Rąbali nas jak kury na klocu...

Obrazek użytkownika Ursa Minor
Artykuł

Historii mojej prababci i jej podobnych nie znajdziemy w szkolnych podręcznikach do historii, nie usłyszymy w radio, w rocznicę owych wydarzeń nie obejrzymy w telewizji filmu dokumentalnego, a niektórzy nigdy jej nie poznają... Historii, o której powinno się krzyczeć, aby wszyscy usłyszeli o ludobójstwie dokonanym przez ukraińskich nacjonalistów z organizacji UPA i OUN, o mordach, których okrucieństwem nawet gestapowcy mogliby być przerażeni. Ci, którzy wówczas mordowali niewinną polską ludność cywilną, uznawani są obecnie na Ukrainie za bohaterów narodowych i często w miejscach dawnych zbrodni stawia się im pomniki...

Sławentyn – ukraińska wioska w powiecie podhajeckim, w województwie tarnopolskim. Piękne, zielone, wyżynne tereny z pasącymi się krowami i mroczny, gęsty las otaczają całą wioskę.

Moja 20-letnia wtedy prababcia Anna Holchauzer z domu Buczek z mężem, rodzicami, rodzeństwem i dwójką małych dzieci, 3-letnią Janinką i 5-letnim Bolkiem, mieszka w jednym z bogatszych gospodarstw w Sławentynie. W domu niczego jej nie brakuje.

„W domu było i mięso, i słonina w beczułeczce, i mąka, bo przecież mój mąż był młynarzem. A na strychu mieliśmy pełno pierzyn, bo przecież i gęsi, i kaczki były – opowiada prababcia. – Pamiętam, że jakoś jak się rozpoczęła wojna, mój mąż mówi do ojca: »Tato, pojedziemy i weźmiemy mąki, bo nie wiadomo, czy młyny nie będą zamknięte, bo przecież wojna«. I pojechali. Przywieźli pełny wóz mąki. Nawet nie zdjęli jej potem z wozu... Zrobiłam kolację, a mama poszła do sklepu. Na stole już poukładane było, mąż mój przyjechał i mówię tak do niego: »Mąkę później poznosimy, zjemy kolację wpierw«. Ale tak coś długo mamy nie widzę. Wyleciałam, bo jej tak długo nie ma, a z mamą byłam mocno związana. Pobiegłam aż do studni i patrzę – idzie! I mówię: »Mamo, gdzie byłaś tak długo?«. A ona: »Ty wiesz co, coś niedobrego będzie, bo Ukraińcy stoją tak w kupkach... Zawsze się kłaniali, witali, a teraz nic, tylko stoją i patrzą, i to z widłami i ze szpadlami. Co oni w nocy będą kopać?«”.

W 1929 r. na kongresie w Wiedniu została utworzona Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów (OUN), której głównym celem była walka o niepodległą Ukrainę. W tym samym roku działacze OUN zadecydowali o usunięciu wszystkich Polaków z terenów, które uznali za ukraińskie. Celem OUN było „wygnanie Lachów za San”, a jej działacze ściśle współpracowali z Niemcami (Abwehra). Na ziemiach Ukrainy zachodniej powstawały tajne oddziały wojskowe, które z radością witały wkraczających Niemców. Bojówki OUN aktywnie pomagały Niemcom, organizując napady na polskie instytucje, organizacje i obywateli. Członkowie OUN postępowali według swoistego dekalogu, który nakazywał m.in. popełniać choćby największe przestępstwo, jeśli tego wymaga dobro sprawy, oraz bezwzględnie i z nienawiścią traktować wrogów narodu. A Polacy zostali uznani za głównego wroga niepodległej Ukrainy[1]…

„– A tu za chwilę, jak już siedliśmy do tej kolacji – kontynuuje prababcia – u takiego jednego kolonisty, co tam niżej koło kościoła mieszkał, słyszymy krzyki: »Wy Ukraińcy! Chamy!«. I już się pali dom u nich. Potem znowu było słychać krzyki: »Uciekajcie, Polacy! Biją nas Ukraińcy! Uciekajcie!«. To my szybko uciekliśmy do pałacu, bo my kupili taką czynszówkę. I na dole, w kuchni, tam wszyscy siedzieliśmy. Cegły tam mieliśmy i takie koryto do pojenia koni. To nasze było wszystko. Ukraińcom tato pozwalał, by konia poili, cegłę wzięli; za snopy dawaliśmy, bo tyle pola mieliśmy, a nie było komu robić – opowiada prababcia. – A tu naraz ten pałac Ukraińcy okrążyli i zaczęli strzelać. A ja tulę moje dzieciątko, córeczkę, na ręku. A mąż mój z Bolkiem uciekł przez okno do takiego mostu okrągłego, cementowego. Tam, do środka, włożył Bolka. Rosła tam pokrzywa i Bolek ukrył się w niej. A mąż mój, postrzelony, nie zdążył się tam doczołgać. Ukraińcy przyświecili i zobaczyli go. Wyciągnęli i zabili. A Bolek cichuteńko siedział w tych pokrzywach i patrzył... (...)

http://ioh.pl/artykuly/pokaz/rbali-nas-jak-kury-na-klocu,1127/

Brak głosów

Komentarze

Straszna historia , bo inna być nie mogła. Co więcej wspaniale opisana przez kolejne następne po nich pokolenie.
Noszę się z zamiarem opisaniu historii mojej rodziny zwłaszcza tej części dotyczącej relacji polsko-ukraińskich ,,
Moi pradziadowie pochodzą spod Lwowa ,,,
Też tam juz byłem , stąd potrzeba zapisania tego com usłyszał bądź widział , i co dotyczyło zamierzchłej historii związanej tamtymi okropnymi czasami.

pozdrawiam

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
Andruch z Opola
http://andruch.blogspot.com

Vote up!
0
Vote down!
0

-----------------------------------------
Andruch z Opola
]]>http://andruch.blogspot.com]]>

#413198

"A to dzieciątko trzyma mnie za rękę, a takie ono pobite. Oczy wybite, tak jej oczy wypływały – prababci łamie się głos. – Moja córeczka..."

Nigdy, ale to nigdy, nie wybaczę...
Nigdy Ukrainiec nie będzie mi "bratem"

Vote up!
0
Vote down!
0
#413204