Do XII 1939 r. wysiedlono z Gdyni ponad 50 tys. Polaków. Łącznie naszych rodaków wysiedlono blisko 100tys.Bez zadośćuczynienia

Obrazek użytkownika Ursa Minor
Artykuł

Przed wojną zostały przygotowane przez „piątą kolumnę” listy proskrypcyjne. Eksterminacji zostali poddani księża katoliccy, nauczyciele, lekarze, oficerowie w stanie spoczynku, urzędnicy, kupcy, posiadacze ziemscy, prawnicy, pisarze, dziennikarze, pracownicy służb mundurowych, członkowie organizacji krzewiących polskość – mówi Benedykt Wietrzykowski, prezes Stowarzyszenia Gdynian Wysiedlonych.

Gdynia jako miasto rozwinęło się w okresie Drugiej Rzeczypospolitej. Wybudowano port, mający zapewnić Polsce dostęp do morskich szlaków, powstała baza marynarki wojennej. W 1939 roku miasto liczyło 127 tys. osób. Jaki odsetek ludności stanowili wtedy Niemcy?

- Niemcy nie stanowili wówczas żadnego odsetka, a jeśli już, to jakieś promile. Obok znajdowało się Wolne Miasto Gdańsk z Sopotem, gdzie byli znaczną częścią społeczeństwa i rządzili po dojściu Hitlera do władzy w 1933 r. Przysłany został do miasta gauleiter Albert Forster, ograniczono prawa Polakom. Niemcom nie zależało na Gdyni, przez przejścia graniczne z Wolnym Miastem Gdańskiem można było swobodnie przechodzić i nikt nie robił problemów. Dlatego też o rodowitych Niemcach w Gdyni nie można mówić. Jeśli już, to warto wspomnieć o zniemczałych Polakach, którzy tuż przed wojną współpracowali z Niemcami i przygotowywali im grunt do panowania na tych ziemiach.

Drugiego września 1939 r. w miejscowości Sztutowo powstał niemiecki obóz koncentracyjny Stutthof. Gdynia została zajęta przez wojska niemieckie 14 września 1939 r. Kto trafiał do tego obozu koncentracyjnego?

- Przed wojną zostały przygotowane tak zwane listy proskrypcyjne, przygotowane przez „piątą kolumnę”. Eksterminacji zostali poddani księża katoliccy, nauczyciele, lekarze, oficerowie w stanie spoczynku, urzędnicy, kupcy, posiadacze ziemscy, prawnicy, pisarze, dziennikarze, pracownicy służb mundurowych, jak również członkowie organizacji i stowarzyszeń krzewiących polskość – przede wszystkim Polskiego Związku Zachodniego, Ligi Morskiej i Kolonialnej, Kurkowego Bractwa Strzeleckiego, Towarzystwa Powstańców i Wojaków, Związku Strzeleckiego „Strzelec” oraz Polskiego Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół”.

Gdy 14 września do Gdyni wkroczyły wojska niemieckie, rozpoczęło się wyłapywanie mężczyzn. Szacuje się, że w trakcie akcji, do 17 września, aresztowano wtedy około 4 000 osób. Przetrzymywano je w kinach, kościołach, domach emigracyjnych (budynkach, w których kwaterowano przed wojną Polaków wyjeżdżających do Ameryki Północnej czy Południowej). Najpierw stali się oni zakładnikami – w związku z przyjazdem 17 września do Gdyni Adolfa Hitlera. W tym czasie zatrzymani byli weryfikowani przez Gestapo. Zależnie od stopnia zaangażowania społecznego kierowano ich albo do rozstrzelania w lasach Piaśnicy, albo do obozu koncentracyjnego Stutthof. Nieliczni zostali zwolnieni – byli to głównie ci, których nie obciążała zbytnio działalność przedwojenna, a byli konieczni do pracy w działach gospodarki komunalnej, tak aby Gdynia dalej mogła jako miasto funkcjonować. Ci, którzy mieli trafić do Stutthofu, trafiali do Nowego Portu, stamtąd do Victoria Schule, a następnie do obozu.

Martyrologia gdynian to także lasy w Piaśnicy.

- Ci, którzy mieli zostać rozstrzelani, trafiali najpierw do więzienia w Wejherowie. Rozstrzeliwania rozpoczęły się po 20 października 1939 r. i trwały do wiosny 1940 r. W pierwszych tygodniach w Piaśnicy zamordowano około tysiąca Polaków. Musieli oni sobie wykopać doły, w których ich później pogrzebano. Egzekucje odbywały się w dzień i w nocy. To jest taka nasza Golgota, nasz Katyń Pomorza.

Jedenastego listopada 1939 r., w rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości, w Piaśnicy zamordowano 314 osób, z czego 120 gdynian. Wśród nich była obecna błogosławiona – s. Alicja Kotowska ze Zgromadzenia Sióstr Zmartwychwstanek. Było również 34 kapłanów. W ów dzień dokonywano również mordów na ulicach pomorskich miast, na Oksywiu pozbawiono życia między innymi dziesięciu młodych Polaków.

Z dziećmi w lasach Piaśnicy się nie patyczkowano. Nie zabijano ich strzałem z pistoletu, ale roztrzaskiwano im główki o drzewa. Ich szkielety można było jeszcze znaleźć w latach 1945-1947.

Wreszcie Gdynię niemieckie władze okupacyjne postanowiły uczynić niemieckim miastem, wysiedlając ponad 80 procent przedwojennej ludności. Jaki przebieg miały te wysiedlenia?

- Zapowiedź wysiedlenia była nagła i raptowna, niespodziewana. Oficjalnie zaczęły się 15 października 1939 r. Wcześniej niektórzy, widząc co się dzieje, starali się opuścić Gdynię i udać do rodziny w głąb Polski. Były też wcześniejsze wypędzenia Polaków – można je nazwać „dzikimi”.

Niemieckie władze na plakatach informowały, że „dla bezpieczeństwa policyjnego ludność polska opuści w najbliższym czasie miasto Gotenhafen, o ile nie posiada pozwolenia na pobyt ze strony policji bezpieczeństwa lub Prezydenta Policji. Osoby te otrzymały specjalne wykazy. Odrębne wnioski o zezwolenie na pobyt są bezcelowe”. Do grudnia 1939 r. wysiedlono z Gdyni ponad 50 tysięcy Polaków. Łącznie naszych rodaków wysiedlono blisko 100 tysięcy.

Podstawiano pociągi towarowe – bydlęce wagony i ładowano do nich polskie rodziny. Kierowano je do Generalnej Guberni poprzez Toruń i Radom.

Dzieci, których wygląd wskazywał na nordyckie pochodzenie, były odbierane rodzicom i umieszczane w niemieckich rodzinach.(...)

Read more: http://www.pch24.pl/polscy-wysiedleni-bez-zadoscuczynienia,15793,i.html#ixzz2XGhH0IXY

Brak głosów