Ministra Szumilas i adopcja homoseksualna (R. Graczyk)

Obrazek użytkownika Wuj Mściwój
Artykuł

"Przed tygodniem napisałem tu (odwołując się do przypadku Francji), że legalizacja "małżeństw" homoseksualnych doprowadzi do destrukcji małżeństwa jako takiego. Bodaj za to byłem najbardziej krytykowany. Pozwolę sobie, zatem, wyjaśnić, dlaczego tak uważam.

Małżeństwo jest bardzo starą instytucją prawa cywilnego (abstrahując od małżeństwa religijnego), jeszcze z czasów rzymskich. Jego celem było ustabilizowanie związku między kobietą i mężczyzną, którzy chcieli prowadzić wspólne życie oraz ustanowienie praw dziedziczenia. Stabilizacja jako cel prawnego małżeństwa (niezależnie od tysięcznych zdrad małżeńskich, które zna historia) zasadzała się na przekonaniu, że wchodząc w bliską relację (także relację seksualną) kobieta i mężczyzna przekraczają jakiś próg intymności. Utrzymanie tej intymności jest możliwe tylko gdy założymy wyłączność.
(...)
Otoczeniem kulturowym sprzyjającym małżeństwu jest kultura uznająca różnice płci za naturalne i nie usiłująca tej naturalnej różnicy przesłonić rozmaitymi politykami płciowych parytetów. Inaczej mówiąc, kultura nie stawiająca na głowie tego co po prostu jest. Kultura uznająca byt, a nie uznająca nie-bytu.
(...)
Co to ma wspólnego z małżeństwem? Ogromnie wiele. Bo małżeństwo opiera się na różnicy płci, a nie na tożsamości płci. Kobieta i mężczyzna są biologicznie niesymetryczni, ale dzięki temu tworzą zespół uzupełniający się. Nie tylko biologicznie, zresztą. Instytucja prawa cywilnego, która będzie nazywać małżeństwem legalny związek mężczyzny z mężczyzną lub kobiety z kobietą, będzie się opierać na czymś zgoła innym. Nie powinno się go zatem nazywać małżeństwem. Ale jeśli tak go nazwiemy w imię równości praw, to w konsekwencji nie będziemy mogli odmówić takiemu "małżeństwu" jakichkolwiek praw, które przynależą małżeństwu. Nie będziemy mu mogli odmówić ani prawa do adopcji, ani prawa do korzystania zapłodnienia in vitro. (...)"

Brak głosów