Ród (Artur M. Nicpoń)

Obrazek użytkownika Wuj Mściwój
Notka

http://nicek.info/2012/03/14/rod/

"Zawsze miałem wielki kłopot ze zrozumieniem tej kretyńskiej „mody”, która nakazywała powojennym pokoleniom odcinać się od rodziny i zaczynać wszystko od zera. Na własną rękę. Samemu, bez pomocy bliskich.
(...)
Normalni ludzie, jak pochodzą z silnej rodziny, w której ludzie się wzajemnie kochają, wzajemnie o siebie troszczą i osłaniają, to w ogóle na takie nowomodne, z gruntu lewackie durnoty, są uodpornieni. Wzrastają w środowisku, które uczy ich tego, że człowiek nie żyje sam dla siebie, że na rodzinę składają się nie tylko jej obecni członkowie, ale i wszyscy przodkowie i wszyscy przyszli następcy. Że człowiek jest odpowiedzialny przed przodkami za to, co od nich otrzymał i jest odpowiedzialny przed następcami za to, co im przekaże. Jeśli rodzina tak właśnie myśli i tak właśnie postępuje, to zrozumiałym jest, że musi rosnąć. Majątek rodziny jest kapitalizowany z pokolenia na pokolenie, siła i znaczenie rodziny wzrasta, a co za tym idzie, wzrasta siła i znaczenie indywidualności, które tę rodzinę budują.
(...)
Jeśli nie znamy (niechby z opowieści) swojego pradziadka, to jego część w nas nie żyje. Nie składa się na nas i na nasz charakter. To znowu oznacza, że od tej strony, w której mamy puste miejsce w duszy, jesteśmy słabi. Nasza konstrukcja jest w tym miejscu chybotliwa i podatna na działania zewnętrzne. Człowiek, który wzrasta w dużej rodzinie, rodzinie wielopokoleniowej, jest od urodzenia człowiekiem kompletnym. Rodzina tego człowieka konstytuuje. Malec nasiąka twardością dziadka, miłością babci, zawziętością ojca, religijnością matki. Wzorce wszelkich możliwych zachowań są dla takiego małego człowieka gotowe i są powielane. Rosnąc w takiej rodzinie, w poczuciu ciągłości pokoleń i związanego z tym obowiązku, człowiek od razu nabywa umiejętności w postępowaniu z własnością. Jaka by nie była. Jest nie tylko beneficjentem, ale i współtwórcą wzrostu rodziny. Przejęcie schedy i obowiązek dołożenia do niej bilansu własnego życia, po to by przekazać to wszystko dalej, jest dla takiego człowieka czymś tak naturalnym, jak oddychanie.
Ktoś taki dla lewactwa jest po prostu nie do ruszenia.
(...)
Nasza jedyna szansa na podmiotowość, to Naród. Kompletne jednostki, składające się na silne rodziny, które tworzą silną wspólnotę. Świadomą swoich interesów grupowych, świadomą swojej historii, tego skąd idzie i dokąd zmierza.

Naród, który nie tylko jest osłoną i pancerzem, ale i żelazną pięścią zdolną zgnieść swoich wrogów."

Brak głosów