Adam i zapałki. Historia kiepsko zapamiętana.

Obrazek użytkownika Varelse
Historia

Teraz, po całym dniu Święta Żołnierzy Wyklętych, przypomniała mi się historia, którą opowiadała mi ŚP. Babcia. Historia dotyczy Krakowa, mnie osobiście miasta obcego. Babcia już nie żyje, zatem nie zapytam, w którym dokładnie roku, miesiącu, dniu i jak kto miał na nazwisko. Zresztą Babcia, łączniczka AK, nie używała nazwisk.

Adama aresztowano za Stalina. Był za okupacji w konspiracji, chwilowo bez denuncjacji (rym) zatem poszedł do więzienia. Nie wiem, jak miał Adam na nazwisko, pewnie już nie żyje i niech spoczywa w spokoju. Babcia mi opowiadała, że chodziła prosić, błagać jakiegoś działacza pozującego na przyjaciela młodzieży (obym nigdy nie poznała nazwiska), żeby wstawił się za Adamem, jej kolegą, czy, jak mówiła, sympatią. Działacz stwierdził, że skoro młody człowiek jest aresztowany, to znaczy, że mu się należy i że niech Babcia spada (nie pamiętam dokładnego wyrażenia), bo też skończy, jak kolega w celi.

Potem Babcia mi opowiadała, jak Adam rozrywkowo spędzał czas:
- Zapałki pod paznokcie.
- Dawali do zjedzenia śledzia, potem nie dawali pić.

Potem Babcia stamtąd wyjechała, a ciągu dalszego, niestety, nie będzie.

Brak głosów