Pisanie bajek nową specjalnością rządu Tuska

Obrazek użytkownika lesiu
Blog

Pisanie bajek nową specjalnością rządu Tuska

Zespół kierowany przez wielkiej klasy „specjalistę” Michała Boniego przygotował raport zatytułowany „Polska 2030. Wyzwania rozwojowe”, który jest przez Donalda Tuska traktowany jako strategia rozwojowa naszego kraju. Autorom tego opracowania należą się wyrazy uznania za baśniowość i wysoki poziom fantastyki, które sprawiają, iż dokument ów bez najmniejszych problemów mógłby trafić na półkę z bajkami, baśniami bądź fantastyką. Widocznie premier Tusk wraz ze swym rządem nie mogąc poradzić sobie z kryzysem ekonomicznym i gospodarczym postanowił uciec w świat fantastyki. Nawet powierzchowna lektura tego dokumentu wywołuje u czytelnika uśmiech politowania oraz przekonanie o „ogromnej” fachowości jego autorów. Przejdźmy więc do szczegółów, które zapewne przeniosą i Was w przepiękny świat fantastyki.
Zakładany poziom wzrostu PKB w najbliższych dwóch dekadach powinien według autorów raportu wynosić rocznie od 4 do 4,5 %, a czyż obecny wzrost PKB zakładany przez rząd w ustawie budżetowej nie miał przypadkiem wynieść właśnie 4,5% ? A skończyło się na 0,5% co zostało uznane przez rząd za ogromny sukces. Rządowi eksperci nie byli w stanie przewidzieć stopnia wzrostu PKB w krótkim okresie czasu - jeszcze na początku obecnego roku stanowczo twierdzili, że zakładany wzrost PKB jest realny – a już biorą się za planowanie wzrostu PKB na przyszłe dwie dekady. Zapewne skorzystali oni z porad jakiejś wróżki lub wróżyli z fusów, bo na prognozowaniu zupełnie się nie znają.
O wiele ciekawiej, a zarazem ponuro wygląda prognozowane przez zespół Boniego tempo naszego dojścia do sytuacji, w której polskie PKB per capita będzie równe unijnej średniej, która to może okazać się realną dopiero w 2030 r., ale pod warunkiem, że przez te dwie dekady będziemy rozwijać się w tempie 5 % rocznie oraz zwiększenia poziomu inwestycji z 18 do co najmniej 25 %, a także utrzymanie inflacji na poziomie niższym niż 3 % i deficyt nie wyższy niż 3 %, a po roku 2025 deficyt powinien się zbilansować. Jednak o wiele ciekawszy od tych prognoz jest sposób ich realizacji. Według rządowych „ekspertów” najważniejszym warunkiem, aby zrealizować powyższe założenia jest szybkie wejście do strefy euro !!!
Czytając ten tekst omal nie spadłem z fotela, gdyż tak dobrego dowcipu nie słyszałem od bardzo dawna. Państwa należące do strefy euro od kilku lat notowały systematyczny spadek wzrostu PKB, aby w tym roku zejść na poziom ujemny wzrostu PKB. Słowacja, która niedawno przystąpiła do strefy euro już odczuwa jej „dobrodziejstwa”, których efekty możemy oglądać obserwując Słowaków robiących masowo zakupu w polskich sklepach związanych z dużym wzrostem cen przy zachowaniu poziomu zarobków przed wejściem do strefy oraz spadku obrotów z turystyki w tym kraju. Panu Boniemu i kierowanemu przez niego zespołowi należy pogratulować dobrego samopoczucia i zupełnego braku obiektywizmu i realizmu.
Zapewne niewiele przyniesie również zmniejszenie ( jeśli już to będzie ono minimalne i przeciętny Kowalski nawet go nie odczuje ) podatków bezpośrednich oraz zwiększenie pośrednich, co spowoduje duży wzrost cen usług i produktów przy jednoczesnej stagnacji poziomu zarobków Polaków.
Zrównanie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn ma spowodować, że na jednego pracującego będzie przypadało nie więcej niż 1,1 – 1,2 osoby biernej zawodowo. Temu celowi ma służyć także obniżenie pziomu umieralności oraz podniesienie poziomu dzietności. W realizacji tych założeń pomóc ma prowadzenie polityki ukierunkowanej na zwiększenie aktywności zawodowej osób po 50. Szczególnie śmiesznie brzmią pomysły wzrostu poziomu dzietności przy uwzględnieniu promowanej przez Unię Europejską i obecny rząd tzw. cywilizacji śmierci, której sztandarowymi celami jest powszechny dostęp do aborcji, eutanazji, a także dewastacja tradycyjnej rodziny poprzez zrównanie z nią w prawach związków homoseksualistów oraz promocja metody in vitro.
W roku 2030 będziemy ponoć jeździć pociągami mknącymi z zawrotną prędkością 130km/h, a nasze samoloty będą przewozić 42 – 43 mln osób rocznie. Nastąpi wzrost ilości autostrad i dróg szybkiego ruchu, a cały kraj objęty zostanie dostępem do szerokopasmowego internetu.
Ponad 20% naszej energii będzie wytwarzane ze źródeł odnawialnych, zostanie obniżona energochłonność polskiej gospodarki. Powstaną co najmniej dwie elektrownie atomowe, wzrośnie pojemność magazynów do przechowywania gazu ziemnego.
Poziom ubóstwa spaść ma o 8 %, a co trzecia osoba niepełnosprawna będzie pracować. Oczywiście będziemy mieli sprawne i przyjazne państwo sprzyjające swoim obywatelom.
To tylko część bajek zawartych w rządowym raporcie. Dla miłośników fantastyki i dobrego humoru polecam przeczytanie całości dokumentu. Ubaw murowany. Tylko szkoda, że wciąż duża liczba Polaków daje się nabierać na tego typu bajki. Rozumiem, że każdemu z nas marzy się lepsze życie, ale nie oszukujmy się, że ten rząd zrealizuje choćby część naszych marzeń. Przypomnijcie sobie spot wyborczy PO, w którym Donald cudotwórca obiecywał sieć autostrad, sprawnie działającą służbę zdrowia, profesjonalną szkołę itd. W zamian mamy żenująco małą ilość autostrad często remontowanych, za przejazd którymi musimy słono płacić, niewydolną służbę zdrowia, kiepski poziom polskiej edukacji, emerytury na poziomie jałmużny i żenująco niskie zarobki przy cenach towarów i usług nieproporcjonalnie wysokich do zarobków przeciętnego Polaka. Nawet wizje pięknej odległej przyszłości roztaczane przez rządową propagandę nie są w stanie zmienić ponurej rzeczywistości.

http://prostowoczy.blog.onet.pl/

Brak głosów