko-żydowskim. Nie pokazuje się Wam w telewizji polskich komedii czy współczesnego filmu obyczajowego, który mógłby – przynajmniej w małym stopniu – przybliżyć Wam Polskę codzienną, rówieśników, z którymi moglibyście się identyfikować czy atrakcje turystyczne, które mogłyby Was zaciekawić. Nie znacie Pienin, Mazur czy Beskid. Te nazwy z niczym Wam się nie kojarzą. Jeśli ktoś spytałby się Was czy macie ochotę spędzić wakacje w Polsce pewnie postukalibyście się w głowę i powiedzieli: „Zwariowałeś”?!
Przed szkolnym wyjazdem do Polski obawiacie się tego, co Was czeka. Z góry uprzedza się Was byście nie mieli ze sobą koszulek z hebrajskimi napisami, nie afiszowali się tym, że jesteście Żydami, nie rozmawiali na polskiej ulicy po hebrajsku, nie otwierali okien w hotelach, ani wychodzili poza swoje pokoje i absolutnie nie nawiązywali kontaktów z Polakami. Pod żadnym pozorem nie możecie oddalać się od grupy czy chodzić samemu po ulicy. Nakazuje się Wam wyjątkową czujność i zapewnia w Polsce obronę profesjonalnych, uzbrojonych ochroniarzy. Przez cały okres pobytu w Polsce stara się Wam zapewnić izraelskie posiłki codziennie odgrzewane, niesmaczne i monotonne, ale za to koszerne, swojskie i bezpieczne.
Wyobraźcie sobie, że program w Polsce macie napięty: codziennie zwiedzacie Auschwitz, Majdanek, Treblinkę, lasy, gdzie rozstrzeliwano Żydów, zbiorowe mogiły i getta, w których Żydzi umierali na ulicy. Na „dzień dobry”, zamiast wykładów o życiu Żydów w Polsce, słuchacie o tym jak mordowano Żydów, a na dobranoc – historię ostatniego ich konania. Nawet podczas jazdy autobusem przez Polskę macie zasłonięte firanki, by widok za oknem i światło nie przeszkadzało Wam oglądać filmu o Zagładzie, którego akcja rozgrywa się w miejscu, do którego przyjechaliście.
Jak udaje Wam się wytrzymać psychicznie codzienną dawkę śmierci i okrucieństwa? Nie mam pojęcia. Wiem jednak, że są wśród Was tacy, którzy płaczą i tacy, którzy mają potrzebę natychmiastowego rozprawienia się ze wszystkimi Polakami, których słowiańskie twarze jako pierwsze spotykają od razu po wyjściu z obozu. W Waszej świadomości jakoś tak nagle, „bezprogramowo” te polskie twarze zajmują miejsce nordyckich oprawców. Nie dzieje się tak dlatego, że nie znacie faktów historycznych jednoznacznie obarczających odpowiedzialnością za Holocaust niemieckich nazistów, ale dlatego, że Wasze spotkanie z Szoah odbywa się na polskiej, a nie na niemieckiej ziemi, najwięcej Żydów zginęło właśnie w Polsce, a obozy dla Was mają polskie nazwy, choć zwraca się Wam uwagę na to, że używacie ich niepoprawnie, tak jak Oświęcim zamiast Auschwitz. Jakoś umyka Waszej uwadze fakt, że skoro największe skupisko Żydów w przedwojennej Europie było w Polsce, to znaczy, że Żydom wcześniej, przez całe stulecia, masowo pozwolono osiedlać się w niej i widocznie było im lepiej w niej niż gdziekolwiek indziej skoro w niej pozostali. Dla Was fakt ten oznacza jednak coś innego: „poza Polską Żydzi nie ginęli masowo, w niej znaleźli śmierć i tu pozwolono im prawie wszystkim umrzeć”! Wy przecież nie jeździcie do Niemiec na masowe szkolne „wycieczki szlakami nazizmu”, nie płaczecie zbiorowo na ulicach Berlina, nie bierzecie udziału w odtwarzaniu pokazu wywlekania rabinów z niemieckich domów za brody czy palenia książek, tak jak robi się to na krakowskim Kazimierzu. Nie inscenizuje się Wam na placach starych, niemieckich miast wywózki Żydów do obozów. Do Niemiec – „kraju liberalizmu i tolerancji”, jak powszechnie słyszycie w mediach, inwestującego wysokie sumy w budowę żydowskim ofiarom Holocaustu pomników i muzeów, mogących pozwolić sobie na zapłacenie ponad 3 miliardowego odszkodowania, marzycie by pojechać. Dla Was to jest Wielka Europa. Polska, kojarzy się Wam z ubogim postsocjalistycznym krajem z monopolem na wycieczki ze śmiercią w plenerze. W waszej świadomości jest to „ziemia zhańbiona”, do której nie macie ochoty przyjeżdżać „dla przyjemności”.
Wyobraźcie sobie, że w kraju, w którym położone jest Jedwabne i Kielce jest Wam zimno, nawet, jeśli zwiedzacie Polskę latem: „szaro, smutnie i depresyjnie”. Jakoś dziwnie jesteście zgodni w tej opinii, tak jakby faktycznie Polska była tylko krajem deszczu i łez. „Czułem antysemityzm na ulicy, był w spojrzeniach ludzi” – twierdzicie powszechnie, choć nie doświadczyliście osobiście jakiegoś przejawu polskiego antysemityzmu.
Są wśród Was (w zdecydowanej mniejszości, ale jednak) również Ci, którym daje się szansę na zobaczenie w Polsce oprócz obozów i centrów handlowych również piękna polskich gór, Zakopanego, zabytków Krakowa i Warszawy, kopalni soli w Wieliczce, posłuchania koncertu polskiego zespołu muzycznego, posiedzenia w kawiarni na starym rynku jakiegoś miasta czy spotkania się z polskimi rówieśnikami. Ci z Was, którym pozwala się poznać współczesną Polskę istniejącą na zewnątrz obozów i zweryfikować stereotypy, nie widzą kraju nad Wisłą tylko w kategoriach cmentarza, a Polacy dla nich mają rozpoznawalne twarze zwykłych ludzi, a nie stereotypowych antysemitów.
Indoktrynacja?Niejednokrotnie słyszałam w Izraelu opinię: „po co jechać do Polski (?), przecież poza obozami nie ma tam nic interesującego do zobaczenia”. Było ona tak powszechna, że wręcz banalna. Wynikała z ignorancji, braku wiedzy, dwudziestoletniej przerwy w stosunkach polsko-izraelskich, silnie zakorzenionych stereotypów a może nawet, jak twierdzą niektórzy, z planowanej polityki Izraela, bo chyba nie przez przypadek młodzi Izraelczycy jadą do Polski tuż przed rozpoczęciem służby w izraelskiej armii.
Wycieczki edukacyjne młodzieży izraelskiej do Polski wydaje się, że nie mają na celu naprawy stosunków z Polską i z Polakami, budowy nowego modelu porozumienia, walki z antypolonizmem, szerzenia idei solidarności międzynarodowej czy innych uniwersalnych wartości. Nie realizują one wyłącznie celu oddania hołdu zamordowanym Żydom, pamięci o popełnionych zbrodniach wojennych i wychowania nowego pokolenia w poszanowaniu życia i godności każdego człowieka. Mam wrażenie, że Izraelczycy nie tylko, że nie są zainteresowani zmianą negatywnego stosunku do Polski i Polaków, ale wydaje się wręcz, że wycieczki szlakami obozów w Polsce spełniają ważną funkcję w nacjonalistycznych interesach Izraela, co potwierdzić może chociażby były minister Oświaty i Kultury Izraela, Icchak Nawon, który rozpocząwszy, w 1988 roku, projekt wysyłania delegacji młodzieży izraelskiej na edukacyjne wycieczki pamięci szlakami obozów zagłady w Polsce określił ich główny cel wychowawczy jako: „udoskonalenie zrozumienia znaczenie istnienia Izraela i wzmocnienie poczucia przynależności do niego i narodu żydowskiego”. Według opublikowanego w 2011 roku na zlecenie izraelskiego Ministerstwa Oświaty Izraela podsumowania 21 letnich wyjazdów młodzieży izraelskiej do Polski („Ocena wycieczek młodzieży do Polski w roku 2009. Efekty poznawcze, emocjonalne i wartościowościowe. Wrzesień 2011″, Ministerstwo Oświaty Izraela, 2011) cel ten został osiągnięty. W dokumencie tym, ocenianie wyników edukacyjnego projektu wycieczek do Polski, koncentrowało się przede wszystkim na badaniu realizacji nacjonalistyczno-syjonistycznych celów takich jak: „zacieśnienia więzi młodych Izraelczyków z przeszłością żydowską, pogłębienie identyfikacji z losem narodu żydowskiego i wzmocnienie osobistego zaangażowania na rzecz ciągłości żydowskiego losu i istnienia suwerennego państwa Izrael”. Pod wpływem wyjazdów edukacyjnych do Polski 92 proc. młodzieży izraelskiej oświadczyło, że pod wpływem wyjazdów do Polski lepiej rozumiało ważność powstania państwa Izraela dla Żydów. Wyjazdy do Polski spowodował również wzrost odsetek studentów, którzy rozumieli konieczność istnienia Sił Obronnych Izraela.
Od czasu rozpoczęcia się masowych wyjazdów martyrologiczno-syjonistycznych do Polski, co roku ok. 25 tyś młodych ludzi, ma bardzo ograniczone lub, jak to bywa w przypadku młodzieży religijnej z narodowo-religijnych szkół prawie nie ma żadnych szans na poznanie Polski innej niż ta związana ze śmiercią Żydów i antysemityzmem, mimo, że liczby wyraźnie wskazują na to, że 30 proc. młodych Izraelczyków, z wąskiego grona tych, którzy mieli ku temu okazję (głównie ze szkół państwowych), dzięki działalności na rzecz spotkań z polską młodzieżą wspieranej przez Jad Waszem i Izraelskie Ministerstwo Oświaty, po powrocie do Izraela, może zaświadczyć o lepszym stosunku do Polski niż przed wyjazdem.
Podobnie jak część moich izraelskich znajomych przeciwnych wykorzystywaniu Holocaustu do indoktrynacji politycznej ich dzieci nie pozwoliłam mojemu synowi pojechać z klasą licealną na „wycieczkę edukacyjną do Polski”. Jednak w czasie, w którym koledzy Maćka z liceum w Giwatajim przebywali w Polsce spotkaliśmy się z nimi w Krakowie, Wieliczce i w Auschwitz, by oddać hołd zamordowanym. Miałam wtedy okazję do bezpośredniego obserwowania izraelskiej młodzieży i byłam przerażona jej traumatycznym, negatywnym spotkaniem z Polską, choć była to wtedy jedna z nielicznych wycieczek objęta nowym programem z poszerzoną wiedzą o Polsce, starająca się pokazać młodzieży izraelskiej nie tylko jak Żydzi umierali w Polsce, ale również jak w niej żyli.
Niemcy tylko dostarczyli wagonówRozmowy z nauczycielami, w większości z postępowych, świeckich szkół telawiwskiej aglomeracji i ich uczniami uprzytomniły mi problematyczne dla stosunków polsko-izraelskich konsekwencje edukacyjnych wyjazdów do Polski, potwierdzone przez historyka, prof. Mosze Zimmermanna z Uniwersytetu Hebrajskiego, który przeprowadził wśród izraelskich uczniów szkół średnich uczestniczących w „wycieczkach obozowych” do Polski sondaż, z którego wynikało, że część młodzieży uważa, że „Polacy byli (w czasie II Wojny Światowej) głównymi przestępcami, Niemcy tylko dostarczyli wagonów” („Haaretz”, 7.10.2008 roku).
Gdyby tego rodzaju fałszywe opinie pojawiły się na temat Żydów w innym kraju i byłyby one konsekwencją edukacyjnych programów, najprawdopodobniej rozpętałoby się medialne piekło, interweniowałyby zagraniczne poselstwa a może skończyłoby się na rozruchach. W Izraelu tego typu opinie przeszły bez większego echa. A w Polsce? Czy ktoś o nich słyszał? Ktoś protestował? Ktoś przeprowadził tego badania i wyciągnął z nich wnioski? Osobiście poczułam się nimi wstrząśnięta i jeszcze głębiej zrozumiałam szkodę, jaką czynią wizerunkowi nie tylko Polaków, ale również i Izraelczyków organizowane w obecnej formie, wyjazdy młodzieży izraelskiej do Polski.
W memu zaskoczeniu Izraelskie Ministerstwo Oświaty podsumowującego program wycieczek do Polski uznała go za sukces edukacyjny potwierdzony budżetem w wysokości około 50 milionów szekli przeznaczonym dla młodzieży z uboższych warstw społeczeństwa, która do tej pory nie zawsze miała szansę na podszkolenie się w Polsce w narodowym nacjonalizmie.
„W Polsce więcej jest festiwali żydowskich niż Żydów” śmieją się Izraelczycy i tak jak niechętnie myślą o kraju nad Wisłą kojarzącym im się ze Wschodnią Europą: ubogą i zacofaną oraz z cmentarzyskiem zamordowanych przodków, tak z entuzjastycznym podziwem myślą o Niemczech, a szczególnie o Berlinie, budzącym asocjacje z „porządkiem, poszanowaniem prawa, demokracją, tolerancją, liberalizmem i swobodą.
Dlaczego rząd Polski nie domaga się kategorycznie zmiany programu tych wycieczek do Polski, które mają na wyłącznie odkrycie Polski obozów, martyrologii i antysemityzmu z wykluczeniem kontaktów ze współczesną Polską i Polakami, wycieczek budzących swymi skojarzeniami jednoznacznie uczucia antypolskie? Nie mam pojęcia. Czyżby nie zdawano sobie sprawy z konsekwencji wynikających z tego, że młode pokolenie Izraelczyków bezkrytycznie kojarzy Polskę z Holocaustem, obozami i śmiercią Żydów? Niektórzy Izraelczycy twierdzą, że: „Polska zarabia miliony dolarów na wycieczkach młodzieży i tylko dlatego jest tak bezkrytycznie gościnna”. Jak długo jeszcze izraelska młodzież na zdjęciach z Polski będzie miała wyłącznie kominy krematoryjne i pomniki zamordowanych? Pamięć o Zagładzie i przestroga przed Szoah jest ważnym zagadnieniem dla całej ludzkości. Prawem i obowiązkiem młodzieży izraelskiej jest pielęgnowanie pamięci o ofiarach narodu żydowskiego. Tej kwestii nie podważam. Nie rozumiem jednak polityki przyprawionej ludzkimi kościami. Moim marzeniem jest to, by moje dzieci były dumne zarówno z bycia Polakami jak i Izraelczykami, by potrafiły zdobyć się na tolerancję, by nikt nie uczył je nienawiści do nikogo i aby znały prawdę o historii swoich narodów. Rację ma Szymon Peres twierdzący że: „Nie należy zmieniać historii, ani na lepsze ani na gorsze”.
Dokumentalny film o wycieczkach młodzieży izraelskiej do Polski „Zniesławienie”
http://www.youtube.com/watch?v=nu6t9YmHvT4
http://gojka.blog.onet.pl/2013/04/06/serdecznie-witamy-w-obozach-zaglady/
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 4470 odsłon
Komentarze
Ciekawy tekst z Forum Żydów Polskich
12 Września, 2013 - 22:53
http://www.fzp.net.pl/opinie/zle-wychowani-goscie
Pobicie przez agentów izraelskiej ochrony Roberto L., o czym doniosła kilka dni temu Gazeta Wyborcza, jest ostatnim dzwonkiem alarmowym, po którym powinno się w końcu rozwiązać, raz na zawsze, sprawę ochrony izraelskich wycieczek w Polsce.
Incydent, który zdarzył się na Kazimierzu nie jest pierwszym tego typu przypadkiem, ani w Krakowie, ani w Polsce. Ambasada Państwa Izrael w Warszawie dostaje informacje o podobnych zajściach dość regularnie. Sam, kilka miesięcy temu, zgłaszałem taką sprawę ambasadzie. Zdarzenie dotyczyło poturbowania przez izraelskich ochroniarzy młodego członka społeczności żydowskiej Krakowa. Został on zaatakowany przez Izraelczyków, gdy chciał wejść do synagogi Remu. Byłem naocznym świadkiem tej sytuacji. Agenci ochrony zachowywali się wobec niego niezwykle impertynencko. Nawiasem mówiąc są oni generalnie niekulturalni wobec postronnych osób, które, bez wyjątków, traktują jako potencjalnych zamachowców-samobójców. Po skopaniu rzeczonego mężczyzny, ochroniarze zaczęli grozić mu więzieniem. Po prostu ręce opadają... Po tym, co zobaczyłem, sam miałem ochotę im przyłożyć. Ale po pierwsze jestem przeciwnikiem używania przemocy fizycznej, a po drugie podejrzewam, że owi ochroniarze mogliby mnie unieszkodliwić na całe życie jednym ruchem ręki. Sytuacja, w której krakowski Żyd idący w Szabat do swojej własnej synagogi, w swoim własnym kraju, jest sprawdzany i do tego atakowany przez izraelskich ochroniarzy, jest delikatnie mówiąc kuriozalna i skandaliczna.
Więcej wycieczek, więcej potyczek
O problemie wiedzą zainteresowane strony, ale wszystko co robią, to bezradne rozkładanie rąk, w nadziei, że sprawa sama się rozwiąże, bądź cudownie zniknie. Tymczasem problem nie tylko nie znika, ale wręcz narasta. Właśnie rozpoczyna się sezon turystyczny, podczas którego do Polski przyjadą setki wycieczek izraelskiej młodzieży. Dam sobie rękę uciąć, że nieszczęśliwy przypadek pana Roberto L., jest tylko preludium, inaugurującym "sezon na rękoczyny" z izraelskimi agentami ochrony.
http://www.fzp.net.pl/opinie/zle-wychowani-goscie
Re: Prawda o izraelskiej młodzieży w Polsce
13 Września, 2013 - 00:24
czy ci mlodzi zydzi staraja sie o polska wize?
- czy zydzi w ogole potrzebuja polskiej wizy do wjazdu?
A skoro,rzekomo Polska zarabia na wycieczkach tej młodzieży i "wzrastaniu narodowego nacjonalizmu" - czyzby zydowscy faszysci? Pposlugujac sie terminonogia glownego rynsztoku i michnikowszczyzny.
Czy nie lepiej zatem Polska zrobila by odmawiajac wydawania wiz dla tych "mlodych zydowskich faszystow"?
Polska moze wiecej by zyskala nie tracac tak na wizerunku.
Natomiast przed obozem w Oswiecimiu, i innych zamieszczono by w trosce o psychike "Zakaz zwiedzania Zydom " - by nie powiekszac ich traumy, nie wzbudzac narodowego nacjonalizmu !
co to w ogole znaczy
13 Września, 2013 - 00:29
by zydowscy SB-ecy( ich odpowiednicy )
grasowali sobie PO Polsce?
POdobno nasi ochroniarze Prezydenta w Smolensku nie mieli broni a tu pozwala sie wjezdzac żydkom , dokonywać rozbojów?
DLACZEGO Majchrowski nie naslal Policji na bandytow?
Skoro Dutkiewicz mogl naslac takich na kibicow z wykladow Brauna?
Czy zydzi sa w Polsce jakos uprzywilejowani, POnad prawem?
@Emir
13 Września, 2013 - 00:59
Niemcy w byłym NRD tak i po zjednoczeniu w byłym obozie robili i robią bardzo dobry biznes.
TU:
Byłem w Augustusburgu w maju 1990 roku i nie widziałem ani jednej informacji o tym że był to jeden z pierwszych obozów koncentracyjnych ulokowanym w zamku Augustusburg na szczycie wzgórza tuż po dojściu Hitlera do władzy w 1933 r.
Mieści się tam ekskluzywny hotel i restauracja oraz muzeum pojazdów.
O tym,że był tam obóz możemy dowiedzieć się tylko odwiedzając stronę archiwami więzień i obozów niemieckich.
Tam m.in. natknąłem się na informację, iż początek budowy obozu KL Stutthof w Sztutowie miał miejsce pod koniec sierpnia 1939 roku, a więc przed wybuchem II WŚ.
Ciekawe, prawda?
Bo jak to się ma do zwierzeń Donalda Tuska o jego dziadku po mieczy Józefa Tuska, który według przedmowy do albumu jak i innych wypowiedzi jego wnuczka twierdził, że jego dziadek po mieczu był pierwszym więźniem i pierwszym budowniczym obozu KL Stutthof po wybuchu wojny?
Z niemieckich danych archiwalnych wynika jednoznacznie, ze obóz był gotowy w dniu wybuchu wojny do przyjęcia pierwszych więźniów.
Kolejna ciekawostka i kolejne kłamstwo nienormalnej nienormalności zostaje obalone archiwalnym dowodem muzeum niemieckiego.
Odwiedzają go tłumnie turyści, bawią się na weselach i innych balach jakby nigdy tam nie mordowano ludzi.
Odwiedzają to miejsce kaźni też naziści prezentujący pierścień SS, co widać na fotografii prywatnych i zapożyczonym z sieci w moim albumie, który można obejrzeć TU:
picasaweb.google.com/108910137865025242278/AugustusburgLata90XXWieku
Pozdrawiam.
Obibok na własny koszt
Obibok na własny koszt
A w Krakowie
13 Września, 2013 - 01:25
rog Pomorskiej i Krolewskiej kiedys byla katownia SS,
po wojnie zrobiono kino "Wolnosc", jak PZPR sie wywrocil w 89'
byli chetni by zrobic tam dyskoteke....
NIe wiem co tam teraz jest, choc jest wydzielona czesc na Muzeum.
Czy tak daleko trzeba sięgać?
Emir
13 Września, 2013 - 02:04
Ja wiem...
Pozdrawiam
jwp - Ja też potrafię w mordę bić.
Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ?
Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.
jwp - Ja też potrafię w mordę bić. Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ? Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.
Samolot jak pole bitwy
13 Września, 2013 - 09:17
Dla Roberta Lucchesiniego, jak też jego żony Anny i dwuletniej córeczki, postawa polskiego rządu, który w przeciwieństwie do Izraela swoim obywatelom nie potrafi zapewnić bezpieczeństwa, jest zupełnie niezrozumiała. Do priorytetów małżeństwa z Kazimierza oprócz poczucia bezpieczeństwa należą także spokój i cisza. Tymczasem włosko-polską rodzinę dzień w dzień budzi co rano głośny charkot silników polskich autobusów z grupami młodzieży z Izraela. Ich polscy kierowcy permanentnie łamią przepisy. Przy skwerku obok synagogi – naprzeciwko domu Roberta – mogą zgodnie z przepisami stać najwyżej trzy autokary, najwyżej 10 minut. Stoi znacznie więcej, godzinami. W dodatku z włączonymi silnikami. Powód? Bezpieczeństwo młodzieży – szybciej odjadą z miejsca zagrożenia, gdy silniki są uruchomione.
Poza tym młodym Izraelczykom trzeba serwować kawę. Bo chociaż Kazimierz to dziś dziesiątki kawiarni, nastolatki z Izraela do nich nie zaglądają. Mają to jasno powiedziane: zero kontaktów z otoczeniem, zero rozmów z przechodniami, zero uśmiechów i gestów.
Tak jest już od kilkunastu lat – z Polakami grupy izraelskie kontaktują się wyłącznie tam, gdzie muszą. Najpierw w samolotach.
– Samolot po wylądowaniu w Polsce młodzieży izraelskiej wygląda jak pole bitwy – przyznaje pracownik LOT proszący o anonimowość. – Najgorszy jest jednak stosunek tych dzieciaków do polskiej obsługi. Niedawno jedna ze stewardes dostała od młodego Izraelczyka w twarz. Tylko dlatego, że zbyt długo czekał na coca-colę.
Leszek Chorzewski, rzecznik prasowy LOT, przyznaje, że młodzież izraelska to trudny klient. – Wymaga nie tylko więcej uwagi niż inni pasażerowie, ale też zdecydowanie większych środków ostrożności – dodaje. Ta ostrożność to przedłużające się kontrole latających maszyn i lotnisk przeprowadzane przez służby izraelskie. To także bardzo wysokie wymagania ochroniarzy młodych Izraelczyków.
Na własnej skórze przekonała się o tym Katarzyna Łazuga, studentka z Poznania. Na jednym z polskich lotnisk uczestniczyła w zajęciach kursu pilotażu turystycznego. – Do pomieszczenia, w którym przebywaliśmy, weszli młodzi ludzie z Izraela – wspomina. – W chwilę później nasza grupa w pośpiechu musiała przerwać zajęcia i opuścić salę. Izraelscy ochroniarze kazali nam się wynieść, natychmiast i bez gadania. Bo... za bardzo gapiliśmy się na ich podopiecznych. Owszem, patrzyliśmy się na nich. Zwracali na siebie uwagę, byli wyjątkowo ładni.
Polaków młodzi Izraelczycy widują jeszcze tam, gdzie nocują – w polskich hotelach. O ile polskie hotele chcą ich jeszcze przyjmować. Spora część krakowskich zdecydowanie już nie chce.
– Raz na zawsze zrezygnowaliśmy z przyjmowania młodzieży izraelskiej – przyznaje Agnieszka Tomczyk, asystentka szefa sieci hoteli System w Krakowie. – Nie stać nas już było na wyrównywanie strat po jej wizytach.
Te straty to zdemolowane pokoje, połamane krzesła i stoły, ludzkie odchody w umywalkach lub koszach na śmieci albo jak w Astorii, innym krakowskim hotelu, wypalony dywan. Astoria także wycofuje się z grup izraelskich. Między innymi dlatego, że ochroniarze żydowskiej młodzieży wypraszali z hotelu gości, którzy po prostu im się nie podobali.
http://www.goldenline.pl/forum/421296/trudne-grupy-z-izraela-fakt-czy-mit/s/2