Agent sporu ideowego i ulubienica feministek czyli o błyskotliwej karierze Agnieszki Kozłowskiej-Rajewicz
Platforma Obywatelska w kwestiach ideologicznych mocno skręciła w lewo, a symbolem tych zmian był awans poseł Agnieszki Kozłowskiej-Rajewicz, bardzo ciepło przyjęty przez feministki i środowiska homoseksualne.
W zasadzie nie wiadomo, jak tytułować panią minister. Oficjalna nazwa jej urzędu to pełnomocnik rządu do spraw równego traktowania, ale podczas wielu publicznych wystąpień, wywiadów Kozłowska-Rajewicz każe siebie nazywać „pełnomocniczką”. Co jest zgodne z postulatami środowisk feministycznych żądających, aby kobiety zajmujące wysokie stanowiska nazywać marszałkinią, ministrą, prezeską.
Niewątpliwie na sprawowaniu urzędu pełnomocnika rządu Agnieszka Kozłowska-Rajewicz chce budować swoją polityczną pozycję. – Ona wyczuła, skąd wieje wiatr, że Donald Tusk kieruje Platformę w lewą stronę. I im bardziej będzie mu zależało na poparciu lewicy, tym większe szanse na awans będą mieli politycy pokroju pani pełnomocnik, która ma poparcie wpływowych środowisk lewicowych, czy wręcz lewackich – mówi nam jeden z posłów Platformy Obywatelskiej. – Zresztą już jej powołanie do rządu w 2011 r. było ukłonem w stronę tych środowisk – podkreśla.
Kętrzyn – Poznań – Warszawa
Agnieszka Kozłowska-Rajewicz pochodzi z Kętrzyna, urodziła się w rodzinie nauczycielskiej i jak wspominali jej znajomi, była to tradycyjna, katolicka rodzina. Pani minister podkreśla, że jest osobą wierzącą, chodzi w niedzielę do kościoła, ale to jej nie przeszkadza w forsowaniu pomysłów sprzecznych z nauką Kościoła, takich jak in vitro, czy też w promowaniu legalizacji układów homoseksualnych i próbie nadania im takich samych praw, jakie mają rodziny. Co więcej, zgłaszała publicznie nawet pomysły głębokiej „reformy” Kościoła, której elementami miałyby być m.in. zniesienie celibatu i dopuszczenie kobiet do kapłaństwa.
Agnieszka Kozłowska maturę uzyskała w liceum w Kętrzynie i wyjechała do Gdańska, aby na miejscowym uniwersytecie studiować biologię. Szybko jednak zmieniła plany i przeniosła się na Uniwersytet Adama Mickiewicza w Poznaniu, aby zgłębiać antropologię człowieka.
Po studiach przez kilkanaście lat była pracownikiem naukowym na Wydziale Biologii UAM, gdzie obroniła pracę doktorską z biologii człowieka. Obok pracy naukowej zajmowała się też pisaniem programów i podręczników szkolnych. Kilka razy wyjeżdżała na staże na uniwersytety w Wielkiej Brytanii, Holandii i w Niemczech.
Pod koniec lat 90. zajęła się polityką, podobno za namową męża Andrzeja, z zawodu politologa.
Z Unii do Platformy
Pierwszą partią Agnieszki Kozłowskiej-Rajewicz była – mocna wówczas w Poznaniu – Unia Wolności. To z niej wywodzili się obaj prezydenci miasta od 1990 roku (poprzedni – Wojciech Szczęsny Kaczmarek i obecny – Ryszard Grobelny). Ale szybko wyczuła, że przyszłość należy do Donalda Tuska i Platformy Obywatelskiej, dlatego bez wahania razem z mężem przeszła do nowej formacji. W poznańskiej PO kierowała Sekretariatem Edukacji.
W 2005 roku nie udało się jej dostać do Sejmu, ale rok później została wybrana do Rady Powiatu Poznańskiego. W 2007 roku już była posłem. Jej awans to z jednej strony efekt przychylności dla niej Waldy’ego Dzikowskiego, szefa wielkopolskiej PO, a z drugiej – parytetów. Donald Tusk chciał się przypodobać środowiskom feministycznym i zdecydował, że w pierwszej piątce listy w każdym okręgu wyborczym muszą być dwie kobiety i Kozłowska-Rajewicz dostaje wysokie, trzecie miejsce, co ułatwia jej zdobycie mandatu posła. Gdy w 2010 roku trwają wybory do władz regionalnych PO, w Poznaniu Agnieszka Kozłowska-Rajewicz popiera Rafała Grupińskiego, który walczył z jej mentorem Waldym Dzikowskim. Wygrywa ten pierwszy.
Jedni mówią, że zmiana sojuszy to efekt politycznego pragmatyzmu, bo Grupiński okazał się silniejszy, a inni że to koniunkturalizm.
– Agnieszka Kozłowska-Rajewicz po prostu uznała, że przy Dzikowskim już nic nie osiągnie. Ona nie kieruje się w polityce sentymentami. Zresztą w naszej partii takie postawy są promowane, Donald Tusk woli koniunkturalistów od ideowców, ludzi kierujących się lojalnością wobec kolegów, bo ci drudzy mogą chcieć budować jakieś swoje sfery wpływów w partii – tłumaczy senator PO.
Także Waldy Dzikowski nie krył rozgoryczenia, ale nie nazywał postępowania swojej młodszej koleżanki „niewdzięcznością”. Przynajmniej oficjalnie. – W prywatnych rozmowach miał do niej pretensje. Bo on pomagał jej w stawianiu pierwszych kroków w poważnej polityce, promował w partii, a ona odpłaciła mu za to wszystko „ciosem w plecy”, popierając jego największego rywala – przyznaje jeden z poznańskich polityków PO.
Ale współpraca z Rafałem Grupińskim nie układa się różowo. Szef Klubu Parlamentarnego Platformy Obywatelskiej jest w partii uważany za osobę o bardziej umiarkowanych poglądach, jednak ich spory wynikały głównie z tego, że Grupiński to także jeden z głównych stronników Grzegorza Schetyny, który stopniowo traci wpływy w partii. Pani pełnomocnik zaś uważa się teraz za człowieka premiera Donalda Tuska i stoi po jego stronie.
Kurs na feminizm
(...)
http://www.naszdziennik.pl/mysl/58300,ulubienica-feministek.html
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 292 odsłony


Komentarze
Re: Agent sporu ideowego i ulubienica feministek czyli o błyskot
1 Listopada, 2013 - 14:41
Prawdziwe oblicze Platformy Obywatelskiej ma twarz „ministry” Agnieszki Kozłowskiej-Rajewicz. Biorąc pod uwagę kolejne akcje minister, nikt nie powinien już mieć złudzeń co do domniemanego konserwatyzmu Platformy.(...)
http://www.naszdziennik.pl/mysl/58299,agent-sporu-ideowego.html
Ursa Minor
Ursa Minor