namaszczony
namaszczony
ledwie otrzymał namaszczenie
od zbrodniczej struktury
a już nań czekał fotel dziekana
warszawskiej adwokatury!
obrońca "honoru"
zasłynął jako obrońca
"człowieka honoru"
tak więc adwokatem
nie był on z pozoru!
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 3489 odsłon
Komentarze
Pan Dziekan i Obrońca
15 Października, 2017 - 13:13
W ciągu 11 dni w postępowaniu reprywatyzacyjnym Chmielnej 70 w Warszawie Grzegorz Majewski osiągnął więcej niż spadkobiercy przez kilka lat. Majewski razem z dwoma osobami przejął działkę na placu Defilad. Żona Majewskiego – Katarzyna – pracowała w ratuszu w Biurze Gospodarki Nieruchomościami (BGN) Przy okazji afery reprywatyzacyjnej media tak opisywały przeszłość Majewskiego:
Długo walczył, by gen. Czesław Kiszczak nie odpowiadał za wprowadzenie stanu wojennego. A gdy w końcu Kiszczak został prawomocnie skazany, jeszcze po jego śmierci domagał się kasacji tego wyroku. Był także jednym z obrońców w procesie bossów gangu pruszkowskiego oraz byłego szefa FOZZ (Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego) Grzegorza Żemka. [niezłomni - link]
Grzegorz Majewski, dziekan Okręgowej Rady Adwokackiej współwłaściciel słynnej "odzyskanej" działki przy Pałacu Kultury - Chmielna 70, ustąpił ze stanowiska. 14 września 2016 [link]
michael
Może uzupełnienie składu rodziny?
16 Października, 2017 - 07:18
W okresie od grudnia 1967 do lutego 1982 przewodniczący Rady Narodowej m. st. Warszawy nazywał się Jerzy Majewski.
parodystka
@ parodystka
16 Października, 2017 - 10:18
Bardzo dziękuję za to jakże cenne uzupełnienie. Przy tym trzeba koniecznie podkreślić wielki wkład, jaki w dzieło dzikiej reprywatyzacji, wniosła dzisiejsza Rada Miasta, w której większość ma PO i bez której ten gigantyczny szaber nie byłby możliwy.
Nie ma to jak kontynuacja sprawdzonych bolszewickich tradycji!
Serdecznie pozdrawiam
jan patmo
@ michael-abakus
15 Października, 2017 - 15:42
Cuda w warszawce - stolicy zielonej wyspy, o jakich filozofom się nie śniło! Piszę celowo warszawkę z małej litery, bo na nic więcej nie zasługuje. Mam nadzieję, że to Patryk Jaki wystartuje w przyszłorocznych wyborach na prezydenta Warszawy. Do tego czasu najpewniej HGW ze stołka nie ustąpi, nawet gdyby miała pogrążyć do końca PO, czego jej oczywiście z całego serca życzę (i jestem głęboko przekonany, że nie tylko ja)!
Warszawa zasługuje na prezydenta wielkiego formatu, jakim był choćby Lech Kaczyński. Ale widocznie nie ma innego sposobu na otrzeźwienie dużej części warszawki, jak tylko przez jakże zawstydzające to tak dzielne w przeszłości miasto i jego mieszkańców dalsze trwanie nierządów HGW!
Pozdrawiam
jan patmo
W warszawce nie mieszkają warszawiacy, ale czerwoni imigranci
15 Października, 2017 - 19:20
którzy pojawiali się w warszawce z powodu nadziei na komunistyczną karierę, znaczy karierowicze. Niegdyś, w epoce sowieckiego gubernatora Bieruta pierwsza fala, to były elity tych, których pchała do kariery nie matura, lecz chęć szczera. Później za czasów małej Gomółki i wczesnego Gierka prowincja padła ofiarą ciągu komunistycznej entelegencji do warszawskiej kariery, dążenia do wyrwania się z województwa do jakiegoś ministerstwa, a jeszcze lepiej do KaCe (Komitet Centralny PZPR) bezpośrednio albo przez jakąś młodzieżówkę.
Ten system rekrutacji czerwonej imigracji był filtrowany przez niesłychanie trudną do przebrnięcia barierę zakazu meldunkowego. Zwykły polski obywatel z prowincji nie miał prawa zamieszkać w warszawce. Nie i koniec. A komunistyczny karierowicz, który wykonywał polityczny skok w komunistycznej karierze gdzieś z "terenu" do warszawki, otrzymywał zezwolenie na zameldowanie jako klasyczny imigrant polityczny. Jednym słowem komuch na komuchu i komuchem pogania.
Dla takich elit pani HGW, opiekunka innych komuchów, nawet jeśli jej działanie to samo zaniechanie i oczy szeroko zatrzaśnięte jest ulubioną i zasłużoną towarzyszką. Cała komunistyczna imigracja zawsze będzie głosowała na skończonego czerwonego łotra, skorumpowanego gangstera, alkoholika, poukładanego w moskwie dewelopera, którego dzieci jeszcze w przedszkolu potrafiły okraść nawet policjanta. Dopiero tak nie lubiane w warszawce "słoiki" socjologicznie bardziej przypominają normalną Polskę.
W warszawce nie ma miejsca dla warszawiaków. Złodziejska prywatyzacja właśnie wydziedziczała resztki tych, których rodziny pozostały w stolicy i dotrwały do stycznia 1945 roku, albo wróciły do Warszawskich ruin zaraz po wojnie.
Dlatego kampania wyborcza Patryka Jakiego będzie bardzo trudna, szczególnie dlatego, że wygląda na człowieka szczerego i uczciwego.To w warszawce jest trudne do zaakceptowania.
michael
Dałem Ci plusika, ale zgody nie ma
15 Października, 2017 - 20:23
nie ma albowiem mylimy dwa pojęcia: tyle samo mają Warszawiacy do "Warszawki" jak adwokaci do wybranego przez siebie dziekana adwokatury. Zależności nie ma żadnych ale podobieństwa, to i owszem.
W moim przekonaniu zarówno Bufetowa jak również pan adwokat to słupy. Typowe słupy, a że zarobili na tym krocie, to oczywiste, inaczej ktoś inny musiałby iść do pierdla.
Dzisiaj wszyscy się pukamy w czoło : jak to możliwe, że wybrano Bufetową i kogoś takiego jak pan adwokat. Scenariuszy jest wiele, ale pozwolę sobie zwrócić uwagę na taki, iż w obu przypadkach pomagały "służby" i w obu przypadkach nikt nie będzie się dokopywał drugiego dna, gdyż obie figury pasują do puzli i tak ( chyba ) zostanie Czego z oczywistych względów nie wiedzieli wybierający
Apoloniusz
@ Apoloniusz
15 Października, 2017 - 23:12
Co do tego nie ma najmniejszej wątpliwości, że za reprywatyzacją w Warszawie (czytaj szabrem na gigantyczną skalę) stoją służby, i to nie tylko miejscowe. To było przecież ogromne przedsięwzięcie, które swą skalą przypomina Rzeź Woli w początkowych dniach Powstania Warszawskiego. A do jego przeprowadzenia potrzebni byli nie tylko politycy ze szczytów władzy, tacy jak Tusk czy HGW, ale też dyspozycyjni urzędnicy, sędziowie, prokuratorzy, adwokaci, notariusze, radcy prawni i tak dalej...
jan patmo
"Apoloniusz"..
16 Października, 2017 - 10:55
Wystarczy zastąpić popularne ostatnio, tajemnicze słowo "służby" na mniej popularne, a właściwie zakazane słowo "żydzi" i wiele się wyjaśni...
Słowem "służby", zaciemnia się wiele afer w Polsce , podobnie jak słowami "hitlerowcy i naziści", zaciemnia się udział Niemców w 2 Wojnie Światowej.
idę z każdym o zakład, że to właśnie żydzi "ponownie" przejmują Warszawę...
Inne czasy, inne metody, inne możliwości...
@ a nie mówiłem
16 Października, 2017 - 12:09
Raczej mamy w tym przypadku do czynienia ze swoistym sojuszem Żydów i Chamów!
Bez tubylczych kolaborantów sprzedających Polskę za przysłowiowe ochłapy, nasi odwieczni śmiertelni wrogowie wielkiej szkody uczynić by nam nie mogli!
Pozdrawiam
jan patmo
'jan patmo"...
16 Października, 2017 - 13:28
W takich sprawach w pierwszym rzędzie należy mówić o mocodawcach, nie o pachołkach.
Pachołki bez mocodawców sami wyzdychają...
W aferze "Amber Gold" próbują skupić uwagę społeczeństwa na "pachołkach", zupełnie dziwnym trafem nie dotykając sprawy udziału mocodawców.
Podobnie jest w innych aferach.
Hanka w Warszawie wypaliła się, i idę o następny zakład, że spróbują wcisnąć nam w zastępstwie następnego żyda.Jest bardzo prawdopodobne że będzie to "niezwykły społecznik i bezwzględny tropiciel warszawskich aferzystów", niejaki Śpiewak, czy inny Kantor , kto wie ?.
"Króliki z kapelusza" są ostatnio w polskiej polityce w modzie...
@ a nie mówiłem
16 Października, 2017 - 20:46
Wobec nieprzeprowadzenia gruntownej lustracji i dekomunizacji na początku lat 90. do dziś nie wznowiono śledztwa w sprawie zabójstwa ks. Popiełuszki, określanego - zresztą jak najbardziej słusznie - jako zbrodnia założycielska III RP. Ale, jak można się domyślać, w służbach specjalnych trwa obecnie wielkie sprzątanie, w rezultacie czego powinny one się stać polską specjalnością, zacząć funkcjonować nie gorzej niż wojska specjalne.
Tak więc dopóki służby specjalne nie zaczną tak właśnie działać w polskim interesie, podobnie jak wymiar sprawiedliwości etc., dopóty nie tylko ci mocodawcy, ale też co większe pachołki mogą nadal się czuć tak, jakby ich prawo nie dotyczyło. Ale czas bezkarności, mimo desperackich prób powstrzymania zmian, już się dla większości z nich kończy.
jan patmo
@ michael-abakus
15 Października, 2017 - 22:57
Smutne, ale jakże prawdziwe! Ujął Pan to znakomicie (w powojennym w przekroju historycznym). Mimo to jest nadzieja na powolną zmianę, poprzez pracę od podstaw, o czym pisze Pan w swoim tekście znajdującym się poniżej. Ze swoich doświadczeń mogę powiedzieć, że choćby aktywne udzielanie się na stronach internetowych lokalnych społeczności stopniowo, jak kropla po kropli drąży skałę!
jan patmo