Robotnik Andrzej z mozołem wspinał się w górę po schodach bloku, w którym mieszkali Hiobowscy. W lewej ręce niósł siatkę z impregnatem dobetonu, a drugą zatykał nos. Bo systemy polityczne się zmieniają, galaktyki się obracają, a na klatkach zawsze śmierdzi. W pewnym momencie uznał, że musi chwilę odpocząć. Zatrzymał się na półpiętrze, postawił siatkę i wyjął papierosy. Ale nie zapalił, bo...