Pewien Pedant, wzrostu słusznego, choć szlachcic chudawy - a przy tym sarmata, co to nie lubił zagranicy - oczu od ksiąg odwrócić nie mógł i bez ustanku ślęczał nad woluminami w domowej książnicy.
Razu jednego noc nadeszła i zastała go znowu ze świecą przy czytaniu. Noc nie bacząc nań, jak zwykle czarną zasłonę opuściła ponad pola, ponad lasy, przypięła księżyc ozdobnie na nieboskłonie na...