Dwa plus dwa równa się pięć i pół!

Obrazek użytkownika Szeremietiew
Kraj
W czasie "październikowej odwilży" (1956 r.) pewien satyryk napisał opowiadanie o tym jak władza kazała uczyć dzieci, że dwa plus dwa równa się dziewięć. Zastraszeni nauczyciele wykonywali polecenie. Odważniejsi dawali uczniom do zrozumienia, że wynik jest inny. Pewnego razu "góra" zaczęła reformy i przepraszając za "wypaczenie" ogłosiła, że wynik naprawdę wynosi siedem. A pewien dalej idący reformator zarzekł się, że jest pięć i pół. Tymczasem każdy dzieciak wiedział, że dodając dwa plce do dwu otrzymuje sie cztery.

Były wiceminister obrony gen. Stanisław Koziej oglosił tekst pt. "Po pierwsze: obrona własnych granic". (Rzeczpospolita, 6.04.09.). Autor przypomniał, że zadaniem sił zbrojnych jest obrona własnego państwa. Zastanawiając się nad powodami przegranej armii gruzińskiej w starciu z Rosjanami wskazał, że Gruzja budowała wojsko na misje zagraniczne, nieodpowiednie do obrony kraju. Koziej podaje, że takie wnioski sfromułowali Amerykanie, którzy badali przyczyny gruzińskiej przegranej. Autor pisze: "W specjalnym raporcie stwierdzono, że jedną z przyczyn słabości armii gruzińskiej było inwestowanie przez Amerykanów przede wszystkim w przygotowania jej na potrzeby misji międzynardowych, aby była zdolna uczestniczyć razem z nami w takich operacjach, jak te w Iraku i Afganistanie". Polski MON także jako naczelną wytyczną przyjmuje owe "misje" z tym jednak wyjątkiem, że u nas nie iwestują w to Amerykanie. Oby nie doszło do sytuacji, że i nam Amerykanie bedą wskazywać błędy.

Konstytucja RP (art. 26.1) postanawia wyraźnie: "Siły Zbrojne Rzeczypospolitej Polskiej służą ochronie niepodległości państwa i niepodzielności jego terytorium oraz zapewnieniu bezpieczeństwa i nienaruszalności granic". Z tekstu prof. Kozieja można wnosić, że kierownictwo MON ma ten zapis konstytucyjny w ...niepamięci.

Jednak autor artykułu wskazując na błędy i zaniedbania MON nie mówi co robić, aby wojsko było w stanie wykonać to "pierwsze zadanie". Gen. Koziej od dawna jest zwolennikiem utworzenia małej armii zawodowej. Byłoby niezwykle intreresujące, gdyby ukazał w jaki sposób ta mała armia, wzmocniona być może nielicznymi siłami rezerwy, będzie bronić tysiące kilometrów polskich granic. Dla porównania - gdyby Polska chciała mieć siły takie jak Gruzja, to biorąc pod uwagę wielkość obu krajów nasza armia musiała by liczyć 190 tys. żołnierzy. A przecież armia gruzińska nie powstrzymała Rosjan.

Od zawsze twierdziłem, że udział naszych żołnierzy w "misjach" policyjno - antypartyznackich w nikłym stopniu poprawia zdolności bojowe wojska. W razie obcego ataku biegłość w usuwaniu min, kontrolowaniu osób i pojazdów nie na wiele się przyda.

Jeżeli mamy tworzyć wojsko do obrony kraju, to należy ustalić co i w jakiej kolejności zrobić trzeba.

Nieprzyjaciel może na Polskę napaść posługując się wojskami lądowymi. Jednak samo przygotowanie takiej operacji zdradza zamiar. Współczesne środki rozpoznania (satelitarne) ujawnią ruchy jednostek, koncentrację sił. Dlatego łatwiej i szybciej można uderzyć środkami napadu powietrznego (rakiety, samoloty, smigłowce). Także okręty są przydatne w takim zaskakującym napadzie. Biorąc więc powyższe pod uwagę Polska musi zadbać od możliwie najlepsze środki rozpoznania i ostrzegania. Następnie najważniejszą jest silna obrona przeciwlotnicza i przeciwrakietowa oraz wydajne w obronie nowoczesne lotnictwo. Z tego powodu ważniejszy był np. zakup samolotów cystern do tankowania w powietrzu - co zwiekszało operatywność samolotów, niż przyjmowanie transportowców "Hercules".

Ze względu na długość granic morskich trzeba zadbać o Marynarkę Wojenną i jej lotnictwo. Natomiast dla zapewnienia obrony kraju (Powszechna Obrona) należy stworzyć liczne siły obrony terytorialnej rozwijane w sytuacjach kryzysów i zagrożeń.

I dopiero po tym można planować wieksze wydatki na utworzenie "armii zawodowej", czyli zawodowego komponentu wojsk operacyjnych, swoistego "miecza" polskiej obrony, gdy reszta sił zbrojnych, ich większość, byłaby "tarczą" Polski.

Na końcu można myśleć o wojsku kierowanym na misje. Mogłyby to być np. obecne wojska specjalne, odpowiednio wzmocnione i zdolne do wykonywania zadań także w obronie kraju.

Sądze, że tak powinien wyglądać "wynik dodawania" obronnego w Polsce. Jeśli zaś zajrzymy na ul. Klonową (MON) to okazuje się, że tam tkwią przy wyniku dziewięć. Wiedzą, że trzeba go zmienić i zdaje się nie wiedzą na jaki. Ogłoszą a sześć?

Brak głosów

Komentarze

A ja jestem zwolennikiem małej armii zawodowej (siły szybkiego reagowania 15-20 tysięcy i do tego każdy dorosły przeszkolony i posiadający pełne wyposażenie i broń wraz z zapasem amunicji we własnym domu doszkalany nie rzadziej niż 2 razy do roku po 2-5 dni.

---------------------------------------
-Wolnościowiec / Prawicowiec / Ateista-
=____W wszystkich trzech radykał____=
==============================

Vote up!
0
Vote down!
0

--------------------------------------- -Wolnościowiec / Prawicowiec / Ateista- =____We wszystkich trzech radykał___= ==============================

#17549

Obrona Powszechna, czyli wojska obrony terytorialnej (przed 1939 r. Obrona Narodowa) to są właśnie ci „dorośli przeszkoleni” itd. tyle, że odpowiednio ZORGANIZOWANI.

Natomiast 15 –20 tys. na część zawodową WP to za mało biorąc pod uwagę wielkość państwa, tereny które trzeba będzie bronić, długość granic. Taką armię jak Pan postuluje mieliśmy w XVII w. – kilkanaście tysięcy zawodowego wojska (obrona potoczna) i powszechne pospolite ruszenie, czyli ci „dorośli przeszkoleni” (teoretycznie do 100 tys.). Ten system w praktyce zawiódł – patrz „potop” szwedzki. Owi „dorośli” nie bardzo palili się do wojaczki. Stawało w potrzebie 50-60 tys. i było to bractwo nieobliczalne – raz „pospolitacy” walczyli zajadle z przeważającym nieprzyjacielem, a innym razem zwiewali przed słabszym. Tak więc żołnierz, aby nim był, musi być w pewnej strukturze i musi być nie tylko wyszkolonym, ale także dobrze dowodzonym.
RSz

Vote up!
0
Vote down!
0

RSz

#17685

...mają dowodzić grubodupe postkomunistyczne trepy, to nie ma ona szans, niezależnie, czy jest pospolitym ruszeniem, czy armią "zawodową". Taka armia jest też niezbyt zachęcająca dla kogokolwiek, kto chciałby byż, z własnej woli, żołnierzem, bo polega na malowaniu trawy na zielono i fałszywej sprawozdawczości.
Uważam,że państwo zamiast boisk, czyli punktów skupienia pseudokibiców, powinno budować strzelnice. Pewnie sie na nic nie przydadzą, ale i tak bardziej niż dzisiejsze "wojsko" i "piłka".

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#17690

Dla człowieka który służył w wojsku i odrobinę myśli przedstawiony przez Pana model sił zbrojnych byłby optymalny.
Szkoda, że wojskiem zajmują sie przede wszystkim generałowie, którzy maj a inne interesy niż obrona kraju.
Albo politycy, nie mający o niczym pojęcia, jak Komorowski, który kazał latać polskim lotnikom na drzwiach od stodoły.
Pajac.

Vote up!
0
Vote down!
0

mirek603

#17586

Zgadzając się z Panem mniej bym winił jednak tych „generałów”, a bardziej wskazywałbym na dzierżycieli „drzwi od stodół”.
O awansach w armii, pieniądzach dla wojska decydują politycy. „Generałowie” odgadują więc czym można się politykowi przypodobać, a skoro można dostać awans czy ważne stanowisko np. opowiadając o armii zawodowej to...? Mamy mechanizm selekcji negatywnej przy awansach, a do tego trwa jeszcze wojna między cywilami ot, to kto wojskiem będzie kierował. Pamiętam jak z okazji jakiegoś święta prezydent (zwierzchnik sił zbrojnych) i minister obrony (przełożony żołnierzy) wyznaczyli jakąś imprezę na tę samą godzinę i wojskowi nie wiedzieli do kogo pójść – idąc do prezydenta podpadało się ministrowi i odwrotnie.
Można by utyskiwać nad słabością charakterów naszej generalicji, ale chyba tylko tyle. Wojskowy stawiający się „cywilom” długo w armii miejsca nie zagrzeje. Moim zdaniem winien jest system, w tym zwłaszcza praktyki polityki kadrowej!
RSz

Vote up!
0
Vote down!
0

RSz

#17687

Obawiam się, że dzięki rządom herszta i jego tuskobandytów polskie siły powietrzne już niedługo będą się składały z kilku eskadr latających drzwi, bo o latających dywanach to napewno można zapomnieć.Flota wojenna natomiast z kilku, no może kilkunastu morskich jednoosobowych jednostek bojowych, dla niepoznaki zwanymi kajakami oraz armia lądowa na wyposażeniu będzie miala bojowe wozy drabiniaste.Śmieszne? Dla mnie niezbyt!

Ale do rzeczy. Moim zdaniem Polskie Siły Zbrojne powinny liczyć w granicach 500 tys. żołnierzy, w tym ok 200 tys żołnierzy jednostek specjalnych, plus ok. 1 miliona wyszkolonych rezerwistów, doszkalanych co 6 miesięcy przez tydzień na poligonach. Wielu ludzi puknie się w czoło, przecież Polski nie stać na takie siły zbrojne. Stać nas i na więcej. 

Po pierwsze zbrojeniówka. Zamówienia składane w polskich zakładach zbrojeniowych spowodują wzrost zatrudnienia, co z kolei spowoduje wzrost podatków napływających do kasy państwa. Nie mówiąc już o tym, że jest dość intratny biznes. Zagraniczni kontrahenci poszukują dobrej i taniej broni.

Po drugie. Zbrojenówka stanie się kołem zamachowym całej gospodarki. Ruszą inne gałęzie przemysłu co da Polakom i Polkom możliwość zatrudnienia za dobre pieniądze w kraju. Nie będą musieli żebrać o pracę poza granicami Polski.

Po trzecie. Odebrać politykom możliwości awansowania oficerów Wojska Polskiego. Powinna robić to tajna kapituła zlożona w 75% z oficerów i generalicji i 25% cywilów. To Prezydent na wniosek tej kapituły wystawia noiminacje na wyższe stopnie.

Po czwarte. Aby doprowadzić do takiego stanu jest KONIECZNE! pozbycie się tuskobandytów i ich popleczników, rozkazodawcow i sojuszników. Nie muszę ich wymieniać. Wszyscy uczciwi Polacy wiedzą kto to jest. W zasadzie to powinien być punkt pierwszy. Bez tego cała reszta pozostanie pisaniem na forum niepoprawnych. I nic więcej.

Korzystając z okazji serdecznie pozdrawiam Pana, Panie Szeremietiew. Życzę radosnych i spokojnych Świąt Wielaknocnych. Nigdy nie wierzyłem w te bzdury. To tak już na zakończenie.

Vote up!
0
Vote down!
0

"...dopomóż Boże i wytrwać daj..."

#17693