młode gnojki w Starym Teatrze
Jak widać szkoli się już nowych "artystów" - bydlaków:
http://niezalezna.pl/48506-rechot-ze-smolenska-w-starym-teatrze-szyderstwo-zamiast-sztuki
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 983 odsłony
Jak widać szkoli się już nowych "artystów" - bydlaków:
http://niezalezna.pl/48506-rechot-ze-smolenska-w-starym-teatrze-szyderstwo-zamiast-sztuki
Komentarze
"funkcje wychowawcze teatru"
20 Listopada, 2013 - 12:57
Krzewienie "kultury".
Menelskiej.
-------------------------
"Dixi et salvavi animam meam"
------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"
jaki rzund take społecznosci
20 Listopada, 2013 - 13:07
gość z drogi
jaki minister,take i szkolenie nowych szyderców..ale gdyby tak bojkot tej stajni Augiasza ?
granie przy putej sali to CÓŚ,mimo dotacji ministra Zbrojewskiego...
pozdr z 10
gość z drogi
Lenin uważał drobnych przestępców za...
20 Listopada, 2013 - 13:18
... element "klasowo bliski".
Bolszewicy dopieszczali lumpenproletariat i dawali wiele swobody urkom.
Ostatecznie wszyscy oni byli wspólnikami bolszewii w niszczeniu "burżuazji"...
W Chinach szaleli hunwejbini (http://pl.wikipedia.org/wiki/Hunwejbini)...
To samo dzieje się dzisiaj w nauce i sztuce.
-------------------------
"Dixi et salvavi animam meam"
------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"
a dlaczego?bo lenin zawsze zywy
20 Listopada, 2013 - 13:47
gość z drogi
więc nie dziwmy się,ze rośnie take cóś...tatusie,mamusie ii POciotki...wiadome jake...
gość z drogi
nie tylko w Starym
20 Listopada, 2013 - 14:05
Dzieci Marii Janion i Krytyki Politycznej są wszędzie.
Kolejne dziecko: http://www.obliczakultury.pl/publicystyka/felietony-i-eseje/2120-michal-kmiecik-tworczosc
jasne, Ma!
20 Listopada, 2013 - 14:35
... hunwejbini mnożą się jak wszy, że użyję entomologicznego języka Lenina i Niesiołowskiego:):):)
Ale w Krakowie ktoś wreszcie poważnie zajął się tępieniem tych pasożytów o szkodników (że znów użyję podobnego systemu pojęć:):):)).
-------------------------
"Dixi et salvavi animam meam"
------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"
Dixi
20 Listopada, 2013 - 14:59
Tępić trzeba, oczywiście. Najskuteczniej to oni się sami wytępią, zgubi ich brak warsztatu :) Tak szybko pchają się na szczyt, że na naukę nie mają już czasu. Kosztowne jest to dla nas wszystkich ale po nich nic nie zostanie, po prostu rozleci się w drobny mak. Tandetna sztuka, tandetna śmierć.
http://www.twoja-praga.pl/praga/sztuka/1864.html
http://www.twoja-praga.pl/info/informacje/3405.html
sami się nie wykończą, Ma!:(:(:(
20 Listopada, 2013 - 15:25
Nie działa rynek, a nawet parodia rynku sztuki.
Po co warsztat, skoro nie jest on niezbędny, a nawet przeszkadza w karierze?
PS
Sama widziałaś, co jest kupowane do muzeów, jako "sztuka współczesna".
Mnie najbardziej podobał się ten bałwanek w lodówce:):):)
-------------------------
"Dixi et salvavi animam meam"
------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"
Widzę, że nie podzielasz
20 Listopada, 2013 - 16:02
Widzę, że nie podzielasz mojego optymizmu :)
Rynek nie działa bo nie ma sztuki jest tandeta. Klient jest kapryśny ale też przewidywalny, nie będzie kupował za ciężkie pieniądze czegoś co jest nic nie warte. Nie da się go przekonać, że plastelina kosztuje tyle co marmur. A marmur, sam wiesz, cena, narzędzia, umiejętności.
Ma, pozwól,
20 Listopada, 2013 - 16:14
że dołączę. Też nie podzielam optymizmu :( tzw. mecenasem sztuki jest państwo - wszyscy płacimy, ale decydują uni. Wcale nie trzeba wykazywać się umiejętnościami, kunsztem, talentem, wystarczy być po linii i na bazie, a mecenasik sypnie groszem.
...............................................
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart Ps.33,5
...............................................
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart Ps.33,5
Szary kocie
20 Listopada, 2013 - 17:16
Sama się sobie dziwię, skąd u mnie ten optymizm w tej sprawie. Na przyszłość patrzę raczej pesymistycznie.
Mecenat państwowy nie tworzy rynku sztuki, może stworzyć kolekcję. Rynek tworzą ludzie i ich potrzeby. Teraz jest tak, że ludzie mają potrzebę (bardziej lub mniej wyartykułowaną) natomiast nikt nie jest zainteresowany aby tę potrzebę zaspokoić. Wciskanie tandety jest wygodne (dla twórców i pośredników) ale klienta to nie interesuje, on za swoje pieniądze chce mieć dobry towar. Tego dobrego towaru brak i ludzie różnie to sobie kompensują, najczęściej kupując zagraniczną tandetę. Ta zagraniczna tandeta to wina naszego technologicznego zacofania bo żaden kupiec, nie przyzna się do tego, że dał się oszukać i to co brał za marmur jest tylko syntetykiem.
to jednak, niestety, nie jest alternatywa, Ma!
20 Listopada, 2013 - 17:05
Klient musi mieć pieniądze.
Kto je ma?
Nowobogackie, postsowieckie postkomuchy.
Taki kupi sobie, to możliwe, gołą babę z czegoś solidnego, aspirant zaś coś, co zostało uznane za "sztukę" przez "krytyków" (ten zawód też się straszliwie sku.wił), czyli nadal badziewie.
Prawdziwi oligarchowie ( na naszą, rzecz jasna, skalę) chwycą się za jakiegoś Kossaka, bo uznają, że to lokata kapitału, a na obraz w bogatej ramie dodatek pozwoli udawać "arystokracie", że "pieniądze w rodzinie" są od dawna.
A propos.
Podobno Radek Sikorski miał na ścianie w swojej "posiadłości" portret gen. Sikorskiego.
Ten, jak rozumiem, miał (chcąc - nie chcąc) robić za "przodka".
Ciekawe co ma na ścianie minister od podpaleń ("ogniem i mieczem:?:):):):)) Sienkiewicz.
Komorowski, jak wiadomo, jest "potomkiem Sejmu Wielkiego" (razem z Bogatką:):):))
-------------------------
"Dixi et salvavi animam meam"
------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"
ujmę to tak
20 Listopada, 2013 - 18:15
Potrzeba zdobienia siebie i swojego otoczenia jest pierwotna. Ja wiem, trend jest teraz taki aby zdobić zamienić na szpecić. Moim zdaniem to się nie uda bo trzeba by przy okazji wyeliminować wiele innych instynktów z instynktem życia włącznie.
Oczywiście, aby mieć dobrą rzecz trzeba mieć pieniądze ale nie generalizowałabym kto te pieniądze ma. Różnie jest, spadki i inne takie :) Kossaki są względnie tanie, trochę się chłopaki namachali.
A propos
W PRL dobrze prosperującą grupą rzemieślników byli złotnicy. Wielu z nich wykonywało tajne ale zyskowne zlecenia. Robili sygnety rodowe dla partyjnych aparatczyków.
czyli jednak optymizm:):):)
20 Listopada, 2013 - 18:56
Wiara w naturę człowieka.
PS
Z Kossakami masz rację.
Szukałem jako przykładu, czegoś, co wygląda "po ludzku":):):) i jest ozdobne.
Pamiętam panów w sygnetach "na glanc", beż żadnego herbu.
Taki "ślepy" sygnet nazywa się bodaj "ślizgawką".
To był dopiero obciach.
Teraz się "trochu" wyrobili i te herby albo wymyślają, albo kradną.
Widziałem swego czasu (zdaje się) Fronczewskiego, paradującego z sygnetem, a jakże, na małym palcu...
Ani chybi angielska szlachta!:):):)
Cóż, ludzie mają nie tylko potrzebę przyozdabiania, ale też dodawania sobie wartości.
-------------------------
"Dixi et salvavi animam meam"
------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"