Niemieckie intencje są czyste jak łzy Urszuli von der Leyen
Wieliński z Wyborczej napisał, że granicy trzeba bronić, ale przed PiS. To ja mam takie pytanie, panie Bartoszu! Jak to jest możliwe, że polska prawica zmyśliła niemieckie podrzucanie migrantów, a tymczasem Austria, Dania, Holandia i Belgia przywracają kontrole graniczne i zarzucają Niemcom łamanie prawa? Wszystkim nagle odbiło – poza Niemcami, oczywiście. Bo Niemcy przecież nigdy nie popełniają błędów. Oni tylko konsekwentnie realizują europejskie wartości, choćby na piechotę przez otwarte granice i zawsze zasługują na Twoje pióro obronne.
Bo przecież niemieckie intencje są czyste jak łzy Ursuli von der Leyen.
W tym właśnie leży istota niemieckiej strategii: robić, co się chce, i patrzeć z oburzeniem, gdy inni robią mniej więcej to samo. Kiedy Niemcy kontrolują granice – to rozsądek. Kiedy Belgia, Austria, Dania i Holandia przywracają szlabany – to "alarm migracyjny". Ale gdy Polska mówi "sprawdzam"? To już "faszyzm w dresie". Wystarczy, że nadchodzi ktoś z biało-czerwoną flagą, a w redakcjach "Wyborczej" i "Der Spiegel" zaczyna się seans spirytystyczny połączony z egzorcyzmami.
I tak od lat powtarza się ta sama komedia: Niemcy prą naprzód, a reszta Europy ma tylko dwie opcje – albo nadążać i klaskać, albo zostać okrzyknięta "problemem". Obojętnie, czy chodzi o Nord Stream, migrantów, traktaty, energetykę czy strefę euro. Zawsze ten sam schemat. Berlin decyduje, Bruksela przytakuje, a reszta Europy płaci i przeprasza.
I nie, to nie Polska zmyśliła, że Niemcy przywożą migrantów. To Niemcy zmyślili, że cały świat będzie to akceptował. A kiedy rzeczywistość zaczęła przeciekać przez ich własne granice – odwrócili wzrok. A Gazeta Wyborcza odwróciła wzrok razem z nimi. Zawsze tam, gdzie Berlin, Bruksela, Paryż. Niezależnie od kosztów dla Polski.
W tym cały sekret: kiedy Niemcy przywracają kontrole – to troska. Kiedy Polska o tym mówi – to nacjonalizm. Kiedy Belgia mówi "nie" – to odpowiedzialność. Kiedy Polacy mówią "dość" – to już skrajna prawica i brunatny populizm.
Jest jedna zasada, która zawsze się sprawdza: Jeśli "Gazeta Wyborcza" pisze, że coś jest złe dla Polski – to koniecznie to rób. Tym sposobem zbudujesz silną, bezpieczną i bogatą Polskę. I – co najważniejsze – nigdy się nie pomylisz.
(LEMINGOPEDIA 3.0)
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 396 odsłon
Komentarze
bazyliszek tuskowaty
3 Lipca, 2025 - 17:41
Sąsiadów się nie wybiera, a tych mamy paskudnych. Nasi sąsiedzi nigdy nie pogodzili się z istnieniem wolnej, silnej i prosperującej Polski. Knują ciągle przeciwko nam w nadziei, że znowu uda im się podzielić się naszym krajem,tym razem już definitywnie, na zawsze. Oni mają to w swoich genach, w swoich podręcznikach szkolnych i w mediach publicznych. Tego nie da się u nich zmienić, pozostaje więc nam już tylko zwiększać odporności narodu na tego rodzaju imperialne zakusy. Trzeba budzić w obywatelach świadomość istniejącego zagrożenia utraty niepodległości naszego kraju, a to drogą wrogiego przejęcia zgodnego z istniejącym prawem unijnym. Im więcej chaosu i niezadowolenia, tym łatwiej dokonać wrogiego przejęcia państwa. Grecja już doświadczyła komisarycznego zarządzania.
Tu chodzi już tylko o pretekst do takiego przejęcia, przy którym prowokacja gliwicka z 1939 roku wyda się prymitywnym prototypem. Jesteśmy świadkami podziału narodu na wrogie sobie, wzajemnie zwalczające się frakcje i grupy interesów sterowane i finansowane z zagranicy. Jednocześnie odbywa się brutalne niszczenie polskiej gospodarki i rekordowe zadłużanie kraju. Te procesy przyspieszane są skutkami obowiązującego nas Zielonego Ładu (drastyczny wzrost kosztów energii) oraz narzucaniem nam Paktu Migracyjnego, czyli setek tysięcy osób bez szans na integrację, a jednocześnie bardzo roszczeniowych, z prawnym poparciem Unii Europejskiej grożącej sankcjami finansowymi w razie niewykonania jej dyrektyw. Obecnie znajduje się na świecie 360 milionów uchodźów i każdy z nich spełnia kryteria według których przyznaje się azyl lub prawo pobytu w UE.
Polska została uprowadzona przez Tuska i jego mocodawców w zgubnym kierunku podczas „nocnej zmiany,” zaraz po obaleniu rządu Jana Olszewskiego, dnia 4 czerwca 1992 roku. Później Tusk kilkakrotnie spotykał się z Putinem. W 2008 w Moskwie, w styczniu 2009 w Davos, w sierpniu i wrześniu 2009 w Sopocie. W kwietniu 2010 roku zamach smoleński. W listopadzie 2011 uruchomiono pierwszą nitkę gazociągu Nord Steam, budowie którego przeciwstawiał się ś.p. prezydent Lech Kaczyński. Od czterech lat Merkel Angela robiła już za damskiego kanclerza i upodobała sobie Tuska jako swojego namiestnika na Polskę. Mając takich protektorów Tusk przestał liczyć się z losem Polaków, bo miał ważniejsze zadania do wykonania. Owczarek niemiecki na smyczy. Od 35 lat miesza w polskiej polityce oferując swoje usługi w roli politycznej prostytutki, bo o jego zasługach dla Polski jeszcze nic nie słyszałem. Z dumnego tygrysa Europy, zrobił z Polski schorowaną, wystraszoną mysz.