Czy Komorowski zaprosi Turowskiego,specjalnego agenta 9596 do Rzymu?
Wszystkie nazwiska w tym opowiadaniu są zmyślone i zbieżność sytuacji lub zdarzeń z rzeczywistością jest przypadkowa.
W kancelarii prezydenta rozległ się dzwonek telefonu!
-Ja... Jacek Michałowski kancelaria prezydenta, słucham!
Michałowski po usłyszeniu głosu w słuchawce zrobił się cały sztywny jak nigdy dotąd.
Mrugał szybko powiekami i wciąż schylał głowę jakby na znak potakiwania tego co słyszy!
Nagle on sam zabrał głos,mówiąc:
-Oczywiście towarzyszu,natychmiast przekażę ta wiadomość panu prezydentowi osobiście!
Tak jest towarzyszu,dziękuje towarzyszu i życzę dużo zdrowia towarzyszu!
Michałowski odłożył słuchawkę był cały spocony!Wytarł pot z czoła i poluzował krawat. Sięgnął po wodę mineralna i jednym haustem wypił ze szklanki cala zawartość wody. Odstawił szklankę, poprawił krawat i szybkim krokiem skierował się do kancelarii prezydenta.
Prezydent siedział w głębokim fotelu z rozwartymi szeroko kolanami naśladując Putina.
Przeglądał jakąś żydowską gazetę GW.
-Widząc wchodzącego Michałowskiego przerwał czytanie gazety pytając jednocześnie:
-No, co jest Jacek?Stalo się cuś?
-Właśnie dzwonił do mnie Kiszczak prosząc abyś zadzwonił do Turowskiego!Kiszczak mówił,ze Turowski musi tez jechać do Rzymu na beatyfikacje papieża,a Jaruzelski jest poważnie chory!
-Aaa widzisz Jacek?jednak z tymi zaproszeniami należy być roztropnym i cierpliwym
-rzekł Komorowski-daj telefon głośnomówiący bom za dużo trochę tej dziczyzny zjadł i nie mogę się ruszyć po tym obiedzie!Wiesz jak moja Ania gotuje dobrze,szczególnie jak ja upoluje dzika lub jakąś sarenkę!
-Masz go oficjalnie zaprosić i pamiętaj,ze to człowiek Putina był wysłany do Rzymu na specjalne polecenie Gromyki i Breżniewa,więc wyraź swój szacunek do niego.
-Załatwione Jacek- odrzekł Komorowski poprawiając się w fotelu i drapiąc się po rozporku.
Po kilku chwilach słychać było donośny głos męski i zwyczajowe :
-Tak,słucham
-Tu Komorowski,...prezydent Komorowski- poprawił się.
-O jaka miła niespodzianka -odparł męski głos wcale nie zaskoczony telefonem od samego prezydenta.
-Czy rozmawiam z towarzyszem Turowskim ?-zapytał Komorowski wprost
-Tak,przy aparacie-odparł Turowski
-A więc drogi towarzyszu chciałbym towarzysza zapytać czy..., bo my..., bo ja..., no krotko mówiąc musimy jechać na tą beatyfikacje papieża Wojtyły do Rzymu i bardzo bym był rad gdyby i towarzysz z nami razem się wybrał na tą uroczystość!
-Ależ nie wiem czy to wypada,bo przecież pan wie co ta ich gazeta napisała o mnie parę informacji.
-Ależ towarzyszu niech się towarzysz tym nie przejmuje. Napisali i zaraz zapomną,a my tam całą paczką pojedziemy i co nam zrobią?Samolotu nam nie da Kaczyński?-rubasznie się zaśmiał z własnego dowcipu!
-Byłbym zaszczycony lecąc na pokładzie z panem,panie prezydencie i naszymi byłymi prezydentami,premierami i mam nadzieje,ze jeszcze parę osób będę mógł panu zaproponować do kompletu?-ni to stwierdził,ni zapytał Turowski.
-Ależ naturalnie towarzyszu. Wasza prośba jest dla mnie rozkazem!
-Byłoby mi milo znowu po latach spojrzeć na te miejsca kiedy byłem młody,ambitny i zapracowany dla naszych przywódców duchowych- rozmarzył się Turowski.
-Tak,tak dla naszych duchowych przywódców - powtórzył Komorowski głośno – tak ot przecież wymazać z pamięci się nie da Breżniewa,Gorbaczowa i nawet nie należy,prawda towarzyszu?-zapytał nieśmiało Komorowski szukając potwierdzenia u Turowskiego.
-Tak ,trafił pan w dziesiątkę,panie prezydencie-odparł Turowski.
-No ja umiem dobrze strzelać do biegnącego dzika, nie to co ten tam w Rzymie-zaśmiał się rubasznie prezydent -To taki szmonces,jak mawia moja Ania,znaczy się moja zona-poprawił prezydent.-wciąż śmiejąc się rubasznie ze swojego żartu gburowatego jak to u prezydenta bywa.
-Aaa, Alego Agcę ma pan na myśli- zapytał Turowski
-Właśnie jego,gdyby on wtedy nie spudłował to dzisiaj nie musielibyśmy lecieć do Rzymu-odrzekł Komorowski
-No tak,kilka rzeczy byłoby prostszych i bardziej nam pomyślnych ale i tak nie jest źle,a mogło być gorzej. A jakim samolotem polecimy do Rzymu,bo nie chciałbym aby prezydent gdzieś leciał i to się wszystko zmieniło- zażartował Turowski.
-Choo, choo choooo- Komorowski wybuchł głośnym śmiechem-mam rękę na pulsie i wszystko pod nasza kontrola- wciąż śmiał się Komorowski trzęsąc się całym ciałem na fotelu.
-No cóż,to skontaktuje się z towarzyszem mój pracownik.-kończył rozmowę Komorowski-Było mi milo i dziękuje,ze przyjął towarzysz zaproszenie na wspólny lot do Rzymu. Zapewniam,ze kto inny będzie przygotowywał nasz wylot z Warszawy i lądowanie w Rzymie,wiec nie musi się towarzysz niczego już obawiać-zażartował Komorowski aluzyjnie do Turowskiego
-Ależ panie prezydencie ,jakbym słyszał tych pisiorow- zaśmiał się Turowski-No to uspokoił mnie pan ,panie prezydencie .Do usłyszenia i jeszcze raz dziękuję za zaproszenie!
-Proszę bardzo i cala przyjemność po mojej stronie- odrzekł Komorowski odkładając słuchawkę telefonu.
-Uff-sapnął głośno- alem się zmenczoł tym obiadem.
-No i po co było o tych jego przygotowaniach w Smoleńsku wspominać,co? -warknął Michałowski
-Spokojnie Jacek,niech wie,ze My wiemy,ze On wie,ze My wiemy,czego On nie wie,a My i tak wiemy- próbował logicznie wytłumaczyć Komorowski ale jak to u Komorowskiego z logika jest sami wiemy najlepiej!
-Już przestań filozofować- odrzekł Michałowski-powiadom Tomka o tej ważnej sprawie i trzeba by wysłać zaproszenia do Millera,Kwaśniewskiego...-niedokończył
-Wiesz co Jacek,a ja mam myśl,posłuchaj- zapalił się Komorowski do swego pomysłu- może by tak cały rząd z czasów PRL-u zaprosić do samolotu i rzecznika rządu Urbana,co?No co Ty na to?Dobry pomysł co?Ty wiesz ile byśmy zyskali w oczach Putina?Zobacz gdzie jest stary Kociołek?No przecież jakby poleciał z nami stary Kociołek, to by był hit,co?
-To trzeba by i wziąć Łopatkę -odrzekł Michałowski spoglądając podejrzliwie na Komorowskiego
W tym momencie do kancelarii wszedł uśmiechnięty beztroski Tomasz Nałęcz włączając się do rozmowy,rzekł:
-A Kiszczak mógłby taki transparent z Jaruzelskim w Rzymie trzymać,posłuchajcie:
„Możemy obecnie jedynie podziękować, że Bóg powołał go jak najszybciej na swoje łono".
-Che,che,che dobre Tomek,dobre. Ty to masz łeb- zaśmiał się Komorowski.
-A wiesz co Kiszczak mówił w tamtych czasach jak JP II był papieżem i chciał przyjechać do Polski??-zapytał Nałęcz Komorowskiego
Komorowski rozwarł szeroko oczy ze zdziwienia i zaciekawienia
-„Możemy obecnie jedynie marzyć, żeby Bóg powołał go jak najszybciej na swoje łono". -tak to mówił do towarzyszy z KGB-zaśmiał się Nałęcz
-No to gdzie jest stary Kociołek i Łopatka -śmiejąc się zawołał Michałowski
-No to znowu mamy bigos- zaśmiał się Komorowski
-Wezmę strzelbę ze sobą i po ogłoszeniu papieża wystrzelę na wiwat:
"Pierwszy strzał w górę, drugi pod nogi, trzeci na wprost"
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1395 odsłon