Chwilami odnosiło się wrażenie, że Polska powróciła do Kijowa.

Obrazek użytkownika Krystian Frelichowski
Idee

Relacja opracowana, przez Adriannę Piekarską

Z wizytą na kresach

 

Nocą, we wtorek 25 marca 2014r. z Biura Posła Tomasza Latosa w Bydgoszczy wyruszyliśmy sześcioosobową grupą , na Ukrainę i wschodnią Białoruś z darami dla potrzebujących. Była to reprezentacja Bydgoskiego Klubu „Gazety Polskiej” Stowarzyszenie Osób Represjonowanych w PRL „Przymierze”, Idee Solidarności 1980-89, Solidarni2010, Związek Solidarności Polskich Kombatantów Region Bydgoszcz, Bractwo Inflanckie a przede wszystkim mieszkańców Bydgoszczy i regionu, którzy te dary złożyli. Jechaliśmy całą noc i dzień.

Podczas jazdy zrobiliśmy sobie krótki postój, by utrwalić podróż na fotografii . Przechodziła tamtędy pewna pani, która słysząc polską mowę podeszła do nas i z wielkim entuzjazmem przywitała się staropolskim Szczęść Boże.

Okazało się, że jest Polką z pochodzenia. Jej nazwisko to Wojciechowska czyli takie samo jakie nosiła członkini naszej delegacji, Rodzina? Radość, ze spotkania rodaków była wielka! Otrzymała od nas, jedną wiezionych paczek. Po krótkiej rozmowie, wymianie kontaktów i modlitwie w języku polskim, ruszyliśmy dalej. W środę wieczorem darliśmy do pierwszego etapu naszej wyprawy- Fastivu. Miejscowość ta leży na Ukrainie, oddalona od Kijowa jest o 80 km. . W pieszym miejscu mieliśmy zostawić jedynie prywatną przesyłkę od przebywającej w Bydgoszczy córki, a skończyło się uroczystą kolacją, spożytej w iście rodzinnej atmosferze. Wreszcie dotarliśmy do ukraińskiej parafii pw. Podwyższenia Krzyża Świętego. Zostawiliśmy część darów przywiezionych z Polski. Tam, też u ojców Dominikanów, sprawujących pieczę nad parafią i przylegającym do niej domem pomocy, zatrzymaliśmy się na nocleg. Trzech z czwórki  tamtejszych kapłanów biegle włada naszym językiem. Każdej niedzieli jedna z Mszy Św. odprawiana jest tam w języku polskim. Następny dzień rozpoczęliśmy od uczestnictwa w Eucharystii. Do Mszy Św. grał lider naszej wyprawy Maciej Różycki. Następnie udaliśmy się do Kijowa złożyć hołd poległym w walkach. Przez całą długość ulicy prowadzącej na Majdan ciągnęły się namioty, w których mieszkali ludzie. Pozrywane kostki brukowe, barykady zbudowane z hałd opon, gum, ławek i wszystkiego, co jest duże i ciężkie, ludzie, którzy zbierają datki na to by po prostu żyć. Wokół toczy się normalne życie, jeszcze ulicę dalej widziało się Kijowian, którzy szli zwyczajnie do pracy, na zakupy. Na Majdanie nadal czuje się powstańczy entuzjazm. W centrum „walczącego miasteczka” stoi scena z telebimem przekazującym aktualne informacje. Obok stoi krzyż, a za nim obraz Miłosierdzia Bożego. Nikomu nie przeszkadzają, nikt z nimi nie walczy, nikt nie żąda, tak jak się zieje w naszej Ojczyźnie usunięcia ich z miejsc publicznych. Co więcej, na scenie widać mnóstwo świętych, ikon, figur, a cały Majdan w najgorętszym czasie klękał i modlił się na Różańcu czy koronce do Miłosierdzia Bożego. W wielu miejscach powiewały biało-czerwone flagi. Chwilami odnosiło się wrażenie, że Polska powróciła do Kijowa.

Ze stolicy Ukrainy ruszyliśmy w drogę na Białorusi do Narowli. Dotarliśmy tam wieczorem. Na ręce proboszcza ks. Wincentego Siewruka złożymy pozostałą część darów. Zauważyliśmy tam umieszczone na widocznym miejscu Godło Polski. Na miejscu okazało się, że jedna z polskich rodzin czekała już na nas z kolacją. Przyjęcie było bardzo ciepłe. Czuło się,że nasza obecność sprawia im autentyczną radość. Noclegi spędziliśmy u rożnych rodzin. Ja trafiłam do Ireny i jej familii. Długo opowiadała o swojej wizycie sprzed dwóch lat w Polsce. Pokazywała zdjęcia z Bydgoszczy, Złejwsi Wielkiej i innych miejsc, które dane jej było wtedy poznać. Opowiadała o Krystianie Frelichwskim, który opiekował się nim, podczas pobytu Ojczyźnie.

 

Wszyscy byliśmy miło przyjęci. Rodziny, które nas podejmowały, nie kryły autentycznej radości z tego, że mają kontakt z Polakami, swoimi rodakami. Czuło się, że nasz przyjazd to dla nich wielkie święto. W piątek ruszyliśmy do pobliskiego Mozyrza. Tam spotkaliśmy się z Prezesem Regionalnego Oddziału Związku Polaków na Białorusi, panią Mainą Szmargun.

Pani Maina ugościła nas wszystkim, co miała, mówiąc że nasza obecność to dla niej wielki dzień. Pokazywała liczne albumy, obrazujące jej wizyty w Ojczyźnie. Opowiadała historie z nimi związane. Ona cały czas żyje Polską. Ma ją w swoim sercu i pamięci. Marzy o kolejnych podróżach do Ojczyzny.

Dla mnie spotkanie, ta wyprawa była najbardziej przemawiającym doświadczeniem w życiu. Widziałam autentyczną tęsknotę za Polską, ludzi, którzy nie ruszając się z miejsca, w wyniku historycznych zawirowań, znaleźli się w obcym państwie. Obserwowałam to ja kultywują pamięć o kraju przodków.

W wyprawie delegacji uczestniczyli: ]]>Maciej Różycki]]>-dowodzący wyprawą oraz, Barbara Wojciechowska, Jan Perejczuk, Adrianna Piekarska, Jarosław Janczewski i Tomasz Jasiński.

 

 

Adrianna Piekarska

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (4 głosy)