|
14 lat temu |
"Noc długich noży " ? |
Przypuszczenia można snuć różne. Jedno jest pewne władza typu „zamordyzacja”, mówiąc językiem polityków, czuje się co najmniej niepewnie. Na jej postępowanie rzutuje, jedna, jedyna sprawa, Biała Księga Smoleńska, która jednoznacznie i niepodważalnie, nawet dla rozgrzanych sadów, określa zakres odpowiedzialności personalnej za tą tragedię. Jest takie powiedzenie, że po przekroczeniu pewnej granicy nie ma odwrotu i rząd Tuska wraz z ekipą Komorowskiego znajduje się w takiej sytuacji. Zakrawa to na horror niskiego lotu, ale dla tych ociekających jadem nienawiści demiurgów liczba trupów nie ma najmniejszego znaczenia, liczy się utrzymanie władzy i uniknięcie odpowiedzialności. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że spotkanie na Helu będzie poszerzone o totumfackiego Putina, który sam nie może w nim uczestniczyć, bo byłby to zbyt wyraźny przekaz,o rozgrywaniu Polski i Polaków przez Niemców i Rosję. Proszę zwrócić uwagę, że wcześniejsze informacje prasowe sugerowały obecność Putina na finałowych rozgrywkach światowej ligi siatkówki w Sopocie. Ten balon próbny musiał zostać źle odebrany przez opinię światową, wysłano więc zaufanego człowieka Premiera Rosji. Biała Księga Smoleńska, uderza w sposób jednoznaczny we władców z Kremla. Podważenie wiarygodności, spadkobierców sowietów, podważa również wiarygodność poczynań rządu niemieckiego i jednoznacznie określa ich ( Niemców) rolę w kształtowaniu nowego porządku w Europie. Widać więc, że spotkanie na „szczycie” dotyczy zagrożonych interesów, dwóch mocarstw i odpowiedzialności karnej marionetkowego rządu polskiego. Można przyjąć za pewnik, że ustalenia jakie zapadną w czasie spotkania na Helu nie przyniosą nic dobrego dla Polski i Polaków. Pokaz, ze strony „naszego” rządu, zomowskiej siły i PRL-owskiego zdecydowania, nie spełnił oczekiwań, należy zatem pójść dalej. Na ostrą prowokację, ze strzelaniem do tłumów, masowymi aresztowaniami, zamykaniem internetu,rozwiązaniem parlamentu i innych potworności, trzeba mieć zgodę rozdających karty w Europie. Co wymyślą i jak dalece negatywne skutki będzie to miało dla nas wszystkich, czas pokaże. Oby to nie była „noc długich noży” w odniesieniu do opozycyjnej części Polaków. |
|
Kolejny transfer D.Tuska? Nikołaj Patruszew były szef FSB zabiega o POparcie w Sopocie! |
|
|
14 lat temu |
Drobne trzy grosze w temacie. |
Kiedyś popełniłem tekst, który jak na razie nie ujrzał światła dziennego. Dzisiaj chcę go przytoczyć, jedynie ze względu na kilka osobistych spostrzeżeń na temat jak, moim zdaniem powstawała lemingoza, której podstawową zasadą jest „poprawne myślenie”.
Wprowadzenie.
W okresie ostatnich 20-tu lat zostały wykreowane, głównie przez media, ale nie tylko, a później przez nie narzucone, nowe zasady postrzegania otaczającej nas rzeczywistości.
Dla uproszczenia zasady te nazwiemy „poprawnym myśleniem”, a osobników którzy te zasady wyznają nazwiemy „myślącymi poprawnie” lub jak kto woli lemingami.
Inteligencja , a „poprawne myślenie” jako wyznaczniki człowieczeństwa.
W naszej zamulonej rzeczywistości oba tytularne pojęcia (jedno naukowe, drugie (?) ), zderzają się nieustannie na różnych forach, tak medialnych jak i internetowych.
Pierwsze z nich funkcjonuje od wieków, drugie niecałe 20-a lat. (pomijam czasy PRL-u).
Już na pierwszy rzut oka widać, że są to pojęcia całkowicie przeciwstawne, podporządkowane diametralnie rożnym zasadom.
O ile inteligencja ma dużo wspólnego z innym pojęciem, lub jak kto woli wywodzi się z niego wprost, czyli intelektem, to „poprawne myślenie” nie przystaje raczej do żadnego z tych dwóch kluczowych dla człowieczeństwa pojęć. Można zastanawiać się czy twórcy ideologi „poprawnego myślenia” mają coś wspólnego z inteligencją i intelektem, w tym miejscu postawiłbym duży znak zapytania. Znając jednak „naszych twórców rzeczywistości” oba fundamentalne słowa dla przyczynku o nazwie człowiek, mogą być w niedługim czasie zastąpione przez „poprawne myślenie”.
Moje zainteresowanie zderzeniem inteligencji z „poprawnym myśleniem”, wynikło z tego jak zacząłem śledzić i analizować wypowiedzi medialne i wpisy na forach internetowych, zarówno tych „poprawnych” jak i tych uznawanych za niepoprawne.
Spróbujmy zdefiniować co to jest „poprawne myślenie” i kto lub co je wyznacza.
Najogólniej; „poprawnie myślący” przyjmują jako jedyną prawdę, bez żadnych zastrzeżeń, uwag i komentarzy, wszystko to, co przekazują im zgodnie z duchem i kierunkiem, określonym przez ośrodek świetlanego humanizmu z Czerskiej, postępowe media:;TVN, Polsat, GW. Wprost, WP, Interia, Onet, wiodące stacje radiowe itd., itp. i ostatnio niestety TV publiczna. Pojęcie „poprawne myślenie” powstało na potrzeby grupy trzymającej władzę, ( do których obok Czerskiej trzeba zaliczyć „WSI”, lobby rosyjsko-niemieckie, ugrupowania biznesowo-mafijne i widoczne coraz bardziej agentury obcych mocarstw) i za ich przyzwoleniem wykorzystywane jest przez obecną ekipę rządzącą. . Pojęcie to w zamiarze jego twórców ma charakteryzować ludzi młodych, wykształconych z dużych miast i odróżniać ich od tych reprezentujących głównie opozycję względem PO, utożsamianą z PiS-em, czyli tak zwany ciemnogród i mohery.
Już pobieżna analiza wpisów i wypowiedzi osób reprezentujących te dwa zasadniczo różniące się nurty,dała zaskakujące wyniki. „Myślący poprawnie” pozbawieni są zdolności, najogólniej mówiąc, samodzielnego myślenia, o wyciąganiu logicznych wniosków, stawianiu hipotez czy analitycznej ocenie tematu nie warto wspominać. Ich wypowiedzi i argumentacje są swoistą kalką z przekazów medialnych, oczywiście tych poprawnych. Dotyczy to zarówno komentatorów, polityków, ekspertów, jak i dziennikarzy czyli w dużej mierze ludzi z wyższym wykształceniem i jakąś tam wiedzą, jak i „szarych” obywateli.
W tym momencie zreflektowałem się, że wiedza i wykształcenie mają się nijak do inteligencji. Innymi słowy wiedzę i wykształcenie można posiąść, a tytuły naukowe uzyskać w wyniku obrony lepszej lub gorszej pracy magisterskiej, doktorskiej czy habilitacyjnej, a profesorem zostać z nadania ( niektórym udaje się to w dwa tygodnie przy pomocy rodziny) i jest charakterystyczne, zwłaszcza, dla „ poprawnie myślących” tzw. elit. Duże grono osób z kręgów polityki, kultury, mediów, a nawet nauki, sprawia wrażenie, że jest na inteligencję całkowicie uodporniona. Na przykład na szczeblu prezydenckim, pomijając epizod z Jaruzelski, mamy naciągany remis 2:2.
Jeżeli osobnicy określający siebie jako elity wpisują się w tą pokręconą poprawność, jaką jest „poprawne myślenie”to trudno się dziwić przeciętnemu Kowalskiemu, że dał się nabrać na, niskiego lotu i bez pokrycia hasła, lansowane przez usłużne media. Jako katolik z przekonania, a nie z wyboru, dziwię się, że tej pokracznej, nowej ideologii, jaką jest „poprawne myślenie”, mimo, że jest ono zdecydowanie antykatolickie, przyklaskują ( może nie we wszystkim i nie wszyscy) hierarchowie Kościoła Katolickiego. Kościoła który powinien być ostoją prawdy i jeszcze raz prawdy, a nie koniunkturalizmu. Zastanawiam się czy nie powinienem użyć określenia hierarchowie kościelni zamiast Kościoła, bo Kościół to przede wszystkim wierni, a hierarchowie wypełniają względem nich rolę służebną poprzez głoszenie swoim owieczkom słowa Bożego.
Skąd bierze się przyzwolenia na panoszenie się, wszechobecnego pojęcia „myślący poprawnie”, co sprawiło, że ta pseudo ideologia tak powszechnie zagościła w naszych domach.
W tym miejscu należałoby się odnieść do poziomu nauczania, począwszy od szkół powszechnych poprzez gimnazja, licea, technika, szkoły wyższe, a na wymogach stawianych dla uzyskania kolejnych stopni naukowych kończąc. Jedno jest pewne, w całym cyklu przygotowywania młodych ludzi do studiów wyższych, zatracono gdzieś naukę samodzielnego myślenia, analizy i wyciągania wniosków, które powinny stanowić podstawę prawdziwej edukacji. Zamiast tego przygotowuje się gromadę „cyborgów” zdolnych przyswoić sobie jedynie medialne hasła i nic więcej. Przez okres od 1989 roku ( i trwa to dalej) stworzono nowy rodzaj obywatela, podatnego na i tylko na „poprawne myślenie” Mój tok narracji jest na pewno w jakimś stopniu przerysowany, oddaje jednak to co się dzieje ( a raczej co się nie dzieje) w umysłach dużej grupy młodych Polaków. W przypadku starszego pokolenia, to część z nich, nabyła łatwość uzależniania się od propagandy, a obecnie od PR-u , przez lata życia w PRL-u. Szkolnictwo wyższe, tak publiczne jak i prywatne, chcąc przetrwać, musi dostosowywać, reprezentowany przez uczelnie poziom nauczania do poziomu przyjmowanych studentów i obowiązującego kryterium poprawności. Kryteria naboru np. z lat 80-90, ubiegłego już wieku, pozbawiłyby uczelnie połowy lub więcej studentów i ograniczyły ich dostęp do środków finansowych. Uzyskiwanie kolejnych stopni naukowych jedynie w naukach ścisłych jest oparte, powiedzmy, na zdrowych zasadach. W naukach humanistycznych, a zwłaszcza historii, obserwujemy już próby zakłamywania nawet ewidentnych faktów (np. sprawa „Bolka”). W szczególny sposób trzeba spojrzeć na niezwykle ważne dla funkcjonowania społeczeństw, dwie gałęzie wiedzy; socjologię i psychologię, Zwłaszcza na sposób ich wykorzystywania, w zakresie socjo i psychotechnicznego oddziaływania na grupy społeczne i jednostki, czyli tzw. inżynierię społeczną. Przykładem tego typu działań w naszym kraju są wynaturzone, ale robiące oszałamiającą karierę praktyki PR-owskie. W naszym polskim wydaniu sprowadzają się one do nachalnego manipulowania opinią publiczną poprzez oddziaływanie na nasze najniższe instynkty. Można powiedzieć PR rządzi ! (?)
Na czym opiera się lansowana u nas inżynieria społeczna. Obowiązują dwie podstawowe zasady; mówić dobrze o promowanej partii, ideologii, politykach, programach itd. itp. i jak najgorzej o wszelkiej maści przeciwnikach, przy czym dominującymi muszą być elementy kampanii negatywnej czyli oczernianie konkurentów. W prowadzonych kampaniach PR-owskich, zwłaszcza przez obóz rządowy, nie ważne jest czy mówi się prawdę o rywalizujących stronach. Kłamstwa, półprawdy, przeinaczenia, niedopowiedzenia, matactwa, fałszerstwa, fingowanie zdarzeń negatywnych i pozytywnych, wszystko to ma służyć zniszczeniu za wszelką cenę przeciwnika i wypromowaniu własnej formacji. Pojęcie dobra wspólnego w polskim PR nie występuje.
Konieczność aktywnego udziału, ze strony polityków w nie ustających praktykach PR-owskich powoduje, że po jakimś czasie, zatracają oni zdolność prawdziwej oceny sytuacji i zaczynają wierzyć w „prawdy” głoszone na potrzeby kampanii wyborczej. W trakcie walki politycznej pod dyktando PR-u u wielu osobników reprezentujących wcześniej dość znaczny poziom inteligencji, można zaobserwować regres intelektualny, (jego obniżenie lub całkowity zanik), jest on zastępowany przez „poprawne myślenie”.
Na przestrzeni ostatnich miesięcy krystalizuje się jeszcze jedno pojęcie, a mianowicie „poprawne działanie”, które musi być zgodne z ideologią i wytycznymi tych samych ośrodków decyzyjnych co w przypadku „poprawnego myślenia” czyli głównie Czerskiej. Implikacje tego drugiego pojęcia były widoczne pod „Krzyżem Smoleńskim”, w Łodzi czy w trakcie Marszu Niepodległości 11 Listopada. W tym momencie mamy wyraźny sygnał od grupy trzymającej władzę aby dokonać przełożenia „poprawnego myślenia” na „poprawne działanie”, w którym wszystko co pozwala na zniszczenie, nawet fizyczne, ideowego, politycznego i wyznaniowego przeciwnika jest dozwolone , a nawet wskazane.
Jest to moment w którym „poprawne myślenie” wykreowane przez media, przestaje mieć cokolwiek wspólnego z człowieczeństwem, a tym samym z inteligencją, podobnie jak jego ideowi twórcy, w których tchnięto życie ale nie to co powinno każdego z nas charakteryzować czyli człowieczeństwo.
Mam, pełną świadomość, że mój wywód można by ująć w kilku ostatnich zdaniach, ale zawarta w nich konkluzja nie byłaby tak wyrazista i nie dotarłaby w pełni do tzw. lemingów z których część
być może jest jeszcze do uratowania przed „poprawnym myśleniem”.
|
|
Taśmowa produkcja matołów |
|