Koniec American Dream?

Obrazek użytkownika Ursa Minor
Artykuł

Stany Zjednoczone, największa gospodarka świata, dostają ostatnimi czasy coraz mocniejszej zadyszki. Druk pieniądza przez Rezerwę Federalną przypomina sypanie piasku w tryby maszyny, niska inflacja to jedynie pozory, a wieszczone ożywienie gospodarcze jest raczej krótkotrwałą poprawą nastrojów.

Amerykańska reforma opieki zdrowotnej, określana przez administrację Obamy mianem Medicare, a przez złośliwych Obamacare, przez wiele środowisk uważana jest za kulę u nogi, z jaką od 1 stycznia 2014 r. będzie musiała borykać się amerykańska gospodarka. Senator Marco Rubio z Partii Republikańskiej uważa, że nowa ustawa będzie niekonstytucyjna w części, w której stanowi o karach pieniężnych, które będą wiązać się z niewykupieniem przez Amerykanów ubezpieczenia zdrowotnego. Zdaniem senatora, rząd nie może nakazywać obywatelom nabywania określonych dóbr i usług i dlatego obowiązek ubezpieczania się jest niekonstytucyjny. Louis Woodhill, przedsiębiorca i współpracownik magazynu „Forbes” stwierdził niedawno, że niezależnie od tego, jaką funkcję będzie spełniać nowa ustawa o ochronie zdrowia, podniesie ona koszty i ryzyko zatrudniania ludzi (w niektórych przypadkach koszt ubezpieczenia wzrośnie nawet o 146 proc.). Jednocześnie znacząca rozbudowa systemu zasiłków zmniejszy chęć ludzi do pracy za najniższe stawki. Rośnie też liczba firm, które ostrzegają przed negatywnymi skutkami Medicare. Niektóre firmy już zapowiedziały, że część kadry będzie musiała zostać przeniesiona na niepełne etaty lub stanowiska czasowe. W ten sposób bowiem kierownictwo będzie chciało ominąć karę za brak pełnego ubezpieczenia dla pracownika, która będzie wynosiła 3 tys. dolarów za osobę. Wydaje się, że administracja prezydenta Obamy zorientowała się, jak negatywne skutki dla gospodarki może mieć nowa ustawa zdrowotna. W ubiegłym tygodniu przesunęła bowiem o rok początek obowiązywania kar finansowych nakładanych na pracodawcę, który nie ubezpieczy pracownika.

Jeśli chodzi o rynek pracy, w czerwcu tego roku bez pracy było 7,6 proc. Amerykanów, czyli o jedną dziesiątą procenta więcej, niż w miesiącu poprzedzającym. Dla ekspertów było to zaskoczeniem. Kulminacyjny moment stopa bezrobocia osiągnęła w październiku 2009 r., gdy liczba bezrobotnych sięgnęła ponad 10 proc. społeczeństwa. Mimo zauważalnej poprawy od tamtego czasu, nie należy zapominać, że USA mają należącą do najwyższych na świecie liczbę bezrobotnych w wieku 20-26 lat. Niemal połowa ogólnej liczby bezrobotnych w Stanach Zjednoczonych nie ma jeszcze 34 lat. Nastroje wśród młodych osób nie są optymistyczne. Wyniki przeprowadzonej przez firmę Accenture badań wskazują, że prawie połowa absolwentów szkół średnich jest rozczarowana rzeczywistością rynku pracy, zatrudniona poniżej swoich kwalifikacji lub w ogóle ich nie wykorzystuje.

Na pierwszy rzut oka amerykańska gospodarka zaczyna odżywać. Ceny nieruchomości rosły w trakcie ostatniego roku szybciej, niż przez poprzednie 7 lat. Indeksy giełdowe utrzymują się na bardzo wysokich poziomach, spadają ceny benzyny – w ostatnim tygodniu maja galon potaniał o 16 centów. Wzrósł też amerykański PKB, o 2,5 proc. w pierwszym kwartale bieżącego roku, czyli nieco więcej, niż na przestrzeni kilku ostatnich lat.

Czy są to dane, które powinny uspokajać, czy może wręcz przeciwnie?(...)

Read more: http://www.pch24.pl/koniec-american-dream-,16416,i.html#ixzz2ZmawxM9J

Brak głosów