Wywiad z prof. Krasnodębskim "Choroba zdziecinnienia"

Obrazek użytkownika Ursa Minor
Artykuł

W polskiej dyskusji o polityce zagranicznej mamy do czynienia z dwoma radykalnie różnymi opowieściami o polskiej pozycji w świecie. Pierwsza to ta serwowana przez Donalda Tuska i ministra Sikorskiego o skokowym wzroście polskiej pozycji w świecie, końcu kompromitacji, wielkim uznaniu, jakie do nich dociera. Druga to to, co mówi pani Anna Fotyga i inni z tej strony – o upadku prawdziwego znaczenia Polski, o pozorowaniu naszego znaczenia. Jaka jest prawda?

Warto jeszcze dodać, że ta pierwsza opowieść pojawia się także w głosach takich osób jak Edward Lucas w „The Economist" czy w prasie niemieckiej. Chociaż często jest to odbiciem polskich przyjaźni autorów, a nie wynikiem oceny.

Ale jednak – chwalą nas.

Tak, ale warto podkreślić, że ci, którzy nas chwalą, robią to ze swojej własnej perspektywy. Z ich punktu widzenia w Polsce wydarzył się jakiś czas temu dziwny dramat, który już nie może się powtórzyć. Zresztą nie tylko w latach 2005 – 2007, bo to zaczęło się wcześniej, w roku 2004, kiedy Leszek Miller zdecydował się poprzeć, samodzielną decyzją, Amerykanów. Wtedy w Berlinie spotkałem się z panem Jaromirem Sokołowskim, dzisiaj ministrem w Kancelarii Prezydenta. Opowiadał mi, jak nagle przed nim i wszystkimi polskimi dyplomatami zamknęły się wszystkie drzwi. Co ciekawe, także minister Radosław Sikorski, który był wówczas w American Enterprise Institute w Waszyngtonie i był łaskaw zapraszać mnie na różne ciekawe wydarzenia, w tym też na kolacje. On także podzielał wówczas opinię, że musimy się o naszą niezależność w polityce zagranicznej dobijać. Miałem poczucie, że wszyscy mieli wtedy ten sam cel.

Czytaj w tygodniku "Uważam Rze" oraz na uwazamrze.pl

http://www.rp.pl/artykul/659590_Rozmowa_z_profesorem_Zdzislawem_Krasnodebskim_.html

Brak głosów