O zdarzeniach, które nie miały prawa się wydarzyć (seaman)

Obrazek użytkownika Wuj Mściwój
Notka

http://seaman.salon24.pl/396748,o-zdarzeniach-ktore-nie-mialy-prawa-sie-wydarzyc

"Nie ma takiej możliwości; taka sytuacja jest niemożliwa; dyżurny nie miał prawa puścić pociągu – te frazy powtarza ekspert do spraw bezpieczeństwa ruchu kolejowego w rozmowie z dziennikarzem. A jednak niemożliwe stało się możliwym. Po raz kolejny.

Podobnie jak w powiedzeniu, że cmentarze pełne są ludzi niezastąpionych, tak czas rządów Donalda Tuska pełen jest zdarzeń, które nie miały prawa się zdarzyć. Od samego początku pierwszej kadencji mamy do czynienia z niekończącym się ciągiem niemożliwości, które spełniają się ku równie nieskończonemu zdumieniu opinii publicznej. Ten kontrast jest tym wyraźniejszy, że miały to być rządy profesjonalistów o gołębich sercach – rządy miłości, zaufania i ukojenia skołatanych rzekomo nerwów narodu po niedokończonych kadencjach PiS i śp. Lecha Kaczyńskiego.

Tymczasem mamy sytuację dokładnie odwrotną, rządy Jarosława Kaczyńskiego coraz bardziej jawią się jako okres wręcz przyjazny w dziejach III RP w porównaniu z horrorem, jaki zafundowała nam Platforma Obywatelska. Zwyczajne samobójstwo Barbary Blidy zbladło wobec serii tajemniczych samobójstw za rządu Tuska. Aresztowanie sprzedajnego chirurga to pestka wobec zatrzymania generała służb specjalnych z powodu korupcji, a prywatnie założyciela partii rządzącej.

Można takich przykładów wymieniać dziesiątki. Czy ktoś mógłby się w roku 2007 spodziewać, że najbliższy współpracownik premiera Tuska, dygnitarz partyjny i parlamentarny, będzie się potajemnie spotykał na cmentarzu ze skorumpowanym biznesmenem w celu napisania ustawy pod jego biznes? (...)"

Brak głosów