Komendant "Krysia" - część 2

Obrazek użytkownika Żołnierze Wyklęci
Historia

W czerwcu 1943 r. z placówki Bieńkiewicze wyruszył w pole zawiązek oddziału partyzanckiego nr 314 dowodzony przez ppor./por. Jana Borysewicza „Krysię”, który awans na porucznika uzyskał z dniem 11.11.1943 r. Grupa licząca początkowo 5 ludzi przeszła na teren Paszkiewicz. Po kilku dniach st. sierż. Władysław Krugły „Cichy” przyprowadził z terenu placówki Białohruda grupę liczącą 10-12 żołnierzy AK, w tym kilku byłych policjantów białoruskich - uciekinierów z tamtejszego posterunku. Oddział szybko osiągnął stan około 30 ludzi.

Dysponował dobrym uzbrojeniem (2 rkm - Diegtariewa i „tankawik” [km z czołgu], 1 PPD, kilka SWT, karabiny i broń krótka).
Obsada dowódcza oddziału nr 314 przedstawiała się następująco:
Komendant - ppor./por. Jan Borysewicz „Krysia”
Zastępca - st. sierż. Władysław Krugły „Cichy”
Dowódcy drużyn:
1 drużyna - sierż. Władysław Janczewski „Laluś”
2 drużyna - kpr. Albert Dubrownik „Natan”
3 drużyna - kpr. Stanisław Bury „Burzyński”

Oddział nr 314 działał początkowo zamaskowany jako grupa sowiecka (mundury, komenda). Początkowo jego działania miały ograniczony zakres - zdobywał broń, likwidował konfidentów, ochraniał teren przed bandami rabunkowymi. W początkowym okresie w skład oddziału wchodzili prócz dowódców: Kazimierz Kiedyk „Klin”, Stanisław Śmielewicz „Matrosow”, Michał Tietianiec „Myśliwy”, Tadeusz Bieńkiewicz „Rączy”, Wacław Śmielewicz vel Morawski „Saszka”, NN „Czarny”. Wkrótce dołączyli: Julian Zdanowicz „Hucuł”, Stanisław Hryszel „Zagłoba”, Czesław Wojtukiewicz „Poniatowski”, Leon Misiuro „Ryszard”, Michał Butrymowicz vel Krasiński „Szturm”, pchor. Aleksander Dziakiewicz „Oleś”, Orłowiec „Głośny”, Jakubowski „Jaś”, Albert Dubrownik „Natan”, Bolesław Bancewicz „Bolek”, Czesław Judycki „Korzeń”, Leon Dziakiewicz „Abisyniec”, sierż. Alfred Fryes „Bez” (dezerter z Luftwaffe), Zbigniew Hryckiewicz „Szczerbaty”, Romuald Bardzyński „Pająk”, NN „Żyd”.

Grupa partyzantów 4 kompanii II/77pp AK.

Jeszcze w czerwcu wykonano wyrok WSS [Wojskowy Sąd Specjalny] na konfidencie w okolicach Radunia (zdobyto pistolet). Spod Radunia oddział przesunął się w rejon Trokieli. Po drodze, w okolicach Hermaniszek, natknięto się na komunistyczną bandę rabunkową, grabiącą wioskę. Jan Borysewicz rozwinął oddział w tyralierę i ruszył w kierunku odgłosów gwałtu. Zaskoczenie nie powiodło się, na samym przedpolu, już po osiągnięciu wozów taborowych wroga rozległy się strzały. Komendant „Krysia” odpowiedział w kierunku rozbłysków broni przeciwnika i cofnął oddział celem przegrupowania. Wśród chłopców Komendanta brakowało „Cichego”. „Krysia” nakazał rozwinąć ponownie tyralierę, odnalazł i ewakuował poległego zaś o świcie uderzył z trzech stron na przeciwnika. Bolszewicy wycofali się pozostawiając zrabowane mienie i wozy. Okazało się, że seria PPD  wystrzelona przez „Krysię” śmiertelnie raniła z-cę d-cy sowieckiego „otriadu”.
Z kolei Romuald Krasowski ps. „Robert” relacjonuje, że podczas walki przez przeszkodę wodną z innym oddziałem sowieckim, „Krysia” nakazał przerwać ogień, przymierzył i jednym strzałem położył przeciwnika: „ja się położyłem, Kryś mówi zostaw - i wziął od „Pujdaka” ruską strzelbę, przymierzył się i trafił”.

Następnie oddział nr 314 przeszedł na teren gminy Zabłoć, gdzie w nocnej utarczce rozbił kolejną bandę grabiącą ludność (zabito kilku rabusiów, ze strony polskiej ranny został „Laluś”). W lipcu 1943 r. starcia z bandami oddział nr 314 miał także koło Sołtaniszek i Suchwalni.
W połowie lipca 1943 r. oddział „Krysi" przemaszerował nad Niemen, gdzie na mocy rozkazu Komendanta Okręgu „Nów” został włączony jako 3 kompania do tworzonego Batalionu Zaniemeńskiego. Doszło wówczas do spotkania ze "szczuczyńskim" oddziałem 301 por. Jan Skorba „Puszczyka” i oddziałem 312 ppor. Czesława Zajączkowskiego „Ragnera”.
Dowódcą Batalionu Zaniemeńskiego formalnie mianowany został przez ppłk. „Borsuka” przysłany z Warszawy por. Józef Świda „Lech” (Hubalczyk, a następnie pracownik wywiadu AK na Wschodzie). Ppłk „Borsuk” przekazał pod jego komendę oddział nr 301 z Ośrodka Szczuczyn oraz oddziały nr 312 „Ragnera” i 314 „Krysi” z Ośrodka Lida. W lipcu 1943 r. por. „Lech” był już nad Niemnem i organizował swój batalion. Pierwsza koncentracja oddziałów Batalionu Zaniemeńskiego miała miejsce jeszcze w tym samym miesiącu, prawdopodobnie w rejonie Krasnej. Przybył na nią także ppor. „Krysia” z oddziałem. Po kilku dniach odszedł jednak na swój macierzysty teren w północnej części Ośrodka „Bór”.

Batalion Zaniemeński na początku sierpnia 1943 r. liczył około 300 partyzantów, w pełni uzbrojonych i umundurowanych. Najliczniejsza była 2 kompania „Ragnera”, z niej też wydzielony został liczący 20-25 ułanów zwiad konny, najmniejsza była 3 kompania „Krysi”. Łącznie trzy kompanie liczyły 270 żołnierzy. Patrol saperski składał się z 6 żołnierzy. Trzeba dodać, że zarówno ludność cywilna, jak i szeregowi żołnierze AK, nie posługiwali się numerami oddziałów i kompanii. Oddziały określano od pseudonimów dowódców, mówiło się więc nie o oddziałach 301, 312, 314 czy 1, 2 i 3 kompanii, lecz o oddziałach „szczuczyńskim” (tak określano dawny oddział 301), „Ragnera” i „Krysi”. Oddziały Batalionu Zaniemeńskiego operowały na ogół oddzielnie, łącząc się jedynie na czas koncentracji i większych operacji bojowych.
Komendant Okręgu nadal zamierzał założyć bazę partyzancką w Puszczy Lipiczańskiej. W tym celu zarządzona została w końcu sierpnia 1943 r. kolejna koncentracja wszystkich oddziałów Batalionu Zaniemeńskiego, które miały przejść na lewy brzeg Niemna i rozpocząć działania w kierunku na Puszczę. Oddziały zbierały się na terenie pomiędzy Bielicą i Zblanami. Jak informował ppłk „Borsuk”: „Oddziały domaszerowując na koncentrację dozbrajały się po drodze - wykonały napady na punkty omłotu zboża, Forstschutz, niszczenie telekomunikacji przez spiłowanie słupów i palenie mostów”.

21/22.08.1943 r. stoczono walkę z niemiecką zasadzką pod majątkiem Sukurcze, następnie pod wioską Mytem 22 sierpnia 1943 r. osaczony przez obławę niemiecką, „Krysia” zarządził odwrót w kierunku bagien Dzitwy, sam zaś usadowił na najbliższym wzgórzu stanowisko rkm-u i celnym ogniem osłaniał wycofujący się oddział.  Po kilku potyczkach oddział 314 oderwał się od pościgu.  W dniu 29.08.1943 r. przeprowadzono likwidację konfidentów we wsi Motyle.
W końcu sierpnia 1943 r. oddziały Batalionu Zaniemeńskiego skoncentrowały się w okolicach Bielicy. Por. „Lech” wysłał patrole dla zbadania przepraw przez Niemen i sytuacji na lewym brzegu rzeki. Wykazały one silne ruchy jednostek niemieckich, obejmujących także „polską” stronę Niemna. Rozpoczynała się wielka niemiecka operacja przeciwpartyzancka. Patrole Batalionu stoczyły wówczas kilka potyczek z Niemcami. Zwiad konny Batalionu podczas przygotowywania łodzi i rozpoznania przeprawy, z jednej z nadniemeńskich wiosek został zaatakowany przez oddział niemiecki wsparty wozem pancernym, co spowodowało wycofanie się partyzantów i częściowe ich rozproszenie. Natychmiast drużyna „Natana” z kompanii „Krysi” ostrzelała jednostkę niemiecką przeprawiającą się przez Niemen.
O podjęciu planowanej operacji na lewym brzegu Niemna nie mogło być w takich warunkach mowy. Por. „Lech” zarządził szybkie wycofanie Batalionu na północ.
W swoim meldunku ppłk „Borsuk” tak charakteryzował zaistniałą sytuację:
„Na skutek urządzonej obławy przez dywizję SS na teren Puszczy Lipiczańskiej i teren powiatów Szczuczyn, Lida, Nowogródek - zmuszony byłem wydać rozkaz Batalionowi Zaniemeńskiemu, który operował w tych terenach, odskoczenia na północ, tj. na teren Puszczy Rudnickiej, położonej obecnie na terenach tzw. Litwy. Rozkaz ten uzasadniłem tem, że batalion nie mógł przeciwstawić się silnemu npl. z braku odpowiedniego uzbrojenia i większej ilości amunicji. Pomimo silnego pierścienia npla batalion wymknął się z obławy i znalazł się na terenie Wileńszczyzny dnia 10.9.br., gdzie rozpoczął działalność partyzancką poszczególnymi kompaniami”.

Oddziały Batalionu szły na północ kilkoma niezbyt oddalonymi od siebie kolumnami (marsz rozpoczęto w dniu 01.09.1943 r.). Po drodze rozbrajano napotkanych Niemców i ostrzeliwano mijane posterunki. 08.09.1943 r. z marszu uderzono na posterunek niemiecki w majątku Szalewo. Bezpośredni atak przeprowadził pluton ppor. „Bartka” z 1 kompanii i zwiad konny Batalionu. Zabito 2 żandarmów i uprowadzono 9 policjantów białoruskich, którzy zostali następnie wcieleni do kompanii „Krysi”. Zdobyto bez strat własnych 2 rkm, 3 SWT, 9 kb, 2 pistolety i amunicję.
Na nocleg zatrzymano się w dużej wsi Pielasa. Niestety, ktoś z mieszkańców zawiadomił o tym Niemców, którzy wysłali z Lidy kilka samolotów. Już po odejściu partyzantów zbombardowały one wioskę. W dalszym marszu stale dochodziło do drobnych walk i potyczek. Podczas przemarszu przez wieś Litwica, gm. Bieniakonie, kompania „Krysi” natknęła się na zmotoryzowany oddział policji litewskiej. W wyniku starcia Litwini uciekli, porzucając kilku zabitych, w tym oficera w stopniu kapitana.
09.10.1943 r. „Krysia” zlikwidował 2 konfidentów w Zabłociu, a w dniu 10.09.1943 r. Batalion Zaniemeński znalazł się na terenie Generalnego Komisariatu Litwy, osiągając południowy skraj Puszczy Rudnickiej nad Solczą. Doszło do kilku interwencji wobec band komunistyczno - rabunkowych. W jednym przypadku żołnierze 2 kompanii ostrzelali uciekających ze wsi rabusiów, zabijając około 10 z nich. Nocą 10/11.09.1943 r. do wsi, w której zatrzymała się 3 kompania, weszła pięcioosobowa grupa rabusiów, którą zatrzymano i rozbrojono.
Noc z 10 na 11.09.1943 r. pododdziały Batalionu spędzały w Brażelcach i Posolczy. Rankiem 11.09.1943 r., podczas apelu, oddziały AK w Posolczy zostały zaatakowane przez oddział partyzantki sowieckiej w sile około 60 ludzi uzbrojonych w broń najnowszej produkcji. Bolszewicy wracali zapewne do Puszczy z nocnego wypadu w teren, a napotkawszy oddział AK skorzystali z okazji i uderzyli. Rosjanie zostali odparci ze stratą 13 zabitych, ilość rannych jest nieznana. Strona polska straciła 3 poległych (śmiertelnie ranny ppor. T. Brykczyński „Kubuś”, Wiktor Burdziej „Ponton” i NN „Zając”) oraz 3 rannych. Zdobyto 1 kb ppanc. (PTR) z 70 nabojami, 1 moździerz, 2 rkm, 2 PPSz, 12 kb i trochę amunicji.
19.10.1943 r. ostrzelano i przepędzono bandę rabunkową pod Naczą.
Przez kilka następnych dni kompanie Batalionu Zaniemeńskiego operowały na terenach Generalnego Komisariatu Litwy, chwilami docierając na odległość 20 km. od Wilna. Pojawienie się tak dużego oddziału polskiego na tym terenie wywołało panikę wśród litewskich władz policyjnych i administracyjnych. Doszło w tym czasie do spotkania z kilkunastoosobowym zawiązkiem partyzantki wileńskiej, prowadzonym przez T. Sawickiego „Otto”, przy czym wzięto początkowo Wilniaków za grupę bolszewicką, zatrzymano i rozbrojono. Nieporozumienie zostało po kilku godzinach wyjaśnione i broń oddano.

Ponieważ operacja niemiecka na terenach nadniemeńskich zakończyła się, por. „Lech” wydał rozkaz powrotu Batalionu do południowej części powiatu lidzkiego. Oddziały rozpoczęły marsz na południe, tym razem omijając Lidę od wschodu. Podczas nocnego marszu przez jedną z wiosek w rejonie Hermaniszek oddziały polskie zostały ostrzelane przez oddział sowiecki, nie poniosły jednak strat. Nocą 18.09.1943 r. Batalion Zaniemeński przeszedł przez tory linii kolejowej Lida - Mołodeczno na wysokości Berdówki. Doszło wówczas do walki z jednostką niemiecką ochraniającą ten szlak kolejowy. Niemcy zaatakowali Batalion, otwierając ogień z broni maszynowej i moździerzy, które mieli wstrzelane w szereg punktów na lizjerze lasu. Oddziały polskie po krótkiej utarczce oderwały się wraz z całym taborem od przeciwnika, lecz wkrótce ponownie wpadły w niemiecką zasadzkę, zastawioną przy równoległej do torów szosie Lida – Berdówka - Lipniszki. Do ataku rzucono pluton ppor. Jerzego Bokłażca „Pazurkiewicza” z 2 kompanii, który rozbił Niemców i zmusił do wycofania się. Ponieśli oni przy tym straty w ludziach i porzucili sporo broni, m.in. 2 rkm.

Po raz trzeci oddziały Batalionu zostały ostrzelane przez Niemców już o świcie. Jeden z plutonów związał się z nimi w walce ogniowej, zaś całe zgrupowanie maszerowało dalej na południe, w stronę Niemna. W Dokudowie oddziały Batalionu Zaniemeńskiego zatrzymały się na postój. Tak zakończył się „rajd wileński” zgrupowania. Koncentracja oddziałów została zakończona. Rezultaty działań prowadzonych przez Batalion Zaniemeński w lecie 1943 r. okazały się nader pomyślne. Stworzono silne zgrupowanie, prowadzące skuteczne działania dywersyjne i bojowe przeciwko niemieckim siłom okupacyjnym, które jednocześnie oczyściło nadniemeńskie tereny powiatów szczuczyńskiego i lidzkiego z band komunistyczno - rabunkowych i swą obecnością uniemożliwiło tu penetrację partyzantki sowieckiej. Kompania „Krysi” odmaszerowała na swe macierzyste tereny w okolicach Radunia, Naczy i Bieniakoń.

Por. Jan Borysewicz "Krysia".

W dniu 12.10.1943 r. oddziały 1 i 2 kompanii Batalionu Zaniemeńskiego w sile około 400 żołnierzy wyruszyły na północny zachód, osiągając po trzech dniach marszu lasy Puszczy Nackiej. Po drodze do Batalionu dołączyła 3 kompania „Krysi”. Podczas przemarszu oddziały Batalionu stoczyły kilka potyczek z Niemcami i bolszewikami, w których zabiły 4 żandarmów oraz kilkunastu rabusiów z grup przetrwania i partyzantów sowieckich. Podczas przechodzenia linii kolejowej Lida - Mosty ostrzelano z PTR niemiecki Stutzpunkt ochrony torów. Na szosie Zabłoć - Raduń w zasadzkę zorganizowaną przez jeden z plutonów wpadł samochód, którym jechało 3 niemieckich urzędników i tłumaczka.

Komendant "Krysia" - część 3>
Strona główna>

Brak głosów

Komentarze

pzdr

Vote up!
0
Vote down!
0

antysalon

#11431

Dziękuję i pozdrawiam !

"Umarłych wieczność dotąd trwa, dokąd pamięcią się im płaci".

Vote up!
0
Vote down!
0

"Umarłych wieczność dotąd trwa, dokąd pamięcią się im płaci".

#11502