O niejasnych powiązaniach przy organizacji przetargów na kolei

Obrazek użytkownika Ursa Minor
Inne

(...)Przykład pana Frąka jest potwierdzeniem teorii, że osoby czy też podmioty, które wygrywają przetargi, muszą wcześniej płacić haracz za to, że mogą wygrywać. Wydaje mi się, że trzeba patrzeć na to w szerszym kontekście, bo to nie dotyczy tylko Frąka. Gdyby była wola oczyszczenia tego, co się dzieje na kolei, to zostałoby to zrobione. W moim przekonaniu w PLK może dochodzić też do pewnego konfliktu interesów – starego „układu”, osób, które do tej pory organizowały przetargi, gdzie karty do niedawna rozdawał pan Dziwisz, z ludźmi, którzy ich zastąpili, a którzy chcą się dorwać do tych pieniędzy. To pojedynek kast i to mogło się też odbić w przypadku Frąka. Stawka jest duża, bo żeby wykorzystać środki unijne przeznaczone na kolej, trzeba przynajmniej zacząć inwestycję do końca przyszłego roku. Dlatego tych dużych przetargów jeszcze będzie przez około rok z małym hakiem całkiem dużo. Poza tym warto byłoby przejrzeć przetargi na kolei z ostatnich trzech-czterech lat – myślę, że byłoby tam wiele rzeczy godnych uwagi i dużo pracy dla organów ścigania.(...)

http://www.stefczyk.info/publicystyka/opinie/sprawa-fraka-to-wierzcholek-gory-lodowej

Brak głosów