Prof. dr hab. Artur Śliwiński Złowieszczy backcasting: likwidacja Polski
Backcasting, jedna z najnowocześniejszych metod przewidywania przyszłych wydarzeń, ma nieoczekiwane zastosowanie. Wspomniana metoda polega na identyfikacji scenariusza realizacji jakiejś wizji przyszłości. Nic więc dziwnego, że w ogólnym chaosie intelektualnym i dotkliwym poczuciu niepewności jutra, znany profesor, ekonomista (Włodzimierz Bojarski) sformułował pytanie: czy można wykorzystać tę metodę do wyjaśnienia zachodzących w naszym kraju procesów społecznych, gospodarczych i politycznych?
Wizja przyszłości Polski
Spośród wielu wizji przyszłości Polski, które są tworzone i propagowane, tylko jedna umożliwia odcyfrowanie scenariusza realizacji, co oznacza, że prawdopodobieństwo spełnienia się tej wizji jest dostatecznie wysokie, aby jej nie lekceważyć. Niestety, jest to wizja szokująca: wizja likwidacji Polski, a dalej – potężnej redukcji (lub wynarodowienia) populacji Polaków.
Przez pewien czas obawy i ostrzeżenia (najczęściej intuicyjne) przed istnieniem takiego scenariusza likwidacyjnego były skutecznie niwelowane przez tzw. kretynizm antyspiskowy, czyli przekonanie (rzeczywiste, a może udawane), że rozwój gospodarczy i polityczny przebiega żywiołowo lub spontanicznie, zaś przywiązywanie choćby najmniejszej wagi do wielkich, długofalowych projektów ekonomicznych, politycznych czy militarnych jest przejawem skłonności paranoicznych. Zaciekłość, z jaką tępiono „teorie spiskowe” dawała dużo do myślenia. Czas jednak płynie nieubłaganie. Puzzle pozornie przypadkowych zdarzeń stopniowo układają się w logiczną całość.
Identyfikacja podstawowych elementów scenariusza likwidacji kraju oraz eksterminacji ludności raczej nie powinna nastręczać trudności. Chodzi bowiem o podważanie podstaw egzystencjalnych społeczeństwa i nieodzownych dla egzystencji przyszłych pokoleń warunków materialnych oraz o wyeliminowanie czynników umożliwiających skuteczny opór polityczny i zbrojny. Dalej wszystko idzie już jak po maśle.
Pewnym problemem są nasze subiektywne wyobrażenia, które podobne wizje przyszłości klasyfikują jako niemożliwe do spełnienia lub nawet absurdalne. Toteż warto gruntowniej przypatrzeć się zjawiskom zachodzącym we współczesnym świecie. Szczególnie warto przypatrzeć się Grecji, która na naszych oczach ulega likwidacji i wynarodowieniu, a także ujawnia mechanizmy i interesy geopolityczne likwidacji. Pouczające może być również przyjrzenie się zaskakującym kombinacjom sojuszy likwidatorów (Goldman Sachs, MFW, Niemcy) i znikomej wrażliwości państw europejskich. To jakby szczególne memento mori.
Jakie więc podstawowe elementy Polski układają się dzisiaj w jedna logiczną sekwencję likwidacji Polski?
Wywłaszczenie
Pozbawienie któregokolwiek narodu własności jest najistotniejszym elementem scenariusza umożliwiającego przejęcie kontroli. Toteż nieprzypadkowo przejęcia kapitałowe określa się w literaturze ekonomicznej terminem „rynek kontroli”, gdyż własność jest synonimem kontroli działalności ekonomicznej.
Niezależnie od takich czy innych poglądów dotyczących procesu tzw. prywatyzacji oraz innych działań rządów w ponad dwudziestoletnim okresie funkcjonowania III Rzeczypospolitej jeden fakt jest bezsporny. Polacy zostali wyrugowani ze swojej własności w sferze finansów, przemysłu, handlu i w większości pozostałych sektorów gospodarki. Tutaj nie ma miejsca na dyskusję.
Pozostałości polskich aktywów majątkowych nie pozwalają na żadną słowną woltyżerkę: stanowią obszary nieatrakcyjne ekonomicznie lub niemożliwe do przejęcia.
To oczywiście mogło zostać uchwycone dopiero po dłuższym czasie, kiedy wywłaszczenie osiągnęło stan krytyczny. Ten stan krytyczny został właśnie dzisiaj osiągnięty.
Ekonomiczne konsekwencje wywłaszczenia są nadal bardzo słabo eksponowane.
Po części dlatego, że wiele środowisk społecznych kręci się wyłącznie wokół problemów duchowych i „nie zniża się” do poważnego zainteresowania materialną sferą życia. Tego wątku nie będę szerzej rozwijał, lecz nie jest on bynajmniej drugorzędny. Po części dlatego, że w Polsce od ponad dwudziestu lat krzewi się w społeczeństwie analfabetyzm ekonomiczny, a ściślej – jest on krzewiony przez system edukacji, środki masowego przekazu i czynniki polityczne (budujące analfabetyzm na osobistym przykładzie).
W pewnym sensie jest to warunek powodzenia kampanii wywłaszczeniowych, gdyż małe zainteresowanie i brak kompetencji eliminują możliwość kontroli i nacisku opinii publicznej. Tak więc warto wspomnianym konsekwencjom poświęcić więcej uwagi.
Po pierwsze, wywłaszczenie wywołuje silny spadek dochodów kapitałowych zarówno ludności, jak też budżetu państwa, bez których żadne państwo na dłuższą metę nie może się obejść. Przez pewien czas ludność i budżet mogą ratować się zapożyczaniem, tworząc w ten sposób iluzję dobrobytu. Jednak w 100 procentach jest pewne, że taki stan musi skończyć się upadkiem gospodarczym.
Po drugie, narasta uzależnienie ekonomiczne od krajów trzecich i (nie miejmy złudzeń) zwłaszcza od kreatorów wizji likwidacji Polski. Uzależnienie ekonomiczne jest praktycznie biorąc jedyną drogą do narzucenia niekorzystnych dla kraju relacji gospodarczych, a także wysoce szkodliwych ekonomicznie i polityczne decyzji czy regulacji prawnych. W takich przypadkach wzmacnia się lekceważenie interesu publicznego i rozwijają się działania sprzeczne z tym interesem, co jest zgodne z długofalowym scenariuszem likwidacyjnym.
Słabość gospodarki obraca się na niekorzyść państwa. Dzisiaj opinia, iż słabość gospodarki wynika ze źle lub naiwnie przeprowadzonej prywatyzacji jest przyjmowana powszechnie. Tkwi w niej jednak pewne nieporozumienie, gdyż w istocie rzeczy kompetencje prywatyzacyjne były dość znaczne (lecz nie ze strony polskich „specjalistów od prywatyzacji”, lecz doradców zagranicznych), tyle że służyły interesom zewnętrznym. Ponieważ proces tzw. prywatyzacji przebiegał w długim, ponad dwudziestoletnim horyzoncie czasowym, z upływem lat musiał ujawnić się jego prawdziwy charakter. To proces kreowania rosnących zagrożeń dla integralności terytorialnej państwa.
Tutaj na szczególne podkreślenie zasługuje casus przemysłu stoczniowego.
Likwidacja tego przemysłu była niejako obnażeniem istoty przekształceń własnościowych: wywłaszczenia Polaków. To nie tylko kwestia kapitału i pracy. To przejaw niewyobrażalnego cynizmu i bezczelności rządu, torującego drogę do wyrugowania „polskiego żywiołu” z ziem zachodnich.
Wcześniej jednak słyszeliśmy preludium: sprzedaż STOENU niemieckiej firmie państwowej (co nie było prywatyzacją), która oddała w ręce niemieckie kompletny i stale aktualizowany system informacji adresowych o mieszkańcach Warszawy i centralnych instytucji państwowych. To wymowny przykład ignorowania podstawowych zasad bezpieczeństwa narodowego.
Utrata zdolności obronnych
Utrata możliwości oporu zbrojnego jest warunkiem likwidacji państwa.
„Bezbronna twierdza zachęca do agresji, zwłaszcza kiedy ukryto w niej bogaty łup. Agresorzy zrobią wszystko, by zracjonalizować wrogość, zresztą zawsze to robią” (Joseph Schumpeter). Obecnie mamy pod tym względem w Polsce jednoznaczną sytuację: likwidacja przemysłu obronnego oraz kuriozalna redukcja sił zbrojnych RP, to fakty niepodważalne. Przyznaje to nawet obecne kierownictwo MON, które walnie przyczyniło się do ostatecznej utraty zdolności obronnych państwa.
Do podstaw ekonomiki obrony należy stwierdzenie, że współcześnie możliwości obrony narodowej są w prostej linii konsekwencją potencjału ekonomicznego kraju, w tym zwłaszcza przemysłu zbrojeniowego i ośrodków rozwoju zaawansowanych technologii. Jednakże przemysł i ośrodki badawcze były dławione i wyprzedawane, zaś wydatki związane z obroną kierowano na zakup uzbrojenia za granicą, w znacznej części – kosztownego w eksploatacji demobilu. W rezultacie Polska stała się w 2008 roku piątym (po Izraelu, Arabii Saudyjskiej, Korei Południowej i Egipcie) importerem amerykańskiego uzbrojenia (na kwotę 734 mln).
W bliskiej perspektywie utrata zdolności obronnych tworzy niebezpieczną sytuacje także dla kadry wojskowej, która zawsze może być potraktowana jako potencjalne źródło organizacji oporu zbrojnego. Jest to niemal pewne, ponieważ kadra wojskowa, mimo wielu perturbacji i indywidualnych przejawów konformizmu, była ważnym ośrodkiem wychowania patriotycznego i kontynuacji tradycji niepodległościowych (co wynikało przede wszystkim z głębszego rozumienia potrzeby obrony Polski).
Eksterminacja elit
Na ogół eksterminację polskich elit kojarzy się z okresem wojny oraz powojennymi represjami sowieckimi. Wielu słusznie upatruje w podejmowanych przeciw tym elitom barbarzyńskich i nieludzkich akcji celowego, długofalowego działania, co zresztą jest dobrze udokumentowane.
Nie chodziło o sporadyczne akcje, lecz o realizację szczegółowo zaprogramowanych wizji przyszłości. W przypadku Niemiec decydowały motywy eksterminacji ludności polskiej, zaś w przypadku Związku Sowieckiego o wyeliminowanie faktycznego i potencjalnego oporu. Nie chodziło też wyłącznie o fizyczną eksterminację ludności, lecz również o represje wobec nieposłusznych, o usunięcie wielu wartościowych ludzi z życia publicznego i degradację społeczną środowisk ważnych dla życia publicznego.
Dzisiaj musimy zastanowić się, dlaczego tak głęboko traumatyczne doświadczenie historyczne Polaków nie zaowocowało stworzeniem mocnego sprzeciwu wobec podobnych ekscesów w ostatnim dwudziestoleciu. Gdyż nie można już dalej zakrywać oczu przed licznymi faktami, że proces eksterminacji polskich elit ma dalej miejsce i co więcej – ostatnio ulega intensyfikacji. Jak poprzednio, nie zamierzam wikłać się w dociekania, jakie przyczyny czy decyzje doprowadzały do tej eksterminacji, zwłaszcza elity politycznej i wojskowej.
Katastrofy w Smoleńsku i wcześniej koło Mirosławca (śmierć polskiej elity wojsk lotniczych), mają przecież wszelkie znamiona eksterminacji. Wpisuje się ona w zagęszczający się coraz bardziej „klimat” agresji i proces bezwzględnego eliminowania z życia publicznego ludzi oraz organizacji działających z poświęceniem dla dobra Polski. Wymaga podkreślenia przede wszystkim olbrzymie skumulowanie faktów wskazujących na celowe, systematyczne i zorganizowane działania represyjne.
Główną przyczyną „słabości” środowisk patriotycznych i propaństwowych nie są konflikty wewnętrzne, niezdolność jednoczenia się czy pasywność, lecz rozbijactwo i represyjność ze strony czynników realizujących wizję likwidacji Polski. Do tego używa się instytucji publicznych (prokurator, sądów, służb specjalnych).
Działania represyjne wobec ludzi i organizacji troszczących się o dobro publiczne są głęboko amoralne. To jest najbardziej niebezpieczne, gdyż oznacza brak hamulców przed wykorzystaniem nawet najbardziej haniebnych środków sprawowania władzy. W tym kontekście wizja likwidacji Polski nie wydaje się czymś niezwykłym, skoro jest to wizja skrajnie wroga wobec tendencji patriotycznych i państwowych. W tym kontekście wytężone działania represyjne wobec Radia Maryja i podejmowana obecnie próba jego likwidacji są przejrzyste i wytłumaczalne.
Poza najbardziej jaskrawymi przykładami represji (nie wyłączając zabójstw na tle politycznym), które nie doczekały się niestety wyjaśnienia, mamy do czynienia z lawiną eliminacji z życia publicznego setek naukowców, duchownych, ludzi kultury, przedsiębiorców, rolników itp. Szczególnie bolesnym zjawiskiem jest uderzanie i usiłowanie skompromitowania potencjalnych przywódców duchowych Polaków. Po bardzo uważnym przyjrzeniu się sprawie, tak właśnie odczytuję wyrok śmierci cywilnej wydany na arcybiskupa ks. prof. Stanisława Wielgusa.
Gipsowanie ust
Trzecim ważnym elementem wpisującym się w scenariusz likwidacji Polski i eksterminacji Polaków jest forsowanie idei i propagandy wprowadzających chaos myślowy, nieuctwo oraz brak odpowiedzialności. Tej kwestii także tutaj nie chcę szerzej omawiać, ale nie jest ona słabo rozpoznana. Warto znowu podkreślić, że nie chodzi o splot przypadków czy spontaniczne działania, lecz o precyzyjnie opracowany program ideowo-polityczny, obecnie poddawany silnym zabiegom korygującym (wskutek zderzenia z realiami kryzysu globalnego). Program ten, o czym łatwo się przekonać czytając liczne zwierzenia i projekty czołowych postaci środowisk neoliberalnych, jest programem darwinizmu społecznego i ekonomicznego. Niewielu jednak zdaje sobie sprawę, co znaczy darwinizm społeczny, a zwłaszcza z tego, że zapala on zielone światło dla eksterminacji ludności świata. Jest to m.in. program przewidujący w duchu darwinistycznym redukcję ludności świata do 1-2 miliardów (polecam teksty Lesława Michnowskiego).
Procesem mającym zapewnić skuteczność realizacji wspomnianej wizji (zarówno w wymiarze polskim, jak i globalnym) jest zablokowanie głosu opinii publicznej; zastąpienie go orwellowską prawdą. Ten długotrwały proces jest w naszym kraju bardzo widoczny, poczynając od przechwycenia koncernu medialnego PZPR (czyli RSW) przez środowiska neoliberalne, poprzez wprowadzanie na rynek antynarodowych mediów pochodzenia zagranicznego, a dalej przez okiełznanie mediów publicznych.
Główną i wyjątkowo trudną do pokonania barierą do ostatecznego rozprawienia się z polską opinią publiczną jest Radio Maryja. Wcale nie chodzi o radio. Chodzi o zagipsowanie ust kilkunastu milionów Polaków, którzy dzięki dziełu Redemptorystów mają otwartą przestrzeń publiczną. Zamknięcie tej przestrzeni jest obecnie głównym problemem scenariusza likwidacyjnego, gdyż niweczy ona jeden z ważniejszych czynników totalitarnego sprawowania władzy: kontroli nad mediami. Jest wysoce prawdopodobne, że w realizacji scenariusza likwidacyjnego brakuje już tylko tego, takiej kropki nad i.
Przyjmowanie za dobą monetę od dłuższego czasu wysuwanych „argumentów” za likwidacją Radia, a w ostateczności jego neutralizacji, byłoby dziś wręcz śmieszne. Tak samo śmieszne byłoby uznanie za bezstronną decyzję o nie przedłużaniu koncesji. Likwidacja Radia byłaby momentem kulminacyjnym: akcją likwidacyjną pod względem cynizmu i bezczelności przewyższającą likwidację przemysłu stoczniowego.
Ale jest coś jeszcze.
Totalitaryzm
Niektórzy uciekają się do łagodnej perswazji sygnalizując, że nawet w interesie rządzących Radio Maryja należy zostawić w spokoju, może bowiem stanowić swoisty wentyl bezpieczeństwa.
Ja w to nie wierzę.
Bardziej prawdopodobny jest wariant wprowadzenia systemu rządów totalitarnych. Niektóre elementy tej dyktatury wyłaniają się z polskiej rzeczywistości (zaś bledną ich przeciwieństwa, takie jak: demokracja, wielopartyjność, wolność słowa).
Głównym narzędziem totalitaryzmu jest terror, który łączy dwa pierwiastki: kult siły i brutalne traktowanie społeczeństwa. Zarówno kult siły jak i bezwzględność wobec społeczeństwa (a przynajmniej jego większości) w systemach totalitarnych jest usprawiedliwiany potrzebą skutecznej realizacji zadanej wizji.
W ciągu minionego dwudziestolecia pojawiło się w Polsce wielu polityków, którzy demonstrują odpowiednie predyspozycje i zapatrywania, aby stosować totalitarne metody rządów. Teraz dotyka to szczytów władzy.
Mam w pamięci wypowiedzi wygłaszane na krótko przed obaleniem rządu Jana Olszewskiego, które warto tutaj przytoczyć (są to relacje ze spotkania w warszawskim Klubie Dziennikarzy):
- autorytet może mieć ktoś, kto posiada siłę, która przekłada się na skuteczność działania;
- Nie ma co się „modlić do społeczeństwa o spokój”. Każda władza w tym kraju musi pogodzić się z tym, że będzie znienawidzona. Musi mieć tez odwagę podejmowania niepopularnych decyzji. Usuwa głodujących chłopów, bo ma cel; („coś do zrobienia”);
- potrzeba zintegrowanego układu władzy;
- demokracja nie jest wartością najwyższą. Jest bardzo ważna, ale ma przede wszystkim służyć transformacji i innym celom.
Są to fragmenty z artykułu A. Gutkowskiej, „Poglądy pana Tuska” („Życie Gospodarcze”, nr 23 z 7 czerwca 1992 r.). Chciałbym znaleźć choćby mało znaczące czyny obecnego premiera, które wskazywałyby na odejście od tak pojmowanego „liberalizmu”. Czyny a nie słowa, których nie brakuje. Ówczesne poglądy obecnego premiera i przywódcy partii rządzącej odczytuję jako ofertę bezwarunkowego „służenia transformacji”.
Czy zatem „służenie transformacji” jest dobrym synonimem „służenia wizji likwidacyjnej”? Nie dla wszystkich odpowiedź jest oczywista. To zależy od tego, czy ludzie służący transformacji mają jasne pojęcie, komu służą. Zapewne niektórzy takie pojęcie mają. Jednak świadomie czy nieświadomie wszyscy oni służą wizji likwidacyjnej.
Bo cynizm i głupota często idą w parze.
Prof. dr hab. Artur Śliwiński
http://www.aferyprawa.eu/Artykuly/Zlowieszczy-backcasting-likwidacja-Pol...
http://dakowski.pl//index.php?option=com_content&task=view&id=6808&Itemid=100
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 4870 odsłon
Komentarze
Bardzo ciekawy artykuł
6 Sierpnia, 2012 - 17:04
I oby jego przesłanie na zawsze pozostało w sferze "alternatywnej" do faktycznego przebiegu zdarzeń!
Pozdrawiam
Zaścianek
6 Sierpnia, 2012 - 17:53
Oby:)
Pozdrawiam
Re: Prof. dr hab. Artur Śliwiński Złowieszczy backcasting: likwi
6 Sierpnia, 2012 - 18:53
"Bezbronna twierdza zachęca do agresji, zwłaszcza kiedy ukryto w niej bogaty łup."
Bogatych łupów ci u nas coraz większy niedostatek.
Ale, skoro twierdzę łupią z zewnątrz i wewnątrz...?
PP
6 Sierpnia, 2012 - 19:57
Był Pan kiedyś w Egipcie? Do zamieszkania nadaje sie drobny ułamek powierzchni, do uprawy ziemi jeszcze mniejszy.Z bogactw naturalnych mają ropa naftowa i fosforyty
My jesteśmy krajem, który w 100% nadaje się do zamieszkania. Mamy lasy, mamy wody geotermalne, mamy węgiel i gaz łupkowy, mamy metale rzadkie, mamy miedź i srebro. Gdyby okupanci nam nie przeszkadzali, bylibyśmy nie tylko samowystarczalni, ale bylibyśmy eksporterami na całą Europę.
Sigma
6 Sierpnia, 2012 - 20:05
Szkopuł w tym, że ktoś nam bardzo przeszkadza. :(
Ps. Nie byłam, ale pewnie kiedyś pojadę rzucić okiem na piramidy. ;)
Likwidacja Polski ( z większością Polaków )
6 Sierpnia, 2012 - 20:09
"Główną przyczyną „słabości” środowisk patriotycznych i propaństwowych nie są konflikty wewnętrzne niezdolność jednoczenia się czy pasywność, lecz rozbijactwo i represyjność ze strony czynników "( nePOtyczno urzędUniczych)... "realizujących wizję likwidacji Polski.
Do tego używa się instytucji publicznych" („ służb zdrowia” ; „służb prawa”) ... "prokuratur, sądów... ( innych służb specjalnych).
Działania represyjne wobec ludzi i organizacji troszczących się o dobro publiczne są głęboko amoralne. To jest najbardziej niebezpieczne, gdyż oznacza brak hamulców przed wykorzystaniem nawet najbardziej haniebnych środków sprawowania władzy" ( ludoZAbójstw szpitalnych) " W tym kontekście wizja likwidacji Polski nie wydaje się czymś niezwykłym, skoro jest to wizja skrajnie wroga wobec tendencji patriotycznych i państwowych "
Pozdrawiam
J.K.
Likwidacja Polski
6 Sierpnia, 2012 - 20:27
WIELKA DEBATA
Staje się niezwykle pilne, aby do świadomości Polaków dotarła rzetelna odpowiedź na pytanie o suwerenność państwową. Nie może to być odpowiedź zero-jedynkowa, lecz pełna i obnażająca liczne przekłamania. Nie może to być odpowiedź dotycząca wyłącznie strony formalno-prawnej, lecz dotycząca całokształtu bytu narodowego. Nie może to być także odpowiedź emocjonalna, odwołująca się do minimalistycznego patriotyzmu.
Pytanie o suwerenność jest bowiem pytaniem fundamentalnym, tworzącym podstawowy punkt widzenia na procesy i wydarzenia zachodzące w ciągu wielu lat w Polsce oraz warunkującym rzetelne rozeznanie przyszłych problemów i możliwości.
Fatalne zaniedbanie
Pytanie o suwerenność zostało celowo zepchnięte w Polsce na margines wszelkich dyskusji publicznych, których zresztą jest niewiele. Spowodowało to zatrważające wyjałowienie myśli społecznej i politycznej, a także jej oderwanie od realnych zjawisk gospodarczych i demograficznych, od galopującego zacofania w sferze nauki i techniki, od upadku kultury itp. Wbrew pozorom, procesy te powinny być najważniejszym przedmiotem myśli społecznej, jeśli ma ona zachować realizm i społeczną użyteczność.
Pytanie o suwerenność i jego synonimy są pytaniami organizującymi całość zapatrywań na te procesy, z natury rzeczy skomplikowane, nieharmonijne i nierównomierne. Jeśli jednak zastanowić się, dlaczego są one przemilczane (w skrajnym przypadku bagatelizowane), zwłaszcza w kręgach władzy państwowej, konkluzja nasuwa się sama. Jest to przejaw zakłamania i zwodzenia społeczeństwa ukrywającego nieprzyjemną lub wręcz groźną dla tych kręgów odpowiedź.
Najważniejsze są podstawy egzystencjalne społeczeństwa. Suwerenność państwowa zakłada, iż warunki egzystencjalne dla społeczeństwa (duchowe i materialne) są powszechnie znane i bezdyskusyjne, a ocena ich znaczenia nie wymaga szczególnych predyspozycji (lecz uczciwości, kultury i kompetencji). Dlatego sieć ograniczająca podważanie warunków egzystencji może i powinna być szczelna i trudna do rozerwania. Innymi słowy, na podstawowym poziomie dobro publiczne nie podlega dyskusji i nie ma żadnych ograniczeń, które władze mają prawo wprowadzać. To jest właśnie istota suwerenności.
W szczególności, odpowiedź na pytanie o suwerenność musi obejmować rozeznanie w sprawach społeczno-ekonomicznych. Chodzi tutaj o najważniejsze wymiary życia społeczno-gospodarczego.
Po pierwsze, proces utraty suwerenności diametralnie zmienia warunki życia społeczno-gospodarczego, albo mówiąc dosadnie – rujnuje społeczeństwo i zagraża jego egzystencji. Dzisiaj mamy kolosalną przepaść między oficjalną oceną „dorobku” ostatniego dwudziestolecia (popularyzowanego wbrew faktom i elementarnej logice przez agendy rządowe) a bezstronną analizą makroekonomiczną tego okresu. Z czasem małe kłamstwa i oszustwa stały się większe, dochodząc do absurdalnych rozmiarów. Założenie, że można forsować je w nieskończoność (korzystając z przewagi w środkach masowego przekazu) jest naiwne. Takie spektakle zawsze kończą się klęską lub narzuceniem brutalnej dyktatury policyjnej. W tym właśnie przełomowym momencie znajduje się Polska. Znajdujemy się prawdopodobnie w przededniu (oby krótkotrwałej) dyktatury policyjnej.
Społeczeństwo polskie traci ostatnie dobra materialne. Tracąc te dobra, traci podstawy egzystencji. Nie traci ich oczywiście z własnej woli, ani z powodu nieszczęśliwego zbiegu okoliczności. W sprawach tzw. prywatyzacji (czyli agresywnego przejmowania lub likwidacji kapitału polskiego) nie miało ono nic do powiedzenia. Przyjmowane przez Sejm ustawy były często jaskrawo sprzeczne z interesem ekonomicznym Polski. Jednocześnie owa „prywatyzacja” sama stała się potężnym czynnikiem demoralizacji władzy i biznesu. Kapitał zagraniczny (w tym szczególnie zachłanny i bezwzględny kapitał finansowy oraz przestępczości międzynarodowej) zyskał status nienaruszalności. Służby specjalne, które powinny chronić interesy ekonomiczne Polski, zostały „przekierowane” na obce interesy.
Wprowadzono oficjalnie doktrynę neoliberalizmu, której istotą jest rozbijanie wspólnot. Tak więc z jednej strony osłabiano społeczeństwo polskie wyzuwając je z należnych dóbr i warunków materialnych, zaś z drugiej – osłabiano niszcząc więzi społeczne i organizacyjne.
Na tych przesłankach ukształtowany został najbardziej nieefektywny system rządów.
Na te procesy i wydarzenia należy spojrzeć przez pryzmat utraty suwerenności. W innym przypadku będą one postrzegane jako fatum losu lub przejaw braku instynktu samozachowawczego. Ujmowanie sygnalizowanych procesów czy wydarzeń poza dyscyplinującym poszukiwaniem odpowiedzi na pytanie o suwerenność jest fatalnym zaniedbaniem. Pojawia się wówczas okazja do przemycania dwulicowych stanowisk: rzekomej troski o interesy polskie, a zarazem likwidowania kolejnych obszarów suwerenności.
Po drugie, pytanie o suwerenność wymaga rozpoznania, czy współcześnie pojawiły się jakieś realne warunki harmonijnej współpracy międzynarodowej w duchu „ustępowania z suwerenności”. Trzeba oczywiście odsunąć się od propagandowych lub pseudonaukowych dywagacji o zmierzchu państw narodowych, potrzebie wzmocnienia prawa międzynarodowego i konieczności skoncentrowania prerogatyw politycznych na poziomie globalnym. Nie można zapominać jednakże, że rzeczowa ocena sytuacji w świecie współczesnym wskazuje na potrzebę ścisłej współpracy międzynarodowej i instytucji o zasięgu światowym, niestety zarazem istnieje wielkie (i nadal rosnące) ryzyko przechwycenia tych prerogatyw przez czynniki prące do dominacji lub przez siły imperialne.
Światowy kryzys ekonomiczny uwalnia nas od dwóch iluzji. Od jednej, jakoby instytucje międzynarodowe (zwłaszcza finansowe i polityczne) służyły ogólnemu dobru, a nie stanowiły terenu realizacji ambicji narodowych i korporacyjnych (w duchu dominacji lub imperializmu). Od drugiej, jakoby problemy globalne, których rozwiązanie wymaga kooperacji międzynarodowej, mogły być długo odkładane ad acta.
Postulat ograniczenia suwerenności w imię nieodzownej kooperacji międzynarodowej nie może być w tych warunkach wystawianiem weksla in blanco. Widać gołym okiem, że brakuje podstawowych przesłanek ograniczania własnej suwerenności, ponieważ te ograniczanie jest stale i bezrozumnie nadużywane przez dominujące siły. Tak wygląda dziś w Unii Europejskiej, która okazuje się bardziej sprawnym instrumentem realizacji partykularnych interesów korporacyjnych i narodowych, szkodliwych dla zdominowanych ekonomicznie i politycznie krajów, aniżeli organizacją działającą w duchu europejskiej solidarności.
Na tym tle konieczne jest rozstrzygnięcie, czy dwudziestoletnie doświadczenie okresu tzw. transformacji w Polsce oraz problemy uzewnętrznione i spotęgowane przez kryzys światowy dają podstawy, by oczekiwać jutrzenki dla pozbawionej suwerenności Polski. Po co się dalej zwodzić?! Utrata suwerenności owocuje ubóstwem i uciskiem, utratą wolności i upodleniem, a dalej buntem i klęskami. Po co się zwodzić?! Utrata suwerenności przekreśla na dziesiątki lat szanse dla obecnych i przyszłych pokoleń Polaków.
Doświadczenie historyczne jest znowu w cenie.
Szanse na odzyskanie świadomości
Wielu przenikliwych ludzi, analizujących gwałtowne zmiany w gospodarce światowej i towarzyszące im zaburzenia geopolityczne dostrzega w nich niepowtarzalną szansę odzyskania przez Polskę suwerenności państwowej. To jest szansa porównywalną z tą, która powstała u schyłku I Wojny Światowej i tak dobrze została wykorzystana.
Ale na przeszkodzie piętrzą się jak zwykle przeszkody. Po pierwsze, wiedza o obecnych przemianach w gospodarce światowej, stanowiących nie tyle skutek globalnego kryzysu ekonomicznego, ile raczej scenariusz nadal rozkręcającego się kryzysu, na ogół jest w Polsce słaba albo traktowana jako „specjalistyczna”. To oczywiście nie może być przypadkowe, gdyż liczne ośrodki propagandowe (krajowe i zagraniczne) mobilizują całą energię dla propagowania tezy, że współczesny kryzys jest zjawiskiem krótkotrwałym, drugorzędnym, a nie potężnym wstrząsem tektonicznym. W szczególności, chodzi o zaciemnienie i zafałszowanie społecznych i gospodarczych skutków kryzysu ekonomicznego w Polsce, a przy tym o zdjęcie z obecnych władz rządowych i parlamentarnych odpowiedzialności za obecny stan rzeczy. Szansa odzyskania suwerenności jest bowiem dla nich niebezpieczna.
Wydobycie na światło dzienne wiedzy o zachodzących w świecie przemianach i dokonanie nieodzownych przewartościowań jest dzisiaj pierwszym i najważniejszym warunkiem rozpoznania wspomnianych szans odzyskania suwerenności. Trzeba przy tym liczyć się z oporem ukształtowanych i utrwalonych przez ponad dwadzieścia lat kompradorskich ośrodków politycznych i finansowych, które nie tylko zdominowały urzędy i rynek, lecz także wplątały się w liczne sieci wywiadowcze i kryminalne. Chociaż ośrodki te są słabe, praktycznie niezdolne do samoistnego działania (bez silnego wsparcia zewnętrznego), jednak mogą być wykorzystane do kolejnego, bezpardonowego ataku na pozostałości suwerenności w sferze gospodarczej, co już widać (np. próbę zalegalizowania przy ich pomocy przejęcia zasobów naturalnych Polski przez kapitał zagraniczny).
Jednak także wsparcie zagraniczne nie jest tak pewne jak przez ostatnie kilkanaście lat. Do takiego stwierdzenia upoważnia przede wszystkim fakt słabnięcia – zwłaszcza pod względem finansowym – zagranicznego „sponsoringu”, a przede wszystkim zwrot dokonujący się w opinii światowej. Opinia światowa szybko przeszła od aplauzu lub milczącej zgody do zdecydowanej dezaprobaty praktyk finansowych, politycznych i militarnych stanowiących kanwę imperialnych sukcesów (głównie Stanów Zjednoczonych).
Po trzecie, o ile kompradorskie ośrodki polityczne i finansowe są raczej słabe i nieliczne, o tyle ich zaplecze – masa oportunistyczna – zmienia zwrotnicę. Dzisiaj względy oportunistyczne przestają działać na korzyść wspomnianych ośrodków, a ich usługi podtrzymujące dobrą koniunkturę dla tej masy są coraz gorsze. Jakąś przeszkodą jest jeszcze inercja i ślepota.
Po czwarte (wielu ludzi stawiałoby to na pierwszym miejscu), proces wyzywania Polaków był pomyślany jako osłabianie i nadal jest traktowany jako oznaka ich postępującej słabości. W tym rachunku obliczonym na osłabianie
Polaków łatwo rozpoznać prymitywny darwinizm. Kryje się w nim błąd lekceważenia uśpionej siły duchowej, a także determinacji „nie mających nic do stracenia”. Kryje się w nim błąd ignorowania polskiego doświadczenia
historycznego.
Na czym polega istota szans odzyskania suwerenności państwowej? Polega na tym, że założenie (lub cel) likwidacji Polski jako organizmu państwowego i narodowego w zmienionych warunkach globalnych jest nierealne. A bez tego
założenia (lub celu) dalsze osłabianie i niszczenie potencjału Polski przeciwstawi ją dotychczasowym fałszywym sojusznikom – grabieżcom, a więc będzie dodatkowo osłabiało ich pozycję międzynarodową; wzmocni niebezpieczne dla nich siły odśrodkowe, sprowokuje działania odwetowe. To nie są bajki, to realna konsekwencja uporczywej kontynuacji imperialistycznych ambicji.
***
Warto powtórzyć raz jeszcze. Pytanie o suwerenność Polski jest pytaniem fundamentalnym. Wyraża ono punkt widzenia, który ujawnia powierzchowność licznych oświadczeń i „uzasadnień” dotyczących sytuacji i perspektyw Polski, praktycznie we wszystkich wymiarach życia narodowego. Czyli jest to pytanie stawiające wymóg wytężonej pracy nad identyfikacją i objaśnieniem procesów społeczno-gospodarczych, które przebiegały w Polsce w perspektywie przynajmniej ostatnich dwudziestu lat. Jest to również pytanie, które weryfikuje propagandowe i pokrętne objaśnienia dzisiejszych realiów, często niestety będące jawnym nadużyciem zaufania społecznego, kombinacją technik marketingu politycznego, dezinformacji, a w ostatecznym rachunku eliminacji sprzeciwu wszelkimi sposobami. Jest to pytanie o szanse w gruntownie zmieniających się dzisiaj uwarunkowaniach globalnych.
prof. Artur Śliwiński
http://www.wis.org.pl/forum/viewtopic.php?f=120&t=57&p=2139&hilit=Suwerenno%C5%9B%C4%87+Artur+%C5%9Aliwi%C5%84ski#p2139
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
----------------------------------
Naród dumny ginie od kuli , naród nikczemny ginie od podatków
Prof. Śliwiński wczoraj w Trwam i RM
6 Sierpnia, 2012 - 21:31
Bardzo ciekawe były wczorajsze Rozmowy Niedokończone z prof. Śliwińskim. Długie, bo aż 3 części. Niestety, na stronie RM w tej chwili jest tylko jedna częśc, nie sprawdzałam, która, ale - sadzac po czasie trwania - chyba ta pierwsza. Może dlatego tylko jedna, że mówił dość mocne (jesli chodzi o meritum) rzeczy. Szkoda, ze nie ma całości. To odważny człowiek i dużo powiedział (co prawda my to mniej więcej rozumiemy, ale jednak).
3 części
6 Sierpnia, 2012 - 21:40
o niczym, bronimy swego stołka, to tylko nagłośnienie swego wydalenia, było mineło nie było żadnej opozycji,