Mitów ciąg dalszy
Około wydarzeń „Sierpnia ‘80” nasunął mi się jeszcze jeden tekst na temat „Solidarności” i tego, co z nią związane. Otóż okazuje się, że mit „WWW” (Wielkiego Wałęsy Wyzwoliciela – trzy „W”, bo jedno „W” już było – Jerzy W. Bush, a nasz prezydent Wałęsa jest przecież super-hiper, więc musi mieć trzy „W”; jak komunistyczne „Trzy razy >>tak<<!”) to nie jedyny mit związany z ruchem związkowym. W poniedziałkowym numerze „Rzeczpospolitej” ukazał się artykuł p. Waldemara Kuczyńskiego o micie „Solidarności” jako ruchowi zgody i jedności.
Ludzie, jak to ludzie, mitów potrzebują. Potrzebują wielkich mitów, które podnoszą ich samoocenę, pozwalają w coś wierzyć, a człowiek, jako stworzenie rozumne, ma potrzebę wiary w coś wielkiego. Jedni wierzą w katolickiego Boga, inni w Allacha, a jeszcze inni… w mity narodowo-społeczne (oczywiście są to wierzenia niewykluczające się). O ile gro z nich to bardzo wartościowe mity, godne jak największego propagowania ich, o tyle znaczna część z nich to mity z drugim dnem, nie zawsze chlubnym. Tak też, jak czytamy w artykule, jest i z mitem solidarności. Autor artykułu jako współuczestniczący w wydarzeniach sierpniowych opisuje atmosferę tamtych dni w związku. I, jak już pisałem, nie była ona ani pełna zgody, ani jedności. Przeciwnie, główne emocje i reakcje ludzi były pełne konfliktów i rywalizacji. Mało tego! Jak pisze publicysta, „Solidarność” tamtych dni miała dwa oblicza z jednej strony wielka praktyka demokracji, z drugiej żmijostwo. Trzeba przyznać – mocne słowa. Autor wspomina, że ruch był kłębowiskiem rywalizacji, konfliktów, walk wewnętrznych w najróżniejszych układach, ambicji, karierowiczostwa, prywaty, nieufności, ciosów poniżej pasa. Moja reakcja na te słowa była dwojaka. Z jednej strony: przecież to oczywiste, w każdym większym zbiorowisku ludzkim musi dochodzić do takich utarczek, a ja i tak nie wierzyłem w ten mit „boskiej >>Solidarności<<”. Z drugiej zaś zaskoczenie: jak to?! Nigdy o czymś takim nie słyszałem, nikt nic nie mówił. Brak zaskoczenia pozostał, zaskoczenie rozwiał sam publicysta pisząc, że nikt nic o tym nie pisze, bo większość uległa tej mitologii z, jak dodaje, krzywdą dla nas żyjących dziś. Sądzę, że dobrą rzeczą byłoby rozpowszechnienie tego, jaka jest prawda o ideale ruchu, który przyczynił się do naszej wolności, aby wszyscy wiedzieli, że to, co z zewnątrz jest tak ładnie opakowane przez salonowych polityków i ludzi mediów, w rzeczywistości nie było tak idealne. Należy obalić mitologie w miejsce prawdy. Kończąc zachęcam do lektury artykułu p. Waldemara Kuczyńskiego i jeszcze raz posłużę się słowami autora na pohybel naiwnym: od nas należy się o niej [ówczesnej „Solidarności” – P.S.] prawda, bo prawda wyzwala, a mit zniewala.
http://kosciol-tradycja-polityka.blogspot.com/2010/09/mitow-ciag-dalszy.html
http://szaton.salon24.pl/
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1628 odsłon
Komentarze
Jest jeszcze wile do
2 Września, 2010 - 05:34
Jest jeszcze wile do zrobienia, w tym temacie ja sam jestem przykladem. Kilka lat temu klocilem sie z moim ojcem na temat walesy, ale w koncu przejrzalem na oczy, cieszy mnie to bardzo ale po rozmowach z mlodymi opadaja mi rece media zrobily swoje i to boli nie wiem jak to naprawic . Pozdrawiam.
CIERPLIWOSC I KONSEKWENCJA..
2 Września, 2010 - 09:22
Nie jest tak zle..mysle ze glowny nasz problem lezy w umiejetnosciach "otwierania oczu" naszej zmanipulowanej i oklamanej gawiedzi..Przykladow jest tak duzo, ze nie trzeba sie zbytnio intelektualnie wysilac aby te oczy otworzyc!! Po prostu problem polega na tym, iz tych "otwierajacych" oczy jest malo!! "ZNIWO WIELKIE LECZ ZNIWIARZY MALO!"
W sierpniu 1980 mialem 25 lat i jak wiekszosc moich rowiesnikow z wypiekami na tawrzy oraz wielka nadzieja na lepsza przyszlosc latalem po Gdansku z ulotkami, bibula "Bratniaka", "Robotniak" i innych wytworow KORu i nie tylko przekonany o absolutnej slusznosci i slepej wierze w Walese, Kuronia, Geremka, Michnika and tutti frutti. Caly tzw.Stan Wojenny to ekscytowanie sie owczesnymi "bojownikami o wolnosc" takich jak ci POwyzej..I tak to bylo az do 1992! Moja zona widzac moje podekscytowanie z kobieca intuicja mowila:"obys sie nie rozczarowal tymi twoimi idolami"..I przyszedl czas otwarcia oczu, i niestety bardzo gorzkie rozczarowanie ...wscieklosc ze taki bylem naiwny, ze tak sie dalem nabic w butelka tym chazarobolszewikom ktorzy wtedy tak samo jak Tusk z Komorowskim dzis, przywdziali skore baranka! Od 1993 nie czytam GW, TVN, Polsat i inne bolszewickie szczekaczki omijam jak zaraze! Psychicznie jestem w takim stanie , iz moglbym smialo isc na barykady przeciw bolszewii!! Czlowiek oklamany, oszukany jest bardzo niebezpieczny..sa momenty iz boje sie sam siebie!! Wiem, ze nie jestem wyjatkiem...ze z mojego pokolenia takich jak ja JEST tysiace!! To przykre...ale obecni mlodzi wyksztalceni z wielkich miast wczesniej lub pozniej beda mieli podobne odczucia jak ja od 1993!! Owszem, znajdzie sie sposrod nich wielu ktorzy na tej slepej wierze sie dorobi, zrobi kariery tak jak wielu moich kolegow ktorzy skur..wili sie z bolszewia za ochlap bycia dyrektorem technicznym stoczni i za inne wieksze lub mniejsze synekury..Inni wejda w jawna i swiadoma kolaboracje z BOLSZEWIA przykrywajac swoje zaprzanstwo i skundlenie POGLADAMI i innymi bzdetami za ktorymi na prawde kryje sie czysty zysk i partykularny interes! Dlatego waznym jest, aby nie unikac ani sie nie zniechecac i otwierac oczy tej zmanipulowanej, oszukanej mlodej naszej latorosli..
Ps: ktos mi tutaj moze zarzucic iz mi sie w zyciu nie udalo i takie tam...nic z tych rzeczy..w swoim zawodzie osiagnalem kres(jestem kapitanem statkow), status ekonomiczny calkiem przyzwoity, rodzinnie mozna by rzec szczesliwy..Jedyne moje nieszczescie to swidomosc co te bydlaki zrobili z mojej ojczyzny!!