Por. cz.w. Józef Strug ps. "Ordon" - część 2
Inaczej zaistniałą sytuację opisuje dzisiaj Salwina Strug „Ewa”, żona „Ordona”:
„O rozbrojeniu męża „Orlis” nic nie wiedział! Była to samowolna decyzja „Batorego” w porozumieniu z „Jastrzębiem”. Cel? Usunięcie „Ordona” z terenu. Przykre, ale prawdziwe. Po drugie, „Batory” zabrał mężowi tylko pistolet. Mąż oddał mu też rakietnicę i maszynę do pisania, te same, które w 1951 roku UB zabrał od Romana Dobrowolskiego. Po trzecie, gdyby zabrał nawet jakąś inną broń, to nasz oddział miał jej wówczas jeszcze tyle, że mógł uzbroić po zęby drugi taki oddział, a nie prosić o nią „Jastrzębia”. Po czwarte, rozbrojenie męża miało następujący przebieg:
Batory wszedł i powiada:
- Józek. Mam rozkaz rozbrojenia Ciebie!
Mąż nie był specjalnie zaskoczony. Wyjął pistolet i oddając go „Batoremu”, powiedział:
- W zębach go przyniesiesz!
I tak się stało. Po dwóch dniach przybył do nas „Burza” Nikodem Krzyżanowski, pełniący wówczas funkcję sekretarza komendanta obwodu – „Komara” [Zygmunta Szumskiego] a jednocześnie kwatermistrza obwodu. Nie wiem, czy oddał z polecenia „Komara”, to już nie jest takie ważne.”
Fragmenty powyższej relacji budzą jednak spore wątpliwości, przede wszystkim ze względu na fakt, że „Jastrząb” nie miałby żadnych powodów do usunięcia „Ordona” ze swojego terenu. Poza tym późniejsza współpraca i przyjaźń łącząca „Ordona” z „Jastrzębiem” i jego bratem, potwierdzają wersję podawaną w kronikach przez „Żelaznego”. Najprawdopodobniej "Orlis" podjął decyzję o rozbrojeniu "Ordona" samowolnie, bez porozumienia z Komendantem Obwodu. Po wyjaśnieniu sprawy mogło to w efekcie skutkować rozkazem Z. Szumowskiego "Komara" o zwróceniu broni "Ordonowi", jednak od tej pory Józef Strug zaczął bardziej czuć się podkomendnym kpt. Zdzisława Brońskiego "Uskoka" niż dowódców Obwodu WiN Włodawa.
W styczniu 1947 roku dochodzi do – najprawdopodobniej przypadkowej – likwidacji przez oddział „Ordona” ppor. Antoniego Chomy „Batorego”. Henryk Budzyński „Błysk” w swojej relacji podaje taki oto przebieg zdarzeń:
„Z początkiem stycznia 1947 roku udaliśmy się saniami do wsi Rozpłucie w składzie całego oddziału: „Ordon”, „Błysk”, Stanisław Marciniak „Niewinny”, „Wydra” [Serafin Kamilewicz] , Falkiewicz ps. „Ryś” i jego brat „Mewa” z Dratowa, „Niedźwiedź” (którego odbiliśmy w ataku na UB we Włodawie) oraz „Równy” pochodzący z Józefina, gm. Cyców.
Zatrzymując się przy jednym z budynków zauważyłem, że ktoś wyskoczył i ucieka. „Ordon” będąc przy mnie blisko nie wydawał żadnego rozkazu do strzelania, co chcę stanowczo podkreślić. Tymczasem Falkiewicz ps. „Ryś” zza węgła domu posłał uciekającemu serię z LKM zabijając „Batorego”, dowódcę żandarmerii. Po zabiciu „Batorego”, dołącza do nas Kowalski ps. „Wierzba”, Domański ps. „Paweł”, a „Kostek” został rozbrojony i już nie wrócił do oddziału.”
Antoni Choma „Batory” został pochowany na cmentarzu w Woli Wereszczyńskiej (pow. Włodawa). Na tablicy nagrobnej figuruje informacja, że zginał 31 stycznia 1947 roku.
Grób Antoniego Chomy na cmentarzu w Woli Wereszczyńskiej.
W celu rozpracowania grupy kpt. Zdzisława Brońskiego „Uskoka” i Józefa Struga „Ordona” PUBP w Lubartowie założyło sprawę obiektową „Eskadra”. Urząd Bezpieczeństwa zaczął coraz intensywniej poszukiwać pozostałych w konspiracji żołnierzy, którzy mimo ogłoszonej amnestii pozostali w lesie i prowadzili dalszą walkę. Nie ujawnił się także „Ordon”, który wiedział, że za dotychczasową działalność z pewnością dostanie karę śmierci.
W raporcie z dnia 22 III 1947 r. złożonym przez pracowników Wydz. III Sekc. I WUBP Lublin Mieczysława Hajduka i Tadeusza Szafranka do Naczelnika Wydz. III WUBP w Lublinie, pisali oni m.in.:
„[...] Dowiedziano się od w/w brata, że „Ordon” dostał od „Zapory” broń 2 RKM, 1 TPR. W trakcie rozmowy z żoną „Ordona” oznajmiła nam, że mąż z konspiracji nie wyjdzie, bo otrzymał rozkaz od „Zapory”, bo gdy wyjdzie z konspiracji będzie rozstrzelony i z tego powodu „Ordon” zabrania kategorycznie wyjścia z konspiracji swoim członkom oddziału.”
Stoją od prawej: sierż. Józef Strug "Ordon", Ludwik Szmydke "Czarny Jurek", Serafin Kamilewicz "Wydra".
Pierwszą poważną zasadzkę na „Ordona” zorganizowano 18 marca 1947 roku we wsi Nadrybie. W gospodarstwie Jana Sacawy przebywała wówczas żona Józefa Struga, Salwina, która ciężko chora została tam przewieziona 5 marca i gdzie po krótkim czasie w dniu 7 marca urodziła syna. Obława w składzie: 3 pracowników WUBP i 15 żołnierzy KBW założyło w domu Sacawy zasadzkę w nocy 18 marca 1947 roku. Spodziewano się przybycia samego „Ordona”, gdyż dnia następnego miały się odbyć jego imieniny i zarazem chrzciny syna. Już od rana w założony kocioł zaczęli wpadać kolejni goście, którzy przybyli z życzeniami dla solenizanta. Prawdopodobnie powiadomiony o zasadzce w domu Sacawy, „Ordon” nie przyszedł. Po 2 dniach pracownicy resortu wypuścili zatrzymane osoby i pozorując odejście ukryli się w sąsiedztwie spodziewając się, że „Ordon” się zjawi. Po całonocnym oczekiwaniu oddział WBW wycofał się do Cycowa skąd powrócił do Lublina. Pracownicy WUBP uczestniczący w zasadzce dowiedzieli się, że nieopodal melinowały oddziały „Wiktora” - Stanisława Kuchcewicza i około 300 metrów od zasadzki oddział „Ordona”. W kocioł wpadło 8 osób i 4 dzieci.
27 czerwca 1947 roku na skutek donosu mieszkańca wsi Turowola zostali zabici przez grupę operacyjną KBW i funkcjonariuszy PUBP w Lubartowie trzej żołnierze z pododdziału „Wiktora”: Kazimierz Karpik „Czarny”, Józef Król „Maryś”, Stanisław Lis „Korzeń”/”Stach”. „Wiktor” postanowił szybko ukarać winnych tragedii, a ponadto postanowił wykonać wyroki na innych mieszkańcach podejrzewanych o współpracę z UB. Puchaczów był uważany za wieś silnie skomunizowaną i aktywnie współpracującą z władzą ludową. Z pomocą oddziałów „Ordona” i „Żelaznego”, w nocy z 2/3 lipca 1947 roku dokonał likwidacji 21 osób, które według informatora szczególnie szkodziły ukrywającym się w podziemiu partyzantom. Akcja ta doprowadziła do poważnego zwiększenia aktywności pracy operacyjnej UB. Ujęcie sprawców likwidacji w Puchaczowie stało się priorytetem dla grup operacyjnych WBW działających w terenie.
Od lewej: kpt. Zdzisław Broński "Uskok" i Stanisław Kuchcewicz "Wiktor".
Grupa operacyjna złożona z funkcjonariuszy WBW w Lublinie dość szybko ustaliła, że akcja „Wiktora” przygotowana została od strony wywiadowczej przez Bogumiła Korniaka, który został aresztowany już 7 lipca. Zeznał on w śledztwie, że otrzymał od „Wiktora” polecenie ustalenia kto wydał żołnierzy którzy ukrywali się w Turowoli oraz wszystkich członków i sympatyków PPR z terenu Puchaczowa.
6 lipca 1947 roku na polecenie ministra Stanisława Radkiewicza przeciw patrolom „Uskoka” na terenie powiatów lubartowskiego i włodawskiego rzucono siły liczące 486 ludzi, podzielonych na dwie grupy operacyjne o kryptonimach „Wieprz” i „Świnka” (od nazw miejscowych rzek). Działalność jednostek KBW nadzorował mjr Kozan, natomiast funkcjonariuszy UBP – szef WUBP w Lublinie mjr Jan Tataj. Ich jedynym „sukcesem” było przeprowadzenie sześciu operacji, w toku których zatrzymano 22 osoby (8 spośród nich przekazano do prokuratury, 5 do PUBP, zwolniono z powodu braku materiałów 8 i „zwolniono operatywnie” 10).
27 lipca 1947 roku agent o kryptonimie „Lis” doniósł, że „banda” Edwarda Taraszkiewicza „Żelaznego” i „Ordona” przebywa w zagajniku koło wsi Lipniak w gminie Wola Wereszczyńska. Przeprowadzona natychmiast operacja nie przyniosła rezultatu, gdyż jedna z grup z 5 PAL przepuściła 4 żołnierzy podziemia.
Szczególnie cenne, i jak się okazało brzemienne w skutkach doniesienie zostało otrzymane od agenta o kryptonimie „Sołtys”. Doniósł on bowiem, że żołnierz z oddziału „Ordona” – Ludwik Szmydke „Czarny Jurek” jest narzeczonym Wandy Łukasiewicz - córki nauczycielki ze wsi Pieszowola, którą często odwiedza. Funkcjonariusze UB założyli w szkole kocioł, w który 29 lipca 1947 roku wpadł „Czarny Jurek”. Po błyskawicznym i prawdopodobnie niezwykle brutalnym śledztwie udało się UB wydobyć od niego miejsce pobytu „Ordona”, które znajdowało się w lesie obok kolonii Sęków, pow. Włodawa. 30 lipca przeprowadzona została operacja, w trakcie której jednostki KBW natknęły się na 3 partyzantów, w tym dowódcę grupy Józefa Struga „Ordona”. Podczas wymiany strzałów zabity został „Ordon”, a dwaj jego podkomendni zdołali się przebić przez pierścień obławy.
1947 r. Część oddziału Józef Struga "Ordona". Od lewej siedzą Ludwik Smydke "Czarny Jurek", Stanisław Marciniak "Niewinny", Eugeniusz Harasimowicz "Mongoł", Stefan Dziubiński, Józef Strug "Ordon". Poniżej siedzi Serafin Kamilewicz "Wydra", leży: N.N.
Na podstawie zeznań Ludwika Szmydke zostali również aresztowani współpracujący z grupą mieszkańcy wsi Sęków: Lucjan Flisiuk, Stanisław Wesołowski, Konstanty Arasimowicz i żołnierz z grupy „Ordona” - Witold Matuszak.
Żona „Ordona” Salwina Strug również w tym czasie była aresztowana i przebywała w areszcie, który znajdował się w szkole w Puchaczowie. Wydał ją kuzyn z UB, do którego udała się po schronienie. Trzymano ją tam dwa tygodnie, prowadząc polowanie na męża. Strażnicy zostawiali jej grypsy z informacjami, że już są na tropie, z datą akcji. Przez okno patrzyła bezradnie, jak wyjeżdżają. Gdy wrócili, zaprowadzili ją do samochodu. Rozpoznała zwłoki. - Miał uśmiechniętą twarz, był umyty, w spodniach wojskowych, bez butów, jakby mu się coś przyjemnego śniło. Powtórzyłam im to, co on mi często powtarzał: „Jakim mieczem wojują, od tego zginą”.
Por. cz.w. Józef Strug ps. „Ordon” - część 3>
Strona główna>
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2293 odsłony