„JOW-y” czyli J(awne) O(szustwo) W(yborcze)
W 2014 roku odbyły się w Unii Europejskiej wybory do jej parlamentu.
We Francji wybory te wygrał Front Narodowy, zdobywając prawie 25 % głosów i wprowadzając do europarlamentu 24 posłów (na 74 z Francji).
W Wielkiej Brytanii wybory te wygrała partia UKIP (Partia Niepodległości Zjednoczonego Królestwa), zdobywając prawie 27 % głosów (Partia Pracy – 24 %, Partia Konserwatywna - 23%) i wprowadziła do europarlamentu 24 posłów (na 73 z UK).
Wybory do europarlamentu we wszystkich krajach członkowskich przeprowadza się na zasadzie proporcjonalności.
Dwa miesiące temu odbyły się we Francji wybory samorządowe, według ordynacji wyborczej (przewidującej dwie tury) opartej o tzw. „jow-y” - jednomandatowe okręgi wyborcze. W wyborach tych wygrywa ten kandydat, który w pierwszej turze zdobędzie ponad połowę głosów lub jeden z dwóch kandydatów, który w drugiej turze zdobędzie więcej głosów.
Na Front Narodowy, który był drugi, zagłosowało 25% wyborców.
Wygrał prawicowy „front” N. Sarkozy'ego – 29% głosów, trzeci był lewicowy „front” Hollanda – 22% głosów.
W wyniku tych wyborów – opartych o „jow-y” - „front” Sarkozy'ego objął władzę w 66 departamentach (na 101).
„Front” Hollanda objął władzę w 33 departamentach.
Front Narodowy, na który zagłosował co czwarty wyborca i który wygrał z lewicowym „frontem” Hollanda – nie objął władzy w żadnym departamencie.
Taki jest efekt „jow-ów” - J(awnego) O(szustwa) W(yborczego).
Dwa tygodnie temu odbyły się wybory parlamentarne w Wielkiej Brytanii, także według ordynacji opartej o „jow-y”, przy czym ordynacja brytyjska przewiduje tylko jedną turę – wygrywa kandydat, który zdobył najwięcej głosów w danym okręgu.
Na partię UKIP, zwycięzcę eurowyborów, zagłosowało 3 miliony 881 tysięcy 129 wyborców, czyli 12,6% wszystkich głosujących.
Dało jej to 1 mandat.
Na Liberalnych Demokratów zagłosowało jedynie niespełna 8% wyborców (czyli 2/3 tego co na UKIP).
Partia ta zdobyła 8 mandatów.
Jeszcze ciekawsze proporcje dotyczą Szkockiej Partii Narodowej, na którą zagłosowało 4,7% wyborców (1 milion 450 tys.) i która zdobyła 56 mandatów!
Taki jest efekt „jow-ów” - J(awnego) O(szustwa) W(yborczego).
W Polsce mainstreamowe media „chóralnie i tryumfalnie” obwieściły klęski wyborcze zarówno Frontu Narodowego, jak Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa (UKIP).
Podobny przekaz dominował także w mediach francuskich i brytyjskich.
Zresztą nagonka na te partie ma miejsce cały czas – podobnie jak u nas nagonka na ugrupowania prawdziwie pozasystemowe.
Jakoś nikt nie raczył zauważyć, że ta rzekoma klęska to de facto
klęska – ale ordynacji wyborczej.
Powyższy przykład brytyjski i francuski jednoznacznie pokazuje, że ordynacje większościowe oparte o „jow-y”, bez względu na to, czy ordynacje te przewidują jedną, czy dwie tury wyborów:
-
w każdych wyborach systemowo „mielą” miliony głosów wyborców – w stopniu nieporównywalnie większym niż nasza patologiczna ordynacja wyborcza;
-
eliminują z możliwości wpływania na sprawy kraju nawet te ugrupowania, na które głosuje co czwarty wyborca;
-
deformują wybór (i wolę) wyborców, którzy wiedząc, że jedynie głos oddany na partię aktualnie rządzącą i jej głównego parlamentarnego oponenta ma jakieś znaczenie, przerzucają na te partie swe głosy
(dlatego np. konserwatyści brytyjscy w ostatnich wyborach odnieśli nadspodziewane zwycięstwo nad Partią Pracy – kosztem UKIP)
-
spłaszczają debatę publiczną do nurtu interesującego jedynie partię rządzącą i jej jedyną opozycję; w przypadku Francji i Wielkiej Brytanii może być to tragiczne w skutkach już za jedno – dwa pokolenia, kiedy muzułmanie w tych państwach będą na tyle liczni, że wyrzucą do kosza cały wielowiekowy dorobek swych gospodarzy, wyrzucą do kosza prawa jednostki i zaprowadzą swój „porządek”, np. taki, jaki możemy teraz „podziwiać” na połowie terytorium Syrii i Iraku.
Rzecz w tym, że skala „mielenia” głosów w systemach wyborczych opartych o „jow-y” nie dotyczy tylko głosów oddanych na ugrupowania, które zostały wyeliminowane – w całości lub w dużej części – z gry politycznej. Systemowo są „mielone” także miliony głosów oddanych na kandydatów, którzy nie zostali wybrani w danym okręgu – nawet jeśli te głosy zostały oddane na partię zwycięską w skali kraju, czy na jej głównego oponenta.
Jeżeli zliczymy wszystkie „zmielone” głosy, to w przypadku wielu wyborów okaże się, że:
-
ponad połowa oddanych głosów została „zmielona”;
-
posłowie w parlamencie zostali wybrani głosami mniejszości wyborców, a rządząca „większość” została wyłoniona przez „znikomą mniejszość” głosujących.
O skali „mielenia” głosów w ordynacjach wyborczych opartych o
„jow-y” najłatwiej przekonać się przeglądając mapki z rozkładem okręgów, w których wygrywa dana partia.
W przypadku Wielkiej Brytanii w ogromnej większości okręgów od pokoleń wygrywa ta sama partia – Partia Konserwatywna lub Partia Pracy. W okręgach tych od pokoleń większość wyborców nie ma więc żadnego wpływu na sprawy kraju, bo wygrywa kandydat wskazany przez CENTRALĘ jednej lub drugiej partii.
Co jeszcze z tego wynika? Ano to, że aby zostać posłem z danego okręgu to:
-
trzeba zapisać się do partii, która tradycyjnie wygrywa w tym okręgu;
-
trzeba lizać d.... O, sorry – trzeba zabiegać o względy CENTRALI tej partii i to w stopniu nieporównywalnie większym niż w przypadku naszych polskich mafijnych tworów (bo u nas, jeśli się jest „znanym” lub „ważnym” na danym terenie to do parlamentu można się dostać z list kilku partii).
I to tyle „na temat” rozpowszechnianych bajek o tym, że w
ordynacjach wyborczych opartch o „jow-y” każdy może startować.
Owszem, startować może każdy, ale wybrany zostanie kandydat partii, która z reguły wygrywa w danym okręgu od pokoleń.
Powyżej wskazane mankamenty „jow-ów” to zaledwie drobna część
związanych z nimi patologii. Do ciekawszych należą np. manipulacje z granicami okręgów po to, aby wygrał dany kandydat lub dana partia.
Nic dziwnego, że w krajach, w których „jow-y” obowiązują, poddawane są one coraz ostrzejszej i coraz gwałtowniejszej krytyce.
Paradoks polega na tym, że rezygnacja z nich już następuje gdzieś tam następuje (na antypodach)... ale z oporami.
Dlaczego?
To proste – ordynacje większościowe oparte na „jow-ach” dają niesłychanie mocną i niesłychanie trwałą władzę wąskiej grupie społecznej, którą łączy jedno – BOGACTWO.
Dzięki „jow – om” rządzi bogata mniejszość.
De facto, po uwzględnieniu wszystkich manipulacji, także tych dokonywanych dzięki mediom i dzięki KASIE – znikoma mniejszość.
Taka bogata mafia, której centrala znajduje się w stolicy, a której macki są w każdym okręgu wyborczym. (Dla przykładu – Cameron jest synem bankiera z londyńskiego City)
Przywołane powyżej patologie wpisane w „jow-y” opisują „zło” „jow-ów”, ale nie wskazują istoty tego „zła”.
Dostarczają argumentów do odrzucenia systemu wyborczego opartego o „jow-y”, ale nie wskazują, dlaczego „jow-y” nie powinny w ogóle być akceptowane.
Rzecz w tym, że „jow-y” ze swej istoty stoją w sprzeczności z podstawowym prawem każdego obywatela: prawem do decydowania w ramach danego bytu politycznego (np. gminy, np. państwa) TAK SAMO, czyli w TAKIM SAMYM STOPNIU, czyli PO RÓWNO.
Prawo to każdy z nas, „każdy Kowalski”, ma „sam z siebie”, ze swej istoty.
Tego prawa nikt nam nie daje, ani nie nadaje.
Tego prawa nikt nie musi nam potwierdzać, czy przyznawać, ponieważ bez względu na wszelkie tego typu „akcje” - i tak je mamy.
I nikt nie może nam tego prawa odebrać.
Możemy jedynie zostać pozbawieni możliwości wykonywania tego prawa.
I to określone „grupy” robią – np. przy użyciu „jow-ów”, czy przy użyciu innych patologicznych ordynacji wyborczych. Takich np. jak nasza.
I na koniec, tak na marginesie, pytanie: po co pewne „grupy” próbują przeforsować w naszym kraju – przy tym totalnie „ściemniając” -
„jow-y”?
Czy przypadkiem nie są to te same „grupy”, które już raz walczyły z patologiami w naszym kraju, w tym z korupcją?
I co obiecywały? Państwo obywatelskie!
A co zbudowały?...
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 890 odsłon