Polska początek drogi artykuł Józefa Kowalskiego
Polska - początek drogi
„Polska jest krajem bez przyszłości. Przed Polakami nie ma żadnej pozytywnej perspektywy.” Takimi myślami polityków i zwykłych ludzi rozpoczyna swój tekst Józef Białek w czerwcowej „Opcji…”. Pyta również : „Czy jesteśmy skazani na klęskę? Jakie są jej przyczyny i czy jest szansa na wyjście z impasu?" I daje pozytywną odpowiedź, aby spotkać się z krytycznymi odpowiedziami. Teraz ja zadaję pytanie : Czy krytycy Józefa Białka mają rację?
Lewica, prawica i państwo
Swój tekst Józef Białek rozpoczyna od państwa, prawicy i patriotyzmu. Jest za państwem – minimum, za likwidacją lewicy i prawicy oraz za zastanowieniem się nad patriotyzmem.
Zgadzam się z tym, że mówiąc o państwie operujemy idiotycznymi XIX-wiecznymi koncepcjami państwa. Wiek ten był wiekiem wyrosłym z oświecenia. Stworzył zbrodnicze teorie, które sprawdzono praktycznie w XX wieku. Państwa narodowe są tworem myśli filozoficznej i politycznej sprzed stu kilkudziesięciu lat. Co to spowodowało, wszyscy żyjący w poprzednim stuleciu doświadczyli na własnej skórze. Oprócz państw narodowych występują jeszcze korporacje, które były podstawą funkcjonowania socjalistycznego, faszystowskiego państwa włoskiego.
Podobnie jest z pojęciami, lewica, prawica. Z tym, że w zaciemnianiu między nimi różnicy, oprócz mediów i historyków, największy udział mają partie polityczne. Główny ideolog Kominternu, Willie Munzenberg, wynalazł i wprowadził do praktyki politycznej stalinizmu koncept antyfaszyzmu, a także związany z nim koncept faszyzmu, do którego wrzucono prawicę. Tak więc narodowy socjalizm to faszyzm, tym bardziej prawica to także faszyzm. Na jednym tylko przykładzie można zobaczyć jaką prawicą jest narodowy socjalizm. W punkcie 17 „Program NSDAP” (Narodowosocjalistycznej Niemieckiej Partii Robotniczej) mówi : „Żądamy (…) uchwalenia prawa konfiskaty ziemi na cele społeczne bez odszkodowania”.
Myślę, że kłamcy, którzy są tubą nieistniejącego już Kominternu, poczynając od historyków po część mediów powinni odszczekać kłamstwo mówiące, że NSDAP to partia prawicowa. Do tego można dodać działalność samych partii. Przykładem Unia Polityki Realnej z Dąbrowy Górniczej, która do ostatnich wyborów lokalnych poszła z Platformą Obywatelską. Sama zaś Platforma za koalicjanta, w wielu miejscach, ma Sojusz Lewicy Demokratycznej.
I tu zgadzam się z Józefem Białkiem, że dla współczesnych polityków te pojęcia do niczego nie są potrzebne. A ludzie je mają gdzieś. Więc można z nich spokojnie zrezygnować.
III RP
O niej nie będę pisał, zastanowię się tylko nad słowem totalitaryzm. Kopaliński : ( PAŃSTWO) TOTALITARNE charakteryzujące się charyzmatycznym, otaczanym kultem przywódcą i ideologią, której wyrazicielem jest aparat informacyjno – propagandowy (…). Podporządkowujący życie i prawa obywateli biurokratycznemu (…) uciskowi.
„Słownik współczesnego języka polskiego” : totalitaryzm - system organizacji państwa zmierzający do rozciągnięcia kontroli nad całością życia politycznego, społecznego, kulturalnego.
Co robić aby to zmienić:?
Ja w przeciwieństwie do Józefa Białka, będę patrzał w głąb dziejów, w historię, by z niej czerpać wiedze i doświadczenie. A ona pokazuje, że nie takie rzeczy jak Unia Europejska upadały. Dlatego bez oglądania się na Unię, należy wprowadzić nowe – stare mechanizmy rządzenia. Ktoś w tym momencie przerwie mi mówiąc, że jest to zrywanie gruszek na wierzbie. Nie sądzę, gdyż wychodzę z założenia, że najpierw należy mieć obraz władz państwa i sposób ich wybierania. Znów posłużę się cytatem, że : Instytucje ustroju politycznego powinny łączyć wolność obywateli i siłę rządu. Plan B nie istnieje, bo nikt nigdy nie zamierzał go tworzyć. Grupy związane z salonem zakładały, że Polska po 2011 roku nie będzie już istniała. Vide wypowiedzi, w prasie, różnych działaczy pewnych partii dotyczące tworzenia euroregionów, a obecnie wspierających Ruch Autonomii Śląska oraz wypowiedź premiera z 1987 roku.
W państwie o władzy absolutnej ogół obywateli miał minimalny wpływ na rządy. Tak dziwnie się składa, że niektórzy przedstawiciele prawicy, w Polsce, władców absolutnych tolerują, ale już systemów rządów w I Rzeczypospolitej nie. I to tylko dlatego, że została ona w końcu XVIII wieku podbita przez trzy państwa. W monarchii absolutnej, niektórzy potrafią ścierpieć nawet idiotę. U nas idiotów nie było, był jeden zdrajca, Stanisław August Poniatowski.
W dniu dzisiejszym dawne rządy są niemożliwe, ale system podobny do tego jaki istniał w I Rzeczpospolitej, a lat 1505-1652, po pewnych modyfikacjach, jak najbardziej. Nie mówię, że wszystko co było w przeszłości jest dobre. Na przykład przywilej mielnicki z 1505, który na szczęście nie wszedł w życie. Ale można by było się zastanowić nad jednym jego punktem mówiącym o tym, ze jeżeli władca wykroczył przeciw prawom Rzeczypospolitej, to wówczas Królestwo cale staje się wolnym od złożonej przysięgi wierności.
Stare – nowe wyglądałoby tak :
- władza wykonawcza – prezydent
- władza ustawodawcza – sejm i senat
- sądownictwo (po wyrzuceniu na zbity pysk korporacji).
Prezydent wybierany w wyborach bezpośrednich. Brak premiera, ale za to byłby wiceprezydent.
Senat – senatorzy wybierani dożywotnio przez (…?). tu można się zastanowić. Senat powinien być ostoja powagi państwa, a także moralności publicznej i wolnościowych praw. O senacie dawniej mówiono : strażnicy praw, stan obyczaje strzeżący.
Sejm – posłowie ziemscy wybierani w okręgach jednomandatowych, zniesiony immunitet i możliwość odwołania posła przez wyborców w trakcie kadencji. Gdy nie będzie immunitetu, a zarazem będzie można odwołać posła, nie będą na to stanowisko ubiegać się osoby podejrzane i nieroby, którym zależy tylko na kasie.
Za I Rzeczypospolitej były jeszcze sejmiki ziemskie, które charakteryzowały się poszanowaniem miejscowych tradycji i odrębności. Tworzyło to mozaikę godną podziwu. Miedzy innymi ten okres był tak nielubiany przez Stańczyków, czy narodowców i nienawidzony przez PRL.
Sejmy powinny być, tak jak dawniej, zwoływane tylko do konkretnych spraw, aby nie tworzono tysięcy do niczego nie nadających się ustaw.
Sądownictwo – aby zostać prawnikiem wystarczyłby egzamin państwowy. A egzaminatorami byliby wyłącznie wykładowcy akademiccy ze specjalnymi uprawnieniami. Każdy kto zdałby egzamin, mógłby bez niczego otworzyć praktykę.
Sędzią można by było zostać dopiero po iluś latach prowadzenia takiej praktyki lub kilkuletniego stażu prokuratorskiego. Ławnicy powinni być zlikwidowani, a w ich miejsce powoływano by ławników przysięgłych, ale tylko w sprawach karnych. Czas pracy sędziego byłby nienormowany.
I najważniejsze to to, że prawnicy są strażnikami prawa ustanowionego przez sejm. Nie są nie nietykalni i ich poczynania muszą podlegać krytyce, jak każdego innego człowieka. Nie musieliby należeć do izb prawniczych.
Mamy już państwo i jego władze. Ale do czego ono jest nam potrzebne? Do ochrony nas i naszych interesów. Aby mogło funkcjonować i spełniać powyższe musi mieć pieniądze, którymi są podbierane od nas podatki. Musi również nam pomagać w wyjątkowych sytuacjach. Pomoc ta to właśnie interwencja państwa. I wcale, według mnie, nie kłóci się to z liberalna wizją ekonomii, gdyż jest to oddanie tego co państwo od nas dostało.
Od globalizacji nie uciekniemy, dlatego potrzebna nam jest ochrona w pewnych dziedzinach. Zgadzam się z Józefem Białkiem, który mówi : Bez interwencji państwa żadna dziedzina gospodarki się nie utrzyma.
Liberałowie się obrusza. Tylko nie wiem dlaczego? Przecież Józef Białek jest za państwem minimum. Nie będę owijał w bawełnę i powiem otwarcie, że dla mnie liberałowie to trochę bielsi komuniści. Lewica.
Gdy w latach dziewięćdziesiątych, jedni liberałowie sprzedawali za bezcen zakłady inni liberałowie temu przyklaskiwali i nazywali to prywatyzacją. Tego wymaga wolny rynek. Spora część tych zakładów została później zlikwidowana. Były konkurencją dla innych zakładów nowych właścicieli, w ich krajach. Liberałowie namawiali do sprzedaży naszych stoczni i już nie istnieją. Tylko czy to ma coś wspólnego z wolnym rynkiem? Nie. Liberałowie zapomnieli, że żadne państwo nie posiada pieniędzy, tylko dysponuje pieniędzmi zabranymi swoim obywatelom. I tylko system opisany powyżej w skrócie, przeze mnie może dać zwykłym obywatelom możliwość kontroli władz państwa. To właśnie robiła szlachta w I Rzeczpospolitej. Patrzyła władzy na place, aby ich pieniądze były właściwie wydane. Kiedyś były również królewszczyzny, coś na kształt dziedzin strategicznych państwa.
Jak to robić?
Po pierwsze, tworzyć niezależne media, tak drukowane, jak i elektroniczne. Media dają możliwość przekazania wiedzy, prawdy, którą widz, słuchacz, czytelnik będzie mógł porównać z materialistycznie dialektyczną prawdą względną w jej rozwoju przybliżającą się nieskończenie do prawdy absolutnej. Takie właśnie dziwadła są obecnie przekazem mediów.
Po drugie, aby zostało zrealizowane to „Po pierwsze”, to należy działać w różnych strukturach nieformalnych – dobrze widziane są struktury nie zarejestrowane. Jest to ciężka oddolna praca, od podstaw. Przykładem wykonywania takiej pracy są kluby. Najbardziej popularne są kluby różnych gazet działające na terenie całej Polski. Skupiające wokół siebie coraz więcej osób nie związanych z żadną partią.
Takimi klubami, na dzień dzisiejszy, są Kluby Gazety Polskiej, Opcji na Prawo czy Najwyższego Czasu!. Chociaż ten ostatni jest związany z Nową Prawicą.
Oddziałowywują one na otoczenie, między innymi, przez spotkania z różnymi osobami. Przez konfrontację tego co klubowicze usłyszą w mediach z tym co usłyszą od gościa. Taka dyskusja powoduje, ze ludzie zaczynają logicznie myśleć i wyciągać wnioski. Ale najważniejsze, że stają się bardziej pewni siebie. I w swoim środowisku, osiedlach, zabierają glos. Gdyż podstawa logicznego myślenia i dyskusji jest wiedza, której specjalnie nie podają materialistycznie dialektyczne media. W dniu dzisiejszym media są tuba władzy. Nie wszystkie, ale telewizje tak i część drukowanych. Ludzi inaczej myślących, niż salon i państwo słownikowe, opluwa się, a nawet prześladuje. Kluby powodują, że ludzie przestają się bać.
To mogą być różne formy działań nieformalnych, nie podlegających państwu i jego kontroli. Najważniejsze by była przekazywana wiedza, informacja inna niż podają media reżimowe. Dostateczna wiedza ma jakiś temat jest bronią nie do odparcia. Człowiek czuje się pewniej i potrafi wykazać swoja rację. Pracownik odchodzi, chociaż dość często klnąc i wyzywając. Tak reagują ludzie popierający Platformę. Zdarzają się też osoby, które zaczynają się zastanawiać.
Obecne media przekształcają ludzi w zombie, a co gorsza tak samo postępują dzisiejsze szkoły.
Dlatego należy tworzyć latające uniwersytety i przekazywać wiedze nie zatrutą, gdyż nauka, kultura i historia (tej chcą nam już całkiem zakazać) są podstawą bycia każdego narodu.
To, co zarysowałem powyżej, nie jest łatwe. Nie należy się jednak poddawać. Ja się nie poddaję i nie zastanawiam się nad tym, czy się uda. Tylko działam. Było bardzo ciężko, ale pomału ta praca daje efekty.
I dlatego na pytanie: Czy jesteśmy skazani na klęskę?
Odpowiadam : nie jesteśmy !
Józef Kowalski
artykuł ukazał się w Opcji na Prawo nr 10/2011
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 761 odsłon