Chciała go zabić i stworzyć na nowo

Obrazek użytkownika Ursa Minor
Artykuł

(...) Umierał z poczuciem klęski – własnej, ale i większej – rosyjskiej. Nie zdołał zmienić swego życia, myślał o nim z ohydą – nie zbliżył się do ideału chłopskiej rodziny, żyjącej z pracy własnych rąk. Jego dzieci były darmozjadami i utracjuszami. Żona wydzierała z niego pieniądze, żądała, by pisał nową „Annę Kareninę”, „Wojnę i pokój”, za które świat obsypałby go rublami. A Tołstoj chciał rozdać majątek chłopom, w jednej koszuli iść z pługiem w pole. Zakładał jadłodajnie, karmił kilka tysięcy wygłodniałych ludzi. Otworzył wiejską szkołę, szybko jednak zamkniętą z carskiego rozkazu.

Rosja początku XX wieku była w jego oczach coraz bliżej diabła – dla idealisty zwróconego ku przyszłości powstające fabryki, maszyny i tląca się rewolucja zapowiadały katastrofę. Tołstoj utopista chciał zawrócić świat, nienawidził miast, przemysłu i kawiarnianych rozmów – wychwalał życie na wsi, był zafascynowany przyrodą, godzinami obserwował pszczoły. Szukał odpowiedzi w Europie, w rozmowach z Hercenem, w studiowaniu Biblii, w cerkwi i u mnichów. Przeżywał kolejne rozczarowania. Wychodził na drogę przed Jasną Polaną, po której chodzili pątnicy, chłopi z bydłem i inni „ludzie boży”, jak mówiono o szaleńcach. Rozmawiał, słuchał o ich życiu, o beznadziei. Nie znalazł lekarstwa na ubóstwo chłopów, jedyne, czego chciał, to być z nimi. A był z rodziną, która go nie rozumiała i straszyła, że ogłosi niepoczytalnym.(...)

http://www.rp.pl/artykul/843344,935043-Lew-Tolstoj-i-Zofia-Bers.html?p=1

Brak głosów