Zimbabwe

Obrazek użytkownika Błąd w systemie
Kraj

Jak mają się zaprezentowane niżej fakty do standardów demokratycznych, o których tak głośno mówią politycy Platformy Obywatelskiej i jej koalicjanta?

Z PO do Senatu kandyduje wicemarszałek Dorota Ryl. Natomiast marszałek województwa Witold Stępień (także z PO) jest… szefem komitetu wyborczego Partii. Podobnie przedstawia się sytuacja w PSL – wicemarszałek Artur Bagiński to kandydat do Senatu, a Dariusz Klimczak do Sejmu. Powstaje obawa, że będą łączyć funkcje publiczne z prywatną kampanią wyborczą.

Czyżby Platforma wraz z PSL-em osiągnęła już tak wiele stanowisk w lokalnych i centralnych strukturach zarządzania państwem, że nie ma jak prowadzić kampanii wyborczej z powodu braku nowych ludzi? Wątpię. Co prawda obydwie partie są nie tyle mało liczne, co raczej pełno w nich tzw. „martwych dusz”. Potwierdziła to ostatnia afera z Gorzowa, gdzie rozwiązano oddział Partii PO za pomocą… esemsów i rozmów telefonicznych. Wydaje mi się jednak, że gdyby Partia miała wolę, to znalazłoby się kilka osób niezajętych obowiązkami publicznymi, by poprowadzić kampanię.

Szczególnie interesującym przykładem jest Witold Stępień, który pełniąc jedną z najważniejszych funkcji w województwie, czyli odgrywając rolę sponsora i patrona na wszelkich imprezach typu „przecięcie wstęgi” będzie jednocześnie szefem komitetu wyborczego Partii. Dziennikarze zastanawiają się, czy nie będzie wykorzystywał swojej pozycji w kampanii wyborczej? No jak to nie? Nawet gdyby podczas uroczystości „otwarcia tego i owego” nie wymieniono choćby raz nazwy Partii Macierzystej, to i tak pojawią się wokół niego z pewnością lokalne szyszki startujące w wyborach. Przekaz skierowany do mieszkańców będzie jasny – lepiej zagłosować na nich, bo następnego „otwarcia tego i owego” nie będzie.

Kwestia, czy na wiece wyborcze będą jeździć służbowymi samochodami jest przy powyższym naprawdę marginalna. Nie dziwne więc, że pan Stępień myli się w zeznaniach, gdy zapytano go o możliwość wzięcia urlopu na czas kampanii. Marszałek z Partii łaskawie „rozważy” tę możliwość. Uważam, że tutaj nie ma czego „rozważać”. To powinien być wymóg. Albo startujesz i bierzesz urlop albo nie startujesz i pracujesz. Natomiast sytuacja, gdy marszałek jest jednocześnie szefem komitetu wyborczego to już kuriozum na miarę Zimbabwe.

Tomasz Maciejewski

http://piotrkovskie.pl/index.php/glowna/region/111-zimbabwe

Brak głosów