Maziarski na tropie agentów Putina

Obrazek użytkownika Ursa Minor
Artykuł

Dawno nie czytałem na stronach "Gazety Wyborczej" tak zabawnego, ale jednak trochę oszczerczego tekstu jak ten Wojciecha Maziarskiego w dzisiejszym wydaniu dziennika. Autor, zainspirowany publicystyką portalu braci Karnowskich zastanawia się w nim - jak zapewnia, czysto teoretycznie - kto w polskim życiu publicznym mógłby być agentem rosyjskich wpływów.

Internetowy biuletyn sekty smoleńskiej - wPolityce.pl - do agentów rosyjskich zalicza komisję Millera i "Gazetę Wyborczą": "Gazecie kanon dyktują ci sami, którzy dyktowali raport Millera. Ci z Moskwy". A więc zdrada. Polską rządzą agenci.

Dotąd nie przychodziło mi do głowy, by doszukiwać się agenturalnych motywacji u politycznych oponentów. Bo że zdarzają się wśród nich osoby o ograniczonych zasobach intelektualnych, wierzące w urojone zamachy - to dopuszczałem. Że są cyniczni gracze, którzy wprawdzie nie wierzą w brednie, ale z rozmysłem je głoszą - też wydawało mi się prawdopodobne. Ale żeby zdrajcy? Jednak zarzut wciąż powraca, więc może warto się sprawie przyjrzeć. A nuż coś jest na rzeczy. - zastanawia się Maziarski. Do wniosków dochodzi zaskakujących... chociaż jednak znając pana Maziarskiego - niezupełnie. Pisze:(...)

http://wsieci.rp.pl/artykul/891373,999012-Maziarski-na-tropie-agentow-Putina.html

Brak głosów