Mister Twitter
Marcin Bosacki przejął funkcję rzecznika Ministerstwa Spraw Zagranicznych w 2010 roku, kilka miesięcy po katastrofie smoleńskiej. Wejście w struktury resortu niemalże od początku wiązało się z tuszowaniem kolejnych wpadek kierownictwa.
– Był ustami Radosława Sikorskiego w sprawie katastrofy smoleńskiej. Wykonywał z jednej strony tylko urzędnicze funkcje, jednak wziął na siebie odpowiedzialność wyrażania opinii na temat działalności MSZ w tym czasie. A działania MSZ i samego ministra Sikorskiego przed katastrofą smoleńską i po niej budzą bardzo wiele wątpliwości – mówi poseł Anna Fotyga, była minister spraw zagranicznych.
Pierwszy rok po katastrofie to okres najgorliwszej promocji tzw. nowego otwarcia w relacjach polsko-rosyjskich, rzekomego pojednania i porozumienia.
Polegało ono w praktyce na zachwytach z polskiej strony nad każdym rosyjskim gestem, choćby tylko w sferze symbolicznej, połączonych z ustępliwością w konkretnych sprawach istotnych dla kraju, czego przykładem jest podpisana w październiku 2010 r. nowa umowa gazowa. Bosacki był jedną z twarzy tej samobójczej polityki, człowiekiem odpowiedzialnym za jej realizację w wymiarze publicznym.
Moi rozmówcy nie mają wątpliwości: nominowanie byłego dziennikarza „Gazety Wyborczej” na ambasadora w Kanadzie należy oceniać w kategoriach odwzajemnienia się za zasługi w public relations resortu spraw zagranicznych.
– Przypomnę, że w okresie pracy Bosackiego w MSZ resort Sikorskiego zasłynął z ujawnienia pomocy dla opozycji białoruskiej, faktu zatrudniania wielu funkcjonariuszy służb specjalnych PRL czy w końcu tzw. sprawy Tomasza Turowskiego. Tymczasem Bosacki z kamienną twarzą odpowiadał w znanym stylu innych przedstawicieli rządu Tuska: „Polacy, nic się nie stało” – komentuje Piotr Bączek, były członek komisji weryfikacyjnej ds. WSI.
W pamięci minister Fotygi Bosacki zapisał się przede wszystkim jako zajadły, ale nieudolny obrońca działań MSZ, które bardzo szkodziły Alesiowi Bialackiemu, zasłużonemu białoruskiemu opozycjoniście. Z powodu bierności resortu spraw zagranicznych Prokuratura Generalna w ramach pomocy prawnej przekazała informacje o stanie finansowym Bialackiego i kierowanej przez niego niezależnej organizacji.
Były to dane o zagranicznym wsparciu udzielanym wolnościowym inicjatywom na Białorusi, m.in. za pośrednictwem kont bankowych w Polsce. Na podstawie przekazanych przez Polskę (a także Litwę) poufnych informacji białoruski sąd skazał Bialackiego na 4,5 roku kolonii o zaostrzonym rygorze i konfiskatę mienia. Opozycjonista jest do dziś więziony.
Znajdujące się w podobnej sytuacji litewskie MSZ natychmiast przeprosiło i zerwało współpracę prawną z Białorusią. W Polsce resort postawił na zamilczenie. Rzecznikowi przypadło zadanie niedopuszczenia do opisującej sprawę publikacji. Bosacki dzwonił do redakcji „Rzeczpospolitej”, próbował przekonać, że w interesie państwa i białoruskich opozycjonistów jest przemilczeć temat. Szkoda, że nie pomyślano o tym, gdy do Warszawy trafił wniosek prokuratury z Mińska.
– Takie wyciągnął wnioski z funkcjonowania w prasie niezależnej, że jako rzecznik próbował wywierać na nią naciski. Wiadomo, że wykonywał telefony do redakcji „Rzeczpospolitej”, żeby nie ujawniła faktu niekompetentnych – łagodnie mówiąc – działań MSZ. Teraz jedzie do kraju demokratycznego, gdzie takie wartości mają znaczenie – komentuje Fotyga.
W lutym 2011 roku rosyjskie służby specjalne zatrzymały na lotnisku Szeremietiewo dwóch reporterów „Naszego Dziennika”, redakcja zwracała się wtedy o pomoc do MSZ, m.in. do Bosackiego osobiście. Kiedy przedłużająca się drobiazgowa kontrola groziła uniemożliwieniem powrotu, próbowano skontaktować się z kimś w resorcie, kto może dokonać szybkiej interwencji (akurat tego samego dnia na tym samym lotnisku skutecznie pomogli pewnemu brytyjskiemu dziennikarzowi dyplomaci jego kraju), ale wtedy rzecznik nie chciał nawet rozmawiać z zaniepokojonymi przełożonymi uwięzionych. Następnego dnia sprawa stała się głośna (informowały o niej międzynarodowe agencje, a także liczne media rosyjskie). Wtedy Bosacki kłamał, że nikt się do niego w tej sprawie nie zwracał.
Na rozkaz
(...)
http://www.naszdziennik.pl/mysl/55779,mister-twitter.html
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 298 odsłon