GŁOS o BOJKOCIE TVN

Obrazek użytkownika wilre
Blog

23 lipca 2008 - 130
Oczyszczająca moc absencji

Wielokrotnie próbowałem przekonywać, że nie warto występować w mediach, które jednoznacznie dają się rozpoznać jako media nieuczciwe i wrogie. Także na forum portalu Ojczyzna wszcząłem kiedyś wymianę zdań na ten temat, ale dyskusja szybko wygasła, bo praktycznie nie było żadnego głosu próbującego uzasadnić tezę przeciwną.
Dlatego dziwiłem się, że PiS tak długo dojrzewał do decyzji bojkotu stacji TVN i TVN24 - teraz się cieszę z jej podjęcia i z zainteresowaniem obserwuję rozwój sytuacji.

Jednak moje zdziwienie wciąż trwa, bo wewnątrz ugrupowania PiS wyraźnie ujawnia się opozycja wobec tego postanowienia, która dała znać o sobie już w momencie podejmowania decyzji, a widać ją także w niektórych zachowaniach "rozmiękczających" wymowę bojkotu. Mam tu na myśli kilka, mało jeszcze znaczących zdarzeń, które mogły jednak zostać wychwycone przez tych, którzy też doceniają absencję w mediach koncernu ITI.
Jeden rodzaj zdarzeń, to te, które obrazuje zachowanie posła Pawła Kowala na korytarzu sejmowym, gdy "uchylił" się od wypowiedzi dla dziennikarza TVN. Zrobił to w taki sposób, by możliwie wyraźnie przekazać swoją negatywną opinię o decyzji własnej partii, którą już wcześniej wyraził wstrzymaniem się od głosu, jak odnotowały media na podstawie przecieków z posiedzenia komitetu politycznego PiS. Poseł Kowal zdawał się mówić do natarczywego dziennikarza TVN: Bardzo żałuję, że nie mogę szerzej się wypowiedzieć, ale tak mi nakazały władze partii. Dzisiaj muszę milczeć, choć chciałbym, także z wami, publicznie rozmawiać. Z niecierpliwością czekam na czas, gdy moi koledzy uznają, że ten zakaz jest niemądry i wycofają się z niefortunnej akcji.
A drugi rodzaj zdarzeń, to już wypowiedzenie takiego poglądu otwartym tekstem, tak jak zrobił to marszałek Zbigniew Putra, mówiąc, że dzisiaj bojkot jest uzasadniony i słuszny, ale ma nadzieję, że nie potrwa długo.

Jestem przekonany, że taka forma protestu jest bardzo uzasadniona i mam nadzieję, że potrwa bardzo długo, może nawet sprowadzi TVN do wymiaru, na który jej właściciele, twórcy i uczestnicy rzeczywiście zasługują.

Kiedy młody człowiek przedstawiony jako rzecznik ITI oznajmiał formułę reakcji koncernu ITI na decyzję PiS, wypowiedział frazę, że "widocznie politycy PiS nie wiedzą, czym są media i jaka jest ich rola". Nie ma żadnej wątpliwości, że dysponenci koncernu wiedzą doskonale o istocie i roli mediów. Myślę również, że także politycy (wszyscy) o tym wiedzą, tylko że niektórzy z nich tak głęboko weszli w środek medialnego tumultu, że zatracili zdolność do oceny bilansu strat i korzyści wynikających z własnego udziału w tworzeniu medialnej codzienności.
Są już dostępne liczne praktyczne obserwacje, które wskazują na oczyszczającą moc absencji w tych mediach, których nie należy wspomagać swoją obecnością.

Jarosław Kaczyński od dawna to rozumie i znakomicie realizuje. Występuje w mediach raczej oszczędnie i nie bierze w ogóle udziału w jałowym przekomarzaniu się polityków, zwłaszcza tych ulubieńców medialnych, którzy są selektywnie dobierani, aby dzień za dniem wypełniali spektakl dla mas. Stacje TVN od dawna J.Kaczyński bojkotuje i absolutnie niczego na tym nie traci. Wręcz odwrotnie, irytuje demonstrowaną konsekwencją TVN-owskie gwiazdy, a Monikę Olejnik doprowadza do takiej pasji, że trudno jej o tym mówić przez zaciśnięte zęby.
Tadeusz Cymański jest jednym z ulubieńców mediów, ale pożytek z tego jest dla PiS raczej wątpliwy, jeśli nie liczyć jego osobistej satysfakcji, którą pewnie miałby każdy, kto lubi słuchać samego siebie. Jednak także w tym przypadku najważniejsze wystąpienie, mocno dostrzeżone i wciąż przypominane, polegało na demonstracyjnym opuszczeniu studia w proteście przeciw zachowaniu J.Palikota. Ten drobny i jakże bliski bojkotowi gest, rzeczywiście pokazał swoją moc i przyniósł dobre skutki - medialna nieobecność Palikota jest już, niestety, częściowo przełamywana, ale partnerów chętnych do rozmowy będzie mu zawsze trudno znaleźć.

Wreszcie mamy te wszystkie objawy, które już teraz widzimy, dosłownie po kilku dniach bojkotu. Zaczęło się od bardzo licznych komentarzy, ostrzeżeń o nieskuteczności bojkotu i "dobrych rad" tych wszystkich, którzy z zasady pałają nieskrywaną nienawiścią do polityków i elektoratu PIS. "Strzał we własną stopę", "polityczne samobójstwo", "niedojrzałość do demokracji" etc, takie określenia dominowały w zmasowanej akcji "miłości", by uratować PIS i wskazać drogę wyjścia z tej niesłychanej pułapki, w którą na własne życzenie wpadli. I znów przebił wszystkich Rzecznik Praw Obywatelskich, który postanowił wystąpić z wnioskiem o zbadanie, czy czasem bojkot stacji TVN przez PIS nie narusza "konstytucyjnych praw obywateli do informacji". Sądzę, że należałoby raczej zbadać konsekwencje ośmieszania konstytucyjnego organu, jakim jest urząd RPO; w tej kolejnej gafie dr Janusza Kochanowskiego widać bardziej jakąś dziwną złość i chęć odwrócenia decyzji PIS.

Najbardziej wartościowych obserwacji dostarcza zachowanie samego obiektu bojkotu, zwłaszcza telewizji TVN24, dla której obecność przedstawicieli PIS w codziennych spektaklach politycznych była od dawna czynnikiem potężnie zwiększającym oglądalność. Jakież to ważne dla tych wszystkich telefonicznych fanów "Szkła kontaktowego", by codziennie obejrzeć tę porcję chłosty, którą otrzymuje wybrany skazaniec z PIS, ze strony dwóch, lub trzech przeciwników ośmielanych rytmicznym waleniem w bęben przez prowadzącego dziennikarza. A tu nagle to wszystko ma się skończyć?

Decydenci TVN znają media i wiedzą, że tutaj nie ma żartów, tu w grę wchodzi oglądalność i związana z tym kasa. Dlatego po wstępnym oświadczeniu ITI, w którym tak wyraźnie zaznaczył się pojednawczy ton zaproszenia polityków PIS do wchodzenia w "zawsze otwarte drzwi" do telewizyjnego studia, widać kontynuację tych zabiegów wprost na szklanym ekranie.
Jeszcze chyba nigdy, od czasu powstania PIS, nie oglądałem takiej porcji politycznego obiektywizmu w stacji TVN24, jak w tych ostatnich kilku dniach. Ten obiektywizm przecież nie polega na faworyzowaniu PIS, ale na niespotykanym dotąd osłabieniu jednostronności i złośliwości dotychczasowej krytyki.

W oczywisty sposób widać, że TVN24 próbuje wykorzystać teraz każdą dostępną okazję, by pokazać kogoś z PIS i osłabić sygnał o świadomej absencji głównego ugrupowania opozycyjnego. Dzisiaj można było zobaczyć bardzo szczególne zjawisko, potwierdzające te pozytywne skutki bojkotu.

Oto dziennikarz TVN24 nagle przerywa bieżący program, by pokazać coś niezwykle ważnego z sejmu - okazuje się, że tym ważnym wydarzeniem jest sejmowe wystąpienie posła T.Cymańskiego, w którym nie zauważyłem niczego tak szczególnego, by zasługiwało na kwalifikację "breaking news". Ale chwilę później sytuacja się powtarza, znów przerwanie programu, by przekazać coś z parlamentu i...pojawia się posłanka A.Sobecka, która też niczego szczególnie ważnego nie mówi. Jest to ewidentne wypełnienie instrukcji decydentów TVN: "Pokazujcie wszystko, co można pokazać, by politycy PIS byli obecni w programach. W debatach studyjnych będziemy musieli ich zastąpić tymi pozaparlamentarnymi resztówkami, związanymi dawniej z PIS, ale na długo nam to nie wystarczy. Trzeba więc obłaskawiać PIS, by wzmocnić tych, którzy uznają bojkot za niemądry".
Mieliśmy wreszcie dramatyczny dzień 23 lipca - dzień tzw. awantury z komisją regulaminową. Jestem przekonany, że bez bojkotu, przy normalnej, jak dawniej, obecności reprezentantów PIS w TVN, przedstawiony obraz awantury byłby znacznie bardziej niekorzystny dla PIS, niż to, co tym razem zaprezentowały telewizje TVN.

O takim obrocie spraw zaświadczyły nawet głosy poirytowanych słuchaczek telefonujących do Szkła Kontaktowego, które zasypały G.Miecugowa pretensjami, dlaczego krytyka i napiętnowanie winnych awantury nie skupia się wyłącznie na politykach PIS. I rzeczywiście, cóż miał na przykład zrobić dziennikarz, który musi rozmawiać z B.Komorowskim o tak drażliwej sprawie, przy nieobecności oponenta z PIS - by nie pogłębiać niewiarygodności, musiał włączyć kilka wątpliwości i kilka niewygodnych pytań. Tak więc, paradoksalnie, póki co bojkot nie uczynił polityków PIS nieobecnymi, nie wyrzucił poza nawias ich argumentów, a już na pewno ustawił ich natychmiast w bardziej uczciwej sytuacji.
Powinniśmy gremialnie apelować do polityków PIS, by trwali w bojkocie, by nie pozwolili osłabiać jego wymowy indywidualnymi wyskokami, by nie dali się zwieść ułudą obłaskawiających zabiegów. Rozpoczęła się wielka gra, może jedna z najważniejszych gier, bo skutki mogą być wielostronne i dalekosiężne. Spróbuję uzasadnić to głębiej w jednym z kolejnych zapisków, by tego dzisiejszego nie wydłużać ponad miarę.

**** Prof. Rafał Broda , Instytut Fizyki Jądrowej, Kraków

http://ojczyzna.pl/blogi/index.htm

Brak głosów