Zdieś nie Rassieja

Obrazek użytkownika wilre

<em><strong>Biała gorączka czyli jak piją na Syberii</strong></em>Jacek Hugo-BaderUdomowili tę śmierć jak psa albo renifera.ZOBACZ TAKŻEMój anioł jest kobietą (11-04-09, 22:00)Rosja: Rośnie popularność samogonu (18-02-09, 09:14)Szamanka od pijaków (04-01-09, 11:00)Rosja z wirusem HIV (02-12-08, 17:18)Maską w stronę wiatru (08-07-08, 01:00)Psy Moskwy (13-05-08, 01:00)Głos pyta pasterza, jakie ma życzenie.Chce skrzynkę wódki i dostaje. Potem drugą i jeszcze jedną, bo takie ma trzecie życzenie.- To ty pewnie jesteś złota rybka - bełkocze pasterz.- Nie, człowieku. Ja jestem Biała Gorączka.Opowiadanie tego kawału to takie draństwo, taka sama podłość jak kawały o piecach, Żydach i komorach gazowych.Ale opowiadają go Ewenkowie i pękają przy tym ze śmiechu.Bo to o nich. A wóda to ich cyklon B.Tylko działa wolniej.A teraz uważaj. W tym tekście 47 razy pada słowo "umrzeć", "zabić", "śmierć".10 razy słowo "karabin", 17 razy słowo "wódka" i tylko jeden raz słowo "miłość", do tego nieszczęśliwa. Jak ci nie pasuje, nie czytaj.List do BogaSzamanka na oczach wszystkich zmienia się w stuletnią staruchę. Zarzuca garb na plecy, nogi wykrzywiają się w pałąki, a słowa skrzypią jak wieko trumny. Przykazuje, żeby Lena spisała wszystko, czego potrzebuje od duchów.Zaczyna więc tak: "Szanowny Sowoki. W pierwszych słowach mego listu zwracam się do Ciebie z uprzejmą prośbą, żeby te Ruski oddali nasze ziemie...".Szamanka czyta i zrywa boki ze śmiechu. Tak można zacząć petycję do gubernatora, a nie list do Boga. Trzeba czysto po ludzku, jak do brata.- Ale ja nie umiem - mówi Lena - całe życie pisałam tylko do urzędników. Zawsze było "żądamy", "domagamy się", "nasze ziemie", "my, naród Ewenków". Więc ja dyktuję, a szamanka pisze po ludzku. W pierwszej kolejności, żeby oddali ziemię, potem, żeby naród przestał pić i pojawił się cel. Żeby młodzi kończyli szkoły i żeby mój Dima wyszedł na wolność i też nie pił więcej, a z nim mój Jura i Swietka, Masza, Tinka, Borka, Tania, Maksim, Dańka...Dużo tego było. Dwie kartki zapisane drobno po obu stronach.Potem szamanka mówi, że Lena ma wyśpiewać to wszystko w swoim języku, bo starucha, co w nią wchodzi podczas obrzędów, nie rozumie po rusku, a tylko ona może przekazać duchom prośby ludu. - To zaśpiewałam na całą tajgę - mówi Lena. - A z nami był mój naród. Pasterze i myśliwi.Przerażeni słuchają chrapliwego wycia Leny. "Belekeldu! Belekeldu! Ratuj nas, dobry Sowoki, bo giniemy!". I ciarki drą ich pazurami po plecach, i strach bierze jak wtedy, kiedy niedźwiedzia spotkają w tajdze albo samego diabła.BRYGADALena Kolesowa to mały człowiek z małą, ale bardzo szorstką, chropowatą dłonią, w przyciemnionych okularach i z rokokową blond ondulacją. Urodziła się 50 lat temu w tajdze, wychowała w namiocie, więc nigdy nie jest jej zimno. Całą zimę chodzi w jesiennej kurtce i untach, długich butach z futra renifera. Problemy z kolanami wzięły się pewnie z niezwykłej w jej narodzie nadwagi. Ewenkowie są bardzo szczupli, żylaści i niscy. Ciemna skóra i włosy, oczy kasztanowe, cera tłusta. W obliczach coś tragicznego. Szczególnie mężczyźni ponuro patrzą spode łba. Na płaskich twarzach bez zarostu srożą się wydatne fałdy nadoczodołowe ze zmarszczonymi od urodzenia brwiami. Przywitasz którego ciepłym słowem, na sto procent nawet nie odburknie w twoją stronę.Źródło: Gazeta Wyborcza 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 następne »

Brak głosów

Komentarze

pzdr

Vote up!
0
Vote down!
0

antysalon

#26687