Odwieczny problem Rosji. To dlatego ten kraj nie potrafi się zmienić
Państwo moskiewskie powstało jako peryferia Złotej Ordy i takimi pozostało.
Maciej Rosalak
Dlaczego w Rosji nie powiodła się żadna próba unowocześnienia kraju pod względem ustroju politycznego i systemu gospodarki? Najprostsza odpowiedź brzmi: bo żadnej takiej próby – nie licząc reformy Stołypina na początku XX w. – nie podjęto. Rodzi się oczywiste pytanie: Dlaczego tego nie zrobiono? Otóż nie pozwalał na to charakter państwa moskiewskiego, którego moc zrodziła się w XIII w. jako posłusznego wasala tatarskiej Złotej Ordy, gnębiącego inne podbite przez Tatarów księstwa ruskie.
Dominował w tym państwie absolutny despotyzm władców, spotęgowany mongolską i bizantyjską tradycją oraz warunkami geograficznymi i demograficznymi. Tylko książę moskiewski, potem car, a za naszych czasów komunistyczny czy postkomunistyczny dyktator mógłby takie reformy wprowadzić… podcinając jednocześnie gałąź, na której sam usiadł. Uczynili tak – z najwyższą niechęcią, a nawet z obrzydzeniem – zarówno Mikołaj II, jak i Michaił Gorbaczow. Długo na tronach się nie utrzymali...
Los moskiewskich samodzierżawców był i jest uzależniony od tego, czy spełnią oczekiwania zarówno kamaryli (czy to bojarskiej, czy KGB-owskiej), jak i szerokich mas rosyjskiego ludu, oczekujących władzy silnej i bezwzględnej oraz podbojów sąsiednich krain. Oczekujących kolejnych wcieleń Czyngis-chana, jednym słowem. Przydomki Iwanów III i IV – Srogiego i Groźnego – nie mają w uszach Rosjanina, w przeciwieństwie do Polaka, wydźwięku pejoratywnego, bo oznaczają cara, który potrafi egzekwować swe rozkazy z całą mocą. Kiedy któryś z władców z różnych względów nie pasował, kończył tak jak Piotr III, mąż Katarzyny II, którego uduszono, czy Paweł I, syn tejże nieżyjącej już wtedy carycy, któremu głowę rozbito cukiernicą.
(...)
Carowie „reformatorzy”
Kilku carów wprowadzało już wcześniej w państwie moskiewskim nowe porządki. Celem ich nie było jednak rzeczywiste ucywilizowanie kraju, od likwidacji samodzierżawia poczynając. W państwie i społeczeństwie stworzonym na wzór Złotej Ordy każdy z tych „reformatorów” zmierzał do umocnienia swojej władzy i zwiększenia wpływów do swej kasy, jeszcze większego uzależnienia poddanych, traktowanych na zasadzie „rabów” (niewolnych sług), zorganizowania całego społeczeństwa i jego sił wytwórczych na potrzeby armii i ciągłych podbojów.
Ujarzmianie i rabunek sąsiadów, prowadzone pod hasłem obrony rosnącego imperium lub realizacji wielkich idei (czy to odrodzenia Bizancjum, czy – w XX w. – światowej rewolucji), dawały wielorakie korzyści, z których nieostatnią było dowartościowanie poddanych i odwrócenie ich uwagi od własnego ciężkiego losu. Katarzyna II pojęła w pełni ów mechanizm i dziwiła się w 1789 r., dlaczego Ludwik XVI zwołał Stany Generalne, zamiast wszcząć kolejną wojnę…
(...)
Na to wielkie imperium składały się osiągnięcia takich „reformatorów” z dynastii Rurykowiczów jak Iwan Groźny, który stworzył w latach 1565–1572 opryczninę – bandyckie państwo w państwie – aby sterroryzować potężne rody bojarskie i rozprawić się z nimi, a także złupić kogo się da. Tragiczny los spotkał zwłaszcza Nowogród Wielki – bogatą republikę kupiecką, gdzie oprycznicy urządzili okrutną rzeź mieszkańców. Likwidacja tego najbardziej cywilizowanego księstwa Rusi utrwaliła despotyczną władzę krwiożerczego cara. Podobnie zdobycie Kazania – stolicy Złotej Ordy – które dało Iwanowi dziedzictwo wielkiego chana i wiekopomną sławę wśród rodaków.
(...)
Badania genetyczne rzucają ciekawe światło na problem słowiańskiego charakteru Moskwicinów. Przypomnę (pisałem już o tym w „HDR”), że zastanawiające wyniki badań genetycznych przytoczył Anatol Taras w książce „Anatomia nienawiści” o stosunkach polsko-moskiewskich. Wedle autora badania przeprowadziła Rosyjska Akademia Nauk w latach 2002–2005, a podała je Jelena Bałanowska. Otóż genotyp Rosjan w 85–90 proc. składa się z materiału genetycznego Finów (Mordwinów, Muromców, Maryjczyków…) i Turków (Tatarów, Protobułgarów, Baszkirów...), czyli ludów nieindoeuropejskich. Ludzi z genami dominującymi u Słowian na całym obszarze Rosji jest nie więcej niż 6–8 proc. i są to zapewne w większości potomkowie Białorusinów, Ukraińców i Polaków.
(...)
Dzisiaj Polska liczy 38 mln mieszkańców, a „Ruś” (a więc Rosja + Ukraina + Białoruś) – 194,5 mln, czyli pięć razy więcej. W ciągu tysiąclecia proporcje się zmieniły: mieszkańców Rusi było pod koniec X w. siedem razy więcej (7 mln do 1 mln). Rzecz jednak nie tylko w tym, że Polaków relatywnie przybyło. Oto nieśmiało rodzi się nadzieja, że – tak jak podczas kilkuset lat trwania unii polsko-litewskiej i innej niż moskiewska cywilizacji między Bugiem a Dnieprem – straci sens rachowanie, ilu jest łącznie, jak we wczesnym średniowieczu, „Rusinów”.
Porównamy raczej proporcje z czasów Rzeczypospolitej (11 mln) i Moskwy (15 mln) i policzymy: my (Polacy + Ukraińcy + Białorusini + Litwini) i oni (Rosjanie). Wyjdzie nam, jak obszył, 100 do 140 mln. Dwa do trzech niespełna…
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 222 odsłony