Jest ostateczna wersja przyczyn katastrofy smoleńskiej (plato)

Obrazek użytkownika krzysztofjaw
Artykuł

------------

Źródło: http://naszeblogi.pl/35915-jest-ostateczna-wersja-przyczyn-katastrofy-smolenskiej

------------

Od kilku dni jedna z poważanych stacji National Geographic informowała o emisji dokumentalnego filmu, który nas Polaków powinien szczególnie zainteresować. Powtarzana data 10.04.2010 i słowo: katastrofa, większości kojarzy się jednoznacznie. Nie ukrywam, że zaciekawiony oczekiwałem na film. Jak rzadko dokument nie był przerywany reklamami. Słusznie. Producenci stacji NG dochowali staranności w tym zakresie. Całość trwała niespełna godzinę. W prawym górnym rogu napis:”Światowa premiera”. Dla tych co nie oglądają National Geographic dodam, że program rzeczywiście emitowany był, jak większość produkcji stacji, na niemal całą Europę, część Azji , Afryki i pewnie inne kontynenty w tym samym czasie.

Już po kilku minutach nie mogłem usiedzieć spokojnie w fotelu. Fabularyzowany dokument dla osoby, która pierwszy raz słyszała o tej katastrofie pewnie był interesujący. Dla kogoś, kto śledzi działania grupy parlamentarnej Antoniego Macierewicza, zna raport MAK i Millera oraz wie o śladach TNT znalezionych na szczątkach samolotu, był to czas stracony.

Dlaczego?

Po pierwsze, rosyjski profesjonalizm. W filmie smoleńską wieże lotniska wyidealizowano. Wiem, że to był zwykły barak. Tutaj mamy prawdziwą, czystą , schludną, przeszkloną stacje obsługi – komunikacji lotniska. Nie ma też słowa o łączności z nieznanym dowództwem, gdzieś poza Smoleńskiem. Ekipa FSB, która według autorów dokumentu, pojawiła się niemal natychmiast na miejscu katastrofy jest przedstawiona lepiej- niby super profesjonaliści - niż Mulder i Scully z serialu Archiwum X. Oczywiście ich działania muszą, podświadomie, sprawiać wrażenie fachowości. Wśród spadkobierców KGB, których przemiennie nazywa się też członkami komisji MAK, jest na miejscu katastrofy nawet jakaś dama o blond włosach. Czyżby to generał Anodina?
Jednym zdaniem, Rosjanie dochowali należytej staranności po katastrofie. Jedyne co Im można zarzucić, to jakieś niekompletne wyposażenie lotniska – brak systemu naprowadzania i jakieś kłopoty z monitorem.

Po drugie, polscy piloci.
Początkowe słowa o Ich elitarnych umiejętnościach dezawuują informacje, niemal wypowiedziane na jednym oddechu, o nieznajomości języka rosyjskiego. Tylko kapitan potrafił porozumieć się w tym języku. To jednak nic wobec sensacji o swobodnym traktowaniu wysokościomierza ciśnieniowego niemal jak budzika w zegarku – gdy nas męczy wyłączamy go. Autorzy filmu informują nas , że jest to niemal zasada wśród polskich pilotów.

Po trzecie, przyczyna katastrofy.
Obecność w kokpicie Mariusza Kazany ma być pośrednim ( bez wypowiedzianych słów) naciskiem na załogę by lądowała we mgle niemal jak na drzwiach od stodoły. Bezpośrednią zaś jest przejście na odczyt z wysokościomierza radiowego. Ten jak pokazywał wysokość to nie do płyty lotniska w Smoleńsku ale do dna jaru nad którym był.


No i najważniejsze... Brzoza.

Od pierwszych sekund jest ona obecna w animacji. Widać jak odrywa część skrzydła. To właściwa, bezpośrednia przyczyna katastrofy...

Głównymi aktorami tego filmu są panowie Miller i Lasek.

Tyle dokument. Jest jednostronny, oparty na ustaleniach MAK i komisji Millera.
Mnie przeraża, że taka optyka postrzegania największej katastrofy lotniczej w historii Polski (choćby ze względu na ilość wysoko postawionych urzędników naszego państwa), staje się udziałem przyzwyczajonych do intelektualnego konformizmu obywateli wolnego świata. Tak. Prestiż NG; powszechne przekonanie o rzetelności tego co National Geographic prezentuje, jest gwarancją prawdy przedstawianych tam tez i twierdzeń. Po publikacji raportu MAK to drugi i chyba ostateczny fakt (bo raport Millera jest słabym echem rosyjskiego) ugruntowującym w świadomości Europejczyka i Amerykanina przekonanie o niekompetentnych Polakach. Film niemal krzyczy: „Sami sobie winni!”. Nasza niby nonszalancja to cecha wspólna Słowianom, w tym i Rosjanom.

Tyle film.

Mamy dwa inne dokumenty Anity Gargas, które pokazują prawdziwą twarz postsowieckiego systemu zarządzania i organizacji w Smoleńsku. Dzisiaj, po emisji dokumentu w National Geographic, toczy się dyskusja na temat czy warto i czy trzeba wyemitować w telewizji publicznej „Anatomię Upadku”?

Ja powiem więcej. Uważam, że mając taki medialny oręż dziwię się, że dotąd nie próbowano umieścić go w międzynarodowych sieciach telewizyjnych. To nie kamyczek do ogródka powolnej PO mainstreamowej elity. To uwaga do Nas i sił politycznych dla których prawda o katastrofie w Smoleńsku jest nieustającym imperatywem. Tak. Powinniśmy, wszelkimi środkami, dążyć do poinformowania międzynarodowej opinii o istotnych wątpliwościach, śladach TNT, nierzetelności ekip badawczych czy w końcu o kłamstwach w raporcie MAK i Millera. Jak dotąd skutecznie przekonujemy jedynie siebie. To mało. Zbyt mało.

Kanadyjski film brutalnie, po niemal trzech latach od katastrofy, ucina jakiekolwiek wątpliwości co do przyczyn – zawinili Polacy. Moja wiara w obiektywizm National Geographic została skutecznie podkopana. Wyemitowany wczoraj o 21.00 na antenie tej stacji film mógłby równie dobrze powstać w moskiewskiej wytwórni nadzorowanej osobiście przez Putina.

Nie mam dowodów na zamach ( podobnie w TVP1 mówiła dziś sama Anita Gargas), ale poszlaki, nowe badania wskazują jasno, że odrzucenie tej hipotezy było błędem. Miało czysto ideologiczny charakter a obiektywizm ekspertów Millera i MAK-u poddaje w wątpliwość.

Powtórzę, trzeba koniecznie skupić się na pokazaniu światu ciemną stronę tragedii pod Smoleńskiem. Czas ucieka. Przeciętny obywatel „wolnego świata” krystalizuje sobie (właściwe jest mu wdrukowywany) obraz polskiej nonszalancji, która doprowadziła do śmierci Prezydenta Rzeczypospolitej Lecha Kaczyńskiego.

W świecie, gdzie rządzi pieniądz trzeba grać według zasad jemu właściwych. Nie wierzę, że wszyscy są przeciwko Nam – Polakom. Nawet w Sodomie był sprawiedliwy. Skończmy z przekonywaniem przekonanych. Pokażmy światu inną, drugą stronę Smoleńska. Dlaczego NG nie miałoby wyemitować filmu Anity Gargas? Jeżeli trzeba wykupić czas w tak zwanym „prime time”, to spróbujmy to zrobić. Myślę, ze Anita Gargas z chęcią udostępni film za darmo. Liczy się przecież szczytny cel. Panów posłów, medialnych guru zachęcam do poszukiwania dróg dojścia do właścicieli najważniejszych stacji na świecie. Jest ich kilka: BBC, NBC, FOX, France1, BDR czy choćby National Geographic. To tam trzeba pokazać film Gargas.

Panowie! Czas działać...

-------------

Wytłuszczenia tekstu - krzysztofjaw

Brak głosów