Wyrok na „Zaporę”

Obrazek użytkownika Ursa Minor
Artykuł

Trzeba było rozkopać całe podwórko Jana Grączewskiego w Krężnicy Jarej, żeby po 46 latach, w sierpniu 1993 roku, wydobyć partyzancki arsenał.

Kapitan Stanisław Łukasik „Ryś”, jego zastępca Władysław Misztal „Bór” oraz porucznik Stanisław Misztal „Skała” i Marian Sobczyk „Gołąb” na rozkaz majora Henryka Dekutowskiego „Zapory” – dowódcy oddziałów WiN na Lubelszczyźnie, ukryli u Grączewskiego broń oddziału „Rysia”. Było lato 1947…

Zakopali go trzy metry od studni w wysmołowanej drewnianej skrzyni, z której po prawie pół wieku nie zostało prawie nic, ale pistolety, karabiny i amunicja (częściowo zdatna do użytku) przetrwały w ziemi, bo żaden z partyzantów nie zdradził kryjówki. „Gołąb” brał udział w zakopywaniu i odkopywaniu broni, którą przekazano do muzeum.

Jego dowódca, kpt. Stanisław Łukasik „Ryś”, został zamordowany katyńskim strzałem w potylicę, w ubeckiej katowni na Rakowieckiej w Warszawie 7 marca 1949 roku razem z mjr. Hieronimem Dekutowskim „Zaporą” i jego pięcioma podkomendnymi.

Oprócz komunistycznych zbrodniarzy nikt nie wiedział, gdzie zostali pochowani. Po 63 latach znaleziono grób „Rysia”. Kapitan Łukasik jest jednym z trzech pierwszych bohaterów podziemia, którego szczątki zostały zidentyfikowane wśród 117 ekshumowanych w 2012 roku z Łączki na Powązkach Wojskowych.
Od „Zapory” i „Uskoka”

Historia zbrodni na „Zaporze” i jego podkomendnych miała zostać ukryta. Ale prawda zawsze wyjdzie na jaw, niekiedy tylko trzeba bardzo długo czekać. Jest o tym przekonany ppor. Wacław Szacoń „Czarny”, łącznik w oddziałach „Zapory” i „Uskoka”, przyjaciel ostatniego poległego w walce żołnierza wyklętego Józefa Franczaka „Lalusia”. Byli umówieni na kolejne spotkanie we Wszystkich Świętych w 1963 roku, dziesięć dni wcześniej bezpieka jednak dopadła Franczaka.

Wacław Szacoń wierzy, że po „Rysiu” i por. Tadeuszu Pelaku ps. „Junak’’ odnaleziony zostanie ”Zapora„, któremu w 1945 roku robił zdjęcia ”w lesie„ w Lubelskiem, gdzie legendarny cichociemny, po walce z Niemcami w czasie wojny, przeciwstawiał się komunistycznemu zniewoleniu i terrorowi, dowodząc oddziałami Zrzeszenia ”WiN„. Miał pod sobą około dwustu, dwustu pięćdziesięciu ludzi dobrze uzbrojonych i wyszkolonych, zdyscyplinowanych, którzy ”trzęśli„ połową województwa.

Po kolejnej komunistycznej ”amnestii„ z lutego 1947 roku część ludzi ”Zapory„ ujawniła się, a on postanowił wyjechać na Zachód. W ostatnim rozkazie dowództwo nad oddziałami przekazał kpt. Zdzisławowi Brońskiemu ”Uskokowi„, do którego prywatnie napisał: ”Ja dziś wyjeżdżam na angielską stronę – jestem umówiony z chłopakami co do kontaktów, jak będę po tamtej stronie. Stary –najważniejsze, nie daj się nikomu wykiwać i bujać, jak tam wyjadę, załatwię nasze sprawy pierwszorzędnie – kontakt będziemy mieć i tak. Czołem – Hieronim„.

”Zapora„ i jego żołnierze nie zdołali wyjechać, bo ich przerzut okazał się ubecką prowokacją.(...)

http://naszdziennik.pl/mysl/26045,wyrok-na-zapore.html

Brak głosów