O kłamstwach, przeklętych kłamstwach i złudzeniach

Obrazek użytkownika WlodzimierzWnuk
Gospodarka
Ciekawy a zarazem humorystyczny tekst opublikował senator Barnaby Joyce, lider partii Nationals w australijskim Senacie. O kłamstwach, przeklętych kłamstwach i złudzeniach Myślę, że pouczanie przez przywódcę narodu, Julię Gillard, całego świata podczas konferencji G20 in Meksyku na temat ekonomicznych osiągnięć jej Partii Pracy, mieszczą się w rejonie pomiędzy zaambarasowaniem a złudzeniem. Pod rządami Partii Pracy osiągnęliśmy kolejne cztery największe deficyty w historii tego kraju, najwyższy dług i trzy razy podwyższaliśmy maksymalnie dopuszczalne roczne zadłużenie budżetu. Obecnie pani Gillard i pan Swan (minister skarbu) twierdza, ze to, co działo się w erach permu i prekambru, kiedy pokłady węgla odkładały się 300 milionów lat temu, a pokłady rudy żelaza o 300 milionów lat wcześniej - jest ich zasługą, gdyż chwalą się stanem australijskiej ekonomii. Bowiem to właśnie te dwa związki chemiczne, jeden - diabelski, jakoby szkodliwy węgiel, a drugi odpowiedzialny za masowe emisje dwutlenku węgla, podczas zamiany rudy na stal w Chinach, dały nam pomyślność gospodarczą, gdy cena tony koksu podskoczyła z 50 do 300 dolarów za tonę, a rudy z 40 do 160 dolarów za tonę. Gdyby Julia była uczciwa na temat naszego łutu szczęścia, to powinna wygłaszać prelekcje z geografii czy geologii, a nie ekonomii. Jest jakąś paranoją by uważać, że tona węgla spalonego w Australii (która obniża koszty naszej energii) zagraża dobru świata, a ta sama tona spalona w Chinach czy Indiach, czyni świat czystszym i intratniejszym, bo moglibyśmy sprzedać im jeszcze i nasze limity zanieczyszczania. Mamy 231 miliardów dolarów długu. Dług naszego sektora publicznego rósł od 5 lat najszybciej ze wszystkich krajów rozwiniętych - wyprzedziła nas tylko Islandia i Irlandia. Po dziesięcioleciach rabunkowej gospodarki w Kwinslandii pod przewodnictwem Partii Pracy, dług tego stanu osiągnął niemal 100 mld dolarów. Każdy Kwinslandczyk ma państwowy dług wartości 32 tys. dolarów. Dla porównania, Grecja ma 41 tys. na osobę, i wydaje się, że jest w pułapce bez wyjścia. Idźmy dalej. Ograniczamy swoje możliwości gdzie się da. A zakazujemy handlu żywym bydłem czy owcami, a to rozszerzamy strefy parków narodowych i redukujemy limity połowów morskich. Np. Australia pozyskuje mniej niż 30 kg ryb z każdego kilometra kwadratowego mórz, którymi gospodaruje, w porównaniu do średniej światowej 775 kg z km2. To dlatego właśnie obecnie importujemy 72% owoców morza i ryb na naszych stołach. Większość ryb importujemy z Tajlandii, Chin i Wietnamu, które pozyskują 5000 kg z każdego km2. Podobnie drewno. Pozyskiwanie drewna (nawet nierabunkowe, kontrolowane) z naszych lasów jest wyklęte, ale nie mamy problemów ze sprowadzaniem corocznie produktów drewnianych za 2 mld dolarów. Irygacja regionu rzek Murray-Darling, tego spichlerza Australii jest zła, ale importowanie subsydiowanej żywności z Europy i USA, bądź - o podejrzanej czasem jakości - żywności z Azji jest w porządku. W świetle powyższego, o wiele bardziej rzeczowym i ciekawym wykładem dla świata na forum G20, który co prawda nie przyniósłby jej wielu pochwał, byłoby rozpoczęcie od opisu pozbycia się demokratycznie wybranego, popularnego premiera, dalej pochwalenia się złamaną obietnicą wyborczą co do podatku węglowego, i wytłumaczenie dziwnych tańców jakie wyczyniała wokół cyrku kolejnych fiask. A mocnym akcentem na zakończenie powinno być przedstawienie australijskiego długu i opisanie swej niezłomnej i przygważdżającej wiary w to, że rząd australijski jest w stanie administrować i kontrolować lokalny klimat przy pomocy wyłącznie Australian Taxation Office.
Brak głosów