Świąteczny wysyp kandydatów niezależnych

Obrazek użytkownika StefanDetko
Blog

Idą Święta, święci różnych konfesji rozdają prezenty, więc i kanonizowany nie tak dawno, przez mającą biblijne korzenie gazetę, św. Judasz Od Polityki rozwiązał worek z prezentami, i z wdzięczności za dopływ argentum do kasy promującego go wydawnictwa, ukazał Polakom swój wybór kandydatów na prezydenta Najjaśniejszej Rzeczypospolitej.

Wiadomym jest, że znaleźć się w worku tak znaczącego świętego nie może byle kto, więc wybór doń dokonany został zapewne według nieubłaganych i najostrzejszych kryteriów, wśród których prym wiedzie niezależność.

Tak więc, za sprawdzone i przez czynniki niebiańskie udowodnione uznać możemy, że objawiony nam właśnie przystojny Kandydat lewicy jest bezspornie niezależny od funduszy zarządzanych niegdyś przez niejakiego Petera Vogla, a jego kontakty – jako ministra obrony - z Walerym Topałowem, emerytem GRU, piszący raport o likwidacji WSI wyssali z brudnego palca.

Podobną, certyfikowaną niezależnością cieszyć się może były Tenor, który karierę swą śpiewaczą szlifować był raczył aż w dalekiej Genewie lat siedemdziesiątych i to pod kierownictwem nie byle jakiego dyrygenta, bo - pracującego w instytucji znajdującej się pod ścisłą kontrolą sowiecką - późniejszego szefa UOP, śpiewając arie z partytury numer ewidencyjny 9606.

Nie jestem teologiem, więc nie wiem, czy święci znają się na historii, ale tak poważny orędownik jak św. Judasz - a zwłaszcza już, że przy narodzie polskim funkcję swą pełni dopiero od niedawna - poznać powinien, że słynący z gościnności dawni Polacy oprowadzali chętnie, zadających się z obcymi mocarstwami przywódców, po Rynku Starego Miasta w Warszawie.

Ceterum censeo Conventum esse delendum.

Brak głosów