Komentarze użytkownika

Kiedy Tytuł Treść Głosy Do zawartości Komentarz do
Obrazek użytkownika UPS
10 lat temu !     Czasami sprzeciw, wobec pogardy dla Polski i Polaków z jaką spotykamy się na co dzień , trzeba wykrzyczeć nie przebierając w słowach. Swoje odczucia w tym względzie, ująłem kiedyś w formie poniższego wpisu, który w sposób dosadny i lapidarny ujmuje cele antypolskiej kampanii.   Giewałtu można dokonywać w różnoraki sposób. Indywidualnie, zbiorowo, fizycznie, psychicznie. Można dokonywać gwałtu na naszej świadomości, przekonaniach czy wierze. Można gwałcić to co najbardziej kochamy. W niektórych gwałt wyzwala przekonanie o swojej wyższości. Podludzie są po to aby ich co najwyżej zgwałcić. Na naszych oczach i za naszym przyzwoleniem,( mój krzyk ja się na to nie zgadzam nie ma znaczenia), dokonywany jest gwałt na Polskim Narodzie, poprzez poniżanie wszystkiego tego co dla nas Polaków jest najważniejsze. Jest to gwałt swoistego rodzaju, odmienny od formy klasycznej. Wyrafinowany aż do przesady, sięgający szczytów perwersji. Osobiście czuję się tak jakby mi ktoś wsadził w d.. rozgrzany do czerwoności metalowy pręt ale zimnym końcem, abym w żaden sposób nie mógł go sobie z d... wyjąć. Dla pewności, że zostanie tam gdzie go wetknięto, czerska i spółka podgrzewa go co jakiś czas „palnikiem spawalniczym”, a w tym wszystkim nie chodzi o przyspawanie nas do idei, światopoglądu, czy wiary. Ma to służyć poniżeniu nas Polaków do takiego stopnia abyśmy stracili wszelką nadzieję, abyśmy stali się bezwolnym motłochem. Najsmutniejsze jest to, że przed tą operacją tak duża grupa Polaków (?) sama ściąga porty, a po aplikacji, krzyczy jak mi dobrze, proszę o jeszcze. Może jak operatorowi pomylą się końce tego rubaszne pręta , to usłyszymy głos sprzeciwu, a może wołanie o środki znieczulające ? Już sam nie wiem.   Z poważaniem UPS 0 A miało być tak < jeszcze przepiękniej, inaczej>. arkadia, zielona wyspa a tu cuchnący zgnilizną bantustan
Obrazek użytkownika Anonymous
Obrazek użytkownika UPS
10 lat temu LGBT   Stowarzyszenie na rzecz „Legalnego Gwałcenia Bogobojnych Tubylców” (LGBT) pod auspicjami GW ? 1 Gazeta Wyborcza w obronie tęczy
Obrazek użytkownika Anonymous
Obrazek użytkownika UPS
11 lat temu Lekarz i jodłowanie. Czyli jak zostać zasłużonym dla NFZ.   Dopadły mnie dość nieprzyjemne (zmuszające w określonych sytuacjach do jodłowania) dolegliwości. Pierwsza reakcja to remanent w domowej apteczce i aplikacja określonych leków w oparciu o wcześniejsze doświadczenia. Druga zapisanie się do lekarza. Czas oczekiwania na lekarza pierwszego kontaktu (LPK) bagatela 45 dni. Po takim terminie bez ratowania się we własnym zakresie, można śmiało startować w mistrzostwach świata ( o ile takie są) we wspomnianym jodłowaniu. Miałem jednak trochę szczęścia i trafiłem na lekarza, który mógł mnie przyjąć w niecały tydzień. Przeżyję. Wizyta u lekarza jak wizyta. Ogólny wywiad prowadzony łamana polszczyzną , następnie wypisywanie skierowań na badania; USG, ogólne i na posiew, morfologia, cholesterol i parę innych, a na koniec, proszę przyjść ponownie jak będą wyniki. Sążniste ogłoszenia na drzwiach każdego gabinetu w publicznej służbie zdrowia określające odpowiedzialność pacjenta za wypowiedziane przezeń słowa, już na wejściu określają zakres konwersacji z lekarzem. Dla uniknięcia odpowiedzialności karnej, konwersacja pacjenta z lekarzem winna się sprowadzać do; tak,tak .. nie, nie. Dlatego też, gdy lekarz prowadzący, nie zapisał mi żadnych leków, poza mimicznym zdziwieniem nie wypowiedziałem żadnego słowa sprzeciwu. Po wyjściu z gabinetu przez synapsy, zwoje i szare komórki przeleciały mi trzy pytanio-skojarzenia; jaka religia ma uszlachetniać człowieka poprzez ból ?, dentysta sadysta, nie chcę być mistrzem świata w jodłowaniu. . Jak się okazało skojarzenia całkowicie nie uprawnione. Dalej już było z górki. Ponownie; rejestracja i zapisy. Krew, ogólne i posiew – za półtora miesiąca. USG - za trzy i pół miesiąca. Innymi słowy lekarz prowadzący, diagnozę postawi ewentualnie, a decyzję , o sposobie leczenia może podejmie za bagatela 100 dni, jak się odpowiednio wstrzelę w termin przyjęcia przez LPK. W tym momencie doznałem olśnienia. Zrozumiałem dlaczego LPK nieprzepisał mi żadnych leków. Przecież jako osoba odpowiedzialna za zdrowie pacjentów, musi dbać o wiarygodność wyników badań na które tychże pacjentów kieruje. Zaordynowanie określonej kuracji spowodowałoby, że wyniki badań wykonanych po 100 dniach miałyby się nijak do stanu zdrowia pacjenta z dnia pierwszej wizyty u LPK Zrozumiałem też dlaczego obowiązują tak odległe terminy badań. Ministerstwo Zdrowia musi wszak dbać o to aby wszelkie diagnozy były jednoznaczne i niepodlegające dyskusji. Można to osiągnąć w najprostszy z najprostszych sposobów, pozwalając aby choroba osiągnęła takie stadium, żeby na pierwszy rzut oka było widać co pacjentowi dolega. System ten pozwala ponadto na uniknięcie niepotrzebnego angażowania środków w przypadki beznadziejne, które po 100 dniach na ogół kończą się zejściem pacjenta z listy Narodowego Funduszu Zdrowia . Badania wykonałem. Zapisałem się ponownie do LPK i czekam. Czy stanę się przypadkiem beznadziejnym, godnym do wejścia na listę Zasłużonych dla Narodowego Funduszu Zdrowia ? Czas pokaże.       Wspomnienia nie młodej już lekarki
Obrazek użytkownika Anonymous
Obrazek użytkownika UPS
11 lat temu ? Czy przy najbardziej znanym dziadku będzie to pytanie retoryczne ? Ministrze Sikorski! Ministrze Bartoszewski!
Obrazek użytkownika Anonymous
Obrazek użytkownika UPS
11 lat temu To widać i czuć ! W świetle poczynań oby tych panów , to ani świeczka, ani ogarek, tylko zwykłe ordynarne  bengale. Kurcgalopek czyli co nagle, to po diable
Obrazek użytkownika Anonymous
Obrazek użytkownika UPS
11 lat temu Rozwinięcie gramatyczne !   Drzewiej, gdy coś było tandetą, mówiło się, że jest niewarte nawet złamanego szeląga . Dziś do określenia tandety, zwłaszcza intelektualnej, można użyć nowego, mocniejszego określenia; „Niewarte nawet p. Szeląga” Przy czym pod małe „p” możemy podstawić wybrany przez nas kontekst np. prok lub płk . Jedno jest pewne „szeląg” doczekał się własnej unikatowej odmiany; szeląg - złamany szeląg - p. Szeląg . P.S. Niektórzy dla przejścia do historii, choćby gramatyki, zrobią wszystko. OKdR - Kąferencja NPW
Obrazek użytkownika Anonymous
Obrazek użytkownika UPS
11 lat temu Co za czasy, czyli Wacuś 20 lat poźniej !   Panie Wacławie , coś Pan taki smutny ? A znowu do roboty mnie nie przyjęli . To który to już raz ? Będzie z dziesiąty. A tym razem to dlaczego ? Psycho=loszka zapytała czy dawałem ostatnio dupy. Jak odpowiedziałem, że nie, to zaczęła mi tłumaczyć, że to nie ładnie, że jestem antyspołeczny i takie tam. Jak jej zacząłem tłumaczyć, że nie mogę bo ….. , to mi przerwała, nawrzeszczała na mnie, że jestem niereformowalny czy coś w tym rodzaju. Na koniec powiedziała, że jak nie zmienię swojej postawy to nigdzie pracy nie dostanę. A jak ja mogę zmienić postawę jak ? Jak mi Panie trzy lata temu coś tam grubego wycieli i dupę zaszyli no jak ? …..................................................... Panie Wacławie, ja to bym na Pana miejscu tego doktora co Panu to zrobił, to bym do sądu podał,że przez niego nie możesz Pan być ani trochę koleżeński. No bo Panie już jak wyciął to wyciął,ale żeby od razu dupę zaszywać, toć to jakiś zboczek, pewnie sam nie może to i drugiemu nie pozwali. Co za czasy Panie Wacławie, co za czasy. Nie być gejem to obciach !
Obrazek użytkownika Anonymous
Obrazek użytkownika UPS
11 lat temu Czy kogoś pogięło ?   Adoptuj Kardynała . Nawet gdyby to była daleko idąca parafraza, paralela, lub jakakolwiek inna figura stylistyczna, to znaczenie słowa adopcja, będzie zawsze jednoznaczne. Adoptuje się kogoś,kto został pozbawiony rodziny lub przez tą rodzinę porzucony. W przypadku hierarchy kościoła jakim jest kardynał, który stał się synem i sługą Bożym, adoptowanie go (przez kogo ?) ma wydźwięk zdecydowanie pejoratywny. Zastanówmy się również nad tym co za pośrednictwem wszechobecnego internetu jest w tym momencie promowane ? Na pewno nie wiara i modlitwa. Jedno kliknięcie i sprawa załatwiona ? Konklawe: zaadoptuj kardynała
Obrazek użytkownika Anonymous
Obrazek użytkownika UPS
11 lat temu Bez obrazy . Zamist komentarza, przypomnę stary dowcip z okresu lotu Gagarina; "Panie Majster Ruscy w kosmos polecieli! Wszystkie ? Nie jeden. To co mi d.. zaracasz." Czemu kibicuję Kwaśniewskiemu
Obrazek użytkownika Anonymous
Obrazek użytkownika UPS
11 lat temu Niezwyciężona armada ! W czasie wyjazdu na grzyby, w grupie zbieraczy znalazł się Pan a raczej tow. Pułkownik. Po przyjeździe do ośrodka campingowego, w którym mieliśmy przenocować, przywitała nas psia pogoda. O zbieraniu grzybów nie było więc mowy. Sposób zagospodarowania wolnego czasu jak to wśród grzybiarzy- wiadomy. Środków przeciw grypowych przewidywanych dla takiej aury nie brakowało. Domki wieloosobowe , ze wspólną jadalnia. Jednym ze współlokatorów domku w którym się znalazłem był wymieniony wyżej Pan, czy też tow. Pułkownik. Jak to w takich sytuacjach bywa, na początku o grzybach, rybach, po kolejnych dawkach antygrypiny, rozmowy stały się bardziej swobodne i to na tyle, że rzeczony Pan (pozostańmy już przy Panu) Pułkownik obdarzył nas swoją osobista historią, o tym jak to sam zatrzymał desant Układu Warszawskiego, na czele z Armią Czerwoną, dokonywany trakcie ćwiczeń o nazwie „Zapad ileś tam”. Rzecz wyglądała następująco. Pan Pułkownik wówczas major, otrzymał zadanie pozorowania jednostek NATO, które miały powstrzymać wspomniany desant z morza w rejonie bodajże Kołobrzegu. Jego armia składała się z kilkunastu żołnierzy oraz dwóch ciężarówek zawierających niewielkie ilości materiałów pirotechnicznych (petard i świec dymnych) i jak określił kilku hektarów tzw. potykaczy stalowych to jest siatek metalowych o takiej wielkości oczek, która uniemożliwia swobodne przebiegnięcie przez piechotę, opatrzonego potykaczami obszaru. Co miał to zastosował. Po zakończeniu prac przygotowawczych, czyli rozciągnięciu i solidnym połączeniu i zakołkowaniu potykaczy, armia pułkownika rozpoczęła oczekiwanie na armadę desantową Układu Warszawskiego, w tym głównie na armadę radziecką. Zajęli miejsce obserwacyjne nieco z boku głównego kierunku natarcia, aby nie przeszkadzać broń Boże niezwyciężonym wojskom sojuszniczym. Na horyzoncie pojawiły się olbrzymie barki desantowe ochraniane prze jednostki marynarki wojennej. Po oddaniu kilku salw rakietowych, barki podpłynęły jak najbliżej brzegu, opuściły przednie burty wyładunkowe i z ich czeluści zaczęły wypełzać pływające czołgi (typu nie pamiętam). Po dopłynięciu do brzegu pełny gaz, i tu zaczęły się dziać dziwne rzeczy. Większość z tych pływających opancerzonych „potworów” po przejechaniu kilkuset metrów stanęła nie mogąc ruszyć ani w przód ani w tył. Armia pułkownika widząc co się dziej, przyjęła całe wydarzenie śmiechem i wiwatami. Dopiero po dobrej chwili Pułkownik zdał sobie sprawę, że zatrzymał natarcie kilkunastotysięcznego desantu niezwyciężonej armii. A gdy zobaczył, że większość pływającej tandety uległa uszkodzeniu, był już wręcz przerażony. Zadajecie sobie pytanie co się stało ? Każdy z czołgów ciągnął za sobą po kilkadziesiąt metrów jeśli nie więcej metalowych dobrze zakołkowanych i połączonych siatek zwanych potykaczami. Co robią gąsienice w takiej sytuacji, ano nawijają na zębate kola napędowe i nie tylko stłamszoną drucianą konstrukcję, która w którymś momencie zostaje zaglejowana pomiędzy kadłubem czołgu a kolami napędowymi. Stało się to co czasami jest przekleństwem marynarzy czyli stalowa lina w śrubie okrętu. I tu i tam efekt ten sam . Na marginesie muszę dodać, że większość słuchaczy przyjęła opowiadanie Pułkownika dość sceptycznie. Czołg i kawałek dutu ? Ja nie byłem ani zdziwiony ani sceptyczny, bo podobny numer tylko z drutem kolczastym w dość dużych ilościach, wycięliśmy jako dzieciaki słynnemu T34 na mini poligonie czołgowym w Legionowie k/Warszawy. Z perspektywy czasu, trochę szkoda mi czołgistów, bo zafundowaliśmy im prawie trzy dni roboty z młotkami i meslami. Jak to było w szczegółach, opowiem może przy innej okazji. A fantazji, czasami wręcz ułańskiej, nigdy nam nie brakowało. PRL-owski czołgista
Obrazek użytkownika Anonymous

Strony