Czas gdy kwitną kasztany
Lekko ponad rok temu na swoim blogu napisałem notkę o filmie kręconym o Lechu Wałęsie. W treści tej notki umieściłem taki oto akapit:
„Och jak mi się marzy aby Lechu wyciął jeszcze jeden numer w swoim narcyzmie i niepohamowanej miłości własnej i odwrócił się plecami od tej bandy pochlebców i wywołał jeszcze jedną „wojnę na górze”. Błyskawicznie film zniknąłby z dystrybucji a on sam zostałby strącony na samo dno kaczystowskiego piekła. Nie odetnie się. Gdyby to zrobił miałbym mroczną satysfakcję patrząc jak heglowskie dzieci pozbawione historycznej pamięci zaczynają pluć na coś co przed chwilą było dla nich dobrem narodowym.”
A jednak się odciął. Wystarczył jeden nierozważny ruch i już go nie ma. Nie spodziewałem się jednak, że akcja oczyszczania kraju z mitu o Lechu Wałęsie przybierać będzie takie rozmiary. Niezawodna Henryka do zadań specjalnych, potem Bogdan, który nie będzie przepraszał a dziś Zbigniew składa samokrytykę jakby po przeczytaniu chińskiej gazetki dla mas tadży-pao, która wskazywała kogo należy aktualnie uznać za wroga ludu.
Przez ponad 30 lat utrzymywali tę prawdę w tajemnicy. A może pójść dalej? Może to nie Bogdan ale ktoś inny tym strajkiem kierował? Tadeusz? Bronisław? Adam? Jacek? Wojciech? Czesław? Co nam jeszcze przyniesie najbliższa przyszłość?
Czekam na Andrzeja. Czy dokończy ten film czy nie? Ale jak w ogniu takiej prawdy dalej pisać tę hagiograficzną historię, no jak? Ach jakby dobrze byłoby puścić w telewizji co mówił Andrzej o Lechu w czasie kręcenia filmu, zanim Złoty Bursztyn nie zamienił się w tombak i szkiełko odcinając strumień gotówki. Mistrz złoży teraz samokrytykę czy nie?
Ach jak dobrze byłoby przypomnieć co mówiły dzieci heglowskiej wszetecznicy o Lechu przed „wojną na górze” (w czasie gdy się fotografowały z nim do Komitetu Obywatelskiego w roku 1989) i po niej (rok 1990, minął zaledwie rok od tych fotografii). Co mówiły o nim jeszcze dwa lata i rok temu. Po prostu Ketman w czystej postaci.
Kto dziś pamięta jak dostawało się Zyzakowi, Cenckiewiczowi za książki pisane o Wałęsie. Ile było wrzawy za „sikanie do chrzcielnicy”. Dziś i jutro wczorajsi apologeci będą z pełnym przekonaniem niczym schizofrenicy pozbawieni świadomości swego podwójnego życia pluć na Lecha i osikiwać go ciepłym moczem. Zaprzeczą bez zmrużenia oka i z gorącym przekonaniem neofitów, że jeszcze niecały rok temu (jaki tam rok, kilka tygodni temu) całowali jego stopy.
Maturzysto zdający w tym roku z wyboru egzamin z historii!
Idź do pierwszej lepszej czytelni w swoim mieście. Weź roczniki „gazety ludzi rozumnych” od roku 1989 do dziś i poczytaj. Poczytaj opowieści o strachu przed siepaczami, którzy przyjdą z rana zamiast mleczarza, o wyciąganiu z łóżek, o bieganiu po kraju z siekierką. Dowiedz się kto tę baśń dla ludu pisał. Potem poczytaj baśni o legendzie i dobru narodowym, w które zły smok się zamienił. Zrozumiesz naprawdę kawał historii swego dziwnego kraju. I już nigdy więcej nie dasz się nabrać. W ten sposób zdobędziesz swój życiowy egzamin dojrzałości.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 906 odsłon
Komentarze
@Marek.Powichrowski
20 Maja, 2013 - 20:39
Świetny tekst! Szkoda tylko, ze tegoroczni maturzyści już zdali. Przyszłoroczni nie będą już pamiętali o sprawie...
Pozdrawiam
Proszę
21 Maja, 2013 - 08:30
o dalsze takie "analizy". Ta długa lista "kierowników" wydaje się być bardzo realna.
lupo