Komentarze użytkownika

Kiedy Tytuł Treść Głosy Do zawartości Komentarz do
Obrazek użytkownika Mlotek
14 lat temu Wysłałem o co proszono... ... w odpowiedzi dostałem bardzo miłego sesemesa o treści: "Onet.pl: Oddałeś głos na blog chłodnyzolw.salon24.pl w Konkursie Blog Roku 2009. Zapraszamy do głosowania na inne blogi." Mam nadzieję, że to w czymś pomoże, pozdrawiam Młotek. Apel prywatny do Czytelników "Żółwiowiska"
Obrazek użytkownika Anonymous
Obrazek użytkownika Mlotek
14 lat temu Moim zdaniem... ... działanie Polski w dobie przedwojennej było optymalne. Wykorzystaliśmy do maksimum możliwości jakie dał nam traktat wersalski, odzyskaliśmy niepodległość, wywalczyliśmy terytorium. Nie uwierzyliśmy w wolę współpracy ze strony państw negujących ten traktat (ZSRR i Niemcy). Nie mieliśmy szans w walce z przeważającym technicznie i liczebnie wrogiem, ale mimo wszsytko pokazaliśmy, że walka o niepodległość jest dla nas najważniejsza (kampania wrześniowa, powstanie warszawskie). Dzięki temu mieliśmy przynajmniej formalnie niezależne państwo - PRL - i doczekaliśmy końca rosyjskiego imperium. Zwracam uwagę, że sytuacja wokół Polski, jaka powstała na początku lat dziewięćdziesiątych to po prostu ziszczenie geopolitycznych marzeń Piłsudskiego, sformułowanych przez niego jako koncepcja "prometeizmu" - rozprucie Rosji wzdłuż granic narodowych. To się stało. Mamy niemal idealną sytuację geopolityczną. Dla obecnych Niemiec i Europy Zachodniej Polska jest koniecznym, stabilnym "buforem" pomiędzy Europą a terenami byłego ZSRR. Jedynym zagrożeniem są rosnące tendencje zjednoczeniowe, centralistyczne w obecnej Rosji. Próba odbudowy imperium. W tej sytuacji potrzebujemy sojuszników, a niestety ani Niemcy ani Europa Zachodnia nie będą skłonne pomóc Polsce w przypadku rosnącej presji ze strony Rosji. Żądaniem Rosji będzie co najmniej buforowa, rozbrojona i należąca do rosyjskich koncernów Polska. Dla Niemiec i Europy ta koncepcja jest bardzo atrakcyjna. Dla Rosji także. Nie jest atrakcyjna tylko dla nas samych :) Jedynym możliwym sojusznikiem w tej sytuacji pozostają USA. A naszym celem strategicznym - ostateczny rozpad, upadek Rosji dający realne anulowanie groźby utraty suwerenności przez Polskę na rzecz Rosji.  Byłbym wdzieczny gdyby autor i jego adwersarze zajęli się raczej obecną sytuacją geopolityczną Polski i drogami jej potencjalnego rozwoju - bo próby gdybania na temat historii są jałowe i niczego raczej do naszej wiedzy nie wniosą. A próby przewidywania i w obecnej, trudnej sytuacji - bezcenne :) Tak mogło być, czyli odpowiadając zwolennikom sojuszu II RP – III Rzesza
Obrazek użytkownika Anonymous
Obrazek użytkownika Mlotek
14 lat temu Pytanie tylko... ... czy ktoś wogóle chce tą wojnę wygrać? I na czym ma polegać zwycięstwo? Oczywiście nie zostawię tych pytań bez odpowiedzi. Wydaje mi się, że istotne jest zrozumienie po co wogóle Amerykanie są w Afganistanie (NATO to tylko przykrywka, rzeczywiste interesy w Afganistanie mają USA, a nie np. Polska). Amerykanie niby prowadzą wojnę z terroryzmem - z Al-Kaidą. Ale ich celem wcale nie jest wyeliminowanie tej orgazniacji, tylko podkopanie zorganizowanych, państwowych źródeł finansowania i wsparcia dla tejże Al-KAidy. I to zadanie dawno już osiągnęli. W rzeczywistości długofalowym celem Amerykanów jest trwała destabilizacja całego tego regionu, podzielenie go na zwalczające się frakcje i zdalne sterowanie całością tak, aby nie powstał tam żaden organizm (państwo, organizacja) zagrażająca interesom USA. A więc celem jest sianie zamętu i destabilizacja regionu - przede wszystkim dwóch silnych islamskich państw sąsiednich - Pakistanu i Iranu. Pakistan już uległ destabilizacji, powoli jako kraj zaczyna się rozpadać. W Iranie na razie destabilizacja objawia się w coraz silniejszych ruchach przeciwników rządu, krwawych zamieszkach ulicznych itepe. Czyli w zasadzie, powoli, krok po kroku cel jest osiągany. W tym sensie porażka czy zwycięstwo propagandowe czy rzeczywiste w Afganistanie kompletnie nie ma znaczenia. Ma znaczenie tylko to, żeby Amerykanie wytrwali tam tak długo jak długo się da. Nie jest istotne, czy będą za to lubiani czy nie, ilu zginie Talibów, czy Afganistan stanie się stabilnym państwem - to nie ma znaczenia. Znaczenie ma tylko postępujący rozkład organizmów islamskich wokół, łącznie z samym Afganistanem. Obecność USA (samotną) w Iraku też należy tłumaczyć w ten sposób. Ofensywa Tet - czyli jak przegrywa się współczesne wojny
Obrazek użytkownika Anonymous
Obrazek użytkownika Mlotek
14 lat temu To by się wpisywało... ... w ogólny kształt amerykańskich działań. Upadek i podział Pakistanu to kolejny element destabilizujący świat muzułmański. A destabilizacja, rozczłonkowanie i skłócenie tego świata to ogólny cel amerykańskiej "wojny z terrorem". Obecnie jedynym jako tako funkcjonującym poza amerykańską kontrolą gospodarczo-polityczną rządem radykalnie islamskim pozostaje Iran. W ten sposób uzasadnione staje się kontynuowanie przez USA obecności w Afganistanie - pozornie kompletnie bezsensowne. Staje się źródłem postępującej destabilizacji w dużych sąsiednich państwach muzułmańskich - Iranie i Pakistanie. Pakistan powoli ogarnia chaos, Iran przeżywa coraz poważniejsze - praktycznie ludowe - wystąpienia przeciwko obecnemu reżimowi. A ich krwawe tłumienie pozostawia coraz silniejszy resentyment społeczny dla obecnej władzy. I dlatego sądzę, że Amerykanie uparcie będą pozostawać zarówno w Iraku jak i Afganistanie, tak długo, jak długo się da, nie zważając na militarny sens takiej operacji, koszty, czy na kolejne klęski taktyczne. Tylko po to, aby destabilizować sąsiednie islamskie kraje i w coraz większym stopniu skłócać i dzielić wrogi Ameryce świat radykalnego islamu, burząc jego zorganizowane, państwowe podstawy. Bo to w istocie oznacza strategiczne zwycięstwo Ameryki w "wojnie z terrorem". Pakistan, radykałowie i wojna z Indiami
Obrazek użytkownika Anonymous
Obrazek użytkownika Mlotek
14 lat temu Potwierdzam ulową konstrukcję w samolotach... ... sam miałem przyjemność obserwować skrzydło jakiegoś Jaka. Powierzchnia z aluminium (nierdzewnego) pod spodem blaszki w kształcie ula z duraluminium (wytrzymalsze i lżejsze od aluminium, ale za to rdzewiejące na powietrzu) - nadają konstrukcji sztywność przy minimalnej wadze. Nie sądzę, żeby tam akurat istotny był aspekt izolacyjny, ale pewnie też występuje. Potwierdzam, że ulowy (sześciokątny) kształt komórek izolacyjnych czy też konstrukcyjnych jest bardziej optymalny, niż kwadratowy. Pozdrawiam, Tani dom z drewna i tektury
Obrazek użytkownika oyster11
Obrazek użytkownika Mlotek
14 lat temu Tekst fajny, ale zacząłem ostatnio troszkę myśleć... ... i wcale nie jest tak źle z tymi ekologicznymi (zrównoważonymi) pomysłami. Co do żarówek na przykład, to po prostu te energooszczędne zużywają 5 razy mniej mocy elektrycznej, więc oszczędności (czysto finansowe) łatwo policzyć. Inna sprawa, że administracyjne nakazy w tej dziedzinie to czysta głupota. Okazuje się że zrównoważone technologie mogą być bardzo ciekawe i bardzo dochodowe dla tych, którzy próbują ich używać, i mogą budować całkiem zdrową przewagę konkurencyjną nad "nieekologiczną" konkurencją. Podam prosty przykład. Jedna z dużych firm telekomunikacyjnych zaczyna wprowadzać "ekologiczne" telefony. Chodzi o to, że podręcznik użytkownika zamiast być papierową książeczką jest jedynie zapisem elektronicznym w pamięci telefonu, który można sobie w dowolnym momencie przeglądać. Podełko zrobione z folii biodegradowalnej ma minimalne rozmiary, a wszelkie napisy na nim wykonano farbami rozpuszczalnymi w wodzie (prawie bez agresywnej chemii). Co to oznacza? Że ten telefon będzie znacznie tańszy w "opakowaniu" od telefonów konkurencji, modny ("ekologiczny" - czyli łatwo sprzedawalny) i na serio ograniczone zostanie zapotrzebowanie na np. papier. To jest po prostu czysty, prawicowo-tradycjonalistyczny biznes. A na dodatek w skali masowej naprawdę mniej groźny dla środowiska niż tradycyjnie opakowany telefon. Takie podejście do ekologii to po prostu zdrowa konkurencja i zarabianie pieniędzy w jak najbardziej tradycyjny, logiczny i ekonomiczny sposób. Tylko że bez ruchu ekologicznego pewnie nikt by na to nawet nie wpadł. Uważam, że tak pojmowany "zrównoważony rozwój" jest znakomitą szansą dla nas, dla Polski na zwiększenie konkurencyjności tego, co produkujemy u nas. Gorzej jest z pseudonaukowym eutanazjogennym paplaniem o kontrolach urodzin w trzecim świecie itepe - to jest raczej słabo uzasadnione. Ale ekologiczny biznes to po prostu oszczędności materiałów i energii, czyli kosztów, więc ze wszech miar godne polecenia. Czyńcie sobie ziemię ekologiczną, ekumeniczną
Obrazek użytkownika Anonymous
Obrazek użytkownika Mlotek
14 lat temu Rozbudowa floty oznacza... ... że Chińczycy nie spoczną, dopóki nie przyłączą Tajwanu do macierzy. Na razie to jest jedyny prawdziwy powód do konfliktu z USA. Ale prawdopodobnie po aneksji Tajwanu znajdą się następne powody. Lista tych przyszłych powodów może być długa, ale warto zauwazyć, że: Chińczycy stopniowo monopolizują (w skali globu) transport morski (infrastruktury portowe i linie oceaniczne). Chińczycy stopniowo monopolizują (w skali globu) wydobycie tzw. metali ziem rzadkich Nie wiem czy nie mają jakichś innych zpędów monopolistycznych, sam natknąłem się tylko na artykuły o tych dwóch powyższych kwestiach. Transport morski i rzadkie metale stają się osią globalnej polityki Chin, analogicznie jak surowce energetyczne są osią polityki Rosji... Chiny, Brazylia i marynarka wojenna
Obrazek użytkownika Anonymous
Obrazek użytkownika Mlotek
14 lat temu JOW Odpowiedź na cały tekst to właściwie jedno hasło: Jednomandatowe Okręgi Wyborcze. Po prostu nasza polska ordynacja wyborcza wspiera powstawanie oligarchii. Nie będę tłumaczył mechanizmu, odsyłam do stron internetowych poświęconych tej tematyce. W innych krajach o proporcjonalnych ordynacjach wyborczych też tak się dzieje. Ale my - Polacy - mamy chyba pewne dodatkowe inklinacje do budowania oligarchii, i tym bardziej ordynację wyborczą powinniśmy zmienić na bardziej podobną do brytyjskiej/amerykańskiej. Problem podatności na wpływy zewnętrzne jest problemem wtórnym - likwidacja oligarchii bardzo utrudni lub uniemożliwi tego typu wpływy. Pierwotnym problemem jest oligarchia, a nie działalność naszych czy obcych służb. Rządy partyjnych tyranów
Obrazek użytkownika Anonymous
Obrazek użytkownika Mlotek
14 lat temu Ja tylko... ... znam Rafała Kaplera (przelotnie). Bardzo dynamiczny człowiek. Kariera raczej bez zarzutu. Początkowo w PTC, potem Orlen. Teraz Euro 2012. Nie uważam go za osobę w jakikolwiek sposób skorumpowaną. Po prostu dynamiczny manager, specjalista od spraw zakupowych (procurement, negocjacje itepe). Pozdrawiam, Młotek. Skąd się wzięli "chłopcy Drzewieckiego"?
Obrazek użytkownika Anonymous
Obrazek użytkownika Mlotek
14 lat temu Lenin nie był pierwszy Drogi Żółwiu, Idea zjednoczonej Europy jest znacznie starsza niż Lenin, czy PRL. Najstarszą wersją zjednoczonej Europy było niegdysiejsze Cesarstwo Rzymskie. Jego upadek spowodował zamęt na ładnych paręset lat. Potem najwcześniej wizję zjednoczonej Europy próbował wcielić w życie niejaki Karol Wielki. No i Święte Cesarstwo Rzymskie cesarza Ottona i następców. Potem długo-długo nic, a potem mamy Napoleona, no i Lenina-Stalina i Hitlera. Teraz cały proces dokonuje się w sposób spokojny i pokojowy, ale efekt taki sam, jak w zamierzeniach tych wcześniej wymienionych władców - chodzi o zjednoczenie Europy pod jedną, centralną władzą. Socjalizm, interwencjonizm państwowy jest pewnym trendem, który od XIX wieku gnębi Europę jako całość. Myślę, że jest to trend niepokojący i to jest podstawowym problemem, a nie sama wizja zjednoczonej Europy, która niczego nowego do polityki w istocie nie wnosi. Zjednoczenie Europy pod władzą Rosji raczej nie jest możliwe ze względu na zbyt duże różnice cywilizacyjne (to w istocie dwie odrębne cywilizacje). Pozdrawiam, Od Lenina się zaczęło...
Obrazek użytkownika Anonymous

Strony