Cuda, cuda się wyprawiają w tej naszej Najwisielczej.
A to jakiś pułkownik Tobiasz, parę dni przed tym, jak miał "sypnąć" przed sądem, jak to z Komorowskim i rzekomą jego łapówką za kopię raportu o WSI było - umiera sobie zaskakująco na imprezie (równie dobrze ja mógłbym zejść dzisiaj na zaawansowanego czerniaka).
A to wypłynie nagranie tegoż pułkownika Tobiasza z Aleksandrem L., znanym nam...