W krzywym zwierciadle

Obrazek użytkownika Bielinski
Humor i satyra

Przychodzą na człowieka, w tym autora, różne terminy. Dlatego postanowiłem dzisiaj przyjrzeć się temu, co piszą inni. Zamiast samemu się produkować, warto spojrzeć na produkcje innych, tych lepszych, mądrzejszych, zarabiających słowem, słowem szczęśliwców z czołowych mediów. Dla ułatwienia przejrzałem czołowe portale internetowe, albo nasze, albo w naszym języku pisane. Tak z lewa, jak z prawa, głownie z lewa, serce mamy przecież po lewej stronie, a lewicowe, czy lewackie treści, jednak dominują w naszym strumieniu danych internetowych. Poza tym to moje ulubione portale. Niestety z lekturą tekstów poszło gorzej. Zgodnie z zasadą: mądrej głowie dość dwie słowie, wystarczą same tytuły. Zatem do rzeczy. Zaczynamy od ulubionej gazety postępowej.

Piotr Głowacki: wspinanie zmieniło życie naszej rodziny. Dosłownie. Znowu, nie mam pojęcia kim jest pan Głowacki. Ale tekst, że wspinanie zmieniło życie naszej rodziny to oczywista oczywistość. Bo gdy się wspinamy, lub gdy się nie wspinamy to całkiem cos innego. Gdyby to była rodzina powiedzmy kozic górskich, to by nie zmieniło. Życie to wspinanie. Wspinanie to życie. Dla kozic. U ludzi jest inaczej, choćby dlatego, ze chodzimy na dwóch nogach a nie na czterech. Czy to nie banał powiedzieć, że ludzie to jednak nie kozice (górskie)? Banalność, banału. Zajrzałem do artykułu, bo dowiedzieć się, iż pan Głowacki to aktor. Proszę, jeszcze jeden artysta postępowy. Nie kojarzę go z żadną rolą, ale nie będę się sprzeczał. Współczesnych polskich filmów unikam jak ognia. Dziś wszyscy są aktorami, ale mało takich, których warto oglądać.

 Główny temat gazety to: 31 FINAŁ WOŚP. CZAS START! WOŚP, wośp, cos mi się kojarzy. Kiedyś było, i jest, wodne ochotnicze pogotowie ratunkowe. Czy to jest to? Chyba nie. Droczę się. Wiadomo. Wszyscy wiedzą, że to Wodne Ochotnicze Śpiewanie Piosenek! Coś takiego. Święto lewicowej dobroczynności, balsam na rany lewackiej duszy. To ta sławetna, młodzieżowa impreza ochotnicza pod wodzą dziarskiego i cwanego staruszka w okularach w kolorowych oprawkach. Ostatnio w czerwonych, lubo różowych. Dziadek siwiutki jak gołąbek, czas się go nie ima i dalej ciągnie kasę… dla chorych dzieci, rzecz jasna. Do końca świata i jeden dzień dłużej. W tym roku Wodne Ochotnicze Śpiewanie Piosenek na ząb wzięło bodajże sepsę. Daj im Panie Boże zdrowie i wygodne buty. Aż miło pomyśleć, jak pan Owsik nawet na wózku inwalidzkim będzie zbierał dla chorych dzieci. Albo umierający, na łożu boleści, podpięty do rurek i przewodów kolorowych, wyjąwszy z gardła rurkę intubacyjną wycharczy z trudem: dajcie więcej! To się nazywa poświecenie. Dla dzieci.

Kilka tytułów z niekończącej się akcji współczesnego postępowego świętego, klasy pierwszej: Popularna burmistrzyni o nietypowej aukcji na rzecz WOŚP. Żadnej pracy się nie boję. Burmistrzyni, choć brzmi dziwnie, to rodzaj żeński od burmistrza. Jaką prace tu licytują? Chyba nie taką? Postępowcy żadnej pracy się nie boją, a prostytucja, jak zapewnią, to świetna praca dla kobiet, kobiet wyzwolonych. Na zdjęciu ładna blondyna, zdrowa sztuka. Myślę, że wylicytuje ładną sumkę. I cel dobroczynny, i przyjemność i zarobek. Jak oni to potrafią łączyć!

 Inny tytuł: Jarosław Piecha pokonał już dla WOŚP 6955 pięter. Ile będzie w tym roku? Ja wiem, ja wiem! 12 555 i pól! Za dwa lata: 23421 i ¾. Za dziesięć lat: 232 975 124. Tylko gdzie znaleźć takie długie schody? Wystarczy jeden stopień. Wskok i zeskok, wskok i zeskok, i tak dalej. Jarosław Piecha zacznie wyczyn dla WOŚP minutę po północy pierwszego stycznia i będzie skakał do 23 godziny minut 59 ostatniego dnia grudnia. Na początku skok – zeskok na minutę, potem dwa, cztery, by dojść do szczytu: 60 cykli na minutę. Ile sekund jest w roku, tyle skoków-zeskoków championa WOŚ – Jaroslawa Piechy. Ale żeby dokonać takiego wyczyn należy zrzucić zbędny balast np. tłuszcz, czy mózg, który ciąży i przeszkadza. Siłacza WOŚP zbędny dlań mózg nie obciąża.

 Inny portal, popularny, podobno wirtualny i podobno polski. Tego jeszcze nie było, zaskakująca propozycja Niemiec. Czym zaskoczyli Niemcy? Czyżby Niemcy zgodzili się zapłacić reparacje Polsce? Tego nie wiem. „Mam na to dowody” zaskakując wyznanie Nitrasa. Poseł Nitras z platformy najlepszej, wydawało się, ze nikogo i w niczym nie jest w stanie zaskoczyć, a jednak! Dalej. Zaskakujące wyznanie Macrona. Dla redaktorów tego niby polskiego portalu dzień dziejscy jest pod znakiem słowa: zaskoczenie. Redaktor naczelny ustawiło im to słowo jako tło na ekranie komputerów? Lubo komuś otworzył się słownik na tym haśle? Dobrze, że postępowi dziennikarze uczą się języka polskiego. Komu jak komu, ale im potrzebna jest ta wiedza. Ale żeby nie było za dobrze. Jak co dzień szanowni redaktorzy tego medium nie zapominają o kościele katolickim: Księżom się oberwało. „Niech te byki wezmą się do roboty.” I słusznie. Kanonada musi trwać. Dla lepszej przyszłości. W czasach (nie) minionych w dzienniku telewizjom obecny był głos ludu, czyli wypowiedzi do kamery tzw. zwykłych, szarych ludzi, którzy w ostrych słowach piętnowali a to kler katolicki – jaka godna podziwu ciągłość – a to rewizjonistów, a to amerykański imperializm. Proszę, znowu jaka piękna ciągłość.

Niemiecki portal dla tubylców dokłada do pieca po swojemu. Der, czy das powinno być w nazwie? Nie znam niestety języka narodu panów. Pierwszy tytuł z brzegu: Tusk tego chce użyć wobec Rydzyka,. To rozwiązanie do walki z mafiosami. Aż bałem się przeczytać, czego wódź opozycji (der Oppositionführer) Herr Tusk chce użyć do walki z tym wstrętnym klechą – ojcem Rydzykiem. Czy to aby przepadek, że kilka dni temu na tym samym portalu czytałem o Żelaznej Dziewicy, narzędziu tortur ze średniowiecznych Niemiec? Taka Żelazna Dziewica jakże by się przydała do walki ze nacjonalistami, faszystami, reakcjonistami. Wsadzić takiego wstecznika do środka Żelaznej dziewicy i zatrzasnąć wieko. Powoli, bardzo powili. Potem wyciągnąć gada, bo jesteśmy wrogami kary śmierci. Podleczyć, połatać , pozszywać i znów wsadzić do Żelaznej Dziewicy. I tak w kółko, aż ten faszysta sam zdechnie. Niemcy przodują, i to od średniowiecza, w nauce i technice. Pomijam tutaj, jako nudne i nic nie wnoszące, rytualne relacje, agitacje, te ohy, ahyyy z 31 finału WOŚP.

Atoli i tutaj jest promyk nadziei, lub światło na końcu czarnego tunelu: Andrzej Duda zdradzi PiS? Spłacił już dług wobec Kaczyńskiego. Jasne, że prezydent –już za chwileczkę, już za momencik – zdradzi rządzącą niesłusznie partię! I wreszcie, w niemieckim portalu dla Polaków go pochwalą. Mozę kanclerz Niemiec poklepie go łaskawie po ramieniu. A germańska blond bestia w wersji mini, nasza władczyni, führerka unijna z Brukseli da mu bucik swój do pocałowania? Inn tytuł, ciekawszy: Kusząca promocja. Wszystkie ceny w dół! Przepraszam, to reklama.

 Na innym portalu, na temat, temat jeszcze bardzie lewicowym znowu o WOŚP: Zbiórka idzie jak burza! Na liczniku ogromna kwota. Będzie pobity rekord zbiorki, czy nie będzie? Boże, chyba nie usnę tej nocy. Nie przyjmę ani snu, ani pokarmu, ani napoju, póki nie padnie kolejny rekord. Owsiak do przeciwników: nie przeszkadzajcie! Jakże słusznie, w punkt jak piszą. Kimże jestem aby pryskać śliną na najświętszego ze świętych bezbożnych, który osiwiał w pracy na rzecz dzieci chorych na sepsę, białaczkę, mukowiscydozę, lub rzeżączkę. Sterał życie, stracił zdrowie, lub na odwrót, nie wspominając o kolorze włosów.

Dla odmiany przejdźmy do portalu prorządowego. Tam także spektrum wydarzeń. W oczy rzuca się przerażające zdanie. Roksana Węgiel ma powód do radości. Oto jej nowy członek! Straszne. Jak można wywlekać najbardziej intymne szczegóły z życia osób publicznych. Przecież nasili celebryci to creme de la creme, śmietana ze śmietanki. A tu walą na oślep o członkach. Nie bardzo wiem, kto zacz, owa Roksana Węgiel. Chyba to nazwisko gdzieś obiło mi się o uszy, lub odbiło się od moich uszu. Zdaje mi się, że to jakaś piosenkareczka, która kiedyś coś śpiewała, jak wiele innych piosenkareczek jej klasy. Już nie musi śpiewać, gdy ma nowego członka! Jakże wielu facetów chciałoby mieć nowego członka. Łatwo zrozumieć radość pani Roksany Węgiel. Ze zdjęcia to nawet ładna dziewczyna, dość pospolita w typie, ale ładna. Niech jej tam. Z wyglądy kobieta… Atoli dziś, w dobie triumfalnego pochodu ruchu LGTiBiQiPiZiNi…, i mnóstwo innych liter, nigdy nic nie widmo. Zdarza się, że pani zapragnie stać się panem. Zmienia w papierach płeć sądowo. Lekarze przyprawiają jej (jemu?) członka z lateksu, czy „naturalny” przeszczep od nieboszczyka. Chciała bieda, że ten odpada, bo coś tam się urwało. Na szczęście mamy szpitale i lekarzy spieszących z pomocą. Lekarze przyszywają nowego członka i jest radość. Ah, ta potęga współczesnej medycyny!

 Że też człowiek rozpisuje się to takich… interesach. Ale wielu to interesuje. Nie do dziś wiadomo, że bardziej ludzi interesuje to, co jest poniżej pasa, niż powyżej. Błąd! Źle przeczytałem. Tytuł brzmi: Roksana Węgiel ma powód do radości. Oto jej nowy członek rodziny! Ślepy człowiek. Myślę, że pani Roksana się nie obrazi. Kto by nie chciał być dzisiaj członkiem ruchu LGTiBiQiPiZiNi…, zawłaszcza tych spośród naszych postępowych celebrytów. Jeśli nie do tej pani, to z pewnością znajda się tacy panowie,, i panie, do których te rozważania będą pasować. Zatem idźmy dalej.

 Inny tytuł, z tego samego portalu: Najemnicy grupy Wagnera nosicielami groźnych chorób. Odmówiono im leczenia. No i dobrze. A może źle? Ale jak to? Wagnerowcy to jak rozumiem żołnierze rosyjskiej formacji paramilitarnej. Od miesięcy we wszystkich mediach trąbią, że bohaterscy strzelcy (striłcy) spod znaku tryzuba tłuką i zabijają wagnerowców tysiącami. Jak tylko taki nieszczęsny wagnerowiec zjawi się na froncie, to mężny obrońca samostiijnoj Ukrainy kładzie go celnym strzałem z karabinu, z armaty kalibru 155 mm, w ostateczności zrzuca na niego fortepian ze skutkiem śmiertelnym. Im więcej ich ginie tym więcej wagnerowców się pojawia. Może członkowie grupy Wagnera to zombie? Żywe trupy? Ukraińcy bohaterowie zabiją takiego sołdata, ten wstaje z grobu i znów idzie do walki? Źle to wróży obrońcom ukraińskie wolności, bowiem z żywymi trupami nie da się wygrać. Ale żywych trupów się nie leczy, bo trupy nie chorują, Nie mogą. Nawet na paskudne, groźne choroby. Czegoś tu nie rozumiem. Może jestem za głupi? Ale w mediach nie jest trudno znaleźć zdania, czy teksty w których zawarte jest i tak i nie, czyli takie które same sobie przeczą. Prawa logiki tu nie obowiązują.

 Nie samą polityką żyje człowiek. Na koniec kilka tytułów z portalu poświęconego plotkom, gwiazdom, gwiazdkom i iskierkom, tudzież innym celebrytom. Miała męża milionera. Ujawniła, ile jej zostało po rozwodzie. Na zdjęciu wyrobiona blondyna, zużyty wamp, femme fatale z baru z wyszynkiem. Nie czytałem ile po rozwodzie ta… powiedzmy – dama otrzymała do tego wała, jej męża. Z pewnością miała więcej po rozwodzie niż przed ślubem z tym głupim milionerem. I dobrze mu tak, nie utrzymał małego w spodniach to i dał się oskubać. Za seks się płaci. Takie są prawa natury. Nie zabrakło plotek z życia wyższych sfer, z dynastii królewskiej: Kryzys w związku Kate i Williama? Nie brakuje i naszych celebrytów rodzimego chowu: Cichopek uż nie wstydzi się Kurzajewskiego. Podczas … wykonała półpubliczny gest miłości. Dla tych, co maja brudne myśli – wstydźcie się. Aż się wzruszyłem. Pani Cichopek to chyba aktorka, co już nie gra, a ten pan Ku… to komentator sportowy, który już nic nie komentuje. Była aktorka spiknęła się z byłym redaktorem i już jest news! Cóż, jakie media, tacy celebryci. Inne wieści, z dworu królewskiego, tam wcale nie jest lepiej. Camila dołożyła do pieca! Sensacja tuż przed koronacją Karola II. Proszę, żona króla pali w piecu. Jaka bieda na tych wyspach. Brytania, kiedyś wielka, nieodwołanie schodzi na psy. Najpierw Camilla napaliła w piecu, czyż także wypucowała pałacowe podłogi i wyczyściła kible, potem umyła włosy, ubrała garsonkę i paradowała z mężem, królem, jak gdyby nic. To jest błękitna krew. Klasę poznać wszędzie.

 To właściwie by wystarczyło. Nie warto tego ciągnąc. Każdego dnia są publikowana są podobne tytuły i teksty niewiele się różniące. Takie jest nasze obicie w medialnym zwierciadeł. Nie ma się co obrażać na zwierciadło, że obraz nam się nie podoba. Zwierciadło nie twory obrazu, tylko go odbija. Idealne zwierciadło nie istnieje, każde deformuje. jedne mniej, inne więcej. Choć są też krzywe zwierciadła specjalnie stworzone, by deformować. Czy niby nasze media to zwierciadła, czy krzywe zwierciadła? Nie łatwo na to odpowiedzieć. Nie da się jednym zdaniem. Ale każdy sam wybiera sobie lusterko, w którym lubi się przeglądać. To nam jeszcze wolno.

 

  Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie tekstu tylko za zgodą autora.

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 4.2 (9 głosów)