Strzelecka 8, Warszawa - była ubecka katownia, w której zatrzymał się czas
Schodzimy do zwykłej piwnicy, a znajdujemy się w kazamatach NKWD z lat 40-tych. Tam nic nie zostało zmienione, żaden napis nie został zamalowany, zatarty czy skuty. Do dzisiaj na drzwiach komórek piwnicznych są numery cel - mówi Jacek Pawłowicz, historyk IPN, który odwiedził wraz z gimnazjalistami byłą ubecka katownię na warszawskiej Pradze.
Stefczyk.info: Młodzież gimnazjalna w byłej ubeckiej katowni to ciekawa lekcja historii, która będzie miała swój ciąg dalszy. Na czym ten projekt Instytutu Pamięci Narodowej polega?
Jacek Pawłowicz: Wizyta w piwnicach kamienicy przy Strzeleckiej 8 to była tylko część warsztatów warszawskiego oddziału instytutu zatytułowanych "Cienie ze Strzeleckiej". Była tam młodzież, która także wzięła udział w VI Rajdzie im. rotmistrza Pileckiego. To nasza wspólna inicjatywa z Publicznym Gimnazjum nr 31 im. Witolda Pileckiego w Warszawie.
Jakie zadania do wykonania mieli uczniowie?
Prowadziliśmy tam przede wszystkim działania informacyjne. Opowiadaliśmy dzieciom o tym, jak wyglądała sytuacja na zajętej przez Sowietów Pradze, o tych szczególnych miejscach pamięci. Jedno z tych miejsc chcieliśmy im pokazać. Na Strzeleckiej dzieci musiały najpierw przejść po pomieszczeniach piwnicznych, w których mieścił się areszt NKWD i UB. Musiały odnaleźć inskrypcje, które zachowały się na ceglanych ścianach tych piwnic i opisać je. Młodzi ludzie dostali od nas wcześniej spisane relacje osób, które tam były uwięzione. Chodziło o to, aby te relacje odczytać i uwiecznić to za pomocą telefonów czy aparatów. Na koniec pod drzewem, które stoi na dziedzińcu kamienicy, zapalono znicze. A sfotografowane hasła ze ścian posłużą do wykonania plakatów, które maja upamiętnić katorgę osób ze Strzeleckiej 8.
Te pomieszczenia sprawiają upiorne wrażenie. Jak odebrali je uczniowie?
Z tego, co widziałem, z zachowania i komentarzy uczniów - można było odnieść wrażenie, że to było dla nich porażające. Ci młodzi ludzie po raz pierwszy znaleźli się w takiej sytuacji. Niby wchodzą do zwykłej praskiej piwnicy, a znajdują się w miejscu, gdzie mordowano polskich patriotów. Ogromne wrażenie zrobiło na nich to, co tam odnaleźli, wydrapane na murach nazwiska, daty, kalendarze, inskrypcje jak: "Królowo Korony Polskiej módl się za nami" czy "Śmierć wybawieniem". Musieli się zastanowić nad tym, w jakim miejscu się znajdują, ale skłoniło ich to także do własnych poszukiwań. Z latarkami badali te piwniczne mury i udało im się odnaleźć nawet jeden napis, który wcześniej nie został udokumentowany i skatalogowany.
Czy będzie dalszy ciąg tych warsztatów?
Tak, wraz z gimnazjum nr 31 zamierzamy tę inicjatywę kontynuować. Właśnie w formie warsztatów, które pozwolą poznać te rejony historyczne Pragi dotąd mniej znane. Te, które przez lata próbowano ukryć, a która jest związana z martyrologią i mieszkańców Pragi i mieszkańców Warszawy i całego Narodu Polskiego.
Ta część Warszawy, Praga, jest naszpikowana takimi miejscami kaźni UB i NKWD, dlaczego IPN zaprowadził uczniów właśnie na Strzelecką 8? Co jest wyjątkowego w tym miejscu?
Te kazamaty na Strzeleckiej są wyjątkowe ze względu na ogromna liczbę zachowanych inskrypcji. W tym miejscu należą się ogromne podziękowania dla dewelopera, który jest właścicielem tej kamienicy, że ten stan się nie pogarsza, a IPN ma do tych piwnic dostęp. Kiedy się tam wchodzi można poczuć historię z lat 1944-1947, jakby czas zatrzymał się w miejscu. Schodzimy do zwykłej piwnicy, a znajdujemy się w kazamatach NKWD z lat 40-tych. Tam nic nie zostało zmienione, żaden napis nie został zamalowany, zatarty czy skuty. Do dzisiaj na drzwiach komórek piwnicznych są numery cel. Cela numer 1, cela numer 2 i tak chyba do osiemnastu… Do dzisiaj są wizjery, takie, jak były wówczas. Czas stanął w miejscu. Właśnie ze względu na to to miejsce jest tak szczególne. W innych obiektach na Pradze tak dużo pamiątek się nie zachowało.
Jak to możliwe, że to wszystko tak doskonale się zachowało, przecież mieszkańcy tego domu przez lata używali tych piwnic tak, jak zazwyczaj się piwnic używa? Składowali tam stare meble, trzymali przetwory, ziemniaki, często śmieci…
Sami jesteśmy tym zaskoczeni, zwłaszcza, że tych piwnic używali funkcjonariusze UB, którzy po 1948 roku po prostu w tym domu mieszkali. Widocznie czuli się tak pewnie, że te napisy im nie przeszkadzały. Z drugiej strony nikt ich miał nie oglądać, tam nie mieli wchodzić ani prokuratorzy IPN, ani historycy, którzy opowiadają tą naszą trudną historię okresu komunistycznego. A może przewrotnie, właśnie dlatego, że po 48 roku zamieniono te pomieszczenia na zwykłe piwnice i powstawiano tam piwniczne regały, to napisy na ścianach się zachowały.
http://www.stefczyk.info/publicystyka/opinie/strzelecka-8,-warszawa-byla-ubecka-katownia,-w-ktorej-zatrzymal-sie-czas,8645940067
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 563 odsłony