Przygody żółtej walizeczki

Obrazek użytkownika Homo Polacus
Kraj

Osoby znające trochę historię współczesną Polski zapewne pamiętają nazwisko Stanisław Tymiński, który wsławił się tym, iż w roku 1990 startował w wyborach prezydenckich jako kandydat uznawany za kogoś spoza "układu". Choć nazywano go wówczas człowiekiem "znikąd", to okazało się, że właśnie ten "człowiek znikąd", potrafił zebrać w pierwszej turze 3 787 605 głosów, co dawało mu 23,10%, co w rezultacie sprawiło, że przeszedł on do II tury wyborów prezydenckich, stając tym samym w szranki w walce o fotel prezydencki z Wałęsą, który jak wiemy, nie był już takim "człowiekiem znikąd" o czym w doskonały sposób mówią nam opracowania historyków na temat postaci "Bolka".

W pierwszej turze zdołał on pokonać takie tuzy polskiej rzeczywistości jak Tadeusz Mazowiecki, czy też Włodzimierz Cimoszewicz. Mazowieckiemu nie można nawet odmówić rangi "Jokera", w partii rozgrywanej przy okrągłym stole, bowiem jego "gruba kreska", skutecznie pozbawiła możliwości ścigania prawem bandytów zawiadujących Polską w okresie sprzed 1989r. 

Tymiński w swojej walce o urząd posiadał rzekomo bardzo silny argument w postaci dokumentów dyskredytujących Wałęsę, a owe znajdowały się w słynnej "czarnej teczce", która przez cały okres wyborów towarzyszyła jako nieodzowny atrybut Stanowi. W II turze wyborów Tymiński uzyskując 25,75% , sromotnie przegrywa z Bolkiem.

Jako wielce ciekawe należy uznać fakty, że w trakcie wyborów postać Tymińskiego była bezpardonowo atakowana przez TV, a argumenty mające Tymińskiego oczernić były najcięższego kalibru i miały dowodzić, że kandydat na prezydenta w postaci Stana Tymińskiego ma silne powiązania z Libią i z terrorystami z tego kraju, a także z Kolumbią, która jak wiemy jest jednym wielkim kartelem narkotykowym. TVP podała również, że wobec swojej małżonki stosuje on przemoc fizyczną. 

Jednak najbardziej w walkę z Tymińskim była zaangażowana Gazeta Wyborcza, która na swoich łamach opublikowała opinię psychologa-niejakiego Samsona, z której miało wynikać, że "kandydat znikąd", ma nie po kolei we łbie.

Ja widzimy dbałość o zdrowie psychiczne polityków, to swoista reguła w szechterowni.

Po wyborach w 1990 roku Tymiński oraz założona przez niego partia o tajemniczej nazwie "Partia X", nie odegrali żadnej roli na polskiej scenie politycznej.

Sam Tymiński wykazał się próbą zarejestrowania swojej kandydatury w wyborach prezydenckich w 1995r., jednak zebranie wymaganej ilości 100 000 podpisów, okazało się dlań zadaniem ponad siły. Nie zniechęciło go to jednak do wyścigu o prezydenturę i po tym jak pojawił się w Polsce w czerwcu 2005r., startuje w wyborach prezydenckich jako kandydat z ramienia Ogólnopolskiej Koalicji Obywatelskiej, uzyskując 0,16% poparcia, plasując się tym samym na dziewiątym miejscu w powyborczym rankingu, gdzie dla przypomnienia kandydatów było dwunastu. We wrześniu tego samego roku Tymiński oświadcza publicznie, iż wycofuje się on z działalności politycznej.

Kogo reprezentował Stanisław Tymiński? 

Tylko idiota może uwierzyć w zapewnienia samego Tymińskiego, że poczuł on nagle w sobie "mesjańskie" posłanie i że kierowała nim "miłość" do Polski i rodaków w momentach ubiegania się o prezydenturę.

WSIoki, które wykreowały tę postać-choć sam Tymiński temu zaprzecza-rzuciły ją w 1990 na pole walki z Wałęsą, wiedząc, kim jest Wałęsa i czyje interesy będzie on reprezentować.

Próbowano wówczas stworzyć drugą siłę, która by się dzieliła ścierwem podanym przy okrągłym stole. Szanse na to były dość duże i wówczas jeszcze nie przewidywano, że narodzi się prawdziwa opozycja o prawicowych poglądach w postaci PiS. Niestety dla nich, WSIoki przegrały batalię z Wałęsą, a przyczyną najprawdopodobniej była zła ocena sił przeciwnika i niedocenienie już mocnej wtedy michnikowszczyzny. 

W magdalence dokonano rozbioru Polski, ale jedynym zaborcą były siły do dzisiaj rządzące krajem. Tam nie było żadnego podziału, tam nastąpiło zawłaszczenie Polski przez ubecję, która okazała się siłą większa niźli struktury endokomuny skupione przy LWP. Nie znaczy to wcale, że ktoś sobie odpuścił i że zaprzestano prób umocowania swoich postaci z ramienia "stronnictwa narodowego" w kolejnych rządach, o nie. Lokowano swoich "działaczy" w rządowych kręgach, a w przyszłości udało się nawet zawiązać koalicję z rządzącym wówczas PiSem poprzez wykreowanie "polityków nowej generacji", takich jak ś.p. Lepper, czy też Giertych. 

Jak się skończył mariaż koalicyjny, to wszyscy wiemy, po tym jak to Kaczyński praktycznie zdemontował zagrożenie dla Polski, jakim była Samoobrona i LPR.

Zdając sobie sprawę, że w konfrontacji z siłami ubecji (vide PO) WSIowe chłopaki nie mają żadnych szans, a koniecznie chcąc dzielić władzę w Polsce na zasadzie sprzed 1989r., to za głównego wroga do dzisiaj postrzegają owi "narodowcy" PiS. Wynika to z tego, że rządy PO są im na rękę i choć w zasadzie to już nie ma czym w Polsce dzielić, to jednak chęć władzy, która przerodziła się we wściekłą żądzę (może zawsze taką była), nakazuje panom z LWP bezpardonową walkę z PiS, bowiem zdają oni sobie sprawę z zagrożeń jakie środowisko PiS za sobą niesie dla ich działalności, gdyż to właśnie PiS z Macierewiczem w bardzo skuteczny sposób przycięło macki temu endokomunistycznemu monstrum. 

Nie wyszło z "biznesowym" Tymińskim i nie wyszło z populistycznym Lepperem.

Czas na nowy akt, który łączy w sobie biznes właśnie z populistycznym odcieniem oraz bogobojnymi treściami, a wszystko to pochodzi z kraju opisanego przez Szklarskiego w jednej z jego powieści z cyklu przygód Tomka Wilmowskiego i bynajmniej nie chodzi tutaj o kontynent afrykański.

W ten sposób pojawia się postać, ale nie scenie politycznej na której rozgrywa się wojna o przetrwanie Polski pomiędzy PiS i PO, gdzie ta druga oddała nasz kraj w rusko-niemieckie kondominium, a na bocznicy i próbuje ona wejść do polityki rzec można bocznymi drzwiami i należy przyznać, że pomysł z "prawicową blogernią" był niezły, choć od razu należy zauważyć, że realizowany zupełnie nieprofesjonalnie, bowiem środowisko jakim otoczył się mentor tzw. "trzeciej siły" w Polsce, to chłystki, które raczej śmieszą niźli budzą respekt przed kimkolwiek.

Raptem dzisiaj miałem okazję oglądnąć na łamach Nowego Ekranu orędzie wystosowane przez guru owej "trzeciej siły". Odniosłem wrażenie, że pijarowcy, którzy układali treść tej tyrady, postanowili ukierunkować jej brzmienie tak, aby ta ujęła za serca żeńską część budowanego elektoratu oraz fanów epokowego serialu "M jak miłość". 

Otóż oprócz wyświechtanych historyjek dotyczących nie wiadomo czego, nasz mówca cedząc słowo "Polska" zaczyna płakać. Proszę wybaczyć, ale gdy to zobaczyłem, to w pierwszej chwili naszły mnie spazmy śmiechu, które niebawem zamieniły się w refleksję o tym, jak bardzo tanich tricków używa się w stosunku do Polaków, przy czym okazuje się, że wielu z nich jest podatnych na tego typu manipulacje.

Mój Boże! 

Proszę łaskawie w tym wszystkim, zwrócić uwagę na słowa narracji panów Tymińskiego, Leppera i tego z krainy kangurów. Oni wszyscy widzą tylko jednego wroga.

Ś.p. Lepper to raczej widział, ale łatwo było zauważyć jak bardzo swoje niepozytywne emocje przeniósł on z Balcerowicza na Kaczyńskich.

Dziwne tylko, że starał się on skontaktować z Kaczyńskim przed swoją śmiercią. Co miał do wyjawienia? Może struchlał przed mocodawcami, kiedy się okazało, że nie sprostał dyrektywom? 

To jak skończył Lepper, też daje wiele do myślenia.

Tytuł.

Z perspektywy czasu nachodzą mnie przekonania, że Tymiński w swojej słynnej "czarnej teczce" posiadał faktycznie kwity na Bolka, których to de facto nigdy nie ujawnił. Co było przyczyną, że zaniechał pierwotnego zamiaru?  Czyżby WSIoki okazały się wówczas słabsze od ubecji? Zapewne tak, gdyż wszystkie teczki, a przynajmniej te dotyczące znaczących ludzi po obu stronach, właśnie do ubecji należały.

Nie wiem co trzyma w swojej teczce pan "dziobak", ale jeżeli takową posiada, to nie jest ona ani czarna, ani żółta jak skłamałem w tytule, ale krwisto czerwona, jak bolszewicki sztandar.

Zapytam jeszcze na koniec, a gdzie to n.p. był endokomunistyczny bohater, kiedy obalano rząd Jana Olszewskiego?

Czy wg niego tamten rząd także dbał jedynie o interes partyjny? 

Rozumiem nienawiść do PiS wynikającą z faktu, że owe okazało się aż tak wielką siła prawicową w Polsce, skąd też się wzięły uwagi w orędziu, że wszyscy rządzący w Polsce dbali i dbają jedynie o partyjny interes, ale, czy aby nie jest dziwnym, że nie wzmiankuje autor orędzia o Olszewskim? Nienawiść do Olszewskiego zapewne niczym się nie różni od tej emanowanej do PiS.

Czy ktoś może pamięta co znajdowało się w filmowej "żółtej walizeczce"?

Tym właśnie raczy zwolenników endokomuny ich guru, niczym więcej.

Brak głosów

Komentarze

Całe to cwane frajerstwo liczy około kilkudziesięciu osób.
I aż w pale się nie mieści,że trzymają za gardziel blisko
czterdziestomilionowy Naród.
http://www.youtube.com/user/janolsza?feature=mhee

Vote up!
0
Vote down!
0

JAN OLSZEWSKI

#206295

Może czas uznać, że to ten czterdziestomilionowy naród to frajerstwo, które daje się trzymać za gardło tym kilkudziesięciu osobom?

Vote up!
0
Vote down!
0
#206343

PS Dzięki za link. Bardzo spodobała mi się pozycja "Narcyz".
Pozdrawiam!

Vote up!
0
Vote down!
0
#206354

I z jakimiś służbami musiał być związany. Czy jednak jakakolwiek służba sądziła, że wsadzi go  do Belwederu i poważnie w niego inwestowała? Może raczej był jakąś zasłoną?

WSI przegrało wtedy z SB?

Przytoczę opinię Michalkiewicza (mimo, że o ile pamiętam z jakiejś dyskusji, nieszanowanego przez Autora powyższego tekstu:))) Trudno, ale formułuje jakieś opinię. Oraz opinię "zainteresowanego", czyli Stana, która rzecz jasna, nie może nawet  pretendować do choćby częsciowego obiektywizmu, ale dajmy mu się wypowiedzieć.

St Mich.: "...Musieli przypomnieć sobie, że w połowie lat 80-tych, kiedy Gorbaczow przedstawił Reaganowi propozycję traktatu rozbrojeniowego, co Amerykanie trafnie rozpoznali jako wywieszenie przez Sowieciarzy białej flagi, te globalne podchody natychmiast przełożyły się na podchody lokalne. Zgodnie z zasadą wyrażoną przez Klucznika Gerwazego („gdy wielki wielkiego dusi, my duśmy mniejszych; każdy swego”) razwiedka wojskowa przystąpiła do rozprawy z cywilną ubecją. Umownym początkiem tej wojny było zamordowanie ks. Jerzego Popiełuszki, a zakończeniem – zdymisjonowanie generała Mirosława Milewskiego, który w UB był chyba od urodzenia. Przyczyną tego konfliktu była okoliczność, że razwiedka wojskowa wcale nie życzyła sobie żadnych konkurentów w momencie, kiedy w ramach przygotowań do ewakuacji imperium sowieckiego trzeba będzie w Polsce pomyślnie przeprowadzić udana transformację ustrojową, to znaczy – tak i tyle zmienić, żeby wszystko pozostało po staremu. W tym konflikcie zwyciężyła razwiedka wojskowa, co wyraziło się nie tylko w zdymisjonowaniu generała Mirosława Milewskiego, nawiasem mówiąc – postaci wyjątkowo szubrawej, dla której można zrobić wyjątek od zasady de mortuis nihil nisi bene, ale przede wszystkim w tym, że w początkach transformacji ustrojowej tak zwanej „weryfikacji” zostali poddani tylko bezpieczniacy cywilni, natomiast razwiedka wojskowa, przekształcona w WSI, nie tylko przeszła transformacje w szyku zwartym, ale ją przeprowadzała, umiejętnie dyrygując uczestniczącymi w niej tzw. pożytecznymi idiotami. Nawiasem mówiąc weryfikacja cywilnych bezpieczniaków była osunięciem ze wszech miar słusznym, bo znaczna część spośród nich naprawdę wierzyła w komunizm, co widać nawet i dzisiaj nawet w postaci nostalgii do – niewiarygodne, ale to prawda - „smakołyków z kryla” z rodzaju „węgorza z drobiu w opakowaniu zastępczym”, z jakich słynęła epoka Gierka. Jak pamiętamy, ci ubecy zawiązali później zbrojne gangi, pruszkowskie i inne. Najpierw nowe elity, siłą inercji podtrzymywały z nimi nawet stosunki towarzyskie , ale później, w obawie przed kompromitacją, a także dążąc do zatarcia śladów zgrzebnych początków, zaczęły ich skrytobójczo mordować...."

 

A sam St Tym?. - nieobiektywny, ale jest tu trochę ciekawych sformułowań:

"9 grudnia 2010 roku minie 20 lat od daty wybrania mnie przez większość Polaków na Prezydenta Polski. W drugiej turze dostałem wystarczająco dużo głosów aby wygrać wybory. Jednak wynik został zmanipulowany przez Wojskowe Służby Informacyjne (WSI), na korzyść Lecha Wałęsy. Mała grupa ludzi, w jednostce wojskowej w Warszawe, u zbiegu ulic Łopuszańskiej i Żwirki i Wigury przez cała noc wypełniała karty wyborcze. Rano, w cywilnych ubraniach, rozwieziono je samochodami do urn wyborczych w dużych miastach wojewódzkich.

Wybory sfałszowano za przyzwoleniem Generała W. Jaruzelskiego, który wtedy był Prezydentem, przy pełnym poparciu Waszyngtonu i Watykanu. Przyklasnęły temu rządy państw europejskich, które ostrzyły zęby przed handlową grabieżą Polski.

Podkreślam szczególną rolę Żydów związanych z Unią Demokratyczną i sprawujących kontrolę nad mediami w Polsce. Ci ludzie zrobili wszystko, by wyborów nie wygrał uczciwy, nie uzależniony od nich Polak, którym nie można manipulować. Kilka miesięcy przed wyborami “Gazeta Wyborcza” dostała od USA 1.5 miliona dolarów na zakup maszyn do szybkiego druku. Tym samym zobowiązała się do reprezentowania obcych nam interesów. Historycznie Żydzi idealnie nadają się do takiej roli. Amerykanie nie mają zdolności językowych. Bez pomocy żydowskich poliglotów ich dominacja nad światem nie byłaby możliwa.

Wielu z Was pod wpływem ataków wrogich nam mediów uważa mnie za oszołoma tylko dlatego, że po 20 latach emigracji kandydowałem na Prezydentem Polski. To była bardzo trudna osobista decyzja, którą podjąłem dopiero na 10 dni przed końcowym terminem rejestracji kandydatów przez Państwową Komisję Wyborczą. Miałem doświadczenie polityczne, ekonomiczne i biznesowe. Zrozumiałem wtedy, że jeśli nie będę kandydował, to nikt poza oszustami, którzy zasiedli przy “Okrągłym Stole” tego nie zrobi. Nie żałowalem trudu i ciężko zarobionycgh pieniędzy aby pomóc stworzyć prawdziwy front walki w krytycznej chwili dla mego narodu. Jestem dumny, że mogłem Was wtedy godnie reprezentowaź.

Na początku moja kandydatura była wygodna dla elit tego układu. Myśleli, że dostanę 1% poparcia i swoją obecnością, jako kandydat z zagranicy, uwiarygodnię demokratyczność pierwszych powszechnych, od czasu zakończenia II Wojny Światowej, wyborów. Manipulatorzy sceny politycznej w Polsce byli tak pewni siebie, że nie blokowali mojej rejestracji a nawet pomagali w dostępie do publicznej telewizji oraz w publikacji odezw w “Sztandarze Młodych” oraz w “Gazecie Wyborczej”. Studio graficzne “Gazety Wyborczej” pomogło w zredagowaniu tekstu ulotki wyborczej.

Gwałtowny atak na mnie i mój elektorat rozpoczął się, kiedy przechodząc do drugiej tury wyborów obaliliśmy antypolski rząd premiera T. Mazowieckiego, z Unii Demokratycznej. Informacja o tym ukazała się na pierwszych stronach gazet całego świata. Wszyscy byli ciekawi jak Waszyngton oraz kraje Zachodu ujarzmią i zniewolą Polskę...."

 

 

Vote up!
0
Vote down!
0
#206306

Moim skromnym zdaniem, to wojskowa razwiedka na pewnym etapie przegrała z ubecja.
Może zadecydowało o tym wykreowanie Tuska na tego kim jest dzisiaj, a także stworzenie samej PO?
Mogli panowie z Pro Militio coś spieprzyć i przestali kontrolować, to co się zaczęło dziać potem.

Nie mam nic to Michałkiewicza jako do publicysty, choć w słowach przytoczonych przez Ciebie Ameryki on nie odkrył.
Ruskie doskonale sobie zdali sprawę z faktu, że socjalistyczna gospodarka nie ma prawa funkcjonować w realnym świecie.
Amerykanie też o tym wiedzieli i czekali.
Doczekali się, ale nie potrafili wykorzystać przewagi (politycznej, nie militarnej) podczas gdy rządził Jelcyn.
Potem nastał reżim Putina i pozamiatane.

Tymińskiemu nie wierzę, bowiem posiada on zawód kłamcy.
Takich Tymińskich, to jak się okazuje razwiedka naprodukowała wielu.
Najlepszy jest fragment o Żydach z Unii Demokratycznej.
Czy wiesz, że żona Tymińskiego (ta Peruwianka) jest Żydówką?
Stan mówił słowami WSIoków.
On nie miał żadnego wpływu na to co gadał i obojętnie kiedy, czy przed, czy w trakcie, czy też już po wyborach.
Zresztą tak zapewne było do momentu, aż oświadczył, że wycofuje się z życia politycznego, co także uczynił na rozkaz.

Pozdrawiam.

Vote up!
0
Vote down!
0
#206350

Dodam jedną uwagę i jedną upierdliwość:):):)
"Niejaki" Samson, psychiatra-celebryta sam okazał się.... niezbyt normalny (obrzydliwy pedofil).
Nie istnieją "słowa narracji". Narracja to opowiadanie (czynność, nie forma literacka), więc właśnie słowa, tyle, że ułożone tak, by poinformować (zdezinformować), poruszyć (przekonać) odbiorcę. Bez obrazy, błagam! :):):)
-------------------------
"Dixi et salvavi animam meam"

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#206321

Dzięki za uzupełnienie dotyczące Samsona.
Nie obrażam się i pozostanę przy swoim. :):):)

Vote up!
0
Vote down!
0
#206340