Zagranie "Bolkiem"...
Sprawa o tyle dość dziwna, że de facto, wiedza, na temat agenturalnej przeszłości Lecha Wałęsy; to dość powszechnie przyswojony
zestaw informacji, przynajmniej dla kilkuset, jeśli nie tysięcy, działaczy dawnej opozycji reżimowych władz PRLu...
Osobiście po raz pierwszy usłyszałem twierdzenie o agenturalności Wałęsy w trakcie trwania Festiwalu Wolności Sierpnia 1980 roku.
Powstawanie tego typu twierdzeń w tamtym czasie było dość zrozumiałe, bo spec-służby szczególnie lubowały się w tworzeniu pogłosek,
które mogły wytwarzać atmosferę podejrzliwości i tym samym, burzyć powstającą solidarność międzyludzką - Solidarność, z dużej litery...
Nie żebym miał uwierzyć SB-kom, ale miałem żywe w pamięci dywagacje Mieczysława Rakowskiego na temat przyszłyego manipulowania
polskim ludem; wprawdzie wywodzone w pijanym amoku, ale ciągle, coś musiało byc na rzeczy...
Miałem wtedy zaledwie lat dziewięć, gdy mieszkanie moich rodziców w wałbrzyskiej dzielnicy Piaskowa Góra odwiedził kuzyn mojego ojca (mój wujek
Wincenty) w towarzystwie właśnie Mieczysława Rakowskiego.
Jeśli nie myli mnie dzisaj pamięć, to było na jesieni roku 1965 i na pewno po tym, jak elity PRL-owskie zatrzęsły sie z oburzenia na treść Listu Biskupów
Polskich do Biskupów Niemieckich (słynne: "przebaczamy i...prosimy o przebaczenie" zainicjonowane przez kardynała Bolesława Kominka),
po tzw. naradzie aktywu partyjnego we Wrocławiu, mój wujek i Rakowski zjawili się w stanie "wskazującym"... na gorący przebieg obrad, w części
nieoficjalnej i już na pełnym luzaku.
Rozmowa zeszła na temat najbliższej przyszłości nie tylko w kontekście "zdradzieckich knowań" kościoła, ale nawet zahaczyła o tzw. "siermiężność"
- w sumie wstydliwą dla Rakowskiego - towarzysza Wiesława.
Nie zabierałem głosu w zgodzie z zasadą, że ryby i dzieci nie mają głosu, ale przysłuchiwałem się rozmowie mego ojca z Rakowskim.
W pewnej chwili Rakowski oświadczył, że choć to będzie bardzo długi proces, ale wskazując na mnie dodał, iz ja tego dożyję; to nastąpią takie
polityczne przetasowania, że zasadniczo obecny system Bloku Wschodniego i tzw. Zachód..."zasypią wszelkie różnice, oraz przepaść konfliktów"
Mój ojciec mocno w to wątpił, argumentując że prędzej może dojść do III wojny światowej, niż do takiego pojednania i wtedy Rakowski zaczął
mówić o tzw. wpływaniu na ludzką świadomość za pomocą wymiernych bodźców ekonomicznych, co miało tworzyć nowe warunki dla tych zmian...
i tu należy zakończyć ten wywód, tak jak każdy wie, późniejsze dekady dowiodły, iż kolejne "zakręty historycznych przemian", nieubłaganie zbliżały
nas do obecnego stanu "POwszechnego dobrobytu i Demokracji", jaką powinniśmy się cieszyć, zamiast na nią psioczyć...
Nieco więcej światła zrozumienia doznałem po rozmowie z Edwardem de Virion ( w wiedeńskim hotelu La France w styczniu 1982 roku), od którego
dowiedziałem sie nie tylko, że Ruch Solidarności od początku miał "przydzielonych z urzędu" kierowników, ale ukazano mi zarys kolejnych dekad
pod kontem ostatecznego celu globalistów, jakim ma być: planetarny rząd ludzkości, jedna religia uniwersalna - będąca de facto stricte lucyferiańskim
kultem, utworzonym z pomocą watykanu i innych, głównych ośrodków manipulacji religijnej- oraz świat tzw. otwartego społeczeństwa bez granic,
z jednolitym systemem wartości - systemem calkowicie odrzucającym znane dotychczas Zasady Uczciwości Międzyludzkiej...
Moje późniejsze obserwowanie wydarzeń na świecie, jedynie potwierdzały tezy wygloszone przez Edwarda de Viriona ( wówczas Prokonsula Ambasady
RPA i wieloletniego Prezesa poloni w RPA, a wcześniej cichociemnego i uczestnika Powstania Warszawskiego).
Cóż można było uczynić z taką wiedzą?
Można sobie wyobrazić, jaka bywała reakcja większości moich rodaków, którzy uwierzyli w Legendę Lecha - wielu wierzy nadal - przydomek "oszolom"
czy agent SB-cki to najłagodniejsze formy odpowiedzi tym, którzy "podnosili rękę na Legendę"...
Pojęcie tzw. "niereformowalnej ekstremy" miało w moim przypadku bardzo konkretne konsekwencje:
- wpierw wyrok 4 lat pozbawienia wolności i po "odsiadce" 22 miesięcy tzw. "kop pod jaja" i na banicję polityczną z pieczątką w paszporcie o treści:
" z prawem do jednokrotnego przekroczenia granicy PRL"...
W okresie od lipca 1997 roku do marca 2000 roku "usiłowałem po powrocie, pozostać na stałe"...
"usiłowania" skutkowały spotkaniem z "nieznanymi sprawcami", ciężkim pobiciem i groźbą "odwiedzenia mojej żony i córek, jeśli nie wrócę na
banicję, co zostało przecież "ustalone i przyklepane" poprzez sekretarza Episkopatu Polski w osobie biskupa Tadeusza Pieronka i ówczesnego szefa
MO (bodajże generała Baryły czy Buły, jakoś tak...).
Skąd więc teraz to "nagłe olśnienia" wielu znanych, że tak owszem, wiedzieliśmy no ale wicie, rozumicie, to przecież chodziło o Legendę, towar tak
samo istony dla wizerunku Polski, jak Papież Jan Paweł II" i tym podobne dyrdymały?!
Twierdziłem już w sierpniu 1980 roku i nadal to powtarzam:
Nie jest możliwe obalenie Systemu kłamstwa poprzez częściowe mówienie Prawdy (zwłaszcza tej historycznie najważniejszej, bo wyrabiającej w młodym
pokoleniu poczucie tożasmości narodowej), bo czyż możliwe jest mniejsze zło i czy takie zło przestaje być złem?
Trwanie przy falszywej Legendzie wielu z Was było obrazem tolerowania takiego "mniejszego" zła, natomiast fakt, że ta Legenda jest rozmontowywana
nawet z pomocą jej dotychczasowych zwolenników, powinna zapalić sygnał ostrzegawczy, że mamy do czynienia z nową zagrywką Systemu.
Hucpa, aby mogla nadal trwać i pozwalać na pasożytowanie syjonistów na Narodzie polskim, musi "pożywić się" tzw. "szczerym i nowym otwarciem"...
Nie będę zdziwiony, gdy niebawem rozpocznie się okres dekomunizacji, ale tak, aby nie stała się krzywda żadnemu ważnemu elementowi Systemu.
Przypomina to wyrzucanie rozbitków za burtę szalupy na pożarcie rekinom, tak aby część z nich mogła jednak przeżyć i nadal pasożytować...
Najwidoczniej kahał syjonistyczny uznał, że Lech Wałęsa spełnił swe zadanie w roli Legendy założycielskiej 3rp, a może w ten "subtelny" sposób
są dyscyplinowani obecnie rządzący?
- zupełnie, jakby chciano powiedzieć Kaczyńskiemu i innym syjonistom ubranych w szaty patriotyzmu:
" zobacz, tylko nie zmieniaj zbyt dużo, bo jak widziśz, skoro Lecha rzucamy na pożarcie, to w stosunku do ciebie też zastosujemy "bolkowanie",
jak zajdzie taka potrzeba"...
Pryncypialny problem polega na tym, że całe elity (poza wyjątkami, stanowiącymi jedynie potwierdzenie tej reguły), są pookrągłostolowe, czyli syjo-
no-chazarsko-bolszewickie, więc nie mamy szans na rzeczywiste zmiany, a jedynie "zagrywanie" w ramach Systemu z korzyścią dla zagrywających,
a ze stratami dla całej reszty narodowej Wspólnoty...
Bronisław zwany Bredzisławem mówił o "bigosowaniu", chcąc określić " naturę wewnętrznych sporów, jakie toczą się wśród elit, a może jemu się
pomyliły słowa i miało to być "bolkowanie"?...
Przecież Bredzisław pseudonim: Sokowirówka, już kiedyś okazał się prorokiem, gdy wyrzekł pamiętne proroctwo: " Prezydent gdzieś poleci i to się
zmieni"...
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 3180 odsłon
Komentarze
być może jednak przypadek
24 Lutego, 2016 - 22:52
Moim zdaniem przypadek zbiegł się w czasie z naturalnym apogeum erozji fałszywej legendy. Podobnie było w sprawie Katynia.Z tym że tam dokumenty wypłynęły w Rosji. Też by można rzec - to nic zpunktu wiedzy nie zmieniało (dla ogółu nie dla historyków i rodzin ofiar-dla nich szczegoły były istotne) ale to nie tak.Jest etap powszechnej wiedzy i etap gdy tą wiedzą można się swobodnie dzielić i równie jawnie dyskutować o płynących z niej wnioskach. To są bardzo różne etapy. A publicyści to często mylą. Tak samo często się myli wiedzę z towarzyszącymi jej watpliwościami i ciekawością dodatkowych okoliczności z wiedzą , która jest już daleko idącym syntetycznym podsumowaniem. W przypadku Wałęsy tak właśnie jest teraz - to nie jest wiedza o Wałęsie współpracującym z bezpieką jako pewnym nie do końca w szczegółach jasnym epizodzie ale o wałęsie Bolku,kapusiu łajdaku i ważnym niestety elemencie przemian tamtych czasów.
Bywa i inaczej. Powszechna zmiana stosunku do komunizmu,Polski Ludowej, Żołnierzy Wyklętych ,postaw po roku 1944 dokonala się niepostrzeżenie i ewolucyjnie, trudno wskazać co się mniej co bardziej przyczyniło ,nawet trudno wskazać moment gdy szalki prawdy i kłamstwa zmieniły radykalnie położenie.
Dla inżynierii społecznej momenty masowego przewartościowania,zastąpienia jednej uproszczonej wizji historii drugą są trudnymi momentami. Jest to zjawisko chaotyczne i jako takie nie poddaje się manipulacji. Myślę że nie upłynie wiele czasu gdy negatywna ocena Bolka rozciągnie się na bardzo wielu innych ludzi. I ktoś kto lubi manipulować doskonale o tym wie ,że to tak działa.Dlatego tak długo broniono kilku prostackich kłamstw nie do obronienia. I odwrotnie rzucanie na pożarcie tylko przyspiesza erozję.Wtedy społeczeństwo zachowuje się jak nienasycone i pobudzone zapachem krwi stado piranii.
tytułem uzupełnienia
24 Lutego, 2016 - 23:15
żeby sobie lepiej uświadomić co się właściwie stało i jak trudno podsumować wystarczy jedno pytanie: jak sobie teraz wyobrażacie pogrzeb Wałęsy ? Napewno inaczej niż dwa trzy ,pięć czy dziesięć lat temu . Przede wszystkim trudno tak w szczegółach sobie wyobrazić.