Państwa bałtyckie punktem zapalnym w 2015 roku?

Obrazek użytkownika Mind Service
Artykuł

W przyszłym roku może dojść do kryzysu w krajach nadbałtyckich, spowodowanego  przez agresywne działania Federacji Rosyjskiej. Moskwa może wykorzystać w celu wywołania niepokojów rosyjskojęzyczne mniejszości, szczególnie na Łotwie i w Estonii – pisze Bloomberg.

Nie można wykluczyć, że Rosja podejmie wrogie działania wobec państw bałtyckich. Chociaż nie musi się to stać szybko, raczej za kilka lat. Na razie Rosja musi dokończyć realizację planów wobec wschodniej i południowej Ukrainy (niezależnie czy nadal wciela plan pierwotny, czy jego wersję po korekcie). Póki co udało im się wykonać ważną część planu, tj. zdestabilizować Ukrainę, uniemożliwiając jej de facto integrację z zachodnimi strukturami gospodarczymi i wojskowymi. Powtórzyli tym samym z sukcesem scenariusz rozegrany w Gruzji.

Co się tyczy państw nadbałtyckich, to Moskwa może je potraktować jako miejsce decydującego sprawdzianu wobec NATO. Na razie, jak widzimy, wzmaga się rosyjska presja militarna w tym regionie, choć na szczęście i NATO też nie pozostaje wobec tychże sygnałów całkowicie bierne. Dodatkowo za niepokojący należy uznać fakt budowania od wielu lat przez rosyjską propagandę nieprzyjaznej wobec "Pribałtów" atmosfery. Podobnie jak Ukraińcy, utożsamiani są oni z nazistami, a więc (co za uproszczenie!) wrogami narodu rosyjskiego. Powszechne jest ich wyśmiewanie i obelżywe nazywanie. Jeśli stworzenie tak wrogiego klimatu poskutkowało wobec Ukrainy i ułatwiło społeczną legitymizację politycznych działań Kremla, to dlaczego nie miałoby się to ponownie udać na Łotwie czy w Estonii?

Twoja ocena: Brak Średnia: 3.6 (3 głosy)