Finansjera obraziła się na Orbána - wywiad z Attilą Szalaiem, radcą Ambasady Węgier w Warszawie,

Obrazek użytkownika Ursa Minor
Artykuł

(...)Wystarczy wspomnieć tylko sprawę reklam. Te organy, które otrzymują dużą ilość ogłoszeń, mają kasę. A kto daje ogłoszenia? Bogate duże firmy i instytucje, a te były i są w rękach uwłaszczonej nomenklatury lub do dyspozycji ich zagranicznych partnerów, którym zazwyczaj bardziej pasowało dogadywać się z wpływowymi i uległymi lewicowcami i liberałami. Prasa o niekomunistycznych korzeniach stanęła więc na torze wyścigowym w trabancie, podczas gdy współzawodnik siedział w fotelu powiedzmy ferrari Formuły 1. Walka ta trwa zresztą dalej. Bo obecne media komercyjne wcale nie mają orientacji prorządowej, wręcz przeciwnie. Mówi się, że nałożono kaganiec na media. A to nieprawda. Żadnego kagańca nie ma. Jedyny kaganiec jest taki, że nie można nikogo bezkarnie oczerniać. Ci, którzy wzniecili protest na Zachodzie wobec nowej ustawy o mediach, zrobili to już następnego dnia po publikacji ustawy. Ta ustawa liczy 260 stron w języku węgierskim. Taki Cohn-Bendit i jemu podobni na pewno się z nią osobiście nie zapoznali, bo wersja angielska powstała trzy tygodnie później. A krzyczeli na cały świat, jak to się niszczy demokrację na Węgrzech. Ta cała nagonka jest tylko dlatego, że zastosowaliśmy niekonwencjonalne metody ratowania kraju i Orbán chciał się wyrwać z pajęczyny krępujących nas czynników, czyli chciał zachować, a częściowo odzyskać suwerenność kraju.(...)

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20120107&typ=sw&id=sw03.txt

Brak głosów