LICZNIK BALCEROWICZA

Obrazek użytkownika DOBOSZ
Blog

minister Vincent jedzie do Londynu wymienić licznik Balcerowicza na nowszy model pracujący 9 razy szybciej

Brak głosów

Komentarze

to jeden z ...cudów Tuska.
pzdr

Vote up!
0
Vote down!
0

antysalon

#92580

styczeń 2003r.

Nie można mówić o ekonomicznej równowadze w sytuacji, gdy niewykorzystywany jest potencjał pracy społeczeństwa. Równowaga ekonomiczna występuje wtedy gdy z jednej strony wykorzystany jest potencjał ludzkiej pracy, gdy nie ma dużego bezrobocia i z drugiej strony, gdy na rynku nie ma braków zaopatrzeniowych, gdy społeczeństwo nie jest przepracowane i gdy nie produkuje się bubli (gdy nie ma lub gdy jest niewielka inflacja) i gdy jest zrównoważona wymiana handlowa z zagranicą.. Przez całe ostatnie lata mieliśmy w Polsce ekonomiczną nierównowagę. Równowagi ekonomicznej nie należy mylić z równowagą ustalającą się między popytem a podażą, która jest równowagą cząstkową, która jest jednym z elementów równowagi ekonomicznej i która może się ustalić w konkretnie funkcjonującej gospodarce na różnych poziomach przepływu towarów, usług i pieniędzy. Równowaga między popytem a podażą może być ustalona na takim poziomie, że obok produktów użytecznych produkowane i kupowane są też buble- towary mało lub zupełnie bezużyteczne, produkcja jest przegrzana, pracownicy przepracowani a produkcja ledwie nadąża, by półki w sklepach były jeszcze zapełnione towarami ale może być ustalona na takim poziomie przy którym części społeczeństwa nie stać na zakup towarów pierwszej potrzeby a możliwości produkcyjne są niewykorzystane.
Bardzo ważną częścią równowagi gospodarczej jest równowaga lub nadwyżka w wymianie handlowej z zagranicą. Deficyt w wymianie handlowej z zagranicą może wystąpić zarówno przy zbyt słabej walucie jak i przy zbyt mocnej. Przy zbyt słabej, gdyż pomimo eksportowania dużej ilości produktów, znacznie większej od ilości produktów sprowadzanych ich ceny są na tyle niskie, niewspółmierne do włożonej w ich wyprodukowanie pracy i do cen wyrobów importowanych, że ich ilość nie zapewnia pokrycia deficytu, przy zbyt mocnej, dlatego, że zbyt wysokie ceny utrudniają i zmniejszają ilość sprzedawanych produktów. Deficyt w handlu z zagranicą powoduje w dłuższej perspektywie nie tylko zaniżanie poziomu życia obywateli ale także ogranicza prowadzenie inwestycji i rozwój gospodarki.

Prowadzona przez państwo wymiana handlowa z zagranicą nie powinna stanowić celu samego dla siebie. Powinna być czynnikiem prorozwojowym. Niestety, może w pewnych okolicznościach przynosić więcej szkody niż pożytku, może być czynnikiem hamującym rozwój i przynoszącym wiele nieszczęść obywatelom.
Poziom wydajności gospodarki takiego państwa jak nasze wyznacza przede wszystkim poziom wydajności w sektorze wytwórczości i poziom nakładu pracy w tym sektorze. Jeśli zachwiana jest równowaga, jeśli nakład pracy jest zbyt mały, jeśli chcemy zbyt intensywnie korzystać z pracy innych społeczeństw to gospodarka się nie rozwija, następuje stagnacja lub recesja.

W gospodarce, jak zresztą w każdej innej dziedzinie ludzkiego życia i ludzkiej aktywności potrzebna jest równowaga, tak zresztą jak dzieje się w przyrodzie, gdzie z reguły równowaga sprzyja rozwojowi a jej zachwianie niszczy. Plony są małe i niskiej jakości, zarówno przy zbyt dużych opadach deszczu jak i przy zbyt dużej i długiej suszy.
Gospodarka powinna być w równowadze, jednak cechuje ją pewna dynamika i może oscylować w pewnym zakresie ograniczeń. Chyba nie jest też tak, że zawsze, w każdym okresie jej rozwoju sprzyjają jej stabilne, niezmienne reguły. Są pewnie okresy, gdy korzystniejszym dla gospodarki jest dbanie o ludzi biznesu, o obniżanie podatków, po to by zwiększyć inwestycje. Są okresy, gdy korzystniejszym jest dbanie o konsumenta.
W gospodarkach rozwiniętych i w których rynek jest nasycony a inwestycje powodują wzrost naukowych i technologicznych odkryć i wzrost wdrożeń tych odkryć do produkcji i powstawanie nowych, nieznanych lub ulepszonych produktów, obniżanie podatków może być zaczynem wzrostu konsumpcji w przyszłości, i spowodować podnoszenie tej konsumpcji na wyższy jakościowo poziom. Nowe lub zmodyfikowane produkty mogą stymulować pobudzenie nasyconego znanymi już produktami rynku.
Jeśli jednak rynek krajowy goni rynki rozwinięte i już wiadomym jest jakich produktów na nim brakuje, to konsumpcja, chęć nabywania produktów nowych, nowoczesnych, jakie już występują na innych rynkach powodują, że inwestorzy mali, średni, wielcy chcą zaspokoić te potrzeby, widząc w tym szansę na zbyt swoich produktów.
Przyczyną stagnacji, braku popytu na takim ubogim rynku nie jest nasycenie rynku (domowych gospodarstw) produktami, jest nią brak możliwości nabywczych ludzi. Wprawdzie trudności w zbyciu produktów wymuszają wprowadzanie przedsięwzięć powodujących innowacyjność gospodarki i do pewnego momentu polepszenie jakości artykułów, tak by można było znaleźć na nie nabywców za granicą i wśród bogatych klientów krajowych, jednak niewykorzystane są tu zarówno możliwości nabywcze ludzi jak i możliwości produkcyjne, dławiony jest rynek wewnętrzny: nie ma popytu i nie ma pracy. Nieliczna grupa korzysta z luksusowych jak na ten rynek produktów, duża część konsumentów nie może zaspokoić swoich podstawowych potrzeb.
Jeśli importuje się towary wysoko przetworzone, do których wyprodukowania użyto myśli naukowej, technicznej, technologicznej, organizacyjnej, u nas jeszcze niedostępnej, to taki import ma jeszcze sens, wymuszana naszym rynku działania zwiększające kulturę techniczna, kulturę produkcji, polepszające jakość wyrobów. Jeśli jednak importuje się masowo towary proste, korzyści wynikające z obniżenia cen na te towary i wymuszania zmniejszenia kosztów produkcji przez nasze rodzime firmy produkujące podobne towary są nieporównanie mniejsze od strat i niekorzystnych zjawisk temu towarzyszących.
Zbyt trudny pieniądz może też chyba sprzyjać powstawaniu monopoli w trudnych, skomplikowanych technologicznie, wymagających dużych nakładów segmentach rynku, co sprzyja z kolei, pomimo ogólnej tendencji do polepszania produktów i zwiększania jakości, obniżeniu jakości produktów w sektorze rynku, w którym ten monopol działa.
Oddziaływanie instrumentów finansowych na gospodarkę trzeba rozpatrywać łącznie. Działania poszczególnych instrumentów pakietu mogą się znosić lub wzmacniać. Dopiero rezultaty stosowania wszystkich instrumentów pakietu mogą stanowić podstawę do rzetelnej oceny ich przydatności lub działania negatywnego.

Czy na pewno bardzo mocna waluta wymusza lepszą jakość produktów?

Oczywiście inflacja (zbyt słaba waluta) powoduje niedobór produktów na rynku, brak konkurencyjności i obniżenie jakości Kupowane są wtedy nawet produkty mało użyteczne. Ale również zbyt mocna waluta przyczynia się do obniżenia jakości produktów. Na rynku konsumenckim obok produktów wysokiej jakości przeznaczonych dla osób z wysokimi dochodami istnieje bardzo wiele produktów bardzo niskiej jakości. Coraz trudniejszy zbyt na produkty, coraz większa konkurencyjność cenowa, powoduje obniżanie „na siłę” kosztów produkcji. Koszty obniżane są już nie tylko przez racjonalne podnoszenie wydajności pracy przez stosowanie nowych, lepszych technologii i technik produkcji ale przede wszystkim poprzez oszczędzanie na wynagrodzeniach pracowników i stosowaniu gorszych surowców i półproduktów, uproszczonych technologii a nawet oszustw. Takie działania widać wyraźnie np. w branży spożywczej, zwłaszcza wędliniarskiej.
W zrównoważonej gospodarce występuje zdrowa konkurencyjność, racjonalne dążenie do obniżania kosztów i dbanie o jakość produktów. Wyroby złej jakości nie są kupowane przez konsumentów. Natomiast przy przesadnie wysokiej wartości waluty, przy przesadnie małej ilości pieniędzy w obiegu następuje niepotrzebne dławienie konsumpcji a konkurencyjność przybiera szkodliwą dla gospodarki i funkcjonowania rynku formę niezdrowego obniżania kosztów produkcji i dystrybucji. Nietrzymanie inflacji w ryzach, wypuszczanie jej spod kontroli powoduje nakręcanie się spirali inflacyjnej aż do osiągnięcia postaci hiperinflacji. Z kolei przesadnie wysoka siła waluty wywołuje przesadną konkurencyjność i obniżenie jakości produktów i kosztów zatrudnienia. Obniżanie kosztów zatrudnienia wzmaga dławienie konsumpcji, co powoduje jeszcze większe obniżanie kosztów wpływających na jakość produktów

http://zdizek.blog.onet.pl

Vote up!
0
Vote down!
0

Zdzisław

#92687

Optymalny rozwój, to rozwój z wykorzystaniem wszystkich tkwiących w społeczeństwie i gospodarce potencjałów.

Czy nie lepiej zamiast dążyć do unowocześniania gospodarki poprzez stosowanie drastycznych rygorów, nadludzkim wysiłkiem, kosztem wielkiej rzeszy rodaków, rozszerzyć wewnętrzny rynek i pomóc im wyzwolić energię i pomysłowość, a także korzystać z dorobku innych społeczeństw wpuszczać nowoczesność razem z zagranicznymi inwestorami i działać wg maksymy: „Z kim przestajesz, takim się stajesz” Przede wszystkim jednak powinniśmy rozwijać się wykorzystując maksymalnie własny potencjał.
Najważniejszym instrumentem, za pomocą którego można wpływać na gospodarkę jest wg mnie kurs waluty (stopy procentowe).
Rozwój gospodarki zależy od wykorzystania potencjału inwestycyjnego i potencjału pracy wszystkich obywateli.
Tak jak w licznej rodzinie jest trudno o to by żyło się dostatnio, gdy na jej utrzymanie pracuje tylko jedna osoba, łatwiej gdy praca dostępna jest większej liczbie osób, podobnie jest w społeczeństwie, wzrost dobrobytu możliwy jest wtedy gdy wykorzystuje się istniejące w nim potencjały. Osada wioślarska w której niektórym zawodnikom odebrano wiosła nie ma szans na płyniecie optymalnie szybko.
W naszym biednym zapóźnionym gospodarczo i cywilizacyjnie kraju nie wykorzystywanie potencjału ludzkiej pracy i skazywanie wielu obywateli na egzystencję na poziomie biologicznej wegetacji a niektórych na zupełne wykluczenie z obywatelskiej, państwowej wspólnoty jest nie tylko naganne etycznie ale jest i wielkim marnotrawstwem i hamowanie rozwoju.
Oczywiście pożądanemu ożywieniu gospodarczemu, powinno towarzyszyć unowocześnianie gospodarki, podnoszenie jej na wyższy jakościowy poziom. Zaspakajanie bieżących społecznych potrzeb musi iść w parze z unowocześnianiem gospodarki.
Musi być zachowana gospodarcza równowaga, ekonomiczny rozsądek.
Postawy skrajne: zbiorowego rozrzutnika i zbiorowego „kutwy” nie są postawami racjonalnymi,
Tam gdzie odpowiedzią na trudności gospodarcze jest nadmierne zwiększanie inflacji, gdzie ulega się zbyt łatwo społecznym żądaniom wzrostu płac i wpuszcza się zbyt dużo pieniędzy do obiegu i osłabia się ich wartość tam następuje marnowanie ludzkiej pracy (przede wszystkim pracy prostej), „gospodarka się nie ceni”, produkowane są buble a nawet nikomu niepotrzebne towary, gospodarka jest też wykorzystywana przez inne gospodarki, z kolei tam gdzie dba się do przesady o moc pieniądza, gdzie lęk przed inflacją jest zbyt duży, gdzie „gospodarka się zbyt ceni” i jest za mało pieniędzy w obiegu następuje marnowanie potencjału ludzkiej pracy, ludzkich możliwości. Co prawda są bodźce do tego by gospodarka była bardziej innowacyjna, bardziej oprzyrządowana, by było w niej więcej myśli i usprawnień, to jednak staje się „okrojona” Duża część społeczeństwa nie korzysta z jej efektów lub korzysta w mocno ograniczony sposób. Trudny rynek daje możliwość wykazania się swoimi przymiotami: pracowitością, talentami, pomysłami itp. osobom w nim uczestniczącym- mającym pracę, nie daje jednak takich szans wielkiej rzeszy ludzi z niego wykluczonych. Pieniądz nie powinien być ani zbyt trudny ani zbyt łatwy, powinien być „akuratny”.
Cóż z tego, że przy silnej złotówce możemy za określony wkład pracy kupić więcej towarów zza granicy a nasze produkty uzyskują wyższe ceny i za sprzedaż naszych jednostkowych produktów możemy otrzymać więcej „zagranicznej” pracy zawartej w produktach kupowanych, skoro nie możemy tych produktów w dostatecznej ilości sprzedać i brakuje nam pracy i pieniędzy
Wymuszanie innowacyjności, wysokiej jakości i efektywności przyjęło u nas takie rozmiary, że spowodowało odwrotne do zamierzonych skutki, nie tylko spowodowało nieefektywność i stagnację gospodarki ale w niektórych dziedzinach cofnięcie w rozwoju a nawet zapaść. Zamiast nowoczesnych budowli, mamy ruiny.

Chyba lepiej byłoby gdyby zamiast wciąż, w krótkich odstępach czasu stosowanych bodźców antyinflacyjnych w postaci podwyższania stóp bankowych przez Radę Polityki Pieniężnej dano gospodarce więcej czasu na samoregulację. Nieustanne bodźce, podnoszenie w krótkich odstępach czasowych stopy procentowej przez Radę Polityki Pieniężnej i wzmacnianie złotego osłabiało skutecznie konkurencyjność naszej gospodarki, która wskutek tych ciągłych zakłóceń nie była w stanie uzyskać stanu równowagi

Zły, niesprawiedliwy podział dochodów i dóbr

Równie ważną przyczyną hamowania gospodarczego rozwoju jak zbyt szybkie i mocne zbijanie inflacji, zwłaszcza w kraju tak biednym jak nasz, była zła, bardzo niesprawiedliwa dystrybucja wytwarzanych przez nią dóbr.
Inflacja, nadwyżka popytu nad podażą nie musi oznaczać, że konsumpcja obywateli przekracza możliwości wytwórcze gospodarki, może oznaczać, ze poziom wytwórczości znajduje się poniżej jej wytwórczego potencjału i przede wszystkim nie oznacza, ze wszyscy obywatele za dużo konsumują, że konsumują powyżej możliwości gospodarczych państwa.. Ogromnie niesprawiedliwa dystrybucja dóbr powoduje, ze osoby najbogatsze konsumują produkty luksusowe ale też te najdziwniejsze często mało przydatne produkty zbytku i fanaberii a osób biednych i wykluczonych nie stać na zakup podstawowych produktów codziennego użytku.

http://zdizek.blog.onet.pl

Vote up!
0
Vote down!
0

Zdzisław

#92688

– czerwiec 2007

Uzupełnienie notatki: Jaka ma być ta gospodarcza równowaga?”

Jesteśmy krajem biednym na dorobku a zachowujemy się tak jakbyśmy byli krajem rozwiniętym.

Od 1989 roku chcemy umiejscowić nasz kraj w rzędach przeznaczonych dla krajów bogatych, chcemy mało pracując czerpać korzyści z pracy innych społeczeństw, chcemy konsumować produkty wytwarzane przez innych, a przecież jesteśmy krajem biednym i przyjęcie takiej postawy przynosi korzyści tylko mocno ograniczonej części społeczeństwa. Pozostała część może jedynie zaspokoić swoje potrzeby na bardzo niskim poziomie a wielu nie może zaspokoić nawet potrzeb podstawowych. Zachowujemy się tak jak kraje rozwinięte, które mają gospodarki wysokiej jakości, które za myśl naukową, technologiczną kupują pracę prostą innych społeczeństw. Jeśli się taką myślą nie dysponuje to kupowanie w nadmiarze pracy zawartej w zagranicznych produktach musi powodować zubożenie przynajmniej części społeczeństwa i musi spowodować ograniczenie rynku pracy. Ograniczając produkcję i eksport naszych produktów nie tylko nie czerpiemy jako społeczeństwo korzyści (czerpie je tylko część społeczeństwa), nie tylko nie mamy dostatecznie dużo pieniędzy z eksportu, to jeszcze ponosimy straty spowodowane wypływem z kraju kapitału do krajów w których praca jest tańsza a także straty spowodowane niedostatecznym wpływem do nas kapitału zagranicznego. Mamy zbyt drogą gospodarkę, zbyt drogi produkt krajowy w całości i zbyt drogą pracę, ale pracę drogą nie ze względu na wysokie zarobki pracowników ale ze względu na zbyt silny złoty. To, że prace kupują państwa bogate, rozwinięte jest zrozumiałe ale gdy pracę w ogromnych ilościach kupuje państwo takie jak nasze mało rozwinięte gospodarczo, w którym występuje ogromne bezrobocie jest czymś zadziwiającym.
Prawidłowe relacje walutowe są chyba równie ważne jak gospodarcze ustroje.

Ciężka praca, wykonywanie prac prostych i postęp wzajemnie się nie wykluczają.

Oczywiście rozwój nauki, myśli technologicznej, technicznej, organizacyjnej i doganianie pod tym względem państw rozwiniętych powinien być jednym z priorytetów polityki naszego państwa, tak abyśmy i my w coraz większym stopniu korzystali ze światowego podziału pracy i byli tego podziału beneficjentami.
Jednak nie możemy jako państwo dziś zachowywać się tak jakbyśmy już byli państwem rozwiniętym. Z troską o postęp powinna iść w parze troska o wykorzystanie tkwiącego w naszym społeczeństwie potencjału pracy. Nie powinniśmy bagatelizować potrzeby wykonywania pracy prostej. Pragmatycznego podejścia, dostosowywania się do aktualnej naszej sytuacji, do aktualnego miejsca na drabinie rozwoju nie można zastępować doktrynami, górnolotnymi hasłami, „bujaniem w obłokach”. Bez ciężkiej pracy odpowiadającej naszemu stopniowi rozwoju nie da się zdobyć środków na rozwój.
Inwestycje i koniunktura wewnętrzna i zewnętrzna powinny być ze sobą w równowadze
Państwa takie jak np. Japonia, Korea Południowa, a w ostatnich dekadach Chiny czy Indie wykorzystały globalizacje gospodarki i handlu i otwarcie się świata na ich produkty, wykorzystały możliwość sprzedaży pracy swoich obywateli do państw rozwiniętych. My w Polsce „wykorzystaliśmy” globalizacje do kupowania pracy za granicą.
To tworzenie warunków do eksportu własnych produktów i wykorzystanie potencjału pracy i zdolności naszego społeczeństwa powinno być motorem napędzającym inwestycje i rozwój. Tłamszenie eksportu i wewnętrznej koniunktury hamowało u nas inwestycje i rozwój.

O modnych dziś haśle innowacyjności.

Innowacyjność jest ważna dla podnoszenia atrakcyjności gospodarki i wytwarzanych przez nią produktów dla pozyskiwania dla nich zagranicznych rynków zbytu. Za eksport produktów nowoczesnych uzyskać można większe przychody. Ale znów nie powinniśmy bezkrytycznie ulegać modnym, nośnym publicystycznie hasłom.
Ważna jest każda przydatna nam, obywatelom naszego kraju a także mogąca być korzystnie wyeksportowana produkcja. Chyba w pierwszej kolejności potrzebne jest uzupełnianie rynku w produkty przydatne, już sprawdzone. Ważnym jest aby był wykorzystywany aktualny potencjał gospodarki i potencjał pracy naszego społeczeństwa, by były zaspakajane nasze potrzeby. Wtedy innowacyjność pojawi się sama. Wymusi ją rynek. Pełna zrównoważona gospodarka sama podąży drogą innowacyjności.

Stereotypy dotyczące trudności w prowadzeniu firm.

Funkcjonuje u nas sporo zaklęć i propagandowych haseł, w rodzaju tego, które głosi, że zbyt mała liczba powstających małych i średnich przedsięwzięć rynkowych i niedostateczne, zbyt wolne powstawanie klasy średniej wynika z formalnych trudności związanych z założeniem firm i ich zarejestrowaniem. Nie negując tych trudności i tego, że formalności jest za dużo, rzeczywistych trudności trzeba szukać w trudnościach w sprzedaży wyrobów i usług, z wpisywaniem się w mało konsumpcyjny rynek, w zalewie produktów z importu, w trudności w eksporcie, a także w braku odpowiednich środków pieniężnych lub dostępie do nich. Wszystkie te trudności związane są ze zbyt mocną złotówką.

Wycofywanie się państwa z gospodarki i z życia społecznego może ewentualnie następować dopiero przy równowadze rynkowo-społecznej

Wycofywanie się państwa z gospodarki i z życia społecznego może następować dopiero przy równowadze rynkowo-społecznej, gdy nie ma bezrobocia, gdy występuje gra w sferze dochodów i wynagrodzeń. Gdy wszyscy obywatele mają szansę na godziwe zarobki i na godne życie. W sytuacji takiej do jakiej doprowadziła polityka gospodarczo-społeczna kolejnych rządów III RP, gdy występuje wielkie bezrobocie, gdy płace nie ustalają się w grze rynkowej a są narzucane wyłącznie przez pracodawców wycofanie się państwa z pomocy i ochrony socjalnej obywateli, których nie stać na ponoszenie kosztów pseudo rynkowych przemian jest niegodziwe.
Liberałowie wciąż odwracają porządek przemian. Nieustająco priorytetem jest dla nich wycofywanie państwa z życia społecznego, z gospodarki przed uzyskaniem równowagi i prawdziwej gry rynkowej, nie bacząc na to jakie tragedie ludzkie takie podejście przynosi.
Są różne modele funkcjonowania państwa, bardziej lub mniej socjalne, z większymi lub mniejszymi obciążeniami podatkowymi. Jednak w każdym modelu powinno zapewnić się obywatelom szansę na godziwe zżycie. U nas po 1989 roku priorytetem władz nie było tworzenie takich szans, priorytetem był swoiście rozumiany rozwój gospodarki i państwa, walka z inflacją i zapamiętałe wycofywanie się państwa z życia obywateli bez względu na płynące z tego dla nich konsekwencje. Na sposób myślenia liberałów nie wpływała nawet nasza skrzecząca rzeczywistość, nieszczęścia wielu osób i rodzin. Jak najmniej pomocy, rozwój poprzez pogłębianie nierówności, poprzez dopieszczanie tzw. lokomotyw, w wymiarze zbiorowym metropolii a w wymiarze pojedynczych obywateli, ludzi bogatych. Liberałowie niestety chętnie przejmują ze świata to co najgorsze.

Zaprzeczanie ideom liberalizmu.

Idee które przybierają skrajną formę, które mają nieprzejednanych zwolenników stają się ideologiami o fundamentalnych skłonnościach. Także idea liberalizmu, który powinna cechować tolerancja dla inaczej myślących i pluralizm poglądów stała się nieprzejednaną ideologią, której wyznawcy uważają inaczej myślących za mniej wartościowych, zacofanych.
Niektóre działania naszych liberałów zupełnie zaprzeczają pierwotnym założeniom idei liberalizmu. Jeśli w imię liberalizmu biurokraci państwowi zabieraj dzieci rodzinom, które żyją w nędzy i w których nie występują patologie tylko dlatego że są biedne zamiast udzielić tym rodzinom pomocy, to działanie takie jest zaprzeczeniem wolności, jest typowe dla działań ortodoksyjnych, zaczadzonych członków sekt.

Portiernia – styczeń 2003r.
O równowadze c.d.

Producent, który się nie ceni lub zbyt nisko się ceni łatwiej od innych sprzedaje swoje produkty, ale uzyskane dochody są zaniżone w stosunku do włożonej pracy, jest przepracowany, a efekty jego pracy mogą być niewielkie i nie będzie miał szansy na rozwój. Z kolei producent, który się ceni zbyt wysoko, nie wykorzystuje potencjału swoich produkcyjnych możliwości (możliwości ilościowych) sprzedaje swoich produktów niewiele lub może tych produktów w ogóle nie sprzedać, a jego praca wtedy może być zmarnowana i to zmarnowana w całości, również on może pozbawić się szans na rozwój. Czy rzemieślnik, który niema pracy, na dodatek jego warsztat pracy jest zrujnowany źle wyposażony i nie pozwala na wyprodukowanie nowoczesnych wysokiej jakości wyrobów, a który ceni zbyt wysoko swoją pracę i umiejętności może liczyć na zamówienia i czy ma szansę na rozwój? Potrzebne jest takie skalkulowanie cen swoich wyrobów, by była możliwość uzyskania środków do życia i do choćby mozolnego unowocześniania i rozbudowy swojego warsztatu pracy. Stagnacja powoduje też brak handlowych kontaktów, brak nawiązywania współpracy i uzyskiwania finansowej, kredytowej pomocy, brak możliwości tworzenia wspólnych z innymi podmiotami przedsięwzięć. Podobnie dzieje się z całą gospodarką.

W dzisiejszym świecie zyskuje coraz bardziej zasada nie stosowania barier w międzynarodowym handlu. Ma ona niby umożliwić przede wszystkim krajom biednym wchodzenie ze swoimi produktami na rynki państw bogatszych, by umożliwić im rozwój. Jednak w państwie takim jak Polska rezygnacja z zaporowych ceł, z budżetowego deficytu i z odpowiedniego obniżania kursu swojej waluty prowadzi do zalewu rynku produktami zagranicznymi i to nierzadko produktami bardzo niskiej jakości pochodzącymi z gospodarek o bardzo słabych walutach np. z „zapracowanych” gospodarek Dalekiego Wschodu.

http://www.zdzislawdzialecki.republika.pl/index.html

Vote up!
0
Vote down!
0

Zdzisław

#92689

Żaden kraj wcześniej od nas nie przechodził od ustroju komunistycznego do ustroju kapitalistycznego.

Aby wyjść z kryzysu gospodarczego przejętego po PRL-u zastosowano u nas terapię szokową, pogłębiającą kryzys, doprowadzając go do dna, od którego gospodarka miała się szybko odbić. Opcja zerowa miała ułatwić szybkie, bezpośrednie przejście do kapitalistycznego systemu gospodarczego. Zmiana wartości złotego spowodowała wielkie zmiany w dysponowaniu kapitałem przez państwo i przez państwowe, uspołecznione i prywatne podmioty gospodarcze. Kapitał ulokowany poza środkami trwałymi, budynkami, działkami itp. stał się nagle bezwartościowy. Nagle nawet zakłady, które dysponowały nowoczesnymi technologiami i nowymi, nowoczesnymi parkami maszynowymi, które eksportowały swoje produkty do różnych miejsc świata, również do krajów rozwiniętych przestały być rentowne, zaczęły upadać. Nagle to co zbudowano za PRL-u stało się bezwartościowe, dorobek pokoleń przestał się zupełnie liczyć Budowanie kapitałów zaczęło się praktycznie od początku. Nastąpiła prywatyzacja, ale nie naturalna, szeroka, rynkowa, do której dostęp mieliby wszyscy chcący w niej uczestniczyć obywatele lecz przede wszystkim prywatyzacja sterowana, wielko-kapitałowa, do której miały praktyczny dostęp tylko wybrane podmioty i osoby. Firmy oddawano nowym podmiotom za bezcen. Kapitalistami łatwo mogli zostać ludzie, którzy byli w tym czasie na odpowiednich dogodnych miejscach lub ludzie z układów. Ich udział wśród ogółu ludzi biznesu był bardzo duży. Oczywiście zdecydowane wzmocnienie wartości złotego było konieczne do stłumienia szalejącej hiperinflacji i przywrócenia normalnych warunków funkcjonowania rynku. Jednak drastyczne dyscyplinowanie było chyba zbyt głębokie, a przede wszystkim zbyt długie. Gdy zaistniały już złe jego skutki w postaci przede wszystkim wielkiego bezrobocia a także wielkiego pogorszenia się funkcjonowania sfer budżetowych takich jak lecznictwo i edukacja, można było to dyscyplinowanie poluzować. Można było tez prywatyzować w sposób bardziej sprawiedliwy, ogólnodostępny, prawdziwie liberalny.
Nasza transformacja zbiegła się też niestety z tendencjami zaistniałymi w świecie. Liberalizm gospodarczy stał się liberalizmem nie do końca prawdziwym. Hasła liberalizmu i wolnego rynku służą dziś w wielu przypadkach do zawłaszczania wielkich części rynków przez wielkie, silne firmy i korporacje. To one łatwiej otrzymują kredyty, trochę dlatego, że uważane są za motory postępu, nowoczesności i efektywności, ale przede wszystkim z powodu swej tzw. dużej siły przebicia i przekonywania, cokolwiek miałoby to znaczyć.
Oczywiście duże firmy, korporacje i organizacje stać na prowadzenie badań naukowych i na wdrażanie nowych technologii, jednak z kolei nie są one skłonne do prowadzenia badań podstawowych i badań niedotyczących gałęzi wytwórczych np. lecznictwa, z kolei państwo czerpiące dochody, przede wszystkim z podatków wszystkich firm, małych i dużych i z podatków od osób fizycznych, a więc dzięki wysiłkowi całego społeczeństwa jest do takich badań zobligowane. Wybiórczy liberalizm prowadzi do coraz większego materialnego rozwarstwiania społeczeństw i przede wszystkim do materialnych różnic między społeczeństwami.

Gospodarka jako układ, jeśli tylko nie jest zakłócana w sposób ciągły dąży do równowagi między popytem a podażą dóbr materialnych i usług, gospodarka dąży do osiągnięcia równowagi ogólnej a kurs waluty dąży do rzeczywistego odzwierciedlenia siły gospodarki. Jednak gdy jest wiele zakłóceń i ograniczeń zarówno wewnętrznych jak i zewnętrznych i są one ponawiane, jeśli np. niezwykle często ponawia się interwencje w równowagę finansową podnosząc stopy bankowe, to nawet przy utrzymującej się równowadze podażowo-popytowej gospodarka odbiega od równowagi ogólnej i nie mogą uczestniczyć w niej w miarę sprawiedliwy sposób wszyscy obywatele. Dla wielu, zarówno dostęp do pracy i do dochodów i wynikający z niego dostęp do dóbr może być bardzo niesprawiedliwie a nawet drastycznie ograniczony. Relacje między zyskami przedsiębiorców a opłacaną przez nich pracą pracowników, zwłaszcza przy dużym bezrobociu mogą być wielce niesprawiedliwe.
Głoszone przez pracodawców tezy, że to wyłącznie na ich barkach spoczywa utrzymywanie pracowników i reszty społeczeństwa są nie tylko uproszczone, nieprawdziwe ale bałamutne. To, że dysponują oni odpowiednimi środkami biznesowymi nie oznacza, że w państwie demokratycznym mogą czuć się właścicielami zatrudnianych przez siebie osób, są tylko stronami umowy. Dlatego rolą państwa jest, by te niesprawiedliwości, choćby w ograniczony sposób niwelować. Państwo powinno wypracowywać metody i powinno i dysponować w tym celu odpowiednimi instrumentami Oczywiście nie jest moim zamiarem pomniejszanie zasług przedsiębiorców, ich inicjatywności, zdolności, zaradności i często wielkiej pracowitości a jedynie zwrócenie uwagi na przesadne i niesprawiedliwe opinie odnoszące się do pracobiorców.
Środkami służącymi kształtowaniu w miarę sprawiedliwego dostępu wszystkich obywateli do dóbr są miedzy innymi podatki, ale też pośrednio kredyty bankowe. Podatki od osób o dużych dochodach a także systemy podatkowe progresywne mają zastosowanie nawet w tych państwach, w których dostęp do pracy jest powszechny i w których praca ma wartość kształtowaną przez kompletny, a nie wybiórczy rynek, w których pracownicy za swoją pracę otrzymują godziwą zapłatę. W krajach pokomunistycznych, w których gospodarki są zapóźnione, dostępność do dóbr i usług dla wielu obywateli jest jeszcze dodatkowo ograniczona przez niskie podatki osób zamożnych i przez spłaszczone, mało progresywne podatki, przez ograniczanie zasiłków i zaniechania wspierania ich przez dofinansowywanie ogólnodostępnej: państwowej infrastruktury i ogólnospołecznych usług takich jak choćby usługi lecznicze i edukacyjne.
Zachwianie równowagi miedzy popytem na pracę a jej podażą, przy braku dostatecznie szybkich i dostatecznie silnych interwencji powoduje, że pogłębiają się i samo napędzają niesprawiedliwość (wyzysk) i bezrobocie. Również gospodarka zostaje pozbawiona impulsów do wzrostu poprzez ograniczanie konsumpcji. Nie tylko ze względów moralnych ale też i dlatego, że do szybkiego rozwoju gospodarczego potrzebny jest nie tylko wolny rynek kapitału i dóbr ale potrzebny jest też pełny, nieokrojony i niezdeformowany rynek pracy. Wszyscy obywatele mogący i chcący świadczyć pracę powinni mieć możliwość jej sprzedaży i to sprzedaży w wolnej, konkurencyjnej grze odbywającej się między kupującymi i sprzedającymi pracę.
Społeczeństwa powoływały państwa między innymi po to, by uefektywnić życie wspólnot i ułatwić życie obywateli i w miarę sprawiedliwie dzielić się pracą i dobrami. Obywatele wspólnie budują swoje państwo i wspólnie tworzą jego budżet. Dzisiaj, często dochodzi do wtórnego, niesprawiedliwego dzielenie majątku i aktywów i do przejmowania ich przez grupy osób w procesach rynkowych i w procesie prywatyzacji. Zresztą to nie prawda, że tylko wolny rynek jest naturalnym procesem, a działalność pro-wspólnotowa, solidarność, a nawet charytatywność, to postawy i zjawiska sztuczne, występujące wbrew ludzkiej naturze. Przeciwstawianie wolności ludzkiej solidarności i społecznemu zorganizowaniu jest właśnie uproszczeniem, trywializowaniem ludzkiego myślenia, odczuwania, trywializowaniem ludzkiego ducha i ludzkich potrzeb.
Zmiany gospodarcze przebiegały u nas na zasadzie wahadła o dużych amplitudach wychyleń. Czy nie można było zastosować u nas mechanizmu wytłumiającego, stabilizującego tak duże gospodarcze wahania? Nie chodzi oczywiście o ustabilizowanie, zatrzymanie wahadła w wychyleniu i to w wychyleniu silnym, ale o zatrzymanie go w miejscu środkowym. Ostatnie wychylenie trwa niestety już kilkanaście lat. Po pogłębieniu kryzysu otrzymanego w spadku po komunistycznym państwie na początku gospodarczej transformacji, po głębokim spadku produktu krajowego następował co prawda wzrost gospodarczy ale był on bardzo nierówny, chimeryczny i długo ilość dostępnych dóbr i poziom życia przeciętnych obywateli były wciąż znacznie mniejsze od tych sprzed wprowadzenia drastycznych reform finansowych..
Ponieważ komunistyczne rządy doprowadziły do wielkiej inflacji, która zamieniła się w hiperinflację potrzebna była zdecydowana terapia polegająca na wycofaniu dużej części pieniędzy z rynkowego obiegu i dużym wzroście wartości złotego. Czy do uporządkowania rynku i zapobieżenia nawrotom inflacyjnej choroby była potrzebna terapia aż tak radykalna, aż tak drastyczna, aż tak szokowa? Odpowiedź na to trudne pytanie pozostawiam ekonomicznym ekspertom. Wydaje mi się jednak, że nie powinna być tak bardzo drastyczna i nie powinna trwać tak długo.
Obawa przed trwaniem w nieefektywnej gospodarce socjalistycznej, chęć ucieczki od niej jak najdalej, a także moda na gospodarczy liberalizm spowodowały, że polityka gospodarcza nie uwzględniała społecznych potrzeb. Polityka kolejnych ekip rządzących krajem nie różniła się prawie wcale, była niezmiennie nadliberalna, ascetyczna w sferze finansów, natomiast ograniczenie liberalna i wybiórczo liberalna, w dostępie do prywatyzowanego majątku i dostępie do rynku, była antyspołeczna.
W myśleniu elit obok poprawności politycznej zaistniała poprawność dotycząca polityki gospodarczej. Poprawność polityczna optująca za egalitaryzmem sprzęgnięta była dziwnie z poprawnością gospodarczą tworzącą sztucznie elity finansowe.
Tempo gospodarczego rozwoju wbrew zapowiedziom i oczekiwaniom było niskie i długo produkt krajowy nie odbiegał od tego z czasów PRL–u. Jednym z przejawów tego mizernego rozwoju był zastój w budownictwie mieszkaniowym. Pojawiały się wprawdzie okazalsze i piękniejsze niż w przeszłości domy i obiekty handlowe, zmienił się wystrój ulic ale ogólna ilość budowanych mieszkań była niewielka. Zbudowano sporo „szklanych domów” ale jednocześnie wiele osób stało się i pozostawało na długo bezdomnymi.
Znaczna część społeczeństwa a zwłaszcza robotnicy, którzy byli współautorami zwycięstwa nad komunizmem zostali ukarani nie tylko za jego pokonanie ale tez za swą postawę powściągliwości, samo ograniczania się w grupowych żądaniach, pauperyzacją i odsuwaniem a częściej ignorowaniem ich głosów i głosów osób, które rozumiały i popierały ich postulaty w ogólnospołecznej dyskusji.

Rynek dążący do zachowania równowagi popytowo-podażowej, po radykalnym ograniczeniu ilości pieniędzy w obiegu i zmniejszeniu dochodów ludności wymusza obniżanie cen i dławi inflację i redukuje przynajmniej na jakiś czas produkcję. Jeśli eliminuje się w ten sposób produkcję mało przydatną, kiepską jakościowo albo zupełnie niepotrzebną, to jest to zjawisko pozytywne, potrzebne do uzdrowienia gospodarki, jednak zbyt głębokie ograniczanie popytu powoduje, że ogranicza się produkcję przydatną, którą gospodarka jest w stanie wytworzyć. Jeśli bodźce anty-inflacyjne są ponawiane następuje wyhamowanie gospodarki. Potrzebna jest taka równowaga przy której produkt krajowy odpowiadałby aktualnemu potencjałowi wytwórczemu społeczeństwa.

Wzrost wartości waluty w stosunku do wartości innych walut nie musi oznaczać takiego samego wzrostu w stosunku do gospodarki.
W przypadku gdy waluty państw odzwierciedlają dokładnie moce ich gospodarek, gdy ich gospodarki są w ekonomicznej równowadze, wzrost wartości walut jednych państw w stosunku do wartości walut innych państw świadczy o tym, że rozwój gospodarek tych pierwszych państw jest szybszy od rozwoju gospodarek państw drugich. Jednak w praktyce nie zawsze zmiana relacji sił walut odzwierciedla zmianę relacji szybkości rozwoju gospodarek. Jeśli np. siła waluty jest w jakimś kraju sztucznie zawyżana, jeśli zaniża się sztucznie konsumpcje części społeczeństwa, to trudno ocenić jaka część wzrostu siły waluty jest odzwierciedleniem rzeczywistej zmiany (wzrostu lub regresu) siły gospodarki a jaka część jest kreowana decyzjami osób mających na nią wpływ. Wzrost siły waluty może wyprzedzać lub pozostawać w tyle za wzrostem gospodarczym. Gdy wyprzedza i jest zawyżona w stosunku do siły gospodarki powoduje coraz to większe ograniczanie wykorzystywania tkwiących w gospodarce i społeczeństwie potencjałów.

Wydaje mi się, że obecnie mamy wreszcie sytuację gdy siła złotego w stosunku do innych walut nadal rośnie ale ten wzrost jest mniejszy od wzrostu siły potencjału inwestycyjnego naszej gospodarki i siła złotego jest coraz bardziej adekwatna do siły gospodarki, a równowaga popytowo- podażowa dąży do zajęcia poziomu przy którym występuje ogólna równowaga gospodarcza. Następuje większa dostępność pieniędzy dla obywateli i własnych inwestorów. Dzieje się tak w głównej mierze dzięki środkom pomocowym płynącym z Unii Europejskiej i związanej z tym większej atrakcyjności naszego kraju dla inwestorów zagranicznych i krajowych..
Aby zobrazować zjawisko posłużę się przykładem z przypadkowo dobranymi liczbami: jeśli wzrost wartości waluty wynosi 2% a w tym samym czasie wzrost gospodarczy wynosi 6%, to moc waluty w stosunku do siły gospodarki mogła ulec osłabieniu.

Po 1989 roku pomimo obniżenia ogólnego krajowego popytu, dochody części obywateli radykalnie wzrosły, wzrosły dochody nowych właścicieli firm i kadry menedżerskiej a także części kadry urzędniczej, musiały więc zmaleć drastycznie zarobki pracowników firm i pracowników sektora poza-produkcyjnego, a część obywateli została praktycznie ich całkiem pozbawiona. Zróżnicowanie płac jest rzeczą normalną, sprawiedliwą i potrzebną, jednak przy zachwianej równowadze gospodarczej, wielkim bezrobociu i bezbronności pracowników, wyeliminowaniu ich z gry rynkowej, efekty pracy całego społeczeństwa przejmowane były w nadmiarze przez grupę osób. Następowała kapitalizacja „bez ludzkiej twarzy”. Nierównowaga gospodarcza stwarzała dodatkowe możliwości na ujście pazerności niektórych właścicieli, menedżerów, osób z układów, również niektórych polityków. Uważają oni przy tym błędnie, że uczestniczyli i uczestniczą w normalnej grze rynkowo-dochodowej.
Nadmiernie ograniczony produkt krajowy i niesprawiedliwy podział dochodów musiał doprowadzić do zubożenia wielkiej części społeczeństwa, część obywateli zmusił do wegetacji na granicy biologicznego przetrwania, a niektóre osoby zostały niestety biologicznie wyeliminowane.
Dlaczego u nas tak długo produkt krajowy był tak mocno zaniżany w stosunku do aktualnego potencjału produktu krajowego, do potencjału gospodarki i mocy tkwiącej w społeczeństwie? Dlaczego tak długo równowaga podażowo-popytowa oznaczała równowagę między tym zaniżonym produktem krajowym a zbyt ograniczoną ilością pieniędzy w obiegu (wielkością dochodów obywateli). Dlaczego tak długo utrzymywało się ujemne saldo w handlu zagranicznym? Dlaczego rynek jest tak zawężony, a z dóbr, zarówno tych wytwarzanych w kraju, jak i tych importowanych, może korzystać tylko część społeczeństwa?
Niektórzy ekonomiści i publicyści uważają, że deficyt budżetowy świadczy o zbyt miękkiej polityce finansowej, o rozprzężeniu finansów. A przecież do regulacji gospodarczego rynku są stosowane pakiety różnych ekonomicznych instrumentów i powinno obserwować się i oceniać łączny ich wpływ na gospodarkę. Zbyt duży deficyt budżetowy jest bardziej groźny gdy wartość waluty jest zaniżona. Gdy waluta ma wartość zbyt wysoką, deficyt budżetowy pełni w pewnym sensie rolę procesu dodrukowywania pieniędzy w mennicy państwowej. Jeśli w pewnym okresie ingerencje w sferze finansów doprowadzają z jakichś przyczyn do funkcjonowania zaniżonej lub zawyżonej waluty, to oczywistym jest, że w następnym okresie powinno podjąć się działania zmierzające w przeciwnym kierunku, tak by układ gospodarczy mógł powrócić jak najszybciej do stanu równowagi, jeśli pieniądz jest zbyt słaby, to można go wzmocnić np. zmniejszając lub likwidując budżetowy deficyt, ściągając nadmiar pieniędzy z rynku poprzez np. system podatkowo-wydatkowy lub doraźnie sprzedając państwowe obligacje. U nas wartość złotego była przez kilkanaście lat zawyżona i zbyt długo stosowano zbyt mocną finansową dyscyplinę, a na ratowanie budżetu przeznaczano dochody często z byle jak i zbyt tanio prywatyzowanego państwowego majątku, które zamiast przeznaczać na rozwój, na państwowe inwestycje choćby w krajową infrastrukturę obniżały i tak niedostatecznie wartość złotego i zmniejszały tylko nieznacznie odchylenie gospodarki od stanu równowagi.

Wiara w konieczność drastycznych zmian tępiła wrażliwość i poczucie ludzkiej solidarności, ograniczała widzenie nieszczęść. Ci, którzy buntowali się przeciw tak niesprawiedliwej rzeczywistości i ludzkiej degradacji, postrzegani byli jako wichrzyciele, prostacy i egoiści, nierozumiejący konieczności wyrzeczeń i zagrażający koniecznym przemianom. Funkcjonowały obok siebie dwa światy. Ten lepszy zupełnie ignorował istnienie tego gorszego.

Sam wzrost gospodarczy i ogólny wzrost konsumpcji, zwiększenie ilości produktów i usług na rynku nie gwarantuje jeszcze szybkiej poprawy sytuacji warstw biednych i wykluczonych. Potrzebna jest jeszcze polityka zmieniająca sposób dystrybucji produktów i usług, tak by wzrost nie był odczuwalny tylko przez część społeczeństwa, by gro tego wzrostu nie trafiało tylko do przedsiębiorców, menedżerów, wysokiego szczebla urzędników, polityków, dziennikarzy, popularnych artystów. Do tego służą między innymi systemy podatków i zabezpieczeń socjalnych, ustalenie minimalnej płacy itp.

W PRL-umieliśmy przez długie lata gospodarkę ekstensywną, ograniczającą konsumpcję. Inwestowano w przemysł ciężki i inne nie konsumpcyjne gałęzie przemysłu. Nie dbano o coraz to lepsze zaspakajanie konsumpcyjnych potrzeb społeczeństwa, dostępność do pracy była powszechna, ale potrzeby konsumpcyjne społeczeństwa były zaspokajane na niskim poziomie. Przez 16 lat transformacji również nie dbano o potrzeby konsumpcyjne wszystkich obywateli, ograniczano je do części społeczeństwa, niektóre grupy mogły zaspokajać swe potrzeby na nieporównanie większym poziomie niż to było w PRL-u, inne doświadczały nędzy jakiej nie znały żyjąc w PRL-u, a nawet wykluczenia.

W krajach Zachodu było w przeszłości tak, że jeśli układ gospodarczo-polityczny odbiegał zbyt mocno od położenia równowagi następowały przesilenia i zmiany rządów. Następowała zmiana polityki, zwrot tej kolejnej polityki był skierowany do położenia równowagi. Były stosowane przemiennie: polityka bardziej pro-społeczna i bardziej pro-biznesowa. U nas przez 16 lat kolejne rządy prowadziły niezmiennie taką samą politykę, mocno ograniczającą udział całego społeczeństwa w rozwoju. Upadek socjalizmu spowodował zaistnienie psychologicznej blokady na myślenie i działanie prospołeczne. Obawiano się, by nawet łagodna, pro-społeczna polityka nie stała się powtórką nieefektywności ustroju „sprawiedliwości społecznej”.
Zamiast wybrać skróty prowadzące do kapitalizmu ucywilizowanego, kapitalizmu z ludzka twarzą, poszliśmy na skróty do kapitalizmu dziewiętnastowiecznego.

http://zdizek.blog.onet.pl

Vote up!
0
Vote down!
0

Zdzisław

#92690

Trzeba być uważnym w wyciąganiu wniosków ze swego myślenia. Każde myślenie, nawet takie, które wydaje się nam logicznym i prawidłowo oddającym problem, również to moje amatorskie i dokonujące się w stresie, pod wpływem pewnych, nie do końca wyciszonych emocji może być myśleniem błędnym lub wycinkowym i przez to prowadzącym do wyciągania mylnych wniosków. Ale też uznawane już doktryny mogą być obarczone pewnymi błędami, mogą nie uwzględniać nowych warunków kształtujących rzeczywistość. Dlatego wydaje mi się, że najlepszym sprawdzianem prawidłowości myślenia i doktryn jest obserwacja tej rzeczywistości. To na podstawie obserwacji powinno dokonywać się ich weryfikacji i na podstawie obserwacji powinno się tez dokonywać weryfikacji prowadzonej polityki. Jeśli jakieś czynniki i procesy nie przynoszą przez długi okres pożądanych rezultatów, tym bardziej gdy przynoszą złe rezultaty, to powinno to skłaniać do zmiany polityki, która je generuje. Jeśli bardzo wysokie, drastyczne bezrobocie trwa przez kilkanaście lat, to powinno to skłaniać do zastosowania środków zaradczych. Skoro dotychczasowe podejście do gospodarki i do stosunków społecznych nie przynosiło oczekiwanych rezultatów to powinno to skłaniać do jego zmiany.
Gospodarczych przemian nie da się już odwrócić, można jednak złagodzić powstałą niesprawiedliwość w dystrybucji dóbr i usług i zatrzymać niesprawiedliwe procesy i patologie w przyszłości, a przede wszystkim zapobiec bezrobociu, nędzy i wykluczeniu części społeczeństwa.

Teorie mają ambicje objaśniania zjawisk i dodatkowo służyć porządkowaniu i rozwojowi świata, społeczności, ludzi. Teorie mają sens jeśli się sprawdzają w praktyce, jeśli przynoszą namacalne korzyści. Do teorii trzeba podchodzić ostrożnie i roztropnie, trzeba uważać, by nie stały się funkcjonującymi samymi dla siebie bytami, by nie stały się oderwanymi od rzeczywistości ideologiami.. Jeśli nie wytrzymują weryfikacji, jeśli nie spełniają swego zadania, to powinno się od nich odchodzić. Mam wrażenie, że dziś niektóre teorie zaklinają rzeczywistość i znieczulają empirię.
Również wielkości, współczynniki, wskaźniki określające rzeczywistość i zachodzące procesy, które ułatwiają wgląd i kontrolowanie stanów i procesów, które powinny być środkami pomocnymi do osiągania celów gospodarczych i społecznych, nie powinny stawać się same dla siebie niewzruszonymi celami.
Szybko rozwijające się gospodarki takich państw jak Chiny czy Indie czy ostatnio Rosji, nie rozwijają się chyba według jakichś sztywno obowiązujących teorii. Wydaje się zresztą, że i w krajach Zachodu teorie były bardziej opisem rzeczywistości niż ją kreowały, raczej starały się wyjaśnić zachodzące gospodarcze procesy a w mniejszym stopniu nadawały kierunki rozwoju; a gospodarki rozwijały się dość żywiołowo.
Wolne rynki funkcjonujące „tu i teraz” wymagają przynajmniej pewnej dozy wolności i spontaniczności, również pewnej dozy wolności od teorii i doktryn ekonomicznych.
Nie oznacza to, że procesy gospodarcze należy puścić na zupełny żywioł, potrzebne są umiar, rozwaga i wyciąganie wniosków z obserwacji gospodarczej rzeczywistości

Pytania do ekonomistów.

W jaki sposób doprowadzić do społeczno-gospodarczej równowagi, do wartości waluty, która odzwierciedlałaby tą prawdziwą równowagę, przy której wykorzystywany byłby potencjał pracy fizycznej i umysłowej wszystkich obywateli i aktualne możliwości gospodarki, przy której nie byłoby drastycznego bezrobocia i zjawiska wykluczenia i wszyscy obywatele mogliby żyć godnie, nabywać przynajmniej produkty niezbędne i korzystać z podstawowych usług? Dlaczego u nas układ gospodarczy sam, przez długie lata, nie wraca do równowagi? Jakie są najważniejsze jego zakłócenia i gdzie powstają? W jaki sposób ustalać stopy kredytowe? W jaki sposób doprowadzić do ustalenia się prawidłowej, rzeczywistej siły złotówki? Na ile kurs waluty powinno pozostawić się swobodnemu kształtowaniu, a na ile można na niego wpływać polityką pieniężną i konkretnymi decyzjami ludzi? Od czego zależy jak najlepsze wykorzystywanie potencjalnych możliwości społeczeństwa?. Czy potrzebna jest Rada Polityki Pieniężnej i czy nie rozregulowuje ona rynku?

Trudno na te pytania odpowiedzieć komuś kto nie jest ekonomistą, na te pytania oczekujemy odpowiedzi od fachowców od ekonomi, jednak ważnymi wskazówkami są tu empiryczne doznania i obserwacja tego co dzieje się w gospodarce.

http://www.zdzislawdzialecki.republika.pl/index.html

Vote up!
0
Vote down!
0

Zdzisław

#92691

styczeń 2003r.

Wysokie podatki nie są najważniejszą przyczyną trudnego gospodarowania, główną przyczyną jest zbyt mocny, a przez to zbyt trudny pieniądz. Nie można liczyć na to, że niskie podatki rozruszają gospodarkę tam, gdzie są drastycznie ograniczone: konsumpcja i rynek pracy. Wysokie ceny i niedostępność produktów dla dużej części społeczeństwa wynikają przede wszystkim ze zbyt wygórowanej wartości pieniądza, a dopiero w drugiej kolejności ze zbyt wysokich podatków. Wysokość podatków powinna być skorelowana z siłą waluty. Dopiero gdy na odpowiednim poziomie jest konsumpcja, gdy w konsumpcji przynajmniej dóbr podstawowych uczestniczą wszyscy obywatele i gdy wykorzystywany jest potencjał pracy, można obniżać podatki. Koniunkturę nakręca w pierwszej kolejności konsumpcja, możliwość sprzedaży wyrobów, a dopiero w drugiej kolejności niskie podatki i pozostawianie producentom większych kwot na prowadzenie inwestycji. Inwestycje bez możliwości sprzedaży nie na wiele się przydadzą, to dostateczna sprzedaż zachęca do inwestowania. Jeśli już się obniża podatki, to aby być pewnym, że przyniesie to pożądany efekt, powinno być to ukierunkowane i przyjąć postać inwestycyjnych ulg.
Zmniejszanie podatków jest drogą do ożywiania gospodarki, ale tylko wtedy, gdy nie spowoduje to w dłuższym okresie zmniejszenia „konsumpcji niezbędnej i wartościowej”, tzn. konsumpcji dóbr niezbędnych i dóbr utrzymujących standardy jakościowe. Gdy obniżanie podatków i wydatków budżetowych powodowałoby zmniejszanie konsumpcji dóbr mało użytecznych i nieutrzymujących standardów użytkowych, to takie obniżanie miałoby sens, gdy natomiast takie zmniejszanie i spłaszczanie progresji podatków i ograniczanie konsumpcji warstw biednych i średnio zamożnych miałoby prowadzić do obniżenia konsumpcji towarów i usług niezbędnych, użytecznych i utrzymujących normy jakościowe, to oprócz powodów moralnych szkoda by było ograniczać ich produkcję.
W biednych gospodarkach, w których ograniczenia w konsumpcji dotyczą znaczącej części społeczeństwa, obniżanie wydatków budżetowych ogranicza rynek towarów i usług i może działać hamująco na gospodarkę. Obniżanie opodatkowania grup biednych i średniozamożnych może być równie skutecznym a nawet większym bodźcem do rozwoju gospodarki niż obniżanie i zwalnianie z podatków dużych firm. Oprócz zwiększania się konsumpcji, zwłaszcza konsumpcji użytecznej, może powodować też powstawanie małych firm rodzinnych i rzemieślniczych. Progi do pokonania przez ludzi biednych i średniozamożnych do tego by mogli zaistnieć i funkcjonować jako mali przedsiębiorcy są jeszcze większe niż progi, które muszą pokonać wielkie i duże firmy aby się rozwijać.

Struktura podatków.

Jak na razie nie ma państwa funkcjonującego bez podatków. Podatki są niezbędnym, przynajmniej na etapie rozwoju na którym znajduje się dzisiaj państwo, elementem do prawidłowego jego funkcjonowania, do harmonijnego rozwoju jego infrastruktury, do łatwiejszego, racjonalnego funkcjonowania państwowej wspólnoty, do zapewnienia wszystkim obywatelom godziwego życia. Szczególnie potrzebne są wtedy gdy gospodarka jest niezrównoważona, gdy brakuje ekonomicznej gry, gdy występuje bardzo niesprawiedliwa dystrybucja dóbr, gdy występuje bezrobocie i nie ma dostatecznej gry w sferze zatrudnienia. Ważna jest nie tylko ogólna wielkość podatków ale i ich struktura. Zarówno wielkość jak i struktura powinna być dostosowywana do aktualnych potrzeb i warunków w jakich znajduje się gospodarka.
W pewnych okresach gospodarka potrzebuje działań bardziej proinwestycyjnych, w innych bardziej pro konsumpcyjnych, tak by mogła oscylować z jak najmniejsza amplituda odchyleń od stanu zrównoważenia.
Gdy w państwie konsumpcja przekracza aktualne możliwości gospodarki, gdy konsumuje się ponad stan, gdy pustoszeją półki i pogłębia się dług państwa wtedy obok innych działań podwyższenie podatków płaconych przez osoby fizyczne może pomóc w likwidowaniu pieniężnego nawisu i w hamowaniu nadmiernej konsumpcji. Natomiast podatki płacone przez firmy należałoby wtedy obniżać aby nie hamować inwestycji i gospodarczego rozwoju
Natomiast w sytuacji gdy niewykorzystany jest potencjał gospodarki wtedy należałoby zadbać, by siła nabywcza konsumentów wzrosła do momentu uzyskania równowagi między wielkością konsumpcji a aktualnym potencjałem wytwórczym gospodarki. Wtedy obok innych działań należałoby tak zróżnicować podatki w zależności od dochodów osób i podmiotów gospodarczych, by wielkość konsumpcji i jej struktura była optymalna dla aktualnej mocy i struktury gospodarki.
W naszym kraju przy niewykorzystywanym potencjale rozwoju i przy bardzo niesprawiedliwej dystrybucji dóbr, przy największym w Europie społecznym rozwarstwieniu potrzebny jest system podatkowy dużo bardziej progresywny niż stosowany obecnie.

Progresywny system podatkowy to instrument korygujący niesprawiedliwe funkcjonowanie rynku.

Nieprawdziwe są głoszone tezy, ze opodatkowanie sprawiedliwe efektywne to opodatkowanie liniowe Opodatkowanie progresywne jest metodą wyrównywania szans i możliwości korzystania z rynku, ze wspólnego narodowego dorobku przez wszystkich obywateli, metodą rekompensowania strat ponoszonych przez osoby o małych dochodach spowodowanych ich małym dostępem do rynku. To osoby o dużych dochodach przejmują w sposób nadmierny efekty pracy pozostałych obywateli korzystając intensywniej z rynku.
Nawet w krajach bogatych, w których płace ustalają się w rynkowej grze i w których nawet te, najniższe płace zapewniają obywatelom w miarę godne życie państwo w ściąganiu podatków od osób zamożnych jest bardzo stanowcze.

Ingerencje w rynek w postaci opodatkowania czy dyscyplinowania rynku były chyba mniej potrzebne, przynajmniej do tej pory, w takich krajach jak np. Japonia, gdzie mentalność społeczeństwa sprzyjała oszczędzaniu i inwestowaniu a nie nadmiernej, „niepotrzebnej”, konsumpcji ludzi bogatych, gdzie konsumpcja rozkładała się bardziej równomiernie wśród całego społeczeństwa.

Zarówno zbyt słaba jak i zbyt silna waluta jest walutą chorą.

W równowadze gospodarczej, gdy nie ma bezrobocia, silna waluta (w stosunku do innych walut) odzwierciedlająca siłę gospodarki oznacza korzystanie z pracy społeczeństw innych państw, oznacza, że dochody przedsiębiorców i płace pracowników mają dużą siłę nabywczą. Przy dużym bezrobociu i silnej walucie co prawda marże brutto sprzedanych za granicę produktów mają swoją wagę, ale zyski przedsiębiorców są pomniejszone, są po prostu dzielone z pracownikami i bezrobotnymi poprzez wysokie podatki i ubezpieczenia. Jeśli w kraju takim jak nasz, na dorobku, bezrobocie jest wysokie, jeśli niewykorzystany jest potencjał pracy społeczeństwa to oczywistym jest, że pracodawcy i pracownicy muszą zapracować na przeżycie całego społeczeństwa i mogą nie odczuwać siły swoich dochodów. Jeśli siła waluty jest przesadnie wielka w odniesieniu do aktualnego stanu gospodarki, w stosunku do jej możliwości to waluta jest walutą chorą, wywołującą złe skutki.
Przy silnej walucie producent, eksporter, chcąc być konkurencyjnym i chcąc sprzedać swoje wyroby szuka możliwości obniżenia ich cen w zmniejszeniu kosztów. Koszty zakupu surowców, eksploatacji maszyn budynków są w miarę stałe, tak więc będzie zmuszony obniżyć koszty pracy. Koszty pracy, które z punktu widzenia pracownika są niewielkie, na poziomie marnej egzystencji, ledwie przeżycia, z punktu widzenia pracodawcy są za duże.

Portiernia czerwiec 2007

Uzupełnienie do notatki: „O podatkach – na chłopski rozum”

Zbyt niskie opodatkowanie bogatszych warstw społecznych, opodatkowanie „spłaszczone” czy opodatkowanie liniowe i brak wspomagania warstw ubogich może prowadzić, szczególnie w państwach biednych, do zubożenia rynku produktów podstawowych i „prostych” i do wzbogacenia rynku produktów luksusowych, co w gospodarkach słabo rozwiniętych wpływa hamująco na całą gospodarkę gdyż ogranicza jej aktualne możliwości produkcyjne. Wzbogacenie produktami luksusowymi odbywa się przede wszystkim i w pierwszej kolejności przez ich import a dopiero później przez uruchamianie ich produkcji. Unowocześnianie gospodarki powinno następować możliwie szybko ale systematycznie i harmonijnie. Nie powinno być „skokiem z samolotu bez spadochronu”.
Obniżanie podatków bogatszej części społeczeństwa, podatek spłaszczony czy liniowy można ewentualnie stosować w państwach w których nie ma bezrobocia i w których pracobiorcy otrzymują za swą pracę godziwa zapłatę, w których obywatele są w stanie ubezpieczyć się na wypadek różnych zdrowotnych i życiowych zdarzeń. W państwie takim jak nasze w którym nie ma gospodarczej równowagi i pełnej gry rynkowej, w którym jest wielkie bezrobocie, gdzie praca i płace nie są pełnoprawnymi elementami tej gry a płace są mocno okrojone, taki podatek musi powodować jeszcze większe zubożenie najbiedniejszej części społeczeństwa. Błędnym jest oczekiwanie, że zmniejszenie opodatkowania ludzi bogatych spowoduje powstawanie dodatkowych miejsc pracy i zmniejszy bezrobocie. Takie nowe miejsca pracy mogą powstawać na krótki okres czasu, w dłuższym okresie nastąpi zmniejszenie popytu na produkty podstawowe i proste i jeszcze większe wyhamowanie produkcji i usług.

Pewnego rodzaju podatkiem liniowym jest podatek VAT (który ma bezpośredni wpływ na ceny produktów i usług). Sumy podatków od wartości dodanej zawartych w cenach obciążają nabywców, wyprodukowanych w kraju towarów i usług proporcjonalnie do wartości nabywanych przez nich produktów. (Progresja łącznego opodatkowania obywateli podatkiem VAT i podatkiem od dochodów jest mniejsza od progresji podatku od dochodów). I ten podatek warto utrzymywać na możliwie niskim poziomie. Ma on wpływ na konkurencyjność produktów wyprodukowanych w kraju w stosunku do produktów importowanych i na powszechność dostępności produktów Podwyższanie podatku VAT, to zmniejszanie konkurencyjności gospodarki i pogłębianie społecznych niesprawiedliwości.

http://zdizek.blog.onet.pl

Vote up!
0
Vote down!
0

Zdzisław

#92692

styczeń 2003r.

W państwach feudalnych feudałowie przejmowali pracę podwładnych albo bezpośrednio albo poprzez ustanawiane przez siebie podatki. Podatki stanowiły wyłącznie lub prawie wyłącznie formę wyzysku (tylko część ich przeznaczana była na obronność, na drogi itp.) W kapitalizmie wyzysk powoli łagodniał, państwa opodatkowywały coraz bardziej kapitalistów i część kwot uzyskanych z podatków wracała w formie rent, zapomóg do pracowników.
W dzisiejszych państwach demokratycznych podatki razem z innymi instrumentami np. ustaloną najniższą płacą mają między innymi funkcję przeciwstawiania się wyzyskowi poprzez opodatkowanie przede wszystkim osób bardziej zamożnych, które korzystają w większym stopniu z dóbr dostępnych na rynku i pośrednio z pracy innych osób niż osoby mniej zamożne. Dzieje się tak przede wszystkim wtedy gdy ogranicza się w nadmierny sposób konsumpcje tych drugich, gdy niesprawiedliwie wyceniana jest ich praca, co przybiera ostre formy gdy istnieje znaczne bezrobocie. W bardzo wielu przypadkach większa zamożność tylko częściowo wynika z większego nakładu pracy i większych talentów lub zupełnie nie jest z tymi nakładami związana. Dzisiejsza ekonomia jest opanowana przez strumienie towarów i przede wszystkim przez strumienie pieniędzy. Dostęp do tych strumieni i wykorzystywanie finansowych instrumentów umożliwia przejmowanie ludzkiej pracy w sposób wcześniej niespotykany. Osoby bogate w większym stopniu korzystają z pracy innych osób niż osoby korzystające z niewielkich zasiłków. To nadmierne przejmowanie efektów ludzkiej pracy jest dzisiaj formą wyzysku (często bezwiednego i niezamierzonego, ale w wielu przypadkach świadomego), systemową eksploatacją i systemowym okradaniem jednych osób i grup przez drugie. Systemowe mechanizmy zastąpiły wyzysk i okradanie dziejące się dawniej bezpośrednio miedzy pojedynczymi ludźmi. Również z tego względu tak ważnym jest zachowanie ekonomicznej równowagi i nie ograniczanie w sposób nadmierny konsumpcji.
Różne państwa spełniają ochronną funkcję bardziej lub mniej skutecznie. Dopóki społeczeństwa nie dorosną w całości do zachowań etycznych, dopóki egoizm i chciwość nie zostaną przezwyciężone, zupełny brak podatków i innych uregulowań mógłby doprowadzić do coraz większego wyzysku a nawet do powrotu do ustroju niewolniczego. Ale funkcjonowanie dzisiaj takiego państwa trudno sobie wyobrazić. Takie państwo nie mogłoby samo z siebie się rozwijać. Niewykorzystywany potencjał społeczny, potencjał zdolności obywateli musiałby prowadzić do cofania się w rozwoju. Klasa właścicieli mogłaby uczestniczyć w światowym rozwoju jedynie przez zakup nowoczesnych dóbr za granicą.

Portiernia lipiec 2007 r.

Uzupełnienie do notatki: „ O podatkach”.

O wspomaganiu obywateli przez państwo.

Jakże uproszczone są opinie głoszące, że wspomaganie biednych obywateli poprzez regulacje podatkowo-finansowe jest systemowym okradaniem bogatszych, że wspomaganie bezrobotnych poprzez przez system zasiłków jest okradaniem pracujących. Oczywiście wspomagani przez państwo korzystają z pracy podatników (przejmują ich pracę) i są przez nich utrzymywani, ale nie musi to oznaczać i często nie oznacza ani zmniejszania dostępności do dóbr podatników i obniżania ich poziomu konsumpcji ani (pomijając krótki okres czasu) zwiększania ich nakładu pracy. Jeśli ci wspomagani przez państwo kupowaliby dobra, których gospodarka nie mogłaby wytworzyć, albo w ogóle, albo w dostatecznej ilości, czy to z powodu jej zacofania technologicznego czy z powodu braku potencjalnych mocy produkcyjnych i przez to dobra te byłyby mniej dostępne dla pozostałej części społeczeństwa, to w takim przypadku można by się zastanawiać czy koszty te dla tych bogatszych i pracujących obywateli nie są zbyt duże i czy są niesprawiedliwe. Jeśli jednak występuje bezrobocie, a gospodarka nie wykorzystuje swoich potencjalnych możliwości, to takie wspomaganie obywateli pozostających bez pracy i biednych nie powoduje zubożania rynku (co najwyżej chwilowe). W zdecydowanej większości kupują oni za uzyskane finansowe wsparcie, produkty i usługi podstawowe, które gospodarka jest w stanie wytworzyć przy aktualnym potencjale produkcyjnym i usługowym, nie zostanie więc ograniczona dostępność tych produktów pozostałym obywatelom. Takie pomocowe działania nie tylko nie powodują ograniczenia (co najwyżej mogą spowodować tylko chwilowe zmiany dostępności i chwilowe zmiany cen) dla innych obywateli, ale są korzystne dla rynku, dla gospodarki i dla wszystkich obywateli, powodują wzrost konsumpcji, której może sprostać gospodarka, a więc powodują rozszerzenie rynku, wzrost gospodarczy i spadek bezrobocia.
To nie zróżnicowanie podatkowe i nie wspomaganie obywateli, którzy tego potrzebują powoduje niesprawiedliwy podział pracy i niesprawiedliwą dystrybucję dóbr i niesprawiedliwe społeczne relacje. To trudno mierzalne, ale odczuwalne relacje nakładu pracy fizycznej i umysłowej do intensywności korzystania z rynku, do poziomu życia poszczególnych obywateli są miarą sprawiedliwości.

Charakterystycznym dla ustrojowych przemian dokonujących się po upadku komunizmu, w państwach w których był on przez dziesiątki lat budowany, jest to, że im głębiej był on zakorzeniony, im bardziej był ortodoksyjny, im gorliwiej głoszono idee równości i sprawiedliwości społecznej, tym powstający kapitalizm był bardziej drapieżny, bezwzględny, tym tworzone na nowo stosunki społeczne bardziej niesprawiedliwe i tym większy wyzysk i społeczne rozwarstwienie. Odreagowanie na komunizm przyjęło formę skrajnego, bezwzględnego kapitalizmu.
Do rozwarstwienia i wyzysku przyczyniło się bezceremonialne i bezkarne przejmowanie majątku państwowego i społecznego przez tych, którzy mieli do niego dostęp (przeważnie byli to ci, którzy mienili się gorliwymi wyznawcami i obrońcami komunistycznej idei sprawiedliwości społecznej), albo przejmowanie metodami przestępczymi, nierzadko gangsterskimi, ale przyczyniły się też regulacje finansowe, w tym kursy walutowe i polityka podatkowa. Charakterystycznym jest to, że w państwach Europy Zachodniej o rozwiniętych demokracjach i gospodarkach polityka finansowa i podatkowa jest bardziej pro-społeczna, opodatkowani są ludzie bogaci, podatki są progresywne, natomiast w państwach pokomunistycznych polityka ta jest bardziej liberalna, progresja podatkowa jest albo bardzo łagodna, spłaszczona albo stosuje się system podatku liniowego.
Elity polityczne i kreatorzy ekonomicznych przemian byli pod psychologiczną presją, by ich kraje jak najszybciej, na skróty przebyły drogę od komunizmu do kapitalizmu. Chciano przerobić program rozwoju gospodarki kapitałowej, który w innych krajach był realizowany przez stulecia w ciągu kilku lat, przeskakując etapy jej rozwoju. Chciano wprowadzić gospodarkę wielko kapitałową i bezpodatkową, bez rozwiązywania problemu bezrobocia i bez zapewnienia godziwego życia wszystkim obywatelom.
Nie wydaje mi się aby społeczeństwa pokomunistyczne były zdolne tylko do zachowań skrajnych, by nie potrafiły kierować się rozsądkiem, umiarem, by nie potrafiły funkcjonować w stanie równowagi. Najwyższy już czas by polityczni i ekonomiczni decydenci zmienili twardy, neoliberalny kurs gospodarczy w swych krajach, by odeszli od doktryn prostego, dziewiętnastowiecznego, bezwzględnego kapitalizmu. Państwa rozwinięte już dawno odeszły od skrajnych gospodarczych systemów, gospodarki funkcjonują w nich pomiędzy czystym i zbudowanym na prostej doktrynie kapitalizmem a czystym ortodoksyjnym komunizmem. Kapitalizm ucywilizowany zawiera w sobie elementy pro-socjalne, pro-wspólnotowe, jest w nim miejsce na społeczny solidaryzm.

styczeń 2003r.

Przejmowanie pracy zawartej w produktach.

W państwach feudalnych feudałowie przejmowali pracę podwładnych albo bezpośrednio albo poprzez ustanawiane przez siebie podatki. Podatki stanowiły wyłącznie lub prawie wyłącznie formę wyzysku (tylko część ich przeznaczana była na obronność, na drogi itp.) W kapitalizmie wyzysk powoli łagodniał, państwa opodatkowywały coraz bardziej kapitalistów i część kwot uzyskanych z podatków wracała w formie rent, zapomóg do pracowników.
W dzisiejszych państwach demokratycznych podatki razem z innymi instrumentami np. ustaloną najniższą płacą mają między innymi funkcję przeciwstawiania się wyzyskowi poprzez opodatkowanie przede wszystkim osób bardziej zamożnych, które korzystają w większym stopniu z dóbr dostępnych na rynku i pośrednio z pracy innych osób niż osoby mniej zamożne. Dzieje się tak przede wszystkim wtedy gdy ogranicza się w nadmierny sposób konsumpcje tych drugich, gdy niesprawiedliwie wyceniana jest ich praca, co przybiera ostre formy gdy istnieje znaczne bezrobocie. W bardzo wielu przypadkach większa zamożność tylko częściowo wynika z większego nakładu pracy i większych talentów lub zupełnie nie jest z tymi nakładami związana. Dzisiejsza ekonomia jest opanowana przez strumienie towarów i przede wszystkim przez strumienie pieniędzy. Dostęp do tych strumieni i wykorzystywanie finansowych instrumentów umożliwia przejmowanie ludzkiej pracy w sposób wcześniej niespotykany. Osoby bogate w większym stopniu korzystają z pracy innych osób niż osoby korzystające z niewielkich zasiłków. To nadmierne przejmowanie efektów ludzkiej pracy jest dzisiaj formą wyzysku (często bezwiednego i niezamierzonego, ale w wielu przypadkach świadomego), systemową eksploatacją i systemowym okradaniem jednych osób i grup przez drugie. Systemowe mechanizmy zastąpiły wyzysk i okradanie dziejące się dawniej bezpośrednio miedzy pojedynczymi ludźmi. Również z tego względu tak ważnym jest zachowanie ekonomicznej równowagi i nie ograniczanie w sposób nadmierny konsumpcji.
Różne państwa spełniają ochronną funkcję bardziej lub mniej skutecznie. Dopóki społeczeństwa nie dorosną w całości do zachowań etycznych, dopóki egoizm i chciwość nie zostaną przezwyciężone, zupełny brak podatków i innych uregulowań mógłby doprowadzić do coraz większego wyzysku a nawet do powrotu do ustroju niewolniczego. Ale funkcjonowanie dzisiaj takiego państwa trudno sobie wyobrazić. Takie państwo nie mogłoby samo z siebie się rozwijać. Niewykorzystywany potencjał społeczny, potencjał zdolności obywateli musiałby prowadzić do cofania się w rozwoju. Klasa właścicieli mogłaby uczestniczyć w światowym rozwoju jedynie przez zakup nowoczesnych dóbr za granicą.

Portiernia lipiec 2007 r.

Uzupełnienie do notatki: „ O podatkach”.

O wspomaganiu obywateli przez państwo.

Jakże uproszczone są opinie głoszące, że wspomaganie biednych obywateli poprzez regulacje podatkowo-finansowe jest systemowym okradaniem bogatszych, że wspomaganie bezrobotnych poprzez przez system zasiłków jest okradaniem pracujących. Oczywiście wspomagani przez państwo korzystają z pracy podatników (przejmują ich pracę) i są przez nich utrzymywani, ale nie musi to oznaczać i często nie oznacza ani zmniejszania dostępności do dóbr podatników i obniżania ich poziomu konsumpcji ani (pomijając krótki okres czasu) zwiększania ich nakładu pracy. Jeśli ci wspomagani przez państwo kupowaliby dobra, których gospodarka nie mogłaby wytworzyć, albo w ogóle, albo w dostatecznej ilości, czy to z powodu jej zacofania technologicznego czy z powodu braku potencjalnych mocy produkcyjnych i przez to dobra te byłyby mniej dostępne dla pozostałej części społeczeństwa, to w takim przypadku można by się zastanawiać czy koszty te dla tych bogatszych i pracujących obywateli nie są zbyt duże i czy są niesprawiedliwe. Jeśli jednak występuje bezrobocie, a gospodarka nie wykorzystuje swoich potencjalnych możliwości, to takie wspomaganie obywateli pozostających bez pracy i biednych nie powoduje zubożania rynku (co najwyżej chwilowe). W zdecydowanej większości kupują oni za uzyskane finansowe wsparcie, produkty i usługi podstawowe, które gospodarka jest w stanie wytworzyć przy aktualnym potencjale produkcyjnym i usługowym, nie zostanie więc ograniczona dostępność tych produktów pozostałym obywatelom. Takie pomocowe działania nie tylko nie powodują ograniczenia (co najwyżej mogą spowodować tylko chwilowe zmiany dostępności i chwilowe zmiany cen) dla innych obywateli, ale są korzystne dla rynku, dla gospodarki i dla wszystkich obywateli, powodują wzrost konsumpcji, której może sprostać gospodarka, a więc powodują rozszerzenie rynku, wzrost gospodarczy i spadek bezrobocia.
To nie zróżnicowanie podatkowe i nie wspomaganie obywateli, którzy tego potrzebują powoduje niesprawiedliwy podział pracy i niesprawiedliwą dystrybucję dóbr i niesprawiedliwe społeczne relacje. To trudno mierzalne, ale odczuwalne relacje nakładu pracy fizycznej i umysłowej do intensywności korzystania z rynku, do poziomu życia poszczególnych obywateli są miarą sprawiedliwości.

Charakterystycznym dla ustrojowych przemian dokonujących się po upadku komunizmu, w państwach w których był on przez dziesiątki lat budowany, jest to, że im głębiej był on zakorzeniony, im bardziej był ortodoksyjny, im gorliwiej głoszono idee równości i sprawiedliwości społecznej, tym powstający kapitalizm był bardziej drapieżny, bezwzględny, tym tworzone na nowo stosunki społeczne bardziej niesprawiedliwe i tym większy wyzysk i społeczne rozwarstwienie. Odreagowanie na komunizm przyjęło formę skrajnego, bezwzględnego kapitalizmu.
Do rozwarstwienia i wyzysku przyczyniło się bezceremonialne i bezkarne przejmowanie majątku państwowego i społecznego przez tych, którzy mieli do niego dostęp (przeważnie byli to ci, którzy mienili się gorliwymi wyznawcami i obrońcami komunistycznej idei sprawiedliwości społecznej), albo przejmowanie metodami przestępczymi, nierzadko gangsterskimi, ale przyczyniły się też regulacje finansowe, w tym kursy walutowe i polityka podatkowa. Charakterystycznym jest to, że w państwach Europy Zachodniej o rozwiniętych demokracjach i gospodarkach polityka finansowa i podatkowa jest bardziej pro-społeczna, opodatkowani są ludzie bogaci, podatki są progresywne, natomiast w państwach pokomunistycznych polityka ta jest bardziej liberalna, progresja podatkowa jest albo bardzo łagodna, spłaszczona albo stosuje się system podatku liniowego.
Elity polityczne i kreatorzy ekonomicznych przemian byli pod psychologiczną presją, by ich kraje jak najszybciej, na skróty przebyły drogę od komunizmu do kapitalizmu. Chciano przerobić program rozwoju gospodarki kapitałowej, który w innych krajach był realizowany przez stulecia w ciągu kilku lat, przeskakując etapy jej rozwoju. Chciano wprowadzić gospodarkę wielko kapitałową i bezpodatkową, bez rozwiązywania problemu bezrobocia i bez zapewnienia godziwego życia wszystkim obywatelom.
Nie wydaje mi się aby społeczeństwa pokomunistyczne były zdolne tylko do zachowań skrajnych, by nie potrafiły kierować się rozsądkiem, umiarem, by nie potrafiły funkcjonować w stanie równowagi. Najwyższy już czas by polityczni i ekonomiczni decydenci zmienili twardy, neoliberalny kurs gospodarczy w swych krajach, by odeszli od doktryn prostego, dziewiętnastowiecznego, bezwzględnego kapitalizmu. Państwa rozwinięte już dawno odeszły od skrajnych gospodarczych systemów, gospodarki funkcjonują w nich pomiędzy czystym i zbudowanym na prostej doktrynie kapitalizmem a czystym ortodoksyjnym komunizmem. Kapitalizm ucywilizowany zawiera w sobie elementy pro-socjalne, pro-wspólnotowe, jest w nim miejsce na społeczny solidaryzm.

http://zdizek.blog.onet.pl

Vote up!
0
Vote down!
0

Zdzisław

#92694

styczeń 2003.

Nie ma gotowych recept na to w jaki sposób społeczeństwa mają się rozwijać, zależy to od tego w jakim historycznym momencie się znajdują, w jakim stanie są ich gospodarki itd. Doświadczenia różnych krajów, które szczególnie szybko rozwijały się w pewnych okresach, wskazują, że istnieją różne drogi takiego rozwoju. Niektóre z nich rozwijały się dzięki prawie całkowitej wolności w różnych sferach życia, w tym dzięki wolności gospodarowania, wolności inicjatyw, bez ograniczeń stosowanych przez państwo, z jednoczesnymi silnymi rygorami prawnymi dotyczących działalności przestępczej, a zwłaszcza z silną egzekucją prawa, z silną policją i innymi instytucjami pilnującymi porządku. Prawo ingeruje tam możliwie jak najmniej w życie obywateli, jednak gdy ustalone reguły prawa zostaną przekroczone państwo poprzez swoje instytucje ingeruje w sposób bezwzględny. Modelowy państwem tego typu są oczywiście USA. W innych krajach szybki ich rozwój następował przy zachowaniu większej niż gdzie indziej społecznej solidarności, z większym udziałem państwa w życiu publicznym i gospodarczym i bez tak represyjnego systemu prawa i jego egzekucji. W taki sposób rozwijało się większość krajów europejskich. Wynikało to chyba z naturalnej kontynuacji wielkiego europejskiego dorobku cywilizacyjnego, kulturalnego, społecznego, z wielkich tradycji humanizmu. Szczególnie państwa skandynawskie i Kanada są państwami „podatkowymi”, bezpiecznymi socjalnie. Przekłada się to na codzienne życie ich obywateli, na to, że jest tam bezpiecznie, że społeczeństwa są tam kulturalne, uczciwe, solidarne.
Mniej ważne jest to w jaki sposób zaspokajane są potrzeby społeczeństwa, w jaki sposób zapewniana jest konsumpcja i godziwe życie wszystkich obywateli, czy to dzięki stosowaniu odpowiedniej polityki podatkowo- socjalnej, czy dzięki zapewnieniu wszystkim dostępu do rynku pracy i zapewnieniu odpowiednich dochodów z pracy, ważniejsze jest to, by te potrzeby były zaspakajane a także by był wykorzystywany potencjał wszystkich obywateli, by ich potencjalne możliwości były wprzęgnięte w społeczny rozwój.

Portiernia- styczeń 2003.

Czy gospodarka może się rozwijać przy drastycznym ograniczaniu konsumpcji i rynku pracy?

Między konsumpcją a inwestowaniem potrzebna jest równowaga. Dążenie do zmniejszania opodatkowania i do uzyskania wysokiej inwestycyjności z jednej strony i dbałość o koniunkturę i o obywateli z drugiej strony powinny być w równowadze. W państwach jako tako rozwiniętych nie może istnieć konsumpcja (nie licząc zbierania grzybów, borówek i ziółek) bez inwestycji i nie może być inwestycji bez konsumpcji.

Wydaje mi się, że w dzisiejszym konsumpcyjnym świecie, w którym naukowe i technologiczne zdobycze są coraz szybciej wprowadzane do gospodarek, cykle inwestycyjne, okresy pomiędzy inwestowaniem a wytwarzaniem już gotowych produktów konsumpcyjnych powinny być możliwie krótkie. Bieżąca konsumpcja stymuluje profile produkcji, rodzaje i jakość produktów. Prognozy przyszłych potrzeb konsumentów, odłożonej w czasie konsumpcji mogą się rozminąć z uruchamianą wtedy produkcją, a szansa na to, że produkty będą nietrafione, czy przestarzałe jest tym większa im dłuższy okres tego odłożenia.
Paradoksalnie ograniczeniom konsumpcji sprzyjają zarówno zbyt niski kurs rodzimej waluty, przy której następuje nadmierny eksport- ucieczka towarów za granicę, obniża się też jakość tej konsumpcji (Coraz bardziej zapracowani robotnicy, produkują wtedy przeznaczone na eksport dobra, które są dla nich niedostępne), jak i zbyt wysoki jej kurs, przy którym ogranicza się rynek produkcji i rynek pracy.
Obniżanie podatków, ograniczanie konsumpcji i zwiększanie tym sposobem poziomu inwestowania mogą być środkami do ożywienia gospodarki, ale tylko wtedy gdy sfera konsumpcji nie jest ograniczana zbyt mocno i zbyt długo.
Oczywistym jest że musi być zachowany odpowiedni poziom i odpowiednie wyprzedzenie inwestowania (zwłaszcza prac naukowo projektowych) ale też powinien być zachowany odpowiedni poziom konsumpcji i to nie tylko ze względów moralnych, z powodu solidaryzowania się ze wszystkimi obywatelami, ale też dlatego, że przecież celem i motorem gospodarki jest konsumpcja, jest zaspokajanie potrzeb wszystkich członków wspólnoty i dlatego że bez konsumpcji gospodarka nie może istnieć.

Trudno sobie wyobrazić gospodarkę i funkcjonowanie społeczeństwa z samą tylko konsumpcją, bez inwestowania (byłoby to zbieractwo i myślistwo) ale nie można sobie wyobrazić gospodarki bez konsumpcji, z samym tylko inwestowaniem. Bez dokonywania przez ludzi zakupów nie ma gospodarki. To konsumpcja wymusza inwestowanie i gospodarczą działalność. Dla dobrego funkcjonowania społeczeństwa między konsumpcją a inwestowaniem musi istnieć równowaga.

Nie można przecież wyobrazić sobie gospodarki tylko z konsumpcją zewnętrzną (z samym eksportem, bez importu), bez konsumpcji wewnętrznej. Można oczywiście przez pewien czas ograniczać konsumpcję wewnętrzną na rzecz inwestycji, ale nie może to być zbyt drastyczne. Takie długoterminowe i zbyt duże przesunięcia środków przynoszą przeciwny do zamierzonego efekt, zamiast oczekiwanej modernizacji gospodarki spowolniają jej rozwój. Owszem można sobie wyobrazić pewne ograniczanie konsumpcji i lokowanie oszczędności w inwestycje nawet przez dłuższy czas, zwłaszcza wypracowywanej nadwyżki w handlu z zagranica, ale nie można ograniczyć konsumpcji do granic absurdu. Zarówno pozostający bez pracy jak i coraz bardziej zapracowani i coraz bardziej biedni pracownicy, niemogący zaspokoić nawet podstawowych potrzeb mają coraz mniejszą motywację do pracy a nawet do niej niechęć i pracują mniej wydajnie, chyba że stosuje się wobec nich niewolniczy przymus.

Inwestycje nie muszą być finansowane kosztem konsumpcji podstawowej a na pewno nie powinny być prowadzone kosztem konsumpcji niezbędnej do biologicznego przetrwania obywateli. Nie można np. kupować nowoczesnych automatów i innowacyjnych technologii za pieniądze, które potrzebne są na zakup chleba. Oszczędzanie nie może przekształcać się w sknerstwo. Ordynowanie polityki finansowej, która doprowadza do życia społeczeństwa w całości a niektórych jego grup w szczególności poniżej tkwiących w nim aktualnie możliwości jest nie tylko niezwykle dla obywateli uciążliwe ale też nie racjonalne i nie efektywne. Inwestycje bez uruchomienia popytu na nic się zdadzą.
Ograniczanie konsumpcji na rzecz inwestycji może przynieść efekt w postaci rozwoju gospodarczego ilościowego i jakościowego ale wtedy gdy w gospodarce uczestniczą wszyscy obywatele którzy chcą i mogą pracować, gdy zaspokajane są ich potrzeby, przynajmniej te podstawowe, gdy wykorzystywany jest potencjał ludzkiej pracy i ludzkich zdolności. Zachowane powinny być i tu umiar, rozwaga i równowaga.
Nie można w długich okresach czasu ograniczać konsumpcji poniżej społecznych i gospodarczych możliwości i odwrotnie nie można konsumować w kraju zbyt długo powyżej gospodarczej wydolności i wspomagać konsumpcji zaciąganiem zagranicznych kredytów.
Od 1989 roku mamy do czynienia z tym pierwszym przypadkiem. Zbyt drastyczne dyscyplinowanie gospodarki i wymuszanie jej innowacyjności i wysokiej jakości przyniosło odwrotne do założeń konsekwencje. Spowodowało wyhamowanie własnej produkcji, bezrobocie, nie chroniąc przy tym własnego rynku przed produktami marnej jakości. Przeciwnie nastąpił zalew tańszymi i miernej jakości produktami z Chin i innych państw Dalekiego Wschodu. Marnowane były możliwości tkwiące we własnej gospodarce i potencjał tkwiący w obywatelach naszego państwa.

Zabawa w metafory.

Zbyt wysoki poziom wody w stawie hodowlanym stanowi zagrożenie, ryby mogą ze stawu wypłynąć, zbyt niski poziom wody może spowodować, że część ryb się zadusi.
Zbyt słaba waluta, zbyt duża ilość pieniędzy w obiegu może spowodować, ze produkty z rynku wypłyną, zbyt mocna waluta, zbyt mało pieniędzy na rynku może przydusić gospodarkę, część podmiotów gospodarczych z niej wyeliminować a część obywateli z rynku wykluczyć

Błędne koło niemocy.

Jest w naszym kraju tyle rzeczy do zrobienia, tyle inwestycji leży odłogiem, że grzechem jest, by brakowało u nas pracy „Dziurawa” infrastruktura skrzeczy: „Zróbcie coś wreszcie ze mną”. Niestety wolimy krążyć po błędnym kole niemocy. Bezrobotni nie zarabiają, nie kupują, nie ma popytu więc i podaż musi się mocno ograniczać, kurczy się wytwórczość, tłamszona jest gospodarka. Ortodoksyjni wyznawcy liberalnych doktryn gospodarczych nie lubią empirii i pragmatyzmu, zasłaniają oczy i uszy, by nie widzieć i nie słyszeć skrzeczącej rzeczywistości, wolą głosić przez propagandową tubę sukces gospodarczy i przekonywać, że rozwój gospodarczy kraju jest optymalny.

http://www.zdzislawdzialecki.republika.pl/index.html

Vote up!
0
Vote down!
0

Zdzisław

#92696

lipiec 2007 r.

Na początku epoki przemysłowej, gdy rynki nie były jeszcze dostatecznie nasycony produktami przemysłowymi i usługami, napięcia społeczne były najprawdopodobniej powodowane zderzeniem się oczekiwań coraz większych rzesz ludzkich, zwłaszcza ludności wiejskiej na poprawę swojej sytuacji życiowej, (oczekiwań, które były stymulowane szybkim, rewolucyjnym rozwojem nauki, techniki i technologii) a oporem materii, niemożliwością prowadzenia równie szybkiego inwestowania i rozwoju przemysłu ale były tez powodowane w wielkiej części ludzkimi aberracjami, zbytnim chciejstwem właścicieli firm. Ale natura ludzka zmienia się przecież niezwykle powoli. Bezpośrednią, konkretną przyczyną była wielka nierównowaga między ilością przybywających do miast wielkich rzesz ludzi chcących pracować w fabrykach a ograniczoną ilością miejsc pracy co powodowało drastyczne zaniżanie płac.

Wytwórczość przemysłowa była na początku rozwoju epoki przemysłowej w powijakach a robotnicy zatrudnieni w przemyśle stanowili jeszcze niewielki udział w ogólnych populacjach ludności. Produktów wytwarzanych było niewiele, dlatego gdyby robotnicy konsumowali zbyt dużo brakłoby produktów dla kapitalistów i elit społecznych i ekonomicznych. Zarobki robotników nie tylko nie pozwalały im uczestniczyć w konsumpcji przemysłowych produktów ale często też zaspokoić podstawowych potrzeb żywieniowych. Istniał wielki wyzysk. W miarę gospodarczego rozwoju i zwiększeniu podaży, robotnicy zarabiali więcej, więcej konsumowali, bez dużego uszczerbku dla konsumpcji kapitalistów i elit. W następnych fazach rozwoju, w miarę postępujących, coraz liczniejszych inwestycji w tworzenie narodowego produktu zaangażowane były już prawie całe populacje, a w większej konsumpcji produktów przemysłowych, choć w bardzo zróżnicowanym stopniu uczestniczyli już prawie wszyscy obywatele państw. Natura ludzka niewiele się jednak zmieniła, jest naznaczona egoizmem i próżnością. Ciągle bogaci, opływający w dobra materialne chcą coraz większych luksusów i ciągle uczestniczą w zawodach ich gromadzenia, by tym sposobem zbudować swój prestiż.

Dzisiaj wykluczenie części obywateli wspólnoty z gospodarki, z rynku powoduje ograniczanie gospodarki, ubożenie rynku.

W państwach z mało rozwiniętymi gospodarkami bezrobocie i wykluczenie jest marnowaniem potencjału ludzkiej pracy. W państwach o rozwiniętych, wydajnych gospodarkach, w których środki produkcji w coraz większym stopniu zastępują pracę ludzi rozrasta się i usprawnia administracja i rozwijane są różnego rodzaju usługi, w których znajdują zatrudnienie ich obywatele. Gdy jednak i sfera usług zostanie już nasycona część obywateli pozostaje bez pracy. Gdy jednak obywatelom tym państwo zapewnia dochody (zasiłki, renty, dotacje itp.) umożliwiające uczestniczenie w rynku, w konsumpcji, w gospodarce, gdy mogą oni zaspokajać swe potrzeby wtedy popyt wewnętrzny na produkty i usługi nie jest ograniczany i nieograniczana jest gospodarka. Gdyby zostali z niej wykluczeni to zmniejszenie popytu wymusiłoby ograniczenie ogólnokrajowej produkcji i usług i kolejni obywatele zostaliby wykluczeni (pomijając import produktów materialnych). Postępujący proces wykluczenia powodowałby coraz mniejszą ogólnokrajową konsumpcję, a więc i podaż i coraz większe ograniczenia gospodarki i coraz większą redukcję liczby zatrudnionych i korzystających z gospodarki. Oczywiście powodowałoby to humanitarną katastrofę. Wykluczeni obywatele albo zostaliby unicestwieni fizycznie albo utworzyliby funkcjonującą osobno gospodarkę alternatywną, zaczynając wytwórczość od najprostszych, prymitywnych środków.
Tak więc w interesie całego społeczeństwa jest to, by wszyscy jego członkowie korzystali ze wspólnego rynku i gospodarki.

Redukowaniu gospodarki zapobiega się często przez produkowanie artykułów (także usług) luksusowych, specyficznych a nawet mało przydatnych, fanaberyjnych, których nabywcami są najcz ęściej grupy najbogatsze, gdy tymczasem wykluczeni nie mają dostępu do produktów i najprostszych i niezbędnych.
Jeszcze zbyt często nowych technik, technologii przyczyniających się do zwiększania wydajności pracy nie wykorzystuje się do polepszenia warunków pracy dla pracowników. Niestety, paradoksalnie ten technologiczny rozwój idzie często w parze z nadmiernym ograniczaniem miejsc pracy, pogłębianiem rygorów pracy i wyzysku (oczywiście nie chodzi tu o rygory podnoszące jakość produkcji ale o rygory sprowadzające stosunki międzyludzkie w zakładach do musztry).

Oczywiście w gospodarkach rozwiniętych zaciera się rozróżnianie produktów materialnych i niematerialnych. Wszystkie produkty są produktami rynkowymi i podlegają normalnej wymianie handlowej i opodatkowaniu i wszystkie one przyczyniają się do budowania dochodu narodowego i wielkości narodowej konsumpcji.
Oczywiście we wszystkich państwach pieniądze wpuszczane przez ich banki centralne obsługują zarówno pracowników produkujących dobra materialne jak i pracowników sfery tworzących produkty niematerialne. Jednak produkty materialne są ludziom niezbędne do życia i to do możliwości gospodarki do tworzenia całkowitego produktu materialnego państwa i do możliwości importu produktów materialnych należy chyba odnosić zdolność państwa do zaspokajania potrzeb swych obywateli.
Naturalnie im państwo bardziej rozwinięte im więcej w nim zdobyczy naukowych, technologicznych, organizacyjnych im więcej może sprzedać zagranicy tych niematerialnych produktów bezpośrednio lub pośrednio w zawartych produktach materialnych (myśl naukowa, technologiczna itp.) tym w większym stopniu może korzystać z pracy innych społeczeństw (również z pracy imigrantów) i tym więcej importować produktów materialnych i ograniczać własną ich produkcję.
Można sobie wyobrazić, że i w państwie gospodarczo rozwiniętym część obywateli ulega wykluczeniu z gospodarki, że brakuje im nawet podstawowych środków do życia. Dzieje się tak wtedy gdy podział dochodów uzyskanych z eksportu produktów, również tych wysoko cennych i niematerialnych jest wybiórczy i ich omija. Niesprawiedliwa dystrybucja dotyka nawet pracowników sfery produkcyjnej Sprzyja temu chyba nadmierne ograniczanie produkcji materialnej we własnym kraju i odczucie, że pracownicy tej sfery gospodarki są coraz mniej przydatni.

W gospodarkach rozwiniętych nie ma potrzeby ograniczania dostępności do produktów jakiejś części swoich obywateli. Postęp, wzrost wydajności pracy, rozwój technologii, technik produkcji, organizacji pracy i życia publicznego nie powinien przyczyniać się do wykluczenia części obywateli z rynku, ze społeczeństwa, z korzystania z tego postępu. A niestety w niektórych społeczeństwach tak się dzieje.

Udział części społeczeństwa w zdobyczach naukowych i technologicznych, zaspokajanie nowych potrzeb odbiegających od uznawanych aktualnie za powszechne i zaspakajanie ekskluzywnych potrzeb elit nie musi dokonywać się kosztem biednych warstw społecznych i ich ograniczaniem dostępu do rynku. Przeciwnie jak najpełniejsze korzystanie z rynku wszystkich obywateli, wciąganie ich w rynkowa grę stymuluje rozwój.

Najszybciej zauważono problem ograniczania się rynku pracy wskutek wzrostu wydajności gospodarki i zareagowano na niego chyba we Francji. Skrócenie czasu pracy pojedynczych obywateli miało zastąpić tworzenie dziwnych i mało przydatnych usług, zastępujących nadmiernie samodzielność osób i ograniczać ilość osób korzystających z zasiłków. Rzeczywistość okazała się skomplikowana. Niepokoje społeczne i gospodarczy kryzys świadczą, że i Francja uległa wpływom światowych gospodarczych tendencji neoliberalnych.

Struktura spożycia (dostępu do narodowego produktu i majątku) i struktura gospodarki wpływają na siebie zwrotnie. Struktura spożycia zależy oczywiście od struktury dochodów i podatków (płac, zasiłków, podatków). Oczywiście potrzebne są bodźce do indywidualnej aktywności i do osobistego rozwoju obywateli. Potrzebne są gratyfikacje i różne poziomy dostępu do wspólnego, państwowego dobra. Jednak niesprawiedliwa struktura spożycia, dystrybucji dóbr materialnych i usług, zbyt wielkie społeczne nierówności nie tylko są sprzeczne z ideą wspólnoty państwowej i ideą humanizmu ale też powodują dysharmonię rozwoju tej wspólnoty i mogą wyhamowywać jej gospodarczy rozwój.

Największym grzechem naszych liberalnych rządów po 1989 roku było doprowadzenie do sytuacji ogromnego bezrobocia, pauperyzacji i wykluczenia, do niewykorzystania potencjału naszej gospodarki. Przecież gdyby był wykorzystany potencjał gospodarki, potencjał pracy i zdolności wszystkich obywateli, było by możliwe wtedy wytwarzanie zarówno produktów podstawowych przeznaczonych dla wszystkich obywateli jak i produktów luksusowych i fanaberyjnych dla bogatszej części społeczeństwa i to w jeszcze większych ilościach niż obecnie.

Optymalnym rozwojem jest rozwój społecznie i gospodarczo zrównoważony. Wydaje się, że jest to taki rozwój za jakim optują socjaldemokraci. Wolny rynek i gospodarka kapitałowa wyzwalające ludzka przedsiębiorczość i dbałość państwa o wszystkich obywateli, zapewnienie im godnego bytowania i uczestniczenie w konsumpcji, to wymogi humanitarne ale też warunki potrzebne do wyzwalania ludzkiego optymizmu i aktywności i do efektywnego funkcjonowania gospodarki.

http://zdizek.blog.onet.pl

Vote up!
0
Vote down!
0

Zdzisław

#92697

Czy to etyczne, gdy ze wzrostem wydajności gospodarek następuje wielkie zróżnicowanie poziomu życia i wykluczenie części obywateli ?

W gospodarkach wydajnych nie tylko w rolnictwie ale też w przemyśle i w ogólnie pojętej sferze wytwórczości dóbr materialnych jest potrzebnych coraz mniej pracowników. W państwach rozwiniętych osoby zatrudnione w rolnictwie stanowią kilka procent populacji. Również w przemyśle wzrost wydajności pracy powoduje redukcje zatrudnienia, chociaż rozwój nauki, technologii i technik produkcji powoduje z jednej strony wzrost wydajności pracy z drugiej wymyślanie i tworzenie produktów o coraz lepszej jakości i zaspokajających coraz to bardziej wyrafinowane potrzeby ludzi. Ograniczanie kręgu odbiorców produktów gospodarczych, wykluczanie z tego kręgu części społeczeństwa lub ograniczanie w sposób nadmierny dostępu do produktów nie tylko jest niehumanitarne ale zupełnie niepotrzebne a nawet szkodliwe dla gospodarki. Jeśli przy coraz większej wydajności gospodarek występuje społeczne wykluczenie, to świadczy to bardzo źle o naszej ludzkiej moralności. Przecież można rozwijać gospodarkę i objąć pozytywnymi tego skutkami całe społeczeństwo nawet bez potrzeby obniżenia poziomu życia dotychczasowych beneficjentów, za to bez wykluczeń i z podniesieniem poziomu życia najuboższych. Zbyt mało pieniędzy w obiegu i zła ich dystrybucja ogranicza rozszerzanie się sektora usług i rozrywki, ogranicza też rozwój w dziedzinie kultury i sztuki a bez rozwoju kultury i sztuki społeczeństwo staje się społeczeństwem zaściankowym.

Idee liberałów w rodzaju tych głoszonych przez Unię Polityki Realnej, aby pozostawić rynek samemu sobie, w państwach rozwiniętych tracą sens. Mogą prowadzić do wielkich dysproporcji w dystrybucji dóbr, do wielkich niesprawiedliwości i wykluczeń. Chyba że ludzie dorośliby do tego aby bez udziału państwa dzielić się pracą i dystrybuować produkty i usługi w sposób w miarę równomierny lub przynajmniej ograniczający drastyczne dysproporcje, by zaspokajane były potrzeby wszystkich członków państwowej wspólnoty.
Na liberalnej polityce gospodarczej straciły społeczeństwa, grupy społeczne w wielu państwach, jednak w Polsce rozwarstwienie społeczne i wykorzystanie potencjału gospodarczego i społecznego były bardzo wysokie.

Ograniczenia i zagrożenia.

Wykluczeniu zapobiegają zasiłki i pomoc socjalna. Doraźnie z wykluczania z gospodarki, z korzystania z jej efektów osób o małych dochodach mogą zapobiec udzielane im kredyty konsumpcyjne. Jednak gdy wielkości kredytów przekroczą granicę możliwości ich spłacenia może dojść nie tylko do osobistych tragedii kredytobiorców ale w przypadku masowej skali do ograniczania popytu a więc i podaży towarów i usług, do rozregulowania finansów i gospodarki, do gospodarczego spowolnienia, do wzrostu bezrobocia, poszerzania obszarów biedy i do wykluczenia. Dlatego pomoc państwa powinna być w takich przypadkach kierowana przede wszystkim do tych kredytobiorców i do ludzi ze społecznych dołów, których ograniczenia konsumpcyjne najbardziej dotyczą.

Nie we wszystkich okresach i fazach gospodarki obniżanie podatków stymuluje szybszy rozwój gospodarki i przyczynia się do zwiększenia poziomu życia wszystkich obywateli. Jeśli płace nie są ustalane w rynkowej grze i ograniczana jest konsumpcja, jeśli istnieją wielkie dysproporcje w dochodach obywateli i funkcjonuje niesprzyjająca gospodarce struktura dystrybucji produktów to obniżanie podatków może nie przynieść pożądanych rezultatów. Owszem może stymulować rozwój firm produkujących na eksport ale jeśli za tym rozwojem nie pójdzie rozwój produkcji na rynek wewnętrzny to korzyść ogółu obywateli z takiego stymulowania będą niewielkie.
Nadmierne obniżanie podatków i ograniczanie konsumpcji, to środki, które mogą przynieść doraźne skutki ożywienia gospodarczego, natomiast w dłuższej perspektywie mogą przynieś skutki odwrotne do zamierzonych celów. Nadmierne ograniczanie konsumpcji hamuje gospodarczy rozwój. Oczywiście nadmierna konsumpcja, nie adekwatna do możliwości gospodarczych, hamująca inwestycje również hamuje rozwój. Między konsumpcją a inwestowaniem musi być zachowany stan równowagi.
W państwach biednych zapóźnionych, w których jest mnóstwo do zrobienia, by zapóźnienie pomniejszyć, o małej wydajności gospodarki, ważnym jest, by wykorzystana była praca wszystkich obywateli, którzy są w stanie ją świadczyć, by nie było bezrobocia.
W państwach rozwiniętych mniej ważne jest to w jaki sposób zapewnia się udział wszystkich obywateli w konsumpcji dóbr tworzonych przez gospodarkę. Czy to przez wspomaganie bezrobotnych zasiłkami czy to przez likwidację lub minimalizacje bezrobocia, tworząc warunki do powstawania miejsc pracy w usługach i rozrywce? Ważnym jest, by wynagrodzenia wszystkich obywateli były godziwe i by umożliwiały im udział w konsumpcji, dystrybuowanych dóbr.

Te straszne podatki.

W grze rynkowej między cenami produktów materialnych i niematerialnych ustalają się relacje cen. Im większa wydajność w sferze produkcji materialnej, im mniej w tej sferze zatrudnionych osób, tym niższe ceny tych produktów ale jednak w cenach musi być zawarta ta ich część, która umożliwia kupowanie przez pracowników bezpośrednio na rynku również produktów niematerialnych i ta część płacona państwu w postaci podatków, która umożliwia im korzystanie z usług opłacanych przez państwo. To samo dotyczy zresztą wytwórców dóbr niematerialnych.
Oczywistym jest to, ze inwestycje prowadzone przez państwo np. w budowaniu infrastruktury i opłacanie przez państwo pracy takiej jak np. nauczanie w szkołach społecznych, leczenie w szpitalach społecznych wymaga pobierania od podmiotów gospodarczych i obywateli podatków. Mniej ważne jest to jakimi drogami osiąga się uczestniczenie wszystkich obywateli w podziale narodowej konsumpcji i społeczną sprawiedliwość czy przy pomocy zrównoważonego rynku, zwłaszcza rynku pracy czy przy pomocy podatków. Jednak podatki i dystrybucja dochodów przez państwo są skutecznymi narzędziami do osiągania tych celów. Bez podatków trudniej je osiągnąć, łatwiej podział dochodów może wymknąć się spod kontroli.
Ulegając radykalnej liberalnej ideologii gospodarczej uczynilibyśmy nasze życie pod względem zależności międzyludzkich coraz bardziej bezwolne.
Praca obywateli, której koszty nie wpływają bezpośrednio na wysokość cen dóbr, która nie tworzy bezpośrednio wartości dodanej w kolejnych fazach budowania cen produktów, powinna pośrednio być uwzględniana przy ustalanie się wysokość cen produktów, najbezpieczniej można to uzyskać przez stosowanie podatków Jeśli praca obywateli spoza sfery wytwórczości nie miałaby odzwierciedlenia w cenach produktów byliby oni wykluczani z gospodarczej zbiorowości

Oczywiście podatkiem, który zdecydowanie bardziej niweluje niesprawiedliwości, dysproporcje w dochodach obywateli i nadmierne korzystanie części osób z pracy współobywateli jest podatek dochodowy i to podatek progresywny. Proporcjonalny podatek WAT wpływa na powszechność dostępności produktów ii powinien być możliwie niski

W sytuacji braku równowagi gospodarczej domaganie się wprowadzenia podatku liniowego jest nie etyczne.

Jakże często o obniżenie swoich podatków walczą osoby posiadające największe dochody. Cała kampania zmierzająca do wprowadzenia u nas podatku liniowego, to obrona ludzi zamożnych przed utratą możliwości nadmiernego, niesprawiedliwego korzystania z pracy innych osób. Szczególnie nieetyczne jest domaganie się spłaszczenia podatków w sytuacji gdy płace robotników i ludzi najniżej zarabiających są kształtowane na rynku, na którym występuje bezrobocie i płace nie są kształtowane w rynkowej grze, gdy są mocno zaniżane i gdy przejmowanie nieopłaconej pracy zawartej w kupowanych produktach jest szczególnie intensywne.
W sytuacji gdy płace w naszym kraju nie są ustalane w rynkowej grze, gdy są mocno zaniżane, głoszone przez gospodarczych liberałów tezy, że podatki progresywne są niesprawiedliwe, że są okradaniem ludzi bogatych przez biednych są albo obłudne albo wynikają z ich uproszczonego myślenia.
Nieprawdą jest też, że tylko pieniądze pozostawione u ludzi bogatych zaowocują inwestycjami i rozwojem gospodarki. Zamiast ogólnego, dogmatycznego obniżania podatków potrzebne są ulgi inwestycyjne, którymi należy obejmować wszystkich rzeczywistych inwestorów i tych dużych i tych małych.

Nie zrozumiałym jest podwyższanie u nas w kraju przez decydentów podatku VAT i jednocześnie próbowanie zmniejszania podatku dochodowego i łagodzenie jego progresji. Oczywiście VAT jest ważnym źródłem dochodów budżetu państwa i należy zachować ostrożność w jego obniżaniu ale dochody są budowane z różnych podatków i należy traktować je łącznie. Struktura podatków w naszym kraju przy złej polityce monetarnej i nierównowadze na rynku pracy jest według mnie niewłaściwa. Przecież wysokość podatku VAT ma bezpośredni wpływ na kształtowanie się cen produktów i na ich dostępność dla obywateli, na powszechność tej dostępności.

Portiernia lipiec 2007 r.

Pomagajmy sobie wzajemnie.

Nieprawdą jest to, że każde domaganie się bezpośredniej interwencji rządu w życie obywateli, grup społecznych, zawodowych, w zakłady pracy, to nieracjonalny populizm a pomoc państwa to marnowanie państwowych pieniędzy, pieniędzy podatników. W krótkiej perspektywie czasowej pomoc uszczupla państwowy budżet, w dłuższej perspektywie może przynieść dla państwa korzyści. To głoszenie tez, że prawie każda taka pomoc musi być nieefektywna jest populizmem. Oczywiście pomoc państwa musi być racjonalna i rozważna. Gdy pozwala ona na poprawienie sytuacji w zakładach pracy, branżach na poprawienie sytuacji grup ludzkich, na uzdrowienie wycinka naszej państwowej i społecznej rzeczywistości to ma to pozytywny wpływ na dla całego państwa i całego społeczeństwa. Państwo jest silne również siłą małych społeczności. Gdy się w nich dobrze dzieje, to stabilizuje to sytuację w całym państwie. Ograniczanie dostępu do wspólnego państwowego dobra grup obywateli, ich konsumpcji i pochopne ograniczanie produkcji w zakładach może ograniczać rozwój gospodarczy całego państwa. Oczywiście wszystko musi odbywać się w granicach rozsądku. Nie można marnować społecznych pieniędzy na przedsięwzięcia, które źle rokują i nie można żadnych grup uprzywilejowywać.
Jednak w naszym państwie miały miejsce różne formy bardzo niesprawiedliwego, nieracjonalnego dzielenia wspólnego majątku i finansowego wspomagania osób i zbiorowych podmiotów. Żałowano pieniędzy na pomoc przedsiębiorstwom, które rokowały nadzieję na wyjście z kryzysu, w którym się znalazły, często wskutek finansowej polityki państwa osłabiającej konkurencyjność polskich firm lub przejściowej branżowej dekoniunktury, jednocześnie udzielano wsparcia i kredytów dla osób z układów i opłacano gigantycznymi kwotami nieefektywnych tzw. menedżerów.

Portiernia – styczeń 2003

Są różne drogi dochodzenia do współczesnego kapitalizmu.

Najbardziej rozwiniętą jest gospodarka USA oparta na wolności. Również zliberalizowanie gospodarki brytyjskiej pod rządami Tacher przyniosło bardzo dobre efekty. Jednak aby taka liberalna gospodarka była tak efektywna muszą w niej być wykorzystywane w maksymalny sposób potencjały pracy i tworzenia obywateli, a przede wszystkim muszą być zapewnione wszystkim obywatelom dochody zapewniające godne życie.
W nowo kształtującym się społeczeństwie amerykańskim struktura społeczna była kształtowana od początku, nie było ustalonej hierarchiczności, było miejsce na kształtowanie się klasy średniej, każdy mógł znaleźć miejsce dla siebie. W rozwiniętej Wielkiej Brytanii przed wprowadzeniem nowej polityki przez Tacher istniała już klasa wielkich przedsiębiorców i istniała klasa średnia, istniały odpowiednie proporcje między ludźmi biznesu a pozostałą częścią społeczeństwa, a sytuacja gospodarczo- społeczna aż prosiła się o zdyscyplinowanie. Ale nawet w USA i innych krajach uchodzących za liberalne, w różnych okresach istniała różna polityka finansowo- gospodarcza.
W państwach o zapóźnionej gospodarce istnieje bardzo duże zagrożenie, że hierarchiczność ukształtowana przez inne kryteria niż gospodarcze np. hierarchiczność polityczna zostanie zamieniona w nowo wprowadzanych liberalnych warunkach funkcjonowania społeczeństwa i gospodarki rozumianych nie jako tworzenie równych szans dla wszystkich ale jako oddanie procesu przejmowania firm żywiołowi, na oligarchiczność. Zbyt trudne warunki gospodarcze: zbyt mocny pieniądz i wielkie trudności w zdobywaniu kredytów powodujące olbrzymie trudności w zaistnieniu i funkcjonowaniu na rynku osób nieposiadających własnego kapitału i z poza układów, stwarzają olbrzymie dysproporcje możliwości biznesowych i pogłębiają jeszcze niesprawiedliwe rozwarstwienie społeczeństwa, a część społeczeństwa jest prawie zupełnie eliminowana z konsumpcji, co jest nie tylko karygodne moralnie ale tez zubaża konsumpcyjny rynek. Doktryna dyscyplinowania gospodarek i stwarzania trudnych warunków gospodarowania przy jednoczesnym zachowaniu statusu dostępu do stanowisk i kredytów w czasie szeroko prowadzonej prawie totalnej prywatyzacji w państwie biednym, ze zrujnowaną gospodarką doprowadziła nie tylko do wielkiej niesprawiedliwości ale i do koszmaru bezrobocia i biedy wielu osób i rodzin. Na dodatek irytujące są bardzo butne postawy i wypowiedzi niektórych beneficjentów przemian, których dochody są kilkadziesiąt a nawet kilkaset razy większe od przeciętnych, uważających się za ludzi wielce zasłużonych dla budowania tej nowej lepszej rzeczywistości, za niezastąpionych, za lepszych od innych, bez których nie możliwe byłyby przemiany i rozwój, uważających się za dobrodziejów, którym należy się od wszystkich wdzięczność

Portiernia; styczeń 2003

Wydaje mi się, ze światowe tendencje dyscyplinowania gospodarek i wymuszania ich unowocześnienia i podnoszenia jakości produktów i usług z jakimi mieliśmy do czynienia przez ostatnie ćwierćwiecze powoli łagodnieją. Tendencje te były odpowiedzią na potrzeby, między innymi na konkurencyjność gospodarek azjatyckich - w szczególności bardzo zdyscyplinowanej gospodarki japońskiej -i doprowadziły do oczekiwanych rezultatów, jednak obok unowocześnienia gospodarek spowodowały wielkie rozwarstwienie społeczeństw. Społeczeństwa, łącznie ze społeczeństwem japońskim, są już zmęczone takim dyscyplinowaniem i tęsknią coraz mocniej za bardziej demokratyczną rzeczywistością. W społeczeństwach takie jak nasze wielkie rzesze obywateli tęsknią za taką demokratyzacją i prawdziwą liberalizacją (wolnością powszechną a nie wybiórczą) szczególnie mocno.

Nadmierne obniżanie podatków i ograniczanie konsumpcji, to środki, które mogą przynieść doraźne skutki ożywienia gospodarczego, natomiast w dłuższej perspektywie mogą przynieś skutki odwrotne do zamierzonych celów. Nadmierne ograniczanie konsumpcji hamuje gospodarczy rozwój. Oczywiście gospodarczy nadmierna konsumpcja, nie adekwatna do możliwości gospodarczych, hamująca inwestycje również hamuje rozwój. Między konsumpcją a inwestowaniem musi być zachowany stan równowagi

Dlaczego nie po europejsku?

Trudno pojąć dlaczego mogąc obserwować z bliska rozwinięte gospodarki państw europejskich, tym bardziej gdy chcemy stać się częścią europejskiego organizmu, decydenci wzorowali się nie na tych gospodarkach ale wprowadzili u nas kapitalizm takiego typu jaki istniał w niektórych państwach Ameryki Południowej i Łacińskiej. Nawet przy wprowadzaniu konkretnych, szczegółowych rozwiązań dotyczących choćby systemu emerytalnego wzorowano się na rozwiązaniu chilijskim. A przecież europejskie wzory funkcjonowania gospodarek i mechanizmów wprowadzanych przez państwa na rzecz społeczeństw są nie tylko blisko ale są tez one i efektywniejsze i bardziej sprawiedliwe

http://zdizek.blog.onet.pl

Vote up!
0
Vote down!
0

Zdzisław

#92698

Oczywiście nie ma dzisiaj alternatywy dla gospodarki rynkowej, ale mogą do niej być wtrącane: z umiarem państwowe i społeczne interesy, państwowy rozsądek i państwowy racjonalizm.
Nie tylko obciążenia podatkowe hamują jej rozwój, w dużo większym stopniu hamuje ją zachwianie gospodarczej równowagi, zachwianie w każdym kierunku, w tym powodujące nadmierne ograniczenie konsumpcji.
Skoro kapitalizm w polskim wydaniu nie przynosi oczekiwanych rezultatów, przeciwnie, wystąpił regres społecznej pomyślności, społecznego zadowolenia, skoro intensywne szukanie efektywności okazało się mało efektywne, to może jednak obrońcy skrajnego pazernego kapitalizmu zdobyliby się na refleksję, skorygowali, złagodzili swoje skrajne, nieprzejednane dotąd poglądy.
To nie zbyt wysokie koszty pracy wynikające z opodatkowania i składek ubezpieczeniowych i socjalnych są główną przyczyną nieefektywności gospodarki, przyczyną są koszty pracy wynikające ze zbyt silnej złotówki. Skoro nie można zaspokoić podstawowych potrzeb wielkiej rzeszy osób i jednocześnie nie ma pracy dla milionów obywateli, to w polityce ekonomiczno- społecznej musi tkwić błąd, to oznacza, że zorganizowanie się społeczeństwa jest złe. To niewykorzystywanie ludzkich zasobów energii, chęci, umiejętności, to marnowanie tych narodowych dóbr musi prowadzić do załamania się ducha optymizmu i nadziei.
Ograniczanie się w imię lepszej przyszłości nie może przybierać formy skrajnej. Nędza dużej rzeszy obywateli nie może być sposobem na rozwój, nie gwarantuje zresztą tego rozwoju. Oskarżanie sfrustrowanych, cierpiących biedę, odsuniętych poza nawias społecznej wspólnoty ludzi o tęsknoty za komunizmem, dlatego że wyrażają swoje niezadowolenie z dzisiejszej rzeczywistości jest wielkim interpretacyjnym nadużyciem.
Stosowanie jednego ekonomicznego instrumentu w celu uzyskania jakiegoś efektu, w oderwaniu od innych ekonomicznych czynników i zależności jest niewystarczające a nawet niebezpieczne i szkodliwe. Samo np. obniżanie podatków w celu potanienia produkcji, może nie przynieść spodziewanych rezultatów, zmniejsza się wtedy koszty produkcji ale zmniejszając ilość pieniądza na rynku zmniejsza się siłę nabywczą społeczeństwa, zmniejsza się tez możliwości pomocy państwa w sferach nieprodukcyjnych, a nawet eliminuje się potrzebne ale nie produkcyjne segmenty szeroko rozumianej gospodarki , zmniejsza się choćby możliwość korzystania obywateli z opieki zdrowotnej. Obniżenie siły nabywczej części społeczeństwa spowodowane obniżaniem podatków i zasiłków musi być zrekompensowane innymi instrumentami, choćby obniżeniem kursu waluty. Obniżanie podatków może przynieść większe korzystne rezultaty w gospodarkach, w których nie ma bezrobocia lub jest ono niewielkie i w których jest nasycenie produktami i usługami- nasycenie domowych gospodarstw a nie tylko sklepów. Wtedy siła nabywcza społeczeństwa wynika z uposażeń a nie z dotacji i zapomóg. Poza tym obniżanie podatków w społeczeństwach ascetycznych i solidarnych może szybciej przynieść efekty pozytywne, efekty inwestycyjne niż w społeczeństwach rozrzutnych i egoistycznych. Nierzadko zresztą społeczeństwa solidarne /np. skandynawskie/ opodatkowują się same, z własnej woli, ale też z wygody by scedować obowiązek pomocy na państwo, które w ich imieniu udziela jej wszystkim potrzebującym. Również zbyt drastyczne stosowanie wielu instrumentów na raz w celu utrzymywania bardzo trudnej waluty jest zbyt ograniczające gospodarkę.
Ascetyczna, cząstkowa równowaga rynkowa nie uwzględniająca nawet podstawowych potrzeb społeczeństwa, zrównoważenie popytu i podaży nie jest równoznaczna z równowagą gospodarczą- z wykorzystywaniem możliwości gospodarki na aktualnym etapie jej rozwoju do możliwie pełnego zaspokajania potrzeb wszystkich obywateli.
W konkretnie, aktualnie istniejącej gospodarce równowaga miedzy popytem a podażą może funkcjonować na różnych poziomach zaspakajania społecznych potrzeb.

http://zdizek.blog.onet.pl

Vote up!
0
Vote down!
0

Zdzisław

#92699

Wrzesień 2009 r.

To mógł być każdy z nas
Ufny ludzkim wspólnotom
Ugodzony ciosami wykluczenia

Z łopoczącym dumnie sztandarem wolności
depczemy godność matki
i jej niesprawnego dziecka,
Odbieramy rentę i nasyłamy komornika,
by powinności wobec państwa czynił.
Obłudnie,
w imię szczytnych państwowych wartości
odbieramy im prawo do życia.

Po co nam państwo,
które egoizm i arogancję
wyżej od solidarności ceni.
Po co prawo, które swoich obywateli upokarza
i funduje im tragiczne horrory,
które hochsztaplerów promuje,
cwanych darzy estymą
a uczciwych czyni bezbronnymi.

Matka z chorym dzieckiem,
to niewygodny balast.
Trzeba ich unicestwić,
bez skrupułów.
Pryncypia neoliberalnej gospodarki
tego wymagają.

Walcząc z komuną
o innej Polsce marzyliśmy.

Wyznawcy wydumanych zasad
fałszywej efektywności
sprzedajemy sumienia.
Hasła solidarności uleciały w przestworza
wyparte przez zbiorowy egoizm
Ten trzyma się mocno,
przylepiony do ideologicznego podłoża

Dowolność wolność udaje.
Wolność, która ludzi pozbawia godności
nie jest prawdziwą wolnością
To wypacykowana atrapa,
która bezwstydnie z egoizmu cnotę czyni.

Pomagajmy bliźnim namacalnie,
podnosząc honor wspólnoty z upadku,
z bagien wyciągajmy wspólne sumienie

Obyśmy też współczując i darząc empatią
konkretne osoby
dostrzegali mechanizmy,
myślowe labirynty i ideologiczne zapory,
które współobywateli z człowieczeństwa wyzuwają

http://www.zdzislawdzialecki.republika.pl/index.html

Vote up!
0
Vote down!
0

Zdzisław

#92700

Lata utopii i tkwienia w błędnych przekonaniach o najefektywniejszej z możliwych drodze przemian.

Nie zgadzam się z opiniami, które głoszą, że różnego rodzaju kłopoty naszego państwa i naszego społeczeństwa wynikają z nieprzezwyciężonej mentalności z czasu PRL-u naszych obywateli, zwłaszcza ludzi biednych i prostych, że nie potrafią oni korzystać z wolności, że wciąż tylko oczekują opieki ze strony państwa i pomocy zbyt dużej i zbyt bezpośredniej. Wręcz przeciwnie, wydaje mi się że społeczeństwo dojrzało mentalnie do zmian szybciej niż elity. Ujawniło swą aktywność To nie mentalność społeczeństwa ograniczała rozwój. Rozwój ograniczała mentalność neoliberalna i prowadzona polityka gospodarczo społeczna. To elity polityczne i gospodarcze wykoślawiały drogę do demokracji i cywilizowanego kapitalizmu przyjmując mentalność kapitalistów z początkowej fazy kształtowania się tego ustroju.
Fakty i nasza widoczna, dla chcących ją zobaczyć, dla tych, którzy nie odwracają od niej liberalnego wzroku, trwająca latami nędzna rzeczywistość i odczuwana przez wielu obywateli mizeria i bieda znajdują potwierdzenie w zagranicznych badaniach ocenach.
Wielkie obszary polskiej biedy, głodujące dzieci, zapaść służby zdrowia, a także zapóźnienie w innych dziedzinach naszej gospodarki i naszego życia, chociażby w rozpowszechnianiu internetu, to wynik błędnie prowadzonej transformacji gospodarczo-politycznej, na którą złożyły się błędne, zbyt drastycznie rygorystyczne reformy finansowo-gospodarcze na początku transformacji, błędy w prywatyzacji gospodarki i tworzeniu koślawej, dość brudnej gospodarki kapitałowej i trwająca latami kontynuacja tej swoiście rozumianej gospodarki liberalnej i liberalnej moralności.
Istnienie już w wolnej Polsce różnego rodzaju patologii, korupcji, mafii, powiązań świata przestępczego z policją, z wymiarem sprawiedliwości, ze światem polityki, to niewydumane problemy, epatowanie strachem, spiskowe teorie, to niestety była nasza rzeczywistość.
Znamiennym dla całego szesnastoletniego okresu naszej ustrojowo- gospodarczej transformacji było też to, że wielu ludzi władzy, funkcjonariuszy publicznych, którzy sprawowali władzę, zwłaszcza ludzi związanych z dawnym komunistycznym ustrojem, sprawowali ją dla samej władzy, robiło kariery polityczne, biznesowe, zawodowe, traciło ze swojego pola widzenia interes publiczny i potrzeby zwykłych obywateli. Ci ludzie polityki i władzy byli aroganccy, pochylenie się nad problemami zwykłych ludzi, nawet gdy ci ludzie zgłaszali się bezpośrednio do nich o pomoc czy interwencję uważali za stratę swojego karierowiczowskiego czasu. Wypowiadane przez nich górnolotne słowa o dobru państwa, obywateli, o stwarzaniu warunków dla rozwoju gospodarczego i społecznego były tylko głośno brzmiącymi frazesami. Tak naprawdę liczyło się dla nich dobro własne, grupowe, partyjne.
Zaprzepaszczono ogromną szansę na szybkie przebicie się naszego kraju do normalności, zaprzepaszczono wielki społeczny entuzjazm z początku transformacji. Dlatego denerwują wypowiedzi niektórych polityków i publicystów, wyznawców feerycznego, wydumanego „liberalizmu” gospodarczego, którzy imputują osobom, które znalazły się na dole drabiny społecznej tęsknotę za komuną i myślenie w stylu: „Za komuny było może nie tyle lepiej ale równiej”. Ci prześmiewcy myślenia ludzi z dołów społecznych i ludzi wykluczonych nie zauważają, że dla wielu naszych obywateli w wolnej już Polsce całymi latami żyło się nie tylko gorzej niż w komunie ale wręcz tragicznie. Mijające się z prawdą oceny naszych przemian i nieprawdziwe diagnozy trwającego latami gospodarczego i społecznego marazmu, ignorowanie negatywnego wpływu polityki finansowej i prywatyzacyjnej forsowanej przez liberałów na społeczne rozwarstwienie, bezrobocie i wykluczenie części obywateli i propaganda sukcesu wpływają też na nieprawdziwe, zbyt pochlebne oceny dokonywane przez część społeczeństwa dotyczące naszej transformacji.
Dobrze opłacani dziennikarze z liberalnych mediów, także ci młodzi, słodcy chłopcy i dziewczęta z dobrych domów, wychowani w cieplarnianych warunkach, którzy doznali wyłącznie komfortu, nigdy nawet nie otarli się o biedę, nie powąchali traumy niedostatku, którzy nie zaznali nawet najmniejszych przykrości od życia nie są w stanie odczuć tego co czują ludzie ze społecznych dołów odrzuceni przez III RP.

To niesłychane, że przez prawie dwie dekady istnienia III RP nie polepszyła się w sposób widoczny infrastruktura państwa gdy tymczasem istniało ogromne bezrobocie i nie wykorzystywano potencjału pracy i ludzkich zdolności. Nie tylko nie zbudowano nowej „Gdyni”, nie zbudowano nowych ani nie zmodernizowano starych dróg, mocno zredukowano transport kolejowy. W dwudziestoleciu międzywojennym, przy bez porównania mniej sprzyjającym otoczeniu państwo nasze miało chyba większe osiągnięcia niż III RP

Oczywiście wolny rynek, wolność gospodarcza, wolny przepływ kapitału jest najefektywniejszą formą gospodarowania i regulacji, zarówno w skali państwa jak i w skali światowej. Trudno jest zapanować jednostkom czy instytucjom nad ogromną ilością gospodarczych zdarzeń, strumieniami pieniędzy i towarów. Jednak nie oznacza to, że nie można na ten ogromny rynek w pewnych zakresach wpływać i starać się go regulować. Zarówno zbyt wolny rynek (czytaj: anarchiczny, skorumpowany), jak i zbyt regulowany, zdominowany przez państwo jest rynkiem ograniczonym, mało rozwojowym.
Nasi liberałowie, w swym myśleniu znaleźli się na przeciwnym biegunie myślenia komunistycznego. Komuniści odbierali wolność jednostkom, tłamsili ich inicjatywność, poddawali wszystkich obywateli totalnej kontroli, liberałowie traktują wrogo wszystko co społeczne, wspólnotowe, państwowe.
To przykre, że osoby walczące w PRL-u z zaczadzeniem komunistyczną ideologią bujają dziś w obłokach samozadowolenia, poczucia wielkiego sukcesu i błądzą w oparach liberalnej ideologii

Wypaczenia liberalizmu, które objawiają się w liberalizmie ograniczonym, wybiórczym, eliminującym osoby i wspólnoty z liberalnej gry, utożsamiającym się z wyłącznie z komercją i sprowadzającym zasady liberalne do uprzywilejowania w sposób ewidentny osób i grup z układów i ludzi mających wielkie pieniądze spowodowały w niektórych społecznościach i środowiskach mniejszą jego atrakcyjność i pojawienie się w niektórych społeczeństwach takich jak Rosja alternatywy rozwoju w postaci autokratyzmu.

Moje pokolenie ma pecha. Najpierw żyliśmy w narzuconym Polsce totalitarnym i nieefektywnym ustroju komunistycznym i w okresie jego przesilenia i krachu gospodarki nakazowo-rozdzielczej, później z komunizmu przeskoczyliśmy od razu do zainstalowanej sztucznie, nierynkowo, fazy kapitalizmu skrajnego, skrajnie wolnorynkowego z cechami ideologicznej, liberalnej ortodoksji i zarazem chciwego i rozpasanego, skrajnie różnicującego ludzi pod względem apanaży materialnych i godnościowych.

Czy nasza transformacja, to na pewno wielki sukces? Czy jesteśmy tygrysem Europy?

Wielu polityków i ludzi establishmentu gospodarczego, politycznego, publicystów nazywa transformację wielkim sukcesem a nasz kraj, krainą szczęśliwości. A przecież tak naprawdę polityka gospodarcza i społeczna po 1989 roku przyniosła regres i degrengoladę w wielu dziedzinach życia społecznego.

o Przestało istnieć wiele dobrze prosperujących wcześniej zakładów pracy i to zakładów przemysłowych, w których był nowy, nowoczesny park maszynowy, w których stosowano nowoczesne technologie.
o Powstało ogromne, największe od kryzysu z lat 1929 – 1933 bezrobocie i wielkie obszary pauperyzacji, biedy i wykluczenia
o Setki tysięcy obywateli nie z własnej winy stało się bezdomnymi.
o Bez żadnych zahamowań moralnych i ludzkich odruchów współczucia stosowano eksmisje ludzi „do nikąd”
o Przeszukiwanie śmietników stało się dla licznych osób sposobem na fizyczne przetrwanie.
o Zbrutalizowane zostały stosunki pracy
o Nastąpiło największe w Europie społeczne rozwarstwienie
o Przez lata utrzymywany był ujemny bilans w handlu z zagranicą.
o Nastąpiła bardzo niesprawiedliwa prywatyzacja przedsiębiorstw i obiektów. W wielu przypadkach była to prywatyzacja zbójecka.
o Wśród oddanych w ręce zagranicznych koncernów i podmiotów, naszych przedsiębiorstw i banków były również te, które były w stanie funkcjonować z własnym kapitałem.
o Wielu rodaków zostało zmuszonych do szukania pracy zagranicą.
o Zmniejszyła się liczba obywateli Polski, w szczególności zmalała liczba narodzin dzieci. Zmieniła się niekorzystnie struktura społeczeństwa pod względem wieku.
o Nastąpiło pogorszenie bezpieczeństwa obywateli
o Powstały grupy przestępcze i mafie.
o Nastąpiło pogorszenie funkcjonowania służby zdrowia.
o Zmniejszyła się radykalnie liczba przedszkoli i żłobków.
o Nastąpiło pogorszenie się poziomu nauczania.
o Większość obywateli mieszka w starych przedwojennych kamienicach lub w blokach zbudowanych rządów Gierka lub Gomułki lub w latach osiemdziesiątych.
o Spadło tempo powstawania nowych i remontów starych dróg w stosunku do okresu gierkowskiego.
o Pogorszyło się funkcjonowanie komunikacji podmiejskiej (przynajmniej tak się stało w aglomeracji łódzkiej)
o Pogorszyło się funkcjonowanie kolei.
o Wydłużył się czas pracy wielu obywateli, dla wielu pracowników przestały funkcjonować wolne soboty.
o Wzrosła liczba dzieci niedożywionych.
o Zmniejszyła się mocno liczba osób mogących sobie pozwolić na wyjazdy wypoczynkowe i turystyczne.
o Ograniczyła się liczba dzieci wypoczywających na koloniach i obozach.
o Pozostawiono bez nieodzownej pomocy najuboższych obywateli, biedne rodziny, ludzi, którzy pracowali w byłych PGR-ach. W opiniach o ludziach biednych zrównywano nędzę materialną z nędzą moralną. Nierzadko zamiast udzielenia pomocy biednym rodzinom nasze państwo przy pomocy sądów i nadgorliwych urzędników siłą odbierało im dzieci i umieszczało w domach dla sierot.
o Państwo nasze przez wiele lat lekceważyło Polaków żyjących w państwach byłego ZSRR i ignorowało tych z nich, którzy chcieli wrócić do Polski.
o Fatalne funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości. Zmalało zaufanie społeczne do sądów i prokuratur. Bardzo długie okresy czekania na rozprawy. Wielu podejrzanych czeka na te rozprawy siedząc długie miesiące a nawet lata w areszcie.
o Przez lata ciągnęły się procesy sądowe w sprawach morderstw politycznych popełnionych w PRL-u
o Całymi latami przeciągano sprawy, zakładane przez rodziny lub organizacje, o formalne, prawne uniewinnienie przez sądy, w imieniu polskiego państwa, ludzi walczących z okupantami. Zamiast uczczenia bohaterów, wspaniałych ludzi, oskarżanych i katowanych przez komunistyczny reżim zafundowano ich rodzinom, przyjaciołom traumę bezduszności
o Lekceważono Sybiraków, uczestników Powstania Warszawskiego, żołnierzy AK.
o Nastąpiło zaostrzenie reakcji władz na społeczne protesty, znaleziono sposób na ich rozpraszanie, wydrwienie i neutralizacje w odbiorze medialnym i społecznym. Ludzi którzy odważyli się na protesty i wyrażenie swojego niezadowolenia z istniejącej rzeczywistości nazywano krzykaczami i warchołami.
o Jesteśmy w Europie na szarym końcu w skomputeryzowaniu i dostępności obywateli do internetu
o Zapomniano o ludziach starszych, często nazywając ich urągliwie ludźmi o mentalności niewolników ukształtowanej przez komunę. Zapomniano o bohaterach walki o niepodległość i suwerenność naszego państwa.
o Źle funkcjonuje system ubezpieczeń społecznych. Nie sprawdzają się jak dotąd fundusze emerytalne
o Brak dostatecznego postępu w zabezpieczeniu przed powodziami obszarów nadrzecznych
o Przyjęto z państw europejskich i rozmieszczono w różnych miejscach kraju duże ilości odpadów, w tym groźne roztwory i substancje, które po skorodowaniu pojemników mogą w przyszłości skazić duże obszary
o Brakowało przeciwdziałania niszczeniu zabytków.
o Wygenerowano ogromny dług w stosunku do zagranicy. Pomimo tego długu nasza gospodarka ślimaczyła się, dokonano niewiele konkretnych inwestycji
o Itd.

Dla niektórych osób potwierdzeniem sukcesu są np. komputery, nowoczesne telewizory i sprzęt gospodarstwa domowego stojące na sklepowych półkach. A przecież są one dostępne nawet w najbiedniejszych krajach. A w krajach najbardziej rozwiniętych siedemdziesiąt lat temu tez prano w pralnicach wirnikowych podobnych do naszej „Frani” Udział w światowym, cywilizacyjnym rozwoju na pewno u nas nastąpił ale czy jest on satysfakcjonujący?
Nawet kilkuprocentowy wzrost gospodarczy, który mamy obecnie nie zrekompensuje szybko wieloletnich zaniedbań. Kilkuprocentowy wzrost niewielkiego produktu krajowego trwający nawet przez kilka lat jest mało znaczący. Potrzebny jest rozwój długo okresowy, potrzebny jest rozwój taki jaki jest w Chinach czy Indiach. (Kilka procent od niewiele to odrobinka)

Neoliberalna ideolo-rutyna rozlała się po łące ekonomi.
Stagnacja myśli.
Cięcie kosztów nie szło w parze z dbałością o koniunkturę.
W zakalcu polityki, elity krzyczą o sukcesie.
Kije w mrowisko wkładane przez niepokornych nie wywołują
fermentu.
Propaganda sukcesu działa skutecznie.
Stracone wczoraj i dzisiaj.
Potrzebny zaczyn refleksji, by ciasto zaczęło wreszcie rosnąc.
Może jeszcze niestracona przyszłość

Siła propagandy sukcesu.

Neoliberałowie spod znaku dawnego Kongresu Liberalno Demokratycznego i dzisiejszej Platformy Obywatelskiej, którzy najmocniej optowali za rozwojem naszej gospodarki wg liberalnych doktryn i którzy są odpowiedzialni za politykę, która prowadziła do znacznego niewykorzystanie potencjału naszego kraju do rozwoju a w pewnych okresach nawet do gospodarczej stagnacji, którzy przyczynili się do pauperyzacji i bezrobocia milionów obywateli i mają na sumieniach nieszczęścia i tragedie wielu rodaków, mają dziś paradoksalnie poparcie większości Polaków i są postrzegani jako prorocy „nowego”, lepszego świata, jako zdroworozsądkowi, pragmatyczni twórcy nowej jakości gospodarowania i życia obywateli w naszym kraju.

http://zdizek.blog.onet.pl

Vote up!
0
Vote down!
0

Zdzisław

#92703