Cioty24.pl chcą zastąpić Boga

Obrazek użytkownika obiboknawlasnykoszt@tlen.pl
Kraj

Czy z czymś takim człowiek można się porozumieć?

Czy takie coś ma ludzkie uczucia?

Czy takie coś w łże miediach to nasz sukces?

Jakie było moje rozgoryczenie w dniu wczorajszym, gdy spostrzegłem, że z S24 zniknął mój komentarz napisany w tej szczególnie tragicznej nie tylko dla mnie lecz i wszystkich Polaków chwili.
W dniu 10 kwietnia 2010 roku tuż po uzyskaniu informacji o lotniczej katastrofie smoleńskiej z parą prezydencką i innymi znakomitymi Polakami, wśród których była śp. Anna Walentynowicz napisałem na S24 komentarz poruszony dogłębnie jej nagła i tragiczną śmiercią.
To był krótki komentarz coś w tym stylu:
[quote]Anno dlaczego akurat Ty. Nie zabito nas tu w polskich więzieniach, a dałaś się dopaść zabójcom tam na tej nieludzkiej dla Polaków ziemi. Nie tu lecz tam zabito Ciecie podstępnie i zdradziecko o świcie.
…………………………………………
Dlaczego Ty Anno musiałaś dać się zabić na tej przeklętej ruskiej ziemi? Dlaczego!? [/quote]
Anna Walentynowicz, z którą Bóg i los mnie wielokrotnie zetknął i połączył bez zabiegów czynionych z naszej strony. Tak po prostu, chyba kierował nami i ludźmi, którzy mieli jakikolwiek na to wpływ, że nie tylko na wolności lecz i w więzieniach spotykaliśmy się z śp. Anną Walentynowicz.
Z Anną Walentynowicz znaliśmy się bardzo dobrze, a ostatnio rozmawialiśmy telefonicznie wspominając stare czasy, które są pochodną obecnych z powodu złych ludzi wówczas nas otaczających jak jakieś pluskwy i mendy najgorszego rodzaju.
Dlaczego Bóg prowadził nas drogami, na których tak często nas stawiał obok siebie, tak znienacka, tak niby przez przypadek, bo przecież różniliśmy się pod wieloma względami, a w tylko w jednym mieliśmy ten sam cel i te same ideały to była Polska.
Wolna, suwerenna, niepodległa i sprawiedliwa dla swoich dzieci.
Koniec lat 70 razem i obok. Od 15 sierpień 1980 roku razem, 16 sierpnia przez zaspawaną bramę między Stocznią Gdańską, a Gdańską Stocznią Remontową. I znów razem ramię przy ramieniu aż do podpisania porozumień sierpniowych.
Później już w 1981 roku znów Bóg pokierował nasze kroki ku sobie.
Jako jeden z niepokornych działaczy i członków władz Solidarności Gdańskiej Stoczni Remontowej organizujemy spotkanie z ludźmi Solidarności zwalczanymi przez środowiska TW Bolków na stołówce Zakładu Remontu Masowców Z-2 Gdańskiej Stoczni Remontowej, po którym TW Bolki rzuciły się jak wściekła psy na organizatorów tegoż spotkania z śp. Anną Walentynowicz, J.Dudą - Gwazdą , A.Gwiazdą i o ile mnie pamięć nie zawodzi z Karolem Krementowskim.
Było to tuż po odbiciu Wyższej Oficerskiej Szkoły Pożarniczej w Warszawie, na teren której 2 grudnia 1981 r. o godzinie 10 przed południem wkroczyły specjalna jednostka ZOMO dokonując brutalnej pacyfikacji szkoły, którą wcześniej, bo z dniem 30 listopada 1981 r. rozwiązano.
Później był grudzień 1981 roku, strajk stoczni, w tym mojej Gdańskiej Stoczni Remontowej im. Józefa Piłsudskiego, w której pełniłem funkcję członka komisji zakładowej, przewodniczącego komisji wydziałowej i znów tak jak w sierpniu 1980 roku zostałem członkiem komitetu strajkowego GSR.
Strajk w Gdańskiej Stoczni Remontowej został rozbity rano w dniu 16 grudnia 1981 roku i razem w jednej dwójce ramię przy ramieniu z Antonim Macierewiczem byłem prowadzony do komuszej niewoli – na sieczkarnie, którą SB-cy urządzili w historycznej sali BHP w Stoczni Gdańskiej, wówczas jeszcze imieniem W.Lenina.
I co Bóg na to?
A no nic znów kierował nasze kroki z śp. Anna Walentynowicz ku sobie.
Areszt w Tczewie, śp. Ania i ja w celach obok.
Więzienny transport z Tczewa do Aresztu Śledczego w Gdańsku – w jednej więziennej budzie.
W AS w Gdańsku, rozdzielono nas na krótko, bo już za chwilę spotkaliśmy się znowu w sieczkarni administracyjnej AS w Gdańsku przy oddawaniu przedmiotów osobistych do depozytu.
Tu padają pewne słowa śp. Anny Walentynowicz, które znam tylko ja, bo raczej nikt z suczej i bezczelnej obsługo administracji więziennej ich nie zapamiętał, bo i po co mieliby je pamiętać skoro zachowywały się wobec nas po chamsku i wywyższając się , a nas traktując jak zwierzęta.
Te słowa, które wówczas powiedziała śp. Anna Walentynowicz musi usłyszeć ode mnie jako pierwszy jej syn, bo dotyczyły jego osoby, a wypowiedziała je wówczas jego matka w Areszcie Śledczym w Gdańsku w mojej obecności. Żadne annały tego nie zdążyły zanotować i są tylko w mojej pamięci, która jest niestety pamięcią ulotną, a i życie jest czasami zbyt krótkie by starczyło czasu by wszystko to spisać – przelać na papier lub bity.
Tak, tak te panie z AS w Gdańsku nie były aniołkami lecz normalnymi klawiszkami przejmującymi się swoją rolą by mieć zaszczyty i zasługi do orderów i premii.
To ich zachowanie wywołały takie oburzenie w śp. Annie, która powiedziała te zapamiętane przeze mnie słowa o sobie i swoim synu.
Czy myślicie, że to już koniec i Bóg o nas zapomniał?
O nie, nie zapomniał dał nam tylko czas na próbę – szczególnie mi, gdy trafiłam na III oddziała Aresztu Śledczego w Gdańsku, gdzie siedziałem z mordercami, zabójcami, bandytami napadającymi nocną porą na spokojnych przechodniów lub wyrywającymi na żywca złote kolczyki z kobiecych uszu i zrywającymi złote precjoza z szyi w biały dzień na ulicy w tłumie.
Nie przeraziłem się i nie zląkłem się ich, bo mieszkałem na gdańskiej Oruni, gdzie takie rzeczy były powszedniością każdego dnia, a wręcz przeciwnie oni mi bardzo wiele pomogli.
Może dlatego, że znałem grypserkę i chociaż ze względu na wiek nie musiałem grypsować czy też być tzw. gitem – grypsowałem i przestrzegałem obowiązujących kanonów ludzi grypsujących.
Należałem do elity więziennej chociaż byłem więźniem politycznym.
Gdy służby więzienne zobaczyły, że w najgorszym środowisku daję sobie radę przeniosły mnie do meneli, bunkrów i zwyczajnych żurów na oddziała żeński, gdzie siedziałem nad celami kobiecymi.
Chyba się już się domyślacie, że i tym razem Bóg znów maczał swoje miłosierne „ronce gorące”?
Otóż kolejny raz maczał w dobrej chyba intencji i strawie. Znów śp. Anna Walentynowicz byliśmy blisko siebie i widzieliśmy się podczas spacerów na więziennym spacerniaku.
Jak jedno z nas było na spacerniaku, to drugie pod celą w oknie i na odwrót.
Później był aniby wolność, niby upadek komuny, którą sam w pojedynkę obalił „przeskakiwacz bezpłotny” – prawdopodobnie przy pomocy TW Jurka, znaczy się Kozłowskiego ze Stoczni Gdańskiej, o którym chyba pisała T.Wyszkowski, że TW Jurek do tego się przyznała, że był kapusiem i dlaczego była.
Sprawa jest skomplikowana i w tym wpisie nie ma miejsca na jej przenicowanie, bo ten wis tej sprawy nie dotyczy tak jak i wielu innych, których byłem uczestnikiem w latach od 1970 roku do dnia dzisiejszego, to może innym razem i po kolei.
Chociaż nie naradzaliśmy się to jednak oboje nie przystąpiliśmy do zabawy w chowanego z komunistami, naszymi oprawcami w 1989 roku zafundowanej przez pseudo opozycjonistów ”solidarnościowym”.
Zabawa polegała na tym, że komuniści pierwsi mieli się schować, a my mieliśmy ich nie szukać, taka nowa zabawa w chowanego według kanciasto stołowego regulaminu i grubej kreski.
Tak jak Anna Walentynowicz zawsze była przeciwniczką rozmów Okrągłego Stołu, tak i ja też byłem wrogiem tych „porozumień narodowych” i jestem ich w rogiem do dziś.
Bóg nas przez ponad 30 lat prowadzał tymi samymi lub równoległymi drogami, a zarządcy poprawności Cwel24.pl cenzurując i usuwają moje słowa skierowane już po tragicznej śmierci do śp. Anny Walentynowicz.
Tak, targowickie cwele salonowe boją się moich słów, które godzą w ich wyznawaną publicznie i bez skrępowania miłość braterską z pułkownikiem KGB Putinem, który jest jednym z najgorszym i najbardziej przebiegłych wrogów Polski i Polaków.
Czy te wszystkie cwele24.pl nie zasługują na szubieniczny los?
Według mnie gałąź, która się nie złamie pod ciężarem dźwigającej zbrodni zdrady lub latarnia uliczna, rzecz jasne z jasno świecącymi żarówkami, by przechodnie nawet najciemniejszą nocą mogli celnie napluć w ich beztwarze czerepy.
Anno czy ty to widzisz?
Anno zaradź temu draństwu!
Tak zawsze gorliwie się modliłaś, że jestem pewien tego, że jesteś tam w niebie blisko Naszego Boga, który przy Twoim wstawiennictwie i mnie wysłucha.

Co Bóg złączył, człowiek niech nie waży się rozdzielać!
Słyszysz Igorze Giętki!?
Czy to jeszcze słyszysz!?

Anno nawet po Twojej tragicznej śmierci na obcej i przeklętej ziemi ta ferajna TW Frajersta się Ciebie boi, truchleje i zaciera ślady po Tobie na polskiej ziemi.




Pokój Twojej duszy Anno.

Brak głosów

Komentarze

Dzięki za ten wpis!

Może ktoś jeszcze tego nie widział.

Poniżej zamieszczam cztery odcinki programu "Pod prąd" z udziałem pani Anny.

Pozdrawiam serdecznie .

 

www.youtube.com/watch

www.youtube.com/watch

www.youtube.com/watch

www.youtube.com/watch

Vote up!
0
Vote down!
0
#94341

Ładne zdjęcie "dziennikarza".
Pzdr

Vote up!
0
Vote down!
0
#94343

Tym bardziej, że to ci dziennikarze stworzyli to dzieło, przeciwko komuś innemu, a ja to wykorzystałem na zasadzie mieczy Grunwaldzkich.

Przecież podarowanym przez wroga mieczem, można tego wroga tak samo dobrze ubić, a i dużo taniej to wychodzi.

Pozdrawiam

PS
Kto mieczem wojuje to od miecza ginie. Czyż nie?

Vote up!
0
Vote down!
0

Obibok na własny koszt

#94576

ZAPRASZAM DO CZYTANIA http://felietooon17.bloog.pl lub http://micho.salon24.pl

STWORZYŁEM TEŻ "BIULETYN SMOLEŃSKI" 1nr mozna zamowic pisząc na micho2110@wp.pl

ZAPRASZAM

Vote up!
0
Vote down!
0
#94429

Przeczytałem.
Cześć Ich Pamięci.
Szacunek dla autora.

Vote up!
0
Vote down!
0

jwp - Ja też potrafię w mordę bić. Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ? Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.

#94460